Pewna wygrana w Kalifornii zagwarantowała Kamali Harris 54 głosy elektorskie – to największa liczba, jaką można zdobyć w pojedynczym stanie. To jednak nie zapewni jej triumfu nad Donaldem Trumpem, który prawdopodobnie zdobędzie ponad 300 głosów elektorskich z 270 potrzebnych do wygranej w wyborach prezydenckich. To nie jedyny powód do zmartwień dla Demokratów. Okazuje się bowiem, że – choć wybory w Złotym Stanie były dla niego od początku sprawą przegraną – Trump „odbił” kilka powiatów w ich największym bastionie.
Wynik w Kalifornii był miażdżący dla Donalda Trumpa. Kamala Harris zdobyła tam 57,3 proc. głosów, podczas gdy Trump – tylko 40,1 proc. (stan po przeliczeniu 54 proc. głosów!). Od początku było wiadomo, że Republikanin nie ma w Kalifornii większych szans. Niemniej – jak wynika z dotychczas opublikowanych wyników – Trump poprawił swój wynik w Złotym Stanie. W 2020 roku Joe Biden zdobył w Kalifornii aż 63,5 proc. głosów, natomiast Trump zdołał uzbierać wówczas zaledwie 34,3 proc.
Wynik Trumpa był lepszy nie tylko w ujęciu procentowym ogólnej liczby głosów, ale także w podziale na powiaty. W tym roku Republikanina poparły te jednostki samorządu, które w 2020 roku poparły Bidena. Trump odbił Demokratom Nevada, Butte, Stanislaus i San Joaquin w północnej części stanu. Na południu Republikanin zwyciężył w Inyo, San Bernardino i Orange oraz przechylił powiat Fresno na stronę GOP.
Red. JŁ