21.5 C
Chicago
niedziela, 28 kwietnia, 2024

Zmarł powstaniec warszawski śp. Ryszard Fiks „Lwowiak”

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Konsulat Generalny RP w Chicago z głębokim smutkiem przyjął wiadomość, że w wieku 96 lat zmarł w Schiller Park w metropolii Chicago w dniu 8 lipca 2021 r. zasłużony powstaniec warszawski Ryszard Fiks ps. „Lwowiak”, „Ryś”.

Zmarły ur. się 14 grudnia 1924 r. w Warszawie. Od 1942 r. działał aktywnie w konspiracji antyhitlerowskiej. W czasie Powstania Warszawskiego był żołnierzem IV zgrupowania „Gurt” w I Obwodzie „Radwan” Armii Krajowej. 20 sierpnia 1944 r. wywiesił biało-czerwoną flagę na zdobywanym przez powstańców budynku PAST-y. Po powstaniu znalazł się w niewoli niemieckiej – jeniec Stalagu 344 (318) Lamsdorf i Stalagu VII B Memmingen. Po wojnie wyemigrował do Stanów Zjednoczonych.

Serdeczne wyrazy współczucia Rodzinie oraz wszystkim bliskim Zmarłego! WIECZNY ODPOCZYNEK RACZ MU DAĆ PANIE ! CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI !

Przybiliśmy i ten sztandar tak został, odbyło się takie nieoficjalne zdobycie PAST-y.

Fragmenty wypowiedzi śp. Ryszarda Flika  ps. „Lwowiak” udzielonego Muzeum Powstania Warszawskiego w dn. 1 i 7 sierpnia 2014 r.  Rozmowę przeprowadził Mariusz Kudła.

https://www.1944.pl/archiwum-historii-mowionej/ryszard-fiks,3369.html

https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/ryszard-fiks,10027.html

– Jak Pan zapamiętał zdobycie PAST-y?

Wie Pan, to było tak: dostaliśmy rozkaz pójścia na PAST-ę. A PAST-ę znałem od dziecka, bo to była moja dzielnica, Złota, Prosta, Wielka, później jaka była następna… PAST-a była na jakiej, na Zielnej? Na Zielnej PAST-a i jeszcze Marszałkowska. Ten odcinek człowiek znał od dziecka, chodził i tego. I tam byliśmy. Myśmy z PAST-ą nie mieli nic wspólnego, tylko dostał rozkaz, żeby się zjawić, bo jest ostatni atak na PAST-ę, dlatego że do PAST-y nie można było wejść. Na początku Powstania to jeszcze Niemcy podjeżdżali czołgami i zawozili im zaopatrzenie. Jak te „Tygrysy” przyjechały, kilka obstawili tam, z pełnym ładunkiem tych dział, wszystkiego, no to dostarczyli i wycofywali się do Ogrodu Saskiego. Jak ich się nie zaczepiało, to oni nic nie robili. To chyba była jedna albo dwie dostawy, co oni zrobili przed tym, a to było chyba koło 20 sierpnia, jak myśmy dostali rozkaz, żeby iść do PAST-y. Ale odbyło się tak, że boczne wejście do PAST-y… Bo tam te mury strasznie grube, naprawdę. To była konstrukcja z żelbetonu i jak główna brama, wrota były zamknięte, to tam nie wszedł. To z takiego grubego drzewa, z belek było te wejście. Ale saperki założyły ładunek, gdzieś z boku było dojście, tam wysadzili w powietrze i nastąpił otwór do PAST-y. Nasz oddział był w rezerwie, nasz pluton z porucznikiem „Lutym” i czekaliśmy dalej. Jak już otwór był, saperki zrobiły to bardzo ładnie i wejście nastąpiło, to trzeba było wchodzić. No to inni poszli pierwsi, weszli i powiedzieli: „Wszystko w porządku, chodźcie, jest otwarty, Niemców nie ma”. No i tak było, Niemców nie było u góry na parterze. Niemcy się schowali, biedne, w piwnicy. Ze strachu się trzęśli, bo myśleli, że już ich przyszliśmy mordować. Oporu żadnego nie było wewnątrz budynku, strzałów. Tak że PAST-ę właściwie zdobyliśmy bez strzału, tylko wysadzenie wejścia i wejście do budynku. Niemcy się poddali i wychodzili, wszyscy ręce do góry. I porucznik „Luty” przejął… Pytania Niemców, tych parę słów, na lewo, na prawo, gdzie ich oddać, bo ludzie poznawali tam wśród tych, którzy byli na Paście, że byli gestapowcami, pamiętali ich za okupacji, że jakieś tam funkcje w Warszawie pełnili. No to tych brali na bok, a żołnierzy, którzy byli z łączności niemieckiej, na bok. I wzięliśmy sto piętnaście Niemców do niewoli. Na nasz pluton przypadło dwudziestu kilku.

(…)

Tak się zaczęło zdobycie PAST-y. Tak jak powiedziałem, zakończenie było takie. Poszedłem do „Lutego”, mówię: „Poruczniku – dziewczynki były, sanitariuszki miały sztandar, ja wziąłem ten sztandar, mówię – to może wywiesimy”. „»Lwowiak« – mówi – czekaj na mnie, pójdziemy razem, bo jak ty zginiesz, to sam co ja zrobię?”. Podchorąży z jakiegoś innego oddziału stał, jego pseudonim był chyba „Czarny” czy coś takiego, mówi: „A ja mogę iść z wami?”. – „No pewno”. Co to było dla nas. Ja wziąłem ten sztandar, szukałem kawałek żelaza, jakiegoś młotka, żeby go przybić, ale te okna w Paście na ulicę Zielną to wszystkie były metalowe i framugi były też marmurowo-metalowe. I jak wywiesiliśmy ten sztandar, kawałek, trudno go było przybić, ale gdzieś tam szpara była pomiędzy tymi marmurami. Ja mówię: „Tu będziemy bili”. Przybiliśmy i ten sztandar tak został, odbyło się takie nieoficjalne zdobycie PAST-y. I tylko był ten porucznik „Luty”, on i ja. Ja przyniosłem ten sztandar, bo mnie dały dziewczyny na dole, bo miały już gotowy, a myśmy nie wiedzieli, że maszt był na dachu, gdzie jeszcze były te linki i można było wciągnąć tam sztandar. Ale tu ciekawsza rzecz. Tylko wywiesiliśmy ten sztandar, jest nas trzech, no to „Luty” się uśmiechnął, mówi: „No, »Lwowiak«, ty jesteś – przeklął, nie chcę przeklinać teraz – cholera niech cię weźmie. Operator jesteś jak cholera”. – „No, ale – mówię – poruczniku, idziemy, bo mi się jeść chce już też trochę. Może płatki owsiane będą, coś dobrego, to sobie podjemy”.

(…)

Przecież to była straszna wojna, straszne Powstanie. To nie były tylko zwycięstwa i wywiesić flagę.

Inf. Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Chicago

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520