Rosja wydaliła 4 polskich dyplomatów. To odpowiedź Moskwy na analogiczną decyzję Warszawy, podjętą w ramach solidarności z Wielką Brytanią. Polska i szereg krajów Unii Europejskiej oraz USA, Kanada, Australia, Ukraina i Norwegia wyrzuciły część rosyjskich dyplomatów w związku z tak zwaną sprawą Skripala.
Chodzi o próbę zamordowania na terytorium Zjednoczonego Królestwa byłego, podwójnego agenta Siergieja Skripala i jego córki Julii. Brytyjskie władze twierdzą, że za atakiem stoją rosyjskie służby i nie doczekawszy się od Moskwy wyjaśnień wyrzucił 23 rosyjskich dyplomatów.
Rosyjskie MSZ odpowiedziało symetrycznymi retorsjami. W czwartek ogłoszono wydalenie z Rosji 60 amerykańskich dyplomatów. W piątek podobne noty wręczono ambasadorom pozostałych krajów, które solidaryzują się z Wielką Brytanią. Według rzecznika Kremla „Rosja była zmuszona do podjęcia kroków odwetowych”. Dmitrij Pieskow podkreślił, że mimo takich wzajemnych działań jego kraj pozostaje otwarty na dialog, który powinien doprowadzić do „ułożenia poprawnych kontaktów z Wielką Brytanią, Stanami Zjednoczonymi i pozostałymi krajami”. Kremlowski rzecznik powtórzył, że Rosja nie ma niczego wspólnego z próbą zamachu na Siergieja Skripala i jego córkę. Wcześniej szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow poinformował, że Moskwa wnioskuje o zwołanie na 2 kwietnia nadzwyczajnej sesji Rady Wykonawczej Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej. „Liczymy, że nasi zachodni partnerzy nie uciekną od uczciwej rozmowy, bo inaczej będzie to kolejnym potwierdzeniem, że wszystko, co się dzieje, jest zaplanowaną prowokacją” – oświadczył szef rosyjskiego MSZ. Jednocześnie Ławrow zapowiedział, że jeśli Moskwa nie otrzyma od Londynu konkretnych dowodów winy rosyjskich służb, to uzna, że za zamach na Siergiej Skripala odpowiedzialne są służby brytyjskie.
Rosyjskie MSZ odpowiedziało symetrycznymi retorsjami. W czwartek ogłoszono wydalenie z Rosji 60 amerykańskich dyplomatów. W piątek podobne noty wręczono ambasadorom pozostałych krajów, które solidaryzują się z Wielką Brytanią. Według rzecznika Kremla „Rosja była zmuszona do podjęcia kroków odwetowych”. Dmitrij Pieskow podkreślił, że mimo takich wzajemnych działań jego kraj pozostaje otwarty na dialog, który powinien doprowadzić do „ułożenia poprawnych kontaktów z Wielką Brytanią, Stanami Zjednoczonymi i pozostałymi krajami”. Kremlowski rzecznik powtórzył, że Rosja nie ma niczego wspólnego z próbą zamachu na Siergieja Skripala i jego córkę. Wcześniej szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow poinformował, że Moskwa wnioskuje o zwołanie na 2 kwietnia nadzwyczajnej sesji Rady Wykonawczej Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej. „Liczymy, że nasi zachodni partnerzy nie uciekną od uczciwej rozmowy, bo inaczej będzie to kolejnym potwierdzeniem, że wszystko, co się dzieje, jest zaplanowaną prowokacją” – oświadczył szef rosyjskiego MSZ. Jednocześnie Ławrow zapowiedział, że jeśli Moskwa nie otrzyma od Londynu konkretnych dowodów winy rosyjskich służb, to uzna, że za zamach na Siergiej Skripala odpowiedzialne są służby brytyjskie.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Maciej Jastrzębski/Moskwa/pbp