W Moskwie policja zatrzymała jedną z liderek punkowej kapeli Pussy Riot. Marija Alochina rozwinęła na Łubiance przed siedzibą Federalnej Służby Bezpieczeństwa plakat z napisem „urodzinowe pozdrowienia dla katów”.
Dziś w Rosji obchodzone jest święto funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, spadkobierców sowieckich organizacji CZeKa i KGB. Marija Alochina już raz trafiła do aresztu, gdy w 2012 roku wspólnie z Nadieżdą Tołokonnikową i Jekateriną Samucewicz zaśpiewała w cerkwi Chrystusa Zbawiciela pieśń o „Bogarodzico przegoń Putina”. Kilka miesięcy później moskiewski sąd skazał Alochinę i Tołokonnikową na 2 lata łagru.
Obie wyszły na wolność cztery miesiące przed zakończeniem kary. Decyzja o ich uwolnieniu zapadła na podstawie ustawy o amnestii. Tym razem Mariję Alochinę do protestu skłoniły wypowiedzi dyrektora Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandra Bortnikowa. Szef rosyjskiej bezpieki oświadczył w wywiadzie dla rządowego dziennika „Rossijskaja Gazieta”, że stalinowskie represje można uznać za usprawiedliwione.
Dodał też, że część osób skazanych w procesach politycznych związana była z obcymi służbami. Wypowiedź Bortnikowa potępili obrońcy praw człowieka i część historyków. Przypomnieli oni, że według różnych danych komunistyczni oprawcy zamordowali w ZSRR około 60 milionów osób.
Cytowany przez radio Echo Moskwy przedstawiciel stowarzyszenia Memoriał Aleksandr Czerkasow zwrócił uwagę, że wątpliwe są także współczesne procesy, w których na podstawie materiałów FSB skazano ponad 150 osób za rzekome szpiegostwo.
W Polsce i wielu innych krajach Unii Europejskiej, a także niektórych republikach dawnego ZSRR uznano system sowiecki za zbrodniczy, a działalność radzieckich służb bezpieczeństwa za przestępczą wobec ludzkości.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Maciej Jastrzębski/Moskwa/kj