Irackie władze poszukują niebezpiecznego materiału radioaktywnego, skradzionego w ubiegłym roku na południu kraju. Informuje o tym agencja Reutera. Pojawiły się obawy, czy materiał nie wpadnie w ręce fanatyków z tzw. Państwa Islamskiego.
Według dokumentu do którego dotarła agencja Reutera, 10 gramów radioaktywnego izotopu Iryd-192 skradziono z magazynów amerykańskiej firmy Waterford w Basrze na południu kraju. Firma ta świadczy usługi dla irackiego górnictwa. Materiału szukają teraz zarówno irackie służby jak i amerykańscy i tureccy specjaliści, wynajęci przez koncern ze Stanów Zjednoczonych.
Niebezpieczny izotop znajdował się w teleskopie służącym do pomiaru jakości rurociągów. Miał wielkość laptopa. Eksperci nie potrafią jednoznacznie powiedzieć, czy 10 gramów materiału może posłużyć do budowy tzw. brudnej bomby.
Zarówno irackie władze jak i amerykański Departament Stanu informują, że nie ma na razie śladów, które mogłyby wskazywać, że substancja znalazła się w rękach fanatyków z tzw. Państwa Islamskiego. Amerykanie podkreślają jednak, że sytuację traktują bardzo poważnie.
W połowie 2014 roku islamiści zaczęli zdobywać tereny w Iraku i w Syrii, a w podbitych miejscach utworzyli samozwańcze Państwo Islamskie. W ostatnim czasie pojawiły się kolejne doniesienia, że fanatycy zarówno w Syrii jak i w Iraku mogli używać broni chemicznej, skradzionej z opuszczonych baz wojskowych.
IAR/Wojciech Cegielski/RTR/mcm/sk