– Nikt nie będzie wykorzystywał zagrożenia terrorystycznego do inwigilacji opozycji. My mówimy o walce z terroryzmem – powiedział Mariusz Kamiński, koordynator służb specjalnych, podczas sejmowej debaty nad ustawą antyterrorystyczną.
W czwartek rozpoczęło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o działaniach antyterrorystycznych. Proponowane zapisy od dłuższego czasu budzą wątpliwości, szczególnie opozycji.
Podstawowym założeniem nowych przepisów jest skoordynowanie działań służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Polaków. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a zwłaszcza jej służby kontrwywiadowcze, odpowiedzialne będą zapobieganie możliwym zamachom terrorystycznym. Natomiast policja, państwowa straż pożarna, straż graniczna będą musiały reagować lub odpowiadać za skutki ewentualnych ataków.
W związku z potencjalnymi zagrożeniami polski rząd chce wzmocnić za pomocą tej ustawy działające w ramach ABW Centrum Antyterrorystyczne. CAT będzie miało pełny wgląd do wszystkich baz danych instytucji państwowych oraz innych służb, np. straży granicznej czy policji. Szef ABW uzyska ponadto możliwość zastosowania kontroli operacyjnej, np. podsłuchu, bez zgody sądu. Takie prawo będzie miał jednak wyłącznie wobec obcokrajowców i będzie to mógł robić najdłużej przez 3 miesiące.
Projekt ustawy zakłada także zwiększenie uprawnień dla szefa MSWiA. Będzie mógł wydać polecenie natychmiastowej ekstradycji cudzoziemca podejrzanego o współpracę z organizacją terrorystyczną. Takiej osobie będzie przysługiwać odwołanie od decyzji, ale tylko poza granicami Polski. Dodatkowo szef resortu spraw wewnętrznych będzie mógł czasowo zamknąć granice kraju. W ramach nowych uprawnień przysługiwać mu będzie możliwość odwołania wszystkich imprez masowych i zgromadzeń publicznych, ale dopiero po wprowadzeniu przez premiera podwyższonego stanu alarmowego.
Według przepisów ustawy antyterrorystycznej służby będą miały także możliwość przeprowadzenia przeszukania bądź rewizji u osoby podejrzanej przez całą dobę, a nie jak dotąd z wyłączeniem godzin nocnych. Nowe przepisy dotyczyć będą także użytkowników telefonów pre- paid. Od tej pory zanim dokona się kupna takiego telefonu, trzeba będzie okazać dowód osobisty.
Szereg zastrzeżeń wobec tej ustawy zgłaszają posłowie opozycji. Jednym z podstawowych zarzutów jest to, że w znaczący sposób przyczyni się ona do inwigilowania obywateli.
– Wy wolności nie kochacie, wolności nie rozumiecie, nie szanujecie. W styczniu wprowadziliście ustawę inwigilującą Internet, przetwarzanie danych internetowych na masową skalę – mówił Krzysztof Brezja, poseł PO, w trakcie sejmowej debaty nad ustawą. Polityk dodał, że są to rozwiązania typowo wschodnie, które nazwał „putinadą”.
W opinii Jakuba Stefaniaka, rzecznika PSL, wątpliwości budzi to, czy jest to ustawa antyterrorystyczna czy antyobywatelska. – Można mieć wrażenie, że intencje rządzących w tej materii nie są do końca jasne – powiedział w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press. Zdaniem polityka zastrzeżenia budzi zwiększenie kompetencji szefa MSWiA, bo niekoniecznie musi znać się na działaniach operacyjnych różnych służb tak jak ich szefowie.
Do tych zastrzeżeń odniósł się Dominik Tarczyński, poseł PiS. – Kiedy słyszę zarzuty opozycji stawiam pytanie: Czy jeśli nie wprowadzimy tej ustawy i dojdzie do zamachu terrorystycznego albo ktoś zginie to czy posłowie opozycji poniosą konsekwencję za śmierć choćby jednej osoby? – powiedział dla AIP. Polityk dodał, że na ostatnim zgromadzeniu Rady Europy przyjęto rezolucję mówiącą o tym, że zamach w Brukseli miał miejsce dlatego, że nie było odpowiedniej współpracy między służbami belgijskimi.
– Nasza ustawa nie jest wymyślona od tak sobie, ale powstała w oparciu o ostanie wydarzenia i doświadczenia innych krajów. Nie chcemy być mądrzy po szkodzie – dodał. Zdaniem Tarczyńskiego opozycja nie martwi się o bezpieczeństwo Polaków, tylko zabiega o własne interesy polityczne.
TS/Damian Witek AIP