Donald Trump przyleci we wtorek do Kalifornii. Będzie to jego pierwsza wizyta w tym stanie od czasu objęcia urzędu prezydenta w styczniu 2017 roku.
Trump wyraźnie, różnicą ponad 4 milionów głosów, przegrał w 2016 roku wybory w Kalifornii. Od tego czasu wielokrotnie dochodziło do tarć pomiędzy w większości demokratycznym stanem a jego administracją. Głównie chodzi o politykę imigracyjną. Kalifornia stanowi sanktuarium dla nielegalnych imigrantów. Trump stwierdził w ubiegłym miesiącu, że gdyby zabrał stamtąd agentów urzędu imigracyjną (ICE), to w Kalifornii nastałaby „przestępczość, jakiej nikt nigdy nie widział w tym kraju”.
Pytana, czy prezydent spróbuje pokojowego podejścia podczas rozpoczynającej się we wtorek wizyty, rzeczniczka Białego Domu Sarah Huckabee Sanders odparła: – Jeśli ktoś tutaj przekracza jakieś granice, to jest to ten ktoś, kto odmawia przestrzegania prawa federalnego. A to na pewno nie jest prezydent. Liczymy na bardzo pozytywną wizytę.
W planach prezydenta jest przede wszystkim wizyta w San Diego, gdzie obejrzy osiem prototypów muru, który zgodnie z jego wyborczą obietnicą ma stanąć na granicy z Meksykiem. Później uda się też na zbiórkę pieniędzy do Los Angeles.
Wizycie Trumpa będą towarzyszyć protesty. Część aktywistów zapowiedziała już, że wyjdzie na ulice, ale w planach nie ma żadnej demonstracji na wielką skalę.
(hm)