Część chicagowskich radnych zapowiada rezygnację z przysługującej im ustawowej podwyżki „inflacyjnej”. Oznacza to, że ich pensja pozostanie na poziomie 130 tysięcy dolarów rocznie, zamiast 143 tysięcy, które wynikają z miejscowego prawa.
Potencjalna podwyżka jest wynikiem przepisów antyinflacyjnych, które sprawiają, że pensje miejskich radnych są waloryzowane właśnie o wskaźnik inflacji. W ubiegłym roku oznaczało to podwyżkę o 5,5%, w tym byłoby to 10%.
Byłoby, gdyby radni nie zapowiedzieli chęci zrzeczenia się dodatkowych pieniędzy. Taki krok zapowiedział między innymi startujący w wyborach burmistrza radny Raymond Lopez. Jak podkreślił w wypowiedzi dla mediów, radni są przedstawicielami społeczeństwa i jako tacy – powinni dawać temu społeczeństwu przykład.
Lopez zadeklarował również prace nad nowymi przepisami, które z jednej strony ograniczyłyby pensje radnych do 120 tysięcy dolarów rocznie, a z drugiej zamroziły podwyżki na poziomie 3% rocznie. Zaproponował również wprowadzenie zakazu łączenia funkcji radnego z pracą zarobkową w innym miejscu. W tej kadencji 12-tu radnych te zajęcia łączy.