Około 3 tysięcy osób wzięło w czwartek udział w pogrzebie Collina Rose’a – 29-letniego policjanta, który zginął na służbie w Detroit.
Na pogrzebie pojawiły się radiowozy z całych Stanów Zjednoczonych, m.in. Nowego Jorku, a także Kanady. Przed kościołem, w którym odbyła się uroczystość, stali funkcjonariusze z psami z jednostki K-9. To właśnie z czworonogami pracował Rose. Swojego partnera nazwał Wolverine, na cześć noszącego taki przydomek Patricka Hilla – policjanta, który został zastrzelony w 2013 roku.
Rose zginął od strzału w głowę w ubiegłym tygodniu podczas patrolu w okolicy kampusu Uniwersytetu Wayne State. Przed czwartkowym pogrzebem James Craig, szef policji w Detroit, mówił o „trudnych czasach”, w których coraz częściej dochodzi do ataków na mundurowych. Podkreślił, że tylko w ciągu ostatnich 24 godzin do dwóch funkcjonariuszy w mieście otworzono ogień.
– Jeszcze nigdy nie byłem świadkiem takich czasów – oznajmił Craig.
Rose to trzeci od września policjant, który zginął na służbie w Detroit.
(dr)