Historią czwórki rodzeństwa, które 25-letnia matka zostawiła początkiem roku w Pogotowiu Opiekuńczym w Tarnowie żyła cała Polska. Bracia po miesiącu poszukiwań znaleźli rodzinę zastępczą i od ponad pół roku dzięki Dominice i Pawłowi mają nowy, pełen ciepła i miłości dom w Mielcu. Mają swój pokój z zabawkami, a na ich twarzach często goszczą uśmiechy.
Najstarszy z braci ma 7 lat. To prawdziwy wulkan energii i wszędzie go pełno. Drugi w kolejności skończył niedawno 5 lat. Lubi śpiewać, recytować wierszyki i chętnie opowiada Dominice i Pawłowi co robił w przedszkolu. 3,5 latek uwielbia się przytulać, a jak upatrzy sobie jakąś zabawkę potrafi się nią bawić cały dzień. Najmłodszy z rodzeństwa parę miesięcy temu zaczął chodzić, a z jego twarzy nie znika uśmiech.
– Wyzwanie jest olbrzymie, w końcu to czwórka dzieci, ale dzięki nim nasz dom żyje – uśmiecha się pani Dominika. Zakochaliśmy się w nich – dodaje.
Dali dzieciom nie tylko dach nad głową, ale i miłość
Początkiem roku 25-letnia matka zostawiła czwórkę braci w tarnowskim Pogotowiu Opiekuńczym, a miasto poszukiwało dla nich rodziny zastępczej. Losem chłopców wówczas zainteresowały się osoby z całej Polski. O tym, że matka porzuciła czwórkę rodzeństwa Dominika dowiedziała się słuchając radia. Przez głowę przeszła myśl o przygarnięciu maluchów pod swój dach, ale dopiero po rozmowie z mężem podjęli decyzję.
– Przegadaliśmy z Pawłem praktycznie całą noc i postanowiliśmy spróbować, zwłaszcza, że niedawno skończyliśmy kurs dla rodzin zastępczych – opowiada. Rano w drodze do pracy zadzwoniła do MOPS-u w Tarnowie i zadeklarowała, że chętnie zaopiekują się chłopcami. Po kilku dniach dostała informację, że zostali wybrani na rodzinę zastępczą. – Byliśmy trochę zaskoczeni i szczęśliwi zarazem – wspomina. Potem wszystko rozegrało się bardzo szybko.
Wypełnili z mężem formalności i przygotowali dom na przyjęcie dzieci. – Pewnie, że mieliśmy obawy o to, jak sobie poradzimy, czy chłopcy będą się u nas dobrze czuli, ale bardzo tego chcieliśmy, obydwoje – podkreśla Dominika. – Mieliśmy też duże wsparcie pracowników Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Mielcu i psychologów. To nam bardzo pomogło – dodaje.
Chłopcy szybko odnaleźli się w nowym otoczeniu
Czwórka rodzeństwa szybko zaaklimatyzowała się w domu Dominiki i Pawła. Trzech najstarszych braci chodzi do przedszkola. Przy dzieciach jest sporo pracy, ale Dominika nie narzeka i świetnie sobie radzi w nowej roli. Rano odwozi chłopców do przedszkola, a Paweł zanim pójdzie do pracy przez ten czas zajmuje się najmłodszym dzieckiem. Potem pranie, sprzątanie i przygotowanie podwieczorku, który jedzą wspólnie po powrocie chłopców do domu. Jest też czas na zabawę.
– Największą radość sprawia im malowanie farbkami – opowiada. – Gdy tylko jest pogoda to idziemy na spacer albo na plac zabaw – dodaje. Potem kolacja, kąpiel i chłopcy maszerują do pokoju do swoich łóżeczek. Obowiązkowe jest także czytanie bajek i wierszyków. Bracia uwielbiają „Pawła i Gawła”. Dzieci potrafią odwdzięczyć się za opiekę i dom pełen miłości. Najpiękniejszy moment? – Kiedy zapytały mnie czy mogą mówić do mnie „mamo”. Na razie jesteśmy ciocią i wujkiem – opowiada Dominika. Powiedziała im jednak, że jeśli tylko chcą mogą używać słowa „mama” i „tata”. Chłopcy to również oczka w głowie dziadków, którzy często obsypują ich prezentami.
W weekend obowiązkowo jadą całą rodziną w odwiedziny do babci i dziadka. Dominika i Paweł decyzji podjętej kilka miesięcy temu nie żałują, wręcz przeciwnie. – Nasze życie wywróciło się do góry nogami, ale drugi raz zrobilibyśmy dokładnie to samo – mówi Dominika. Zachęca także innych do tego, by się nie bali. W samym Tarnowie brakuje rodzin zastępczych. Miasto na ten moment poszukuje aż dziesięciu. – To jest wyzwanie, ale dzieci potrafią się odwdzięczyć. Najpiękniejsze są momenty, kiedy kładziemy je do łóżka, przytulamy i dajemy buziak na dobranoc, a one mówią „kocham cię”.
Paulina Marcinek aip