Uczniom ze szkoły na Florydzie grozi wydalenie z placówki oraz zarzuty kryminalne. Rzekoma „strzelanina” w Mainland High School – o której pogłoski i różnego rodzaju teorie spiskowe krążą od zamknięcia szkoły w piątek – okazała się być przerażającym „prankiem”, dokonanym przez dwie grupy uczniów – podaje ABC News.
„Cały ten incydent wydaje się być okrutnym żartem kilku uczniów, którzy wymknęli się spod kontroli z powodu internetowych trolli, źle poinformowanych ludzi, a w niektórych przypadkach ludzi, których nie ma nawet na Florydzie” – napisała na swoim fanpage’u na Facebooku policja z Daytona Beach.
W czwartek urzędnicy szkolni dowiedzieli się o groźbach, namalowanych sprayem w szkolnej łazience. Według śledczych z Daytona Beach, grupa uczniów wykorzystała pogróżki, aby wywołać panikę w szkole. Przerażającego „żartu” dokonali w piątek. Funkcjonariusze – analizując nagrania z monitoringu – stwierdzili, że uczniowie wyraźnie współpracowali ze sobą.
U części z nich zauważono, że „przyjmują określone pozycje i miejsca w stołówce, mierzą czas swoich działań”. Kilka uczennic powiedziało administratorowi szkoły, że ktoś ma broń. W międzyczasie z budynku wybiegł inny uczeń, który „skłonił tłum do podążania za nim”. Finalnie zaczęła się panika, na skutek której szkołę zamknięto do odwołania.
Śledczy przekazali po analizie, iż najprawdopodobniej żadne z uczniów szkoły nie miał przy sobie żadnej broni. Detektywi przesłuchali uczniów, którzy byli podejrzani o wywołanie paniki. Ich wersje zdarzeń miało z czasem zmieniać się z „widzieliśmy człowieka z bronią” do „słyszeliśmy, że był w szkole ktoś miał broń”.
Wszystkim zamieszanym uczniom grozi kara za przestępstwo drugiego stopnia, związane ze fałszywym zgłoszeniem przestępstwa z udziałem broni palnej. Policja zaleciła ponadto, aby wszyscy zaangażowani uczniowie zostali wyrzuceni ze szkoły.
Red. JŁ