Policja w Kalifornii aresztowała podejrzanego o włamanie mężczyznę dzięki dowodowi, który zostawił w muszli klozetowej.
42-letni Andrew Jensen wszedł do cudzego domu w Los Angeles w październiku 2016 roku. Przy okazji załatwił swoją potrzebę, ale nie spuścił wody. Śledczy pobrali próbkę z muszli klozetowej i okazało się, że pasuje ona do DNA znajdującego się już w bazie danych FBI.
Policja zwraca uwagę, że większość ludzi mylnie sądzi, iż DNA można pobrać tylko z włosów lub śliny. Przypadek z Los Angeles najlepiej dowodzi, że są na to i inne sposoby.
Jensena umieszczono w areszcie z możliwością wyjścia za kaucją w wysokości 180 tys. dolarów. Podejrzany w środę ma po raz pierwszy stanąć przed sądem.
(hm)