Prof. Piotr Kuna, w rozmowie z portalem dorzeczy.pl, krytykuje politykę lockdownu. Liczba zakażeń i bez niego byłaby podobna, a straty znacznie mniejsze – zauważa.
Prof. Piotr Kuna, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi, w wywiadzie dla dorzeczy.pl stwierdza, że zamknięcie gospodarki nie zawsze przekłada się na spadek liczby zakażeń.
Prof. Kuna podał przykłady państw, które zastosowały różna (odmienną) politykę lockdownową. Wielka Brytania czy Włochy, które wprowadzały daleko idące obostrzenia, mają obecnie największą liczbę zgonów w Europie.
– W Szwajcarii z kolei wszystko pozostaje otwarte, a sytuacja wygląda podobnie do tej w Polsce, to samo jest w Szwecji. Poziom zamknięcia gospodarki i izolacji ludzi nie zawsze przekłada się na liczbę zachorowań i zgonów – mówi prof. Kuna.
– Gdybyśmy poszli drogą szwedzką, to bardziej odpowiadałoby naszej naturze, a liczby zachorowań byłyby takie same. Szkody gospodarcze i społeczne, zwłaszcza dla młodych ludzi, byłyby natomiast o wiele mniejsze – tłumaczy lekarz.
Zdaniem prof. Kuny, w sytuacji gdyby Polska w ogóle nie wprowadzała restrykcji na wiosnę ubiegłego roku, to efekt mógłby być o wiele lepszy i prawdopodobnie nie byłoby dziś tzw. „trzeciej fali”.
– Stałe narażanie na niewielkie dawki wirusa powoduje, że powstaje odporność bez zachorowania. Gdybyśmy wiosną ubiegłego roku nie wprowadzali radykalnych restrykcji i więcej osób byłoby narażonych na pierwszą wersję wirusa, to być może nie mielibyśmy dzisiaj trzeciej fali – mówi prof. Kuna.
– Pokazuje to przykład Szwecji, gdzie tej trzeciej fali praktycznie nie ma, ponieważ oni to już przechorowali. Każdy prędzej czy później zetknie się z tym wirusem – dodaje.
dorzeczy.pl