9.2 C
Chicago
poniedziałek, 6 maja, 2024

Polacy mają dość płacowych tajemnic i chcą jawności wynagrodzeń

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Większość pracowników chce jawności widełek płacowych na danym stanowisku, co niedługo wymusi dyrektywa Unii. Zwolenników pełnego dostępu do listy płac jest już mniej – podaje w środę „Rzeczpospolita”.

„61 proc. pracujących Polaków uważa, że jawność widełek płacowych na poszczególnych stanowiskach pomoże zlikwidować różnice płacowe między zarobkami kobiet i mężczyzn (wśród kobiet takich opinii jest jeszcze więcej, bo 65 proc.). Ponad połowa pracowników jest też przekonana, że jawność płac może pomóc wyrównać niesprawiedliwe różnice w wynagrodzeniach – dowodzą ogłoszone we wtorek wyniki badania Monitora Rynku Pracy agencji zatrudnienia Randstad, które potwierdzają potrzebę większej przejrzystości płac. Większej, ale nie całkowitej, bo za pełną jawnością listy płac (w tym własnego wynagrodzenia) opowiada się 39 proc. z tysiąca przebadanych w lutym br. pracowników. I całkiem spora, bo 31-proc., grupa jest temu przeciwna” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.

Gazeta podkreśla, że znacznie mniej przeciwników i więcej zwolenników ma pomysł ujawniania widełek płacowych na danym stanowisku. „Na takiej informacji zależy nam szczególnie na etapie poszukiwania pracy: zdecydowana większość, bo 80 proc., uczestników badania chciałaby znaleźć w ogłoszeniu widełki wynagrodzenia, a najchętniej dokładną wysokość płacy zasadniczej” – pisze „Rz”. Dziennik zauważa, że już niedługo te oczekiwania pomoże spełnić unijna dyrektywa o równości i jawności wynagrodzeń, która powinna zostać wdrożona do czerwca 2026 r.
Według gazety dyrektywa wprowadza obowiązek informowania kandydatów do pracy o wysokości wynagrodzenia, a przynajmniej o widełkach płacowych na danym stanowisku – jeszcze przed rozmową rekrutacyjną, choć nie narzuca podawania widełek w ogłoszeniu o pracę. (PAP)

 

„DGP” twierdzi, że… zarabiamy dużo!

Nasz przemysł odczuwa słabość gospodarki w strefie euro. Budownictwo cierpi z powodu zakończenia perspektywy finansowej UE. Za to doskonale wyglądają perspektywy konsumpcji – wskazuje we wtorek „Dziennik Gazeta Prawna”.
„Marzec przyniósł zaskakująco słabe wyniki przemysłu i budownictwa – tak analitycy ocenili dane opublikowane w poniedziałek przez Główny Urząd Statystyczny. Według GUS produkcja sprzedana przemysłu była o 6 proc. niższa niż rok wcześniej. Ekonomiści spodziewali się spadku, ponieważ tegoroczny marzec miał z uwagi na Święta Wielkanocne mniejszą liczbę dni roboczych niż ten sam miesiąc ubiegłego roku. Oceniali jednak, że obniżka będzie wynosiła 1–2 proc.” – czytamy w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.
Według GUS w marcu spadek produkcji sprzedanej miał miejsce w 26 spośród 34 wyodrębnionych działów przemysłu. Gazeta zaznaczyła, że najgorzej wypadli producenci urządzeń elektrycznych, których sprzedaż obniżyła się o 29 proc., a także branża wydobywcza ze spadkiem rzędu 26 proc. „Do segmentów ze wzrostem produkcji sprzedanej należały gospodarka odpadami i odzysk surowców (wzrost o 7,5 proc. w porównaniu z marcem ub.r.), produkcja chemikaliów i wyrobów chemicznych (poprawa 4,5 proc.) oraz produkcja pozostałego sprzętu transportowego (2,1 proc. w górę)” – napisano.
W artykule zwrócono również uwagę na przemysł i budownictwo. Jak zaznaczyła gazeta, „gorsze od oczekiwań rezultaty przemysłu i budownictwa w marcu skłaniają ekonomistów do pesymizmu w odniesieniu do prognoz PKB w I kw. br.”. „Ich zdaniem mógł on wynieść 2 proc. lub nieznacznie powyżej” – dodano.
Wskazano, że „analitycy są jednak zdania, że coraz silniejszym motorem wzrostu powinna być konsumpcja”. „Sygnalizuje to korzystna sytuacja na rynku pracy. Średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw wyniosła w marcu 8408,79 zł brutto. W porównaniu z analogicznym miesiącem poprzedniego roku nominalnie była wyższa o 12 proc.” – napisano.
W ocenie specjalistów w znacznej mierze odpowiada za to podwyżka płacy minimalnej z początku roku. „Spadek inflacji do 2 proc. sprawił, że realne tempo wzrostu wynagrodzeń wynosi niemal 10 proc.” – czytamy.(PAP)

Tymczasem zaległości konsumentów w KRD wynoszą już 44,2 mld zł

Zaległości Polaków wpisane do Krajowego Rejestru Dłużników wynoszą 44,2 mld zł – wynika z danych KRD. Najbardziej zadłużoną grupą wiekową w Polsce są osoby pomiędzy 36. a 65. rokiem życia. Mają one do spłaty 34,6 mld zł.
Jak wskazano w raporcie KRD, długi Polaków wpisane do tego rejestru wynoszą 44,2 mld zł, a średnie zadłużenie przypadające na osobę sięga 20,6 tys. zł. Najmocniej obarczeni niezapłaconymi rachunkami są konsumenci, którzy mają 36-65 lat – odpowiadają za ponad 3/4 całego zadłużenia. Ich konta obciąża 34,6 mld zł nieuregulowanych zobowiązań, a przeciętne zadłużenie znacznie przewyższa średnią krajową, gdyż wynosi 25,4 tys. zł.
Drugą pod względem problemów finansowych grupą wiekową są osoby do 35. roku życia, które mają do spłaty 5,4 mld zł, a trzecią seniorzy powyżej 65 lat, z kwotą 4,3 mld zł.
W publikacji wskazano, że według danych rynkowych w 2023 r. Polacy zaciągnęli 10,5 mln kredytów ratalnych o wartości 22,9 mld zł. To kwota o ponad 1/4 większa niż rok wcześniej. W 2023 roku odnotowano też rekordową liczbę upadłości konsumenckich – aż 21 tysięcy, co stanowi niespotykany wynik w historii.
„Rodacy zadłużają się nie tylko z powodu konsumpcyjnego podejścia do życia, ale także mniejszej siły nabywczej ich portfeli, spowodowanej między innymi przez inflację. Ogromną część dochodów pochłaniają codzienne wydatki oraz stałe opłaty, jak czynsz, woda, prąd czy gaz. W rezultacie wiele osób boryka się z trudnościami ekonomicznymi. Wymusza to na nich konieczność ograniczenia wcześniejszej swobodnej konsumpcji i powinno także motywować do podejmowania bardziej świadomych decyzji finansowych” – powiedział Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej, cytowany w raporcie.
„Już teraz, wraz z systematycznym wzrostem płacy minimalnej, obserwujemy powolne zwiększenie siły nabywczej wynagrodzeń, przy czym wzrost płac przewyższa tempo inflacji. Te pozytywne wskaźniki budzą nadzieję na poprawę sytuacji materialnej konsumentów” – dodał Łącki.
W publikacji wskazano, że nierzadko powodem zadłużenia bywa też utrata pracy, choroba lub – w przypadku osób prowadzących działalność gospodarczą – problemy biznesowe. Dla rodaków pomiędzy 36. a 65. r.ż. takie perturbacje są bardzo mocno odczuwalne, zwłaszcza w młodszej części tej grupy. Zwykle osoby te mają kredyt na mieszkanie i samochód oraz ponoszą wysokie koszty związane z utrzymaniem rodziny i zapewnieniem jej odpowiedniego poziomu życia.
Polacy z tego przedziału wiekowego mają do oddania ok. 16 mld zł funduszom sekurytyzacyjnym, które odkupiły ich długi od pierwotnych wierzycieli, przede wszystkim banków. Blisko 14 mld zł to niezapłacone alimenty, a 2,5 mld zł – zaległości wobec instytucji finansowych. 700 mln zł stanowią długi wobec sądów, 300 mln zł – za jazdę bez biletu, a blisko 200 mln zł to zadłużenie czynszowe.
Według KRD w tej grupie wiekowej jest największa dysproporcja wartości długów pomiędzy kobietami a mężczyznami. Zaległości pań stanowią zaledwie 1/5 wszystkich przeterminowanych zobowiązań rodaków pomiędzy 36. a 65. rokiem życia.
Zadłużenie konsumentów z kategorii wiekowej do 35. lat sięga 5,4 mld zł i obciąża ponad pół miliona Polaków. Średnio daje to 9,7 tys. zł na osobę.
Jak zwrócono uwagę, w tym roku czekają Polaków podwyżki płacy minimalnej. Przypomniano, że w 2023 r. wynosiła ona 3600 zł brutto. Od stycznia 2024 r. została podniesiona do 4242 zł. Kolejny wzrost nastąpi w lipcu – do 4300 zł. Z jednej strony sprawi to, że dłużnicy będą mieli więcej pieniędzy, zatem będzie im łatwiej regulować długi. Z drugiej strony, płaca minimalna jest podstawą do wyliczenia kwoty wolnej od zajęcia komorniczego. To może utrudnić komornikom egzekwowanie zaległości płatniczych. Będzie to więc zachęta dla wierzycieli, np. banków, telekomów czy dostawców energii, aby szybciej reagowali, decydując się na oddanie sprawy do windykacji polubownej.
Jak zwrócono uwagę, młodsza grupa wiekowa do 35. r.ż. wyróżnia się chęcią posiadania dóbr luksusowych niezależnie od realnych możliwości finansowych. Podejście „muszę mieć tu i teraz” powoduje, że wielu konsumentów pod wpływem chwili decyduje się na zakupy ratalne lub skorzystanie z usługi BNPL (kup teraz, zapłać później), czyli coraz popularniejszych odroczonych płatności.
„Negocjatorzy firm windykacyjnych często słyszą od takich dłużników, że kupili coś na raty pod wpływem impulsu czy chwilowej mody i nie zastanawiali się, z czego uregulują zobowiązanie. Przykładowo latem są to rowery i hulajnogi, które służą tylko w sezonie, ale spłacać je trzeba rok lub dłużej. Zakup ratalny, nawet gdy jest to tylko drobny sprzęt RTV, zawsze oznacza podpisanie umowy kredytowej z bankiem” – zwrócił uwagę prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, Jakub Kostecki. (PAP)

GUS: Przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw (o liczbie pracujących 10 i więcej osób) w marcu 2024 r. wyniosło 8 408,79 zł, co oznacza wzrost o 12,0 proc. w ujęciu rocznym

„Polakom zostaje z miesiąca na miesiąc coraz więcej pieniędzy w kieszeni i ten stan utrzyma się co najmniej przez najbliższy rok” – skomentowali ekonomiści Lewiatana poniedziałkowe dane GUS (swoją drogą zwykli Polacy mają odczucia zgoła inne – dop. red.). Z danych Lewiatana wynika, że 92 proc. pracodawców odczuwa silną presję płacową.
Przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw (o liczbie pracujących 10 i więcej osób) w marcu 2024 r. wyniosło 8 408,79 zł, co oznacza wzrost o 12,0 proc. w ujęciu rocznym – podał w poniedziałek Główny Urząd Statystyczny. Przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło z kolei 6501,2 tys. etatów, o 0,2 proc. mniej niż w rok wcześniej – przekazał także urząd.
„Mamy kolejny rekord w wynagrodzeniach. W marcu średnia płaca przebiła 8400 zł brutto. Oznacza to wzrost nominalnie w ciągu roku o 12 proc., a realnie blisko o 10 proc. Polakom zostaje z miesiąca na miesiąc coraz więcej pieniędzy w kieszeni i ten stan utrzyma się co najmniej przez najbliższy rok. Pierwszy kwartał tego roku to też rekordowy wynik średniego wynagrodzenia, które przekroczyło z kolei barierę 8000 zł brutto, co przełożyło się na nominalny wzrost aż o 12,5 proc.” – skomentował cytowany w informacji prasowej ekspert ekonomiczny Lewiatana Mariusz Zielonka.
Zdaniem ekonomisty, wraz ze wzrostem płac w sektorze przedsiębiorstw, rośnie też presja płacowa w firmach. Z danych Lewiatana wynika, że ponad 90 proc. pracodawców w Polsce odczuwa presję płacową.
„Najnowsze wyniki indeksu Lewiatana wprost pokazują, że presja płacowa na pracodawcach jest wciąż silna i ma się dobrze. Zgodnie z wynikami indeksu 92 proc. przebadanych firm odczuwa presję płacową, a blisko 40 proc. uważa, że jest ona coraz wyższa. Z kolei już 6. miesiąc z rzędu spada liczba zatrudnionych, ale ten spadek jest niewielki, zaledwie o 0,2 proc. To w naszej ocenie dowód, że rynek pracy jest silny, ponieważ przy tak słabej koniunkturze, jaka obecnie dominuje w przemyśle, należałoby się spodziewać znacznie większej redukcji zatrudnienia niż jest w rzeczywistości” – napisał ekonomista.
Zaznaczył jednocześnie, że płace w najbliższych miesiącach nie będą już rosnąć tak szybko jak do tej pory, ze względu rosnący wskaźnik inflacji. „Wciąż jednak podwyżki w firmach będą zjawiskiem naturalnym – wynika z komentarza.
„Dynamika realnych płac będzie się zmniejszać w najbliższych miesiącach, a to za sprawą rosnącego wskaźnika inflacji. Nadal jednak pracownicy będą wywierać presję na pracodawcach o wyższe podwyżki. Szczególnie, że za rogiem czyha już druga podwyżka płacy minimalnej” – napisał. (PAP)

bpk/ drag/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520