Patrząc na młodsze kategorie wiekowe, a także naszą ligę Polska nie miała szans odegrać większej roli w mistrzostwach Europy seniorów.
– Nikt na nas nie liczy, to dobrze. A my możemy sprawić niespodziankę – mówił Adam Waczyński, kapitan naszej seniorskiej reprezentacji przed tegorocznym Eurobasketem.
Tuż przed mistrzostwami PZKosz. bardzo słusznie podpisał nowy kontrakt z amerykańskim trenerem Mike Taylorem na dwa lata. Jest on szkoleniowcem naszej reprezentacji od 2014 roku, a za jego kadencji Polska dwukrotnie z pierwszego miejsca w grupie awansowała do finałów Eurobasketu (2015, 2017), dwa lata temu we Francji po ciekawej walce doszła do 1/8 finału.
Teraz niestety się nie udało, a koszykarzy i ich kibiców spotkał srogi zawód. Tylko jedno zwycięstwo z Islandią (91:61) i cztery porażki ze Słowenią (81:90), Finlandią (87:90 po 2. dogrywkach), Francją (75:78) i Grecją (77:95) sprawiły, że biało-czerwoni nie wyszli z grupy. Równie dobrze mogło być 3-2, bo mecze z Finlandią i Francją powinny zakończyć się wygranymi, ale Polacy popełnili w końcówkach tyle błędów, że skończyło się zupełnie inaczej. Nikt nie odmawia im walki do końca, bo rzeczywiście tak było. Ale trenera i zawodników rozlicza się z wyników, a ten był bardzo słaby. Żeby napisać o przyczynach takiej porażki nie wystarczy miejsca w takiej krótkiej publikacji. Ale już kilka rzeczy zasugerowali sami zawodnicy, a kilka spraw nasuwa się sama. –
Brakuje nam ogrania w najważniejszych rozgrywkach europejskich – komentował po ostatnim meczu z Grecją Waczyński. Polski jedynak z NBA Marcin Gortat zrezygnował z występów w kadrze, w drugi najbardziej ograny w NBA i Europie Maciej Lampe (m.in. Real Madryt, Barcelona, Maccabi Tel Awiw) nie wystąpił z powodu kontuzji biodra. Z tych, którzy znaleźli się w kadrze rozgrywki z Eurolidze są naprawdę skromne: Mateusz Ponitka w Asseco Prokomie Sopot i Stelmecie Zielona Góra, Adam Waczyński w Asseco, A.J. Slaughter 23. mecze w Panathinaikosie Ateny, Damian Kulig jeden sezon w Turowie Zgorzelec, Przemysław Zamojski w Asseco, Łukasz Koszarek z Asseco i Stelmecie oraz Adam Hrycaniuk w Asseco i Stelmecie. Ani razu nie wystąpili Tomasz Gielo, Karol Gruszecki, Aaron Cel, Przemysław Karnowski i Michał Sokołowski.
Przy tym osiągnięcia Euroligowe Polaków są tak skromne – poza ćwierćfinałem Asseco Prokomu z… 2010 roku – że nawet nie warto wspominać. A to właśnie w silnych ligach i rozgrywkach euroligowych , nie mówiąc już o NBA zdobywa się tak potrzebne doświadczenie, które procentuje potem podczas Eurobasketu. Trzeba powoli zapominać, że w 2010 roku Polacy byli wicemistrzami świata do lat 17 w Hamburgu w składzie z Ponitką, Karnowskim, Gielo oraz Filipem Matczakiem, Danielem Szymkiewiczem i Michałem Michalakiem, którzy na ME nie pojechali. Bardziej trzeba się obawiać, tego co jest teraz.
A jest tak: w tym roku w mistrzostwach Europy najlepiej spisały się kadra młodzieżowa i juniorzy do lat 18, które zajęły 5. miejsce… w grupie B (czyli 21 miejsce w Europie!). Kadra kadetów (do lat 16) – 10. miejsce w grupie B. Rywale – Grecy, Francuzi, Słoweńcy, nie mówiąc z Hiszpanii, Serbii czy Litwie w każdym sezonie biją się o medale. Jest z kogo brać do pierwszej kadry, a w Polsce nie ma wcale mniej trenujących koszykówkę niż w innych krajach Europy, jest mnóstwo programów, m.in. państwowych, które jednak nie przynoszą takich efektów, jak choćby w siatkówce. I druga sprawa to liga, w której powinni występować kandydaci do reprezentacji kraju.
Trzeba brać rozgrywającego z USA, który obok Koszarka, który będzie powoli kończyć karierę reprezentacyjną, jest najlepszym na tej pozycji i długo nic. Zawodowa liga jest przepłacana, ze zbyt dużą liczbą drużyn, w której prym wodzą – często wątpliwej jakości – obcokrajowcy.
AIP