Zakażony koronawirusem ksiądz Giuseppe Berardelli zdecydował się na bohaterski gest. Zrezygnował z respiratora, by mógł z niego skorzystać inny pacjent. Po odłączeniu od respiratora zmarł, a jego historię opisują włoskie, a za nimi światowe media.
Brak wystarczającej liczby respiratorów to jeden z problemów w walce z pandemią koronawirusa. W dramatyczny sposób muszą zmagać się z nim włoscy lekarze, którzy podejmują niezwykle trudne decyzje o tym, kogo podpiąć do respiratora, a komu tego odmówić. Decyzję o odpięciu od respiratora dobrowolnie podjął włoski ksiądz, Giuseppe Berardelli z Casnigo leżącego koło Bergamo. 72-letni kapłan był zakażony koronawirusem, a w przebiegu choroby pojawiły się u niego poważne komplikacje. Był hospitalizowany w Lovere.
Kapłan musiał cieszyć się dużą sympatią i szacunkiem ze strony wiernych – zadbali oni bowiem o respirator dla niego. Ksiądz Berardelli zdecydował się jednak na szlachetny gest – postanowił uratować życie innej osoby. Podjął decyzję, by z respiratora skorzystał młodszy, nieznany mu pacjent. Był kapłanem, który słuchał wszystkich. Ktokolwiek go znał, wiedział, że może liczyć na jego pomoc – wspomina księdza były burmistrz Fiorano, Clara Poli.
Ksiądz Giuseppe Berardelli zmarł 15 marca 2020 roku. Jest „męczennikiem miłosierdzia”, takim świętym jak św. Maksymilian Kolbe, który w Oświęcimiu zgłosił się na ochotnika, aby zająć miejsce skazanego mężczyzny z rodziną i został zabity – napisał na Twitterze znany jezuita James Martin. Jezuita nazwał ks. Berardelliego „patronem tych, którzy cierpią na koronawirusa i wszystkich, którzy się nimi opiekują”.
Red. asz aip