Od otwartego sprzeciwu wobec kandydatury Donalda Trumpa rozpoczęła się konwencja amerykańskiej partii republikańskiej w Cleveland.
Grupa przeciwników miliardera domagała się zmian proceduralnych, doprowadzając do zamieszania w sali obrad. Ostatecznie, rebelia została powstrzymana.
Przeciwnicy Donalda Trumpa nie mieli wystarczającej liczby głosów, by powstrzymać jego nominację. Sprzeciw wobec kandydatury biznesmana postanowili więc wyrazić przy okazji głosowania nad regulaminem konwencji. Gdy prowadzący obrady zarządził głosowanie za pomocą okrzyków „tak” lub „nie” i stwierdził, że zwolenników regulaminu było więcej, przeciwnicy Donalda Trumpa zaczęli domagać się długotrwałej procedury głosowania przez wszystkie stany.
Ostatecznie, „rebelianci” nie przeforsowali swego wniosku. Ich akcja jednak zwróciła uwagę na opór wewnątrz partii republikańskiej wobec kandydatury Donalda Trumpa.
„Nie czuję się komfortowo z tą kandydaturą po jego komentarzach na temat kobiet, imigrantów czy parodiowaniu niepełnosprawnego dziennikarza. Nie jestem do niego przekonany” – mówił delegat z Massachusetts John Sivolella.
Choć Donald Trump nawet wśród delegatów na konwencję ma wielu przeciwników, część z nich przyznaje, że może zmienić zdanie i głosować na miliardera, tym bardziej, że nie chcą by prezydentem USA została Hillary Clinton.
IAR/Marek Wałkuski/Waszyngton/dj