Brak paliwa był prawdopodobnie przyczyną katastrofy lotniczej, do której doszło wczoraj w Kolumbii, w pobliżu miasta Medellin. Wynika to z rozmowy pilotów maszyny z wieżą kontrolną lotniska.
Według uściślonych dziś danych kolumbijskich służb ratowniczych, na pokładzie samolotu było 77 osób – zginęło 71, sześć osób uratowano. Pasażerami byli między innymi zawodnicy i członkowie brazylijskiego klubu piłkarskiego Chapecoense. Wyczarterowany przez ten klub samolot mógł przelecieć bez uzupełniania paliwa niespełna trzy tysiące kilometrów – czyli tyle, ile wynosiła trasa, jaką miał pokonać. Po drodze mijał dwa lotniska, na których mógł napełnić zbiorniki, ale tego nie zrobił.
Rozmowę załogi z wieżą kontrolną lotniska, bezpośrednio poprzedzającą tragedię, słyszeli piloci kolumbijskich linii lotniczych Avianca, którzy lecieli akurat nad Medellin. Ostatnie chwile lotu RJ 85 zrelacjonował w kolumbijskich „Wiadomościach” telewizyjnych jeden z pilotów, Juan Sebastian Upegui. „RJ 85 leciał nad nami. I nagle usłyszeliśmy: żądamy pierwszeństwa w lądowaniu, mamy problemy z paliwem. I wtedy zaczął bardzo szybko tracić wysokość. Widzieliśmy jego światła, kiedy schodził w dół” – opowiadał pilot.
LaMia – boliwijskie linie lotnicze, których samolot uległ katastrofie, istnieją od roku i specjalizują się w transporcie drużyn piłkarskich. Pilotami są tam emerytowani wojskowi. Maszynę, która uległa wczoraj wypadkowi, pilotował Juan Alejandro Quiroga) – właściciel firmy i jedna z ofiar tragedii.
Ewa Wysocka/Barcelona, Fot. twitter.com