Już od pięciu dni płonie największy terminal naftowy na zaanektowanym przez Rosję Krymie. Obiekt stał się celem ukraińskiego ataku. Władze z nadania Moskwy zapewniają, że w powietrzu nie ma szkodliwych substancji, ale okoliczni mieszkańcy skarżą się na dolegliwości zdrowotne.
Pożar na terenie bazy wybuchł po ataku dronów, przeprowadzonym w poniedziałek nad ranem. Jak przekazał kanał na Telegramie Krymskij Wietier, w czwartek eksplodowała tam kolejna cysterna z paliwem.
Służby zapewniają, że w powietrzu nie zaobserwowano podwyższonych norm stężenia szkodliwych substancji. Jednak okoliczni mieszkańcy skarżą się na nudności, zawroty głowy i kaszel – podał niezależny rosyjski serwis Moscow Times.
W związku z pożarem ewakuowano ponad tysiąc osób i ogłoszono stan sytuacji nadzwyczajnej.
W poniedziałek rano Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy powiadomił, że siły ukraińskie zaatakowały morski terminal naftowy w Teodozji. To największy terminal na Krymie pod względem przeładunku produktów naftowych, wykorzystywanych m.in. na potrzeby rosyjskiej armii. Baza ta została już zaatakowana przez ukraińskie drony w marcu. (PAP)
ndz/ szm/