19.8 C
Chicago
niedziela, 28 kwietnia, 2024

„Rz”: Kreml przygotowuje aneksję zajętych ukraińskich terenów i ich obronę. Wojna jądrowa nie była tak blisko od 60 lat

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Kreml przygotowuje aneksję zajętych ukraińskich terenów i ich obronę. Wojna jądrowa nie była tak blisko od 60 lat – czytamy w czwartkowej „Rzeczpospolitej”.

Dziennik podkreśla, że scenariusz wydarzeń na najbliższą przyszłość jest niepokojący. „W piątek rozpoczną się pseudoreferenda w czterech ukraińskich obwodach, które w mniejszym lub większym stopniu kontroluje Rosja: donieckim, ługańskim, chersońskim i zaporoskim. Tak zapowiedział w środowym wystąpieniu do narodu Władimir Putin. Ich wynik jest przesądzony. Można też założyć, że te terytoria o powierzchni Węgier zostaną w przyszłym tygodniu wcielone do Rosji. Tak było w 2014 r., gdy pięć dni od takiego niby-głosowania został anektowany Krym” – zaznacza gazeta.

 

Podkreśla, że Zachód już zapowiedział, że tego nie uzna. „Pseudoreferenda nie mają żadnej mocy prawnej” – ostrzegł cytowany przez „Rz” sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. „Mimo to ruch Putina zasadniczo zmienia oblicze wojny. Z perspektywy Moskwy będzie to już obrona samej Rosji, nie inwazja na Ukrainę. Rosyjska doktryna wojenna dopuszcza użycie broni jądrowej, nawet jeśli wróg ogranicza się do środków konwencjonalnych, ale „stanowi egzystencjalne zagrożenie dla kraju” – czytamy w „Rz”.

 

„Jeśli będzie zagrożona integralność terytorialna Rosji, sięgniemy po wszelkie środki, jakimi dysponujemy. I nie jest to blef” – ostrzegł Władimir Putin. „Zapowiedział równocześnie częściową mobilizację obejmującą 300 tys. rezerwistów, ale eksperci są zgodni, że przed upływem wielu miesięcy nie zmieni to przebiegu sytuacji na froncie. Tu zaś po spektakularnej ofensywie w obwodzie charkowskim na początku września Ukraińcy zachowują inicjatywę. Tylko zaniechanie przez Zachód wsparcia Ukrainy w obawie przed jądrowym kataklizmem może na krótką metę uchronić Putina przed upokarzającą klęską. I pokusą sięgnięcia po środki ostateczne” – czytamy w dzienniku.

 

„Rzeczpospolita” podkreśla, że Stany Zjednoczone zastraszyć się nie dały. „Będziemy stali u boku Ukrainy tak długo, jak będzie to konieczne” – zapowiedziała w środę ambasador USA w Kijowie Bridget Brink. „Jej zdaniem groźby Putina to wyraz desperacji dyktatora, któremu grunt usuwa się spod nóg, a nie oznaka siły. Od początku wojny Ameryka przekazała Ukraińcom broń wartą 15 mld dol. To wsparcie, choć decydujące dla zepchnięcia Rosjan do defensywy, stanowi jednak ledwie 2 proc. rocznego budżetu Pentagonu. Stany mogą więc bez trudu zdobyć się na więcej. Pozycja Rosji jest tym gorsza, że traci ona sojuszników” – podkreśla gazeta.

 

Dodaje, że prezydent Francji Emmanuel Macron dotąd gotowy wyjść naprzeciw przynajmniej niektórym oczekiwaniom Kremla, mówił we wtorek o „wojnie kolonialnej, na którą nie ma zgody Francji”.

 

„Rzeczpospolita” zwraca uwagę, że od Moskwy dystansują się nawet Chiny. „W 1962 r. świat znalazł się na skraju wojny atomowej, gdy ZSRR rozmieścił pociski z głowicami pod bokiem USA – na Kubie. Wtedy udało się uniknąć konfrontacji jądrowej, bo Kreml się cofnął za do dziś obowiązującą obietnicę, że Ameryka powstrzyma się przed inwazją na wyspę. Teraz o kompromis jest znacznie trudniej. +Aneksja naszych ziem zamknie wszelkie możliwości wynegocjowania pokoju+ – ostrzegł rzecznik prezydenta Zełenskiego” – czytamy. (PAP)

 

„DGP”: Wojna wchodzi na wyższy poziom

Putin zarządził wczoraj częściową mobilizację rezerwistów i postraszył użyciem broni jądrowej. Na front mogą trafić także mieszkańcy przygotowywanych do aneksji terenów okupowanych – pisze czwartkowy „Dziennik Gazeta Prawna”.

Gazeta podkreśla, że prezydent Rosji Władimir Putin zapowiedział w środę aneksję czterech ukraińskich regionów po referendach, które Kreml ma tam zorganizować 23–27 września. „Poprzemy decyzje o przyszłości, które podejmie większość mieszkańców Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, obwodów zaporoskiego i chersońskiego” – oświadczył.

 

„DGP” zaznacza, że „głosowanie – nielegalne w świetle prawa międzynarodowego, które zabrania takich praktyk pod okupacją – będzie niemal przymusowe”.

 

„Marionetkowe administracje obszarów okupowanych deklarują, że +ze względów bezpieczeństwa+ komisje będą zbierać głosy, chodząc po domach. Ogłoszone +wyniki+ powinny być zgodne z przedstawionym we wtorek +sondażem+ mówiącym o poparciu dla aneksji wahającym się od 80 proc. w obwodzie chersońskim do 94 proc. w donieckim” – czytamy w dzienniku.

 

Gazeta zwraca uwagę, że z wypowiedzi urzędników można wywnioskować dalsze kroki. „Od razu po ogłoszeniu +wyników+ okupacyjne administracje poproszą o przyjęcie w skład Federacji Rosyjskiej i podpiszą z Putinem stosowne umowy. Samozwańcze DRL i ŁRL, których niepodległość Rosja uznała w przededniu inwazji, zostaną anektowane pod tymi nazwami, a ich siły zbrojne włączone do rosyjskiej armii, która i dziś sprawuje nad nimi pełną kontrolę” – czytamy.

 

Jak podkreśla „DGP”, kolaboranci z obwodów chersońskiego i zaporoskiego pójdą drogą Krymu z 2014 r. i najpierw ogłoszą niepodległość, którą Moskwa uzna, a po krótkim czasie podpisze z nimi podobne umowy, co z Donieckiem i Ługańskiem. „Obwód chersoński ma zachować obecną nazwę, za to Zaporoże zmieni się w Kraj Zaporoski” – podkreśla gazeta.

 

Dziennik podkreśla też, że źródła portalu Meduza mówią, że głównym celem referendów jest powstrzymanie ukraińskiego kontrnatarcia. „Ukraińcy mieliby nie ryzykować walki na terenie Rosji. Kijów uważa takie podejście za świadectwo braku realizmu, zwłaszcza że wcześniejsze ostrzały Krymu pozostały bez odpowiedzi. +Dezokupację dowolnej miejscowości uznają za napad Ukrainy na Rosję. Stąd wojna i mobilizacja zamiast specoperacji+ – mówił „Ukrajinśkiej prawdzie” Serhij Hajdaj, szef ługańskiej administracji obwodowej” – czytamy.

 

„DGP” podkreśla jednak, że świat nie uzna nielegalnych aneksji. „Niepodległość DRL i ŁRL w ślad za Rosją uznały jedynie Korea Płn. i Syria, ale Moskwa będzie mogła określić kontynuację kontrofensywy +atakiem na jej terytorium+ i zagrozić użyciem broni atomowej” – czytamy.

 

„Przy zagrożeniu dla integralności terytorialnej naszego kraju dla obrony Rosji wykorzystamy wszelkie środki, jakimi dysponujemy. To nie blef” – deklarował Putin. „Rosyjska doktryna przewiduje, że Moskwa może użyć broni jako pierwsza jedynie w sytuacji zagrożenia dla istnienia państwa. Eksminister obrony Ukrainy Andrij Zahorodniuk, pytany przez DGP w marcu, czy Kreml może to zrobić, odparł jednak, że +potencjalnie tak+. To będzie pełna katastrofa także dla Rosji – zastrzegł” – podkreślono w „DGP”.

 

Dlatego – jak dodano – większość zachodnich ekspertów uważa taki wariant za mało prawdopodobny. „Z drugiej strony w kręgach związanych z Kremlem politologów pomysł użycia taktycznych głowic jądrowych bywał rozważany. Choćby w artykule z 2008 r. z „Russkiego żurnała”, opisującym potencjalną inwazję na Ukrainę, który trafnie przewidział operacje Kremla z 2014 i 2022 r.” – czytamy w dzienniku. (PAP)

 

ero/ akub/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520