13.4 C
Chicago
niedziela, 5 maja, 2024

Rodzice zaszczepią swoje młodsze dzieci?

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Kierownik Katedry oraz Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu prof. Leszek Szenborn ocenił, że za kilka tygodni będą już możliwe w Polsce szczepienia młodszych dzieci. „Mam nadzieję, że rodzice zechcą je szczepić” – dodał.

We wtorek na konferencji prasowej we Wrocławiu kierownik Katedry oraz Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu prof. Leszek Szenborn był pytany o szczepienia młodszych dzieci od 5. roku życia.

 

„W tej sprawie czekamy na komunikat (MZ – PAP). Spodziewamy się, że on będzie i takie szczepienia staną się w naszym kraju możliwe. Musimy też zaczekać na odpowiedni preparat, ponieważ szczepionka dla młodszych dzieci jest inna od tej dla dorosłych. Ma mniejszą zawartość mRNA” – powiedział prof. Szenborn.

 

Jego zdaniem, warto zaszczepić młodsze dzieci, choć z pewnością jest też tak, że najmłodsi pacjenci mają mniej wskazań, choćby dlatego, że łagodniej chorują.

 

„Mam jednak nadzieję, że rodzice zechcą zaszczepić swoje młodsze dzieci. Czasem widzę takie sytuacje, że rodzice oczekują od nas lekarzy, by pomóc ich dzieciom w chorobie, wyleczyć, a oni sami nie robią wszystkiego dla ochrony swoich pociech. Czasami nawet rodzice dzieci przewlekle chorych są niezaszczepieni i w ten sposób je narażają na zakażenie. Chrońmy nasze dzieci i je szczepmy” – powiedział lekarz.

 

W kierowanej przez niego klinice jest 27 nieletnich pacjentów, ale wszystkie z 46 łóżek jest zajętych. 19 osób to chorzy na COVID-19 rodzice, którzy trafili tam razem z chorymi dziećmi.(PAP)

 

Autor: Roman Skiba

 

Lek. Zieliński: Pacjenci z obawy przed testem na COVID-19 nie zgłaszają się do lekarzy

Obserwujemy, że osoby z objawami infekcji z obawy przed testem na COVID-19 nie zgłaszają się do lekarzy. Zdarza się, że pacjenci przepisują się do innej poradni rodzinnej, tylko po to, by ominąć system – powiedział PAP wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego lek. Tomasz Zieliński.

„Obserwujemy, że osoby z objawami infekcji z obawy przed testem na COVID-19 nie zgłaszają się do lekarzy. Zazwyczaj kontaktują się zbyt późno, gdy już im się pogorszyło. Tylko, że w im późniejszym stadium choroby się znajdują, tym trudniej pomóc” – zaznaczył wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego, prezes Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców lek. Tomasz Zieliński.

 

Zwrócił uwagę, że w takich sytuacjach często wynik testu na COVID-19 wychodzi już negatywny, bo przez dwa tygodnie pacjent zdążył wyzdrowieć z ostrej fazy choroby, w której wirus jest wykrywany, ale dalej jest chory na COVID-19.

 

Lek. Zieliński powiedział PAP, że otrzymuje sygnały od innych lekarzy rodzinnych, że w związku z lękiem przed skierowaniem na test na COVID-19 pacjenci podejmują czasem decyzję przepisania się do innej przychodni, gdzie wiadomo, że lekarz nie kieruje osób z objawami infekcji na test. „W środowisku lekarskim niestety są osoby, które nie postępują prawidłowo i nie stosują się do wytycznych ustalonych przez GIS, czyli krótko mówiąc – idą na rękę pacjentowi i nie kierują na test przeciw COVID-19. Pacjenci uczą się w ten sposób, jak można ominąć system. Nie można tego zamiatać pod dywan w ramach solidarności zawodowej” – podkreślił wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego.

 

Zauważył też, że społeczeństwu powoli powszednieją statystyki dotyczące zgonów na COVID-19, ale tylko do momentu, kiedy śmierć nie dotyczy kogoś z naszej rodziny lub znajomych. „W Polsce mamy teraz taką sytuację, jakby dzień w dzień kilka samolotów się rozbijało z pasażerami na pokładzie, bo codziennie odnotowujemy ok. 400 zgonów z powodu COVID-19. Przyzwyczailiśmy się do tych liczb, ale jak kiedyś samolot się rozbił w katastrofie, to przecież przez lata go wspominamy” – zwrócił uwagę doktor.

 

Nawiązując do pracy lekarzy rodzinnych w czasie pandemii powiedział, że wbrew pozorom większość zakażonych choruje w domu, a nie w szpitalach, stąd znajdują się pod opieką swoich lekarzy rodzinnych. „Jest odczuwalne to obciążenie, bo każdy pacjent z COVID-19 ma 3-4 konsultacje w trakcie infekcji, co daje nam dodatkowo dziennie około 10 udzielonych porad. Do tego dochodzą jeszcze wizyty osób, które nie mogą dostać się do poradni specjalistycznych lub szpitali” – powiedział lek. Zieliński.

 

Zapytany o to, kto obecnie choruje na COVID-19 odpowiedział, że nie ma reguły, bo są wśród nich 3-miesięczne dzieci, jak i starsze osoby. „Fakt, że chorują również zaszczepieni, na szczęście bardzo łagodnie. Z kolei u młodych osób zauważalne jest, że długo utrzymują się uciążliwe objawy, szczególnie męczący kaszel. Mimo stosowania leków, choroba mocno się przeciąga” – dodał.

 

Odnosząc się do reakcji osób niezaszczepionych po przejściu COVID-19 zaznaczył, że dla większości jest to otrzeźwienie i mocno żałują, że się nie zaszczepili i przez to zachorowali. „Taka postawę najczęściej przyjmują kobiety, matki, którym szkoda jest, bo zachorowały również np. dzieci. W pojedynczych przypadkach, pacjenci nadal podtrzymują, że to wymyślona choroba” – powiedział lek. Zieliński.

 

Zapytany o to, czego nas jako pacjentów może nauczyć pandemia, jako priorytet wskazał na odpowiedzialne postępowanie podczas wszelkich infekcji. „Chodzi o to, że w każdej sytuacji, gdy jest podejrzenie choroby infekcyjnej, powinniśmy zostać w domu i nie zarażać dalej innych np. w pracy, w sklepie. Nauczmy się odpowiedzialności za siebie i zdrowie innych” – podkreślił doktor.

 

Jak dodał, kluczowa jest także nauka korzystania z rozwiązań technologicznych, takich jak pulsoksymetry w ramach domowej opieki medycznej. „Pacjenci je otrzymują, ale już nie podłączają się do systemu, który mógłby na bieżąco monitorować ich wyniki. Tym samym, lekarz i tak musi codziennie zadzwonić, by zanotować parametry pacjenta. Należy nauczyć korzystać pacjentów z tego typu rozwiązań, które mają spowodować, że przy rosnących potrzebach zdrowotnych pacjentów, a niewystarczającej liczbie kadry medycznej, będziemy w stanie jednak sobie poradzić” – zwrócił uwagę doktor.

 

„Wiem, że zabrzmi to górnolotnie i jest to trudne do zrealizowania, ale powinniśmy także wymóc na politykach inwestycje w infrastrukturę zdrowotną, w tym w kadry medyczne, bo jeśli nie rozwiniemy systemu ochrony zdrowia, to nie będziemy w stanie przyjąć większej liczby pacjentów np. przy kolejnych epidemiach” – dodał lek. Zieliński.(PAP)

 

Autorka: Gabriela Bogaczyk

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520