Brytyjska premier Theresa May odpowiadała dziś po raz pierwszy jako szef rządu na interpelacje poselskie w Izbie Gmin. Komentatorzy twierdzą, że pierwsza taka sesja to bodaj najbardziej przerażający moment w karierze każdego nowego premiera, bo jest to pole minowe wzajemnych złośliwości.
Ale Theresa May zdała ten egzamin. Nowa premier mogła wytknąć liderowi labourzystów Jeremy’emu Corbynowi rebelię dwóch trzecich jego posłów, którzy 2 dni temu, wbrew jego opinii, głosowali za odnową brytyjskiego programu obrony nuklearnej.
Nieco trudniej było jej się uporać ze szkockimi nacjonalistami, których lider w Izbie Gmin Angus Robertson przywołał widmo nowego referendum niepodległościowego w efekcie Brexitu. Jak mówił – „My w Szkocji zrobimy wszystko – wszystko co trzeba, żeby pozostać w Unii Europejskiej.” Ale premier May poradziła sobie z tym przypominając, że zaledwie 2 lata temu, Szkocka Partia Narodowa walczyła o wystąpienie Szkocji ze Zjednoczonego Królestwa, choć przecież musiałoby to oznaczać opuszczenie Unii Europejskiej. Po tych utarczkach w Izbie Gmin Theresa May udała się w podróż do Berlina, gdzie jak przewidują komentatorzy powróci znów temat Brexitu.
TS/Grzegorz Drymer IAR, Londyn/mg/sk