Prezes PiS Jarosław Kaczyński jest zakładnikiem kruchej większości sejmowej. Ta większość sejmowa opiera się „na cwaniakach, łobuzach i osobach, co do których możemy mieć podejrzenie, że popełnili przestępstwa” – mówili politycy Lewicy, odnosząc się do wątpliwości wobec wiceministra sportu Łukasza Mejzy.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej Lewicy w Sejmie przypomniano słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, którego – gdy szedł na środowe posiedzenie klubu – dziennikarze pytali w Sejmie, czy rząd i on sam stali się zakładnikami Łukasza Mejzy. „Nie jestem niczyim zakładnikiem” – odpowiedział Kaczyński.
Poseł Lewicy Maciej Kopiec podkreślił, że stan faktyczny jest inny niż deklaracja prezesa PiS. „Kaczyński jest zakładnikiem pana Mejzy” – ocenił.
„Pan Mejza jest dzisiaj broniony przez ministra (sprawiedliwości, prokuratora generalnego Zbigniewa) Ziobrę, przez premiera (Mateusza) Morawieckiego, przez prezesa Kaczyńskiego mimo bardzo poważnych, moralnych zarzutów, które na nim ciążą” – powiedział. „To jest taki układ zamkniętym, w którym Morawiecki mówi, że będzie reakcja, jeśli będą zarzuty, a zarzuty zależą od ministra Ziobry, któremu zależy na większości parlamentarnej i nie zrobi w tej sprawie kompletnie nic, bo za tę większość parlamentarną parlamentarzyści PiS-u są w stanie zrobić wszystko” – dodał Kopiec.
Posłanka Anita Kucharska-Dziedzic oceniła – podobnie jak Kopiec – że prezes PiS jest „zakładnikiem kruchej większości sejmowej”. „Ta większość sejmowa opiera się na cwaniakach, łobuzach i osobach, co do których możemy mieć podejrzenie, że popełnili przestępstwa” – dodała.
Kucharska-Dziedzic przypomniała, że Lewica po publikacji WP dotyczącej wiceministra sportu zawiadomiła zielonogórską prokuraturę z art. 286 Kodeksu karnego, dotyczącego oszustwa.
Wirtualna Polska napisała w zeszłym tygodniu, że Mejza założył w przeszłości firmę medyczną, która miała się specjalizować w kosztownym leczeniu nowatorskimi metodami chorych m.in. na raka, Alzheimera, Parkinsona. Mejza miał osobiście przekonywać potencjalnych pacjentów a także opiekunów dzieci, o skuteczności stosowanych przez firmę metod, które jednak – tak w Polsce, jak i na całym świecie – uznawane są za niesprawdzone i niebezpieczne. Według wp.pl, interes Mejzy nie wypalił, a pacjenci i ich rodziny zostali oszukani.
W związku z publikacją Mejza zapowiedział, że treść artykułu będzie przedmiotem postępowań sądowych, oraz że podjął kroki prawne, mające na celu ochronę jego dobrego imienia i reputacji.
Premier Mateusz Morawiecki pytany we wtorek czy podjął decyzje ws. ewentualnej dymisji Mejzy odpowiedział, że analizowane są wszystkie informacje dotyczące wiceministra. „One muszą zostać zweryfikowane, w szczególności wszystkie nowe informacje, które są publikowane. Tutaj proszę o cierpliwość, bo po tym, kiedy one zostaną przeanalizowane przez stosowne służby, dopiero wtedy mogą być podejmowane decyzje” – zaznaczył premier.
Z kolei w środę wieczorem odbyło się spotkanie parlamentarzystów PiS, w którym udział wziął m.in. lider ugrupowania Jarosław Kaczyński. Według zapowiedzi niektórych mediów, jednym z tematów spotkania miała być kwestia Mejzy. Posłowie PiS przekonywali jednak, że temat ten nie pojawił się podczas obrad klubu.
Według informacji PAP od polityków biorących udział w posiedzeniu klubu, temat wiceministra faktycznie nie pojawił się w wystąpieniu Kaczyńskiego. Szef PiS co prawda przyznał, że są pewne kłopoty wewnątrz, ale nie chce o nich mówić szerzej.
Mejza zasiada w Sejmie od marca tego roku, kiedy objął mandat po zmarłej posłance KP-PSL Jolancie Fedak. Po wejściu do Sejmu Mejza nie przystąpił do klubu Koalicji Polskiej-PSL i pozostał niezrzeszony. Wiceministrem sportu jest od października – objął funkcję z rekomendacji Partii Republikańskiej.(PAP)
autor: Grzegorz Bruszewski
gb/ itm/