Tygrysy nie są raczej zwierzętami, które często żyją na wolności w Teksasie. A jednak populacja tych zwierząt przekracza w Lone Star ponad 5000 osobników! Mimo iż tygrysy nie są zwierzęciem domowym, niektórzy Teksańczycy właśnie tak traktują ten gatunek. I zaczyna być to poważny problem, gdyż coraz częściej zdarza się, że te wielkie koty uciekają swoim właścicielom, a potem atakują ludzi – podaje The Dallas Morning News. Teksańska fundacja przygotowała ustawę, która ma ukrócić handel i posiadanie dzikich zwierząt na własność.
Niedawno policja z Dallas – podczas egzekwowania nakazu sądowego – znalazła i skonfiskowała tygrysiątko, które przebywało w klatce na podwórku w Oak Cliff.
Tylko w ciągu pierwszych 90 dni 2021 r. cztery duże koty, należące do prywatnych właścicieli, uciekły z wybiegów, po czym spacerowały sobie luzem po miastach Teksasu. Podczas huraganu Harvey pojawiły się doniesienia o dzikich zwierzętach wędrujących po dzielnicach, po tym jak ich zagrody zostały zniszczone, a lokalne organy ścigania nie miały narzędzi, aby je uspokoić i humanitarnie schwytać. Ratownicy nie powinni być zmuszeni do chwytania 300-funtowych drapieżnych dużych kotów. Te zwierzęta nie powinny być przede wszystkim trzymane jako „zwierzęta domowe” – czytamy w Dallas Morning News.
Wielkie koty w społecznościach są stałym zagrożeniem dla zwierząt domowych i dzieci. Tych zwierząt nie można udomowić, a wymagania dotyczące ich prawidłowego utrzymania są po prostu poza możliwościami przeciętnego człowieka.
Texas Humane Legislation Network opowiada się przeciwko prywatnej własności dzikich zwierząt, w tym dużych kotów, od 2001 roku, pomagając w uchwaleniu ustawy o niebezpiecznych dzikich zwierzętach.
Ustawa „Big Cat” – obecnie w fazie projektu – miałaby zakazać nabywania, posiadania, sprzedaży, hodowli i transportu dużych kotów zarówno w Teksasie, jak i w całych Stanach Zjednoczonych. Zwolnione z zakazu byłyby akredytowane ogrody zoologiczne i placówki badawcze.
Na ten moment, ustawa „Big Cat” przeszła przez Izbę Reprezentantów Stanów Zjednoczonych i trafiła do Senatu.
Red. JŁ