W przyszłym tygodniu minie rok od zaprzysiężenia burmistrza Chicago Brandona Johnsona. Z tej okazji udzielił on wywiadu stacji radiowej WBBM.
Mówił między innymi o efektach swojej dotychczasowej pracy na stanowisku włodarza Wietrznego Miasta. Johnson powiedział, że jego plan zaciągnięcia pożyczki w wysokości 1,25 miliarda dolarów – który został zatwierdzony przez Radę Miasta w kwietniu – umożliwi osiągnięcie głównych celów jego administracji.
„Od samego początku mówiłem, że musimy inwestować w ludzi i to właśnie robimy” – powiedział. Podkreślił, że te pieniądze pozwolą między innymi na pomoc bezdomnym a 100 milionów dolarów trafi na zapobieganie przemocy. Burmistrz podkreślił, że wskaźniki przestępczości w mieście już spadają.
Przyznał, że w Radzie Miasta ma wielu oponentów, którzy skrytykowali go za niepowodzenie referendum Bring Chicago Home z którego to programu pieniądze miały trafić na pomoc bezdomnym. Johnson zwrócił uwagę, że jest też krytykowany przez radnych za proponowaną umowę budowy nowego stadionu Chicago Bears. Wielu obawia się, że za inwestycję będą płacić podatnicy a nie drużyna futbolowa.
Brandon Johnson powiedział, że w ciągu najbliższych trzech lat ma jeszcze wiele do zrobienia. Wyraził nadzieję, że możliwa będzie dalsza przemiana zainicjowana w pierwszym roku jego urzędowania. Powiedział, że chodzi o stworzenie prawdziwej stabilności gospodarczej w naszych społecznościach, przy jednoczesnym zajęciu się podstawowymi przyczynami traumy w mieście.
Burmistrz zaznaczył, że słucha głosu ludzi, których głosu wcześniej nie uwzględniano. „Na piątym piętrze urzędu miasta jest teraz znacznie większy stół” – powiedział. „Są ludzie, którzy mają dostęp do mnie i do biura, do którego nigdy wcześniej nie mieli dostępu. To zwycięstwo mieszkańców Chicago” – stwierdził Brandon Johnson.
BK