25.7 C
Chicago
sobota, 27 kwietnia, 2024

Von der Leyen odpowiedziała w środę na list pięciu przywódców państw UE w sprawie ukraińskiego zboża. „UE nie rozumie Europy Wschodniej”

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Szefowa KE Ursula von der Leyen odpowiedziała w środę na list pięciu przywódców państw UE w sprawie ukraińskiego zboża. Podkreśliła, że potrzebne jest wspólne europejskie podejście w tej sprawie – przekazała dziennikarzom w Brukseli rzeczniczka KE Dana Spinant.

Szefowa KE w odpowiedzi na list pięciu przywódców państw UE przedstawiła propozycje ws. ukraińskiego zboża. Jak powiedziała Spinant, KE przygotowuje drugi pakiet pomocy dla rolników o wartości 100 mln euro.

 

Druga propozycja to „podjęcie działań zapobiegawczych w sprawie obowiązujących zasad handlu zbożem”. „Dotyczyć będą w szczególności pszenicy, kukurydzy, słonecznika i rzepaku” – wskazała.

 

Po trzecie, KE zapowiedziała rozpoczęcie dochodzenia w sprawie innych „wrażliwych produktów”, które trafiają z Ukrainy do UE.

 

Przekazała, że wiceszef KE Valdis Dombrovskis przedyskutuje te propozycje w środę po południu z ministrami ds. handlu pięciu krajów UE, jak również z przedstawicielami Ukrainy.

 

Pod koniec marca premierzy Polski, Węgier, Rumunii, Bułgarii i Słowacji – Mateusz Morawiecki, Viktor Orban, Nicolae Ciuca, Rumen Radew i Eduard Heger – napisali list do przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, w którym domagali się interwencji w sprawie napływu ukraińskiego zboża do UE. Inicjatywa wyszła od szefa polskiego rządu.

 

Wsparcie Ukrainy jest priorytetem, jednak nie będziemy w stanie skutecznie pomagać Ukrainie, jeśli doprowadzimy do bankructwa milionów europejskich indywidualnych rolników. Oczekujemy systemowych działań Komisji Europejskiej w sprawie ukraińskiego zboża – powiedział we wtorek PAP stały przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś.

 

„Wysłany 30 marca list pięciu premierów państw UE do Komisji Europejskiej w sprawie importu zboża z Ukrainy nadal pozostaje bez odpowiedzi. Nie ma w nim prośby o pomoc, ale jest cały zestaw konkretnych, technicznych działań w wymiarze handlowym, rekompensat dla rolników, a także korytarzy solidarności. Reakcja Komisji Europejskiej na ten problem jest jak na razie bardzo stonowana. Czekamy na systemowe działania. W interesie wszystkich jest jak najszybsza reakcja” – oświadczył ambasador.

 

„Chcemy pomagać Ukrainie, chcemy kontynuować wsparcie, ale nie możemy tego zrobić kosztem milionów europejskich rolników. Jeśli rolnicy blokują połączenia graniczne, terminale, połączenia kolejowe, to musimy się nad tym pochylić. Poinformowaliśmy KE, że przyjęte w sobotę rozporządzenie ma charakter tymczasowy. Oczekujemy ze strony KE systemowego podejścia do problemu” – wskazał Sadoś.

 

Jak dodał, uruchomione przez KE korytarze solidarności, które miały służyć wywozowi zboża z Ukrainy, zakładały rozbudowę terminali transportowych, linii kolejowych, silosów zbożowych. „Na razie nie otrzymaliśmy na ten cel żadnych środków. Mamy obietnice inwestycji na poziomie kilkunastu milionów euro, ale z punktu widzenia infrastrukturalnego to nie są duże środki” – stwierdził dyplomata.

 

Sadoś zaznaczył, że Polska podnosiła kwestie dotyczące ukraińskiego zboża już w styczniu na posiedzeniu Rady UE ds. rolnictwa, jak również w marcu na szczycie UE w Brukseli.

 

Komisja Europejska opublikowała 5 kwietnia rozporządzenie, w ramach którego trzem państwom – Polsce, Bułgarii i Rumunii – przyznano pomoc w wysokości 56,3 mln euro za straty wywołane importem ukraińskiego zboża. Polska otrzymała z tej kwoty 29,5 mln euro.

 

W sobotę minister rozwoju i technologii Waldemar Buda podpisał rozporządzenie w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych. Zakłada ono, że do 30 czerwca br. obowiązuje zakaz przywozu z Ukrainy m.in. zboża, cukru i jaj.

 

Po decyzji Polski również Węgry tymczasowo zablokowały import ukraińskiego zboża, nasion roślin oleistych i niektórych innych produktów rolnych, aby chronić swój rynek wewnętrzny – poinformował w sobotę węgierski minister rolnictwa Istvan Nagy.

 

W poniedziałek czasowy zakaz importu ukraińskiego zboża wprowadził rząd Słowacji. Ministerstwo rolnictwa tego kraju oświadczyło, że wyczerpało już wszystkie prawne możliwości kontroli napływu zboża z Ukrainy przy jednoczesnym zachowaniu tzw. korytarzy solidarności.

 

Liderzy Polski, Węgier, Rumunii, Bułgarii i Słowacji podkreślają, że „agresja Rosji na Ukrainę spowodowała nie tylko ogromny wzrost kosztów produkcji w sektorze rolnym i wzrost ryzyka biznesowego, ale także problemy na rolniczych rynkach unijnych”. „Wspomniane trudności nie dotyczą jednak całego rynku europejskiego” – zaznaczono.

 

„Najpoważniejsze problemy występują w krajach graniczących z Ukrainą lub położonych w jej bliskim sąsiedztwie. Problemy te związane są ze znacznym wzrostem dostaw produktów ukraińskich na rynki państw członkowskich UE, zwłaszcza graniczących z Ukrainą lub znajdujących się w jej pobliżu” – zwrócili uwagę premierzy. „W szczególności doszło do bezprecedensowego wzrostu importu zbóż, nasion oleistych, jaj, drobiu, cukru, soku jabłkowego, jagód, jabłek, mąki, miodu i makaronu” – dodano.

 

Politycy pisali także, że pojawiły się trudności w zagospodarowaniu nadwyżek zbóż znajdujących się w magazynach, co spowodowało destabilizację rynku zbóż, roślin przemysłowych i oleistych, zwłaszcza pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika, oraz nałożenie dodatkowych kosztów na producentów rolnych.

 

„Biorąc pod uwagę skalę powyższych zjawisk, konieczne jest znaczne zwiększenie ilości środków finansowych przeznaczonych na działania wspierające UE. Potrzebne są dodatkowe fundusze, ponieważ środki ze Wspólnej Polityki Rolnej i budżetów krajowych są niewystarczające” – podkreślili liderzy.

 

„Wzywamy Komisję do przeanalizowania możliwości zakupu nadwyżek zboża od sąsiednich państw członkowskich na cele humanitarne” – zaapelowali premierzy. Wezwali również do finansowego wsparcia rozwoju infrastruktury transportowej, w tym portów nad Morzem Czarnym i Dunajem, by usprawnić obieg stale rosnącego strumienia towarów z Ukrainy do UE oraz umożliwić jego płynne przekazywanie do państw trzecich.

 

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)

 

„The Spectator”: spór o zboże z Ukrainy dowodzi, jak bardzo UE nie rozumie Europy Wschodniej

Spór o ukraińskie zboże pokazuje, jak bardzo brukselska eurokracja nie rozumie państw członkowskich z Europy Wschodniej i to, że jeśli nie zmieni tego podejścia, grozi to nawet rozpadem Unii Europejskiej – pisze na portalu brytyjskiego tygodnika „The Spectator” prof. Andrew Tettenborn z Uniwersytetu w Swansea.

„Przez większość z 66 lat swojego istnienia istotną częścią misji UE było nieubłagane rozszerzanie swoich uprawnień do mówienia państwom członkowskim, co mają robić. Teraz jednak musi zrozumieć, że w przyszłości będzie musiała się wycofać. Jeśli Bruksela nie zmieni się dość szybko ze scentralizowanej technokracji wydającej polecenia wasalom w organizację opartą na szerokim konsensusie między pochodzącymi z wyboru rządami, prawdopodobnie znajdzie się na uboczu lub nawet stanie w obliczu kontynentalnego rozłamu” – przekonuje prof. Tettenborn.

 

Jak wskazuje, najnowszym przykładem tego podejścia jest reakcja Brukseli na spór wokół zakazu importu ukraińskiego zboża. Zwraca uwagę, że przez ostatnie lata bezcłowy import nie stanowił większego problemu, bo ziarno niemal w całości trafiało następnie do innych krajów, jednak wojna zmieniła tę sytuację, a góry zboża zostały skierowane do Europy Wschodniej, co grozi miejscowym rolnikom bankructwem. W tej sytuacji Węgry, Polska i Słowacja zareagowały mądrze, zakazując importu, w ich ślady może pójść Bułgaria, a przeciwko importowi buntują się też rolnicy rumuńscy – pisze specjalizujący się w prawie handlowym naukowiec.

 

„Dla każdego, kto nie jest eurokratą, trudno nie mieć wiele współczucia dla rolników i stojących za nimi polityków. Nawet biorąc pod uwagę wojenne trudności z transportem, rolnicy mogą argumentować, że poza Europą jest mnóstwo rynków zbytu dla ukraińskiego zboża, a w nich ludzi, którzy mają większe potrzeby niż Europejczycy. Ponadto, pomimo powiewu protekcjonizmu, szybkie działanie ich rządów jest bardzo zrozumiałe. Wolny handel może być ogólnie dobry, ale żadna przyzwoita administracja nie może stać z boku i pozwalać globalizmowi szaleć, gdy tworzy on nagłe i egzystencjalne zagrożenie dla dużej części swojego sektora rolnego” – podkreśla autor.

 

Zauważa, że stawia to Brukselę w trudnej sytuacji, bo w tej sprawie pozornie wspiera Ukrainę i jej interesy, ale musi też stać za swoimi państwami członkowskimi, które mają pełne prawo oczekiwać przemyślanej, zniuansowanej i szybkiej reakcji. Tymczasem jedyną reakcją Komisji Europejskiej jest mailowe oświadczenie w typowej unijnej nowomowie: „Jesteśmy świadomi zapowiedzi Polski i Węgier… w tym kontekście należy podkreślić, że polityka handlowa należy do wyłącznych kompetencji UE i dlatego jednostronne działania są niedopuszczalne” – zaznacza.

 

„Jeśli szukaliście najbardziej nieudolnego sposobu kierowania organizacją taką jak UE, to jest temu bliskie. Po pierwsze, pokazuje to długotrwały brak zrozumienia Europy Wschodniej przez Brukselę. Nie zrozumiała, że w przeciwieństwie do znacznej części Zachodu, wielkoskalowe, stosunkowo wydajne rolnictwo jest w tym regionie ważną gałęzią przemysłu, która wymaga wsparcia. Gdyby UE to rozumiała, nie zabraniałaby rozkazującym tonem rządom Polski, Węgier i Słowacji robienia tego, co jest konieczne, aby zapobiec egzystencjalnemu zagrożeniu dla jego przetrwania. Większość eurokracji nigdy nie zrozumiała też, że państwa wschodnie, które jeszcze 30 lat temu żyły w rosyjskim cieniu, nie mają tak samo bezmyślnej lojalności wobec ponadnarodowego autorytetu Brukseli jak inne państwa członkowskie” – zauważa prof. Tettenborn.

 

Jak dodaje, jest prawdopodobne, że polecenia Brukseli nie będą zbyt skuteczne, nawet jeśli zostaną wzmocnione przez orzeczenia uległego europejskiego sądu, bo poprzednie próby narzucenia środków postrzeganych przez państwa Europy Wschodniej jako wpływające na ich sprawy wewnętrzne lub ich żywotne interesy nie poszły dobrze, czego przykładem jest kopalnia w Turowie. Zdaniem autora tekstu, łatwo sobie wyobrazić, iż pochodzące z wyborów rządy, które uważają rolników, żywność i wybory za ważniejsze niż abstrakcyjne koncepcje prawa europejskiego, postąpią tak samo i po prostu zignorują polecenie Brukseli.

 

Tettenborn uważa, że UE pomimo fatalnego początku w tej sprawie, wciąż ma jeszcze szansę, aby pokazać się jako ciało stojące po stronie rządów i wyborców, którzy ją utrzymują, np. poprzez jakieś czasowe wyłączenie ukraińskiego zboża z unijnego rynku. Ale jak zaznacza, niewiele na to wskazuje. „Bardziej prawdopodobne jest, że UE uzna to za abstrakcyjny problem prawny i wezwie do podjęcia surowych środków wobec tych, którzy nie zastosują się do jej nakazów. Jeśli to zrobi, ryzykuje, że będzie coraz bardziej przypominać kancelarię Świętego Cesarstwa Rzymskiego, wydającą coraz bardziej rygorystyczne rozkazy wasalom, którzy coraz mniej zwracają na nie uwagę” – przekonuje.

 

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520