Prokuratura Okręgowa w Białymstoku szuka odpowiedzi na pytanie, kto jest odpowiedzialny za to, że długo poszukiwany łotewski gangster znów jest na wolności.
Chodzi o Maksimsa C. To jeden z głównych podejrzanych w dużym śledztwie, jakie od 2014 r. prowadzi Prokuratura Regionalna w Białymstoku. Dotyczy m.in. uszczuplania podatku VAT i prania brudnych pieniędzy. Mowa o ponad 200 mln zł. W śledztwie zarzuty usłyszało siedem osób, dwie zostały już skazane. – To niezwykłe utrudnienie dla postępowania, kiedy podejrzany przebywa na wolności w tym samym czasie, kiedy listami gończymi i Europejskimi Nakazami Aresztowania poszukiwane są inne osoby mające związek z tą sprawą – nie ukrywa Paweł Sawoń, wiceszef Prokuratury Regionalnej w Białymstoku. W październiku 2016 r. za Łotyszem został wystawiony list gończy. Prokurator wnioskował wtedy o zastosowanie dwutygodniowego tymczasowego aresztowania od chwili zatrzymania. Maksims C. wpadł w lipcu br. we Włoszech. Rano 26 lipca został przekazany stronie polskiej. Usłyszał zarzuty i trafił do aresztu. 2 sierpnia prokuratura złożyła w sądzie wniosek o utrzymanie i przedłużenie tymczasowego aresztowania do 15 października br. Jeszcze tego samego dnia sąd wydał takie postanowienie, o jakie wnosił prokurator.
– Z naszych danych wynika, że odpis tego postanowienia „wyszedł” z sądu. Co się stało, że podejrzany wyszedł z jednostki penitencjarnej na wolność przed datą końcową tymczasowego aresztowania? Nie wiemy. Wyjaśniamy to – mówi sędzia Beata Wołosik z Sądu Rejonowego w Białymstoku. – Nie dostaliśmy decyzji sądu o przedłużeniu tymczasowego aresztowania. Bez niej, nie mogliśmy zrobić nic innego, jak tylko wypuścić podejrzanego na wolność. Bez tego dokumentu nie mogliśmy przetrzymać człowieka w warunkach izolacji, bo jest to bezprawne i grozi konsekwencjami karnymi – ripostuje mjr Michał Zagłoba ze Służby Więziennej w Białymstoku.
MW (aip)