Rząd wycofał się z pomysłu zatrzymywania praw jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h na każdej drodze. Taka kara dotknie tylko tych kierowców, którzy łamią prawo w miastach. Poza nimi nadmierna prędkość nie zaszkodzi – pirat nie straci prawa jazdy na trzy miesiące.
Rząd wycofał się z pomysłu zatrzymywania praw jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h na każdej drodze, czyli także w terenie niezabudowanym, choć to z dala od miast wypadki mają najtragiczniejszy przebieg. W tym roku zginęło tam o 310 osób więcej niż w wypadkach w terenie zabudowanym – wg danych policji – poinformowała wtorkowa ”Rzeczpospolita”.
Rząd 24 listopada przyjął projekt nowelizacji prawa o ruchu drogowym. Zgodnie z nim piesi będą mieli pierwszeństwo już przy wchodzeniu na przejście dla pieszych, jednocześnie przy przechodzeniu będzie obowiązywał zakaz używania telefonów komórkowych. Ponadto będzie obowiązywać zakaz jazdy ”na zderzaku” oraz zostaną zrównane prędkości w obszarze zabudowanym w dzień i w nocy.
Jednak wbrew zapowiedziom w projekcie nie ma zapisu o zatrzymywaniu prawa jazdy za drastyczne (o ponad 50 km/h) przekroczenie prędkości poza miastami.
Jak pisze ”Rzeczpospolita”, powód jest prozaiczny – rząd najwyraźniej uznał argument, że to nadmiernie obciążyłoby starostów, którzy wydają decyzje o zatrzymaniu prawa jazdy. Gdyby to rozwiązanie weszło w życie, to liczba decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy wzrosłaby o ok. 40 tys. spraw rocznie, co oznaczałoby – jak twierdził w stanowisku do projektu Związek Powiatów Polskich – ponad 100 spraw administracyjnych na 1 starostwo rocznie.
Według dziennika przeciwne było też Ministerstwo Sprawiedliwości, które uważało, że rygorem należałoby objąć ”tylko najbardziej drastyczne” np. ponaddwukrotne przekroczenia.
Martyna Konieczek aip