Moskwa poleciła Waszyngtonowi zredukowanie liczby osób zatrudnionych w placówkach dyplomatycznych na terenie Rosji. Z niedawnej wypowiedzi Władimira Putina wynika, że zwolnienia mają objąć 755 osób. Tymczasem agencja informacyjna RBK sugeruje, że w ten sposób rosyjskie sankcje wrócą jak bumerang i uderzą w obywateli Federacji Rosyjskiej.
Zapowiadając redukcję personelu amerykańskich placówek dyplomatycznych Władimir Putin stwierdził, że restrykcje będą dotkliwe dla Waszyngtonu. Według agencji RBK skutek może być odwrotny. Z raportu amerykańskiego departamentu stanu, który został opublikowany w 2013 roku wynika, że w rosyjskich placówkach zatrudniano 1279 osób, z których 934, to obywatele Rosji. „Nowszego raportu nie ma, ale przyjmując, że stan ten nie uległ radykalnym zmianom, to obecnie amerykańskie placówki zatrudniają ponad 800 Rosjan i to oni mogą ucierpieć w związku z restrykcjami” – dodaje rosyjska agencja.
Zgodnie z dwustronnymi umowami i międzynarodowymi konwencjami, misje dyplomatyczne mają immunitety i nie podlegają miejscowemu prawu, co oznacza, że tylko od dobrej woli USA będzie zależało, czy zwolnieni Rosjanie dostaną rekompensaty za utratę pracy, chyba że zwrócą się z pozwami do amerykańskich sądów. Przy tym jak zauważa RBK, redukcja personelu pomocniczego odbije się również na długości oczekiwania na amerykańskie wizy i Rosjanom przyjdzie tygodniami stać w kolejkach.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Maciej Jastrzębski/Moskwa/mcm/wk