Mężczyzna, który poderżnął gardła swojej żonie i 3-letniemu synowi, został skazany na dożywocie bez możliwości warunkowego zwolnienia – orzekła w czwartek ława przysięgłych w Fort Worth, w Teksasie.
Sprawa toczyła się od 2016 roku. Craig Vandewege zadzwonił wtedy na policję, twierdząc, że ktoś włamał się do jego mieszkania. Funkcjonariusze znaleźli w łóżkach zakrwawione ciało żony Vandewege – Shanny – oraz jego ledwie 3-letniego syna, Diederika. Dom wyglądał na splądrowany, jednak wersja wydarzeń, którą mężczyzna chciał „sprzedać” policjantom, była niespójna.
„To nie jest włamanie. To nigdy nie było włamanie” – powiedziała ławie przysięgłych zastępca prokuratora okręgowego w okręgu Tarrant, Lisa Callaghan. „Dlaczego włamywacz miałby zabić niemowlę… To absurd. To się nie trzyma się kupy, nieważne, jak na to spojrzeć”.
Trzy dni po incydencie, Vandewege został aresztowany w Kolorado – był w drodze do Las Vegas. Człowiek, który pracował wspólnie z mężczyzną, wspominał, że w czasie pracy zdarzało mu się powiedzieć zdanie w rodzaju „Miałbym więcej czasu dla siebie, gdyby moja żona i syn umarli”.
Wśród łączących się kropek znalazło się także miejsce na Las Vegas. Po śmierci żony i syna, Vandewege’owi przysługiwało odszkodowanie z polisy na życie w kwocie 700 000 USD.
„Wszystkie te połączone skrawki [historii]… pokazują tylko jedno – że jest winny” – powiedziała Callaghan. „Nie ma innej odpowiedzi.”
Red. JŁ