Szef Parlamentu Europejskiego odrzucił oskarżenia brytyjskiej premier, że unijni politycy próbują wpłynąć na wynik czerwcowych wyborów na Wyspach.
Theresa May mówiła też o groźbach urzędników pod adresem władz w Londynie. W Brukseli od kilku dni można usłyszeć kąśliwe komentarze pod adresem Brytyjczyków – że żyją na innej planecie, że są nieprzygotowani do rozmów na temat Brexitu, że zaskakują chaosem i przekonaniem, że negocjacje będą łatwe.
Przewodniczący Europarlamentu Antonio Tajani powiedział, że unijne komentarze nie są wymierzone w Wielką Brytanię. „My mówimy tylko, że będziemy bronić naszych interesów. To nie jest ani atak, ani coś złego kiedy mówimy, że lepiej być w Unii Europejskiej aniżeli poza nią” – mówił szef Europarlamentu.
Rzecznik Komisji Europejskiej bagatelizował krytykę brytyjskiej premier, zrzucając ją na karb kampanii wyborczej. „Nie jesteśmy naiwni. Wiemy, że odbędą się wybory w Wielkiej Brytanii. Ludzie zawsze emocjonują się wyborami, a te dotyczą głównie Brexitu. Jednak w Brukseli mamy zbyt dużo pracy, by zajmować się tylko Brexitem” – mówił Margaritis Schinas.
Im bliżej do rozpoczęcia negocjacji Unii z Wielką Brytanią w sprawie warunków Brexitu tym bardziej napięte są relacje na linii Bruksela – Londyn. Oczekuje się, że rokowania rozpoczną się kilka tygodni po wyborach na Wyspach, czyli na przełomie czerwca i lipca.
IAR/Beata Płomecka/Bruksela, Fot. Dreamstime.com