Alan Ruschel, piłkarz brazylijskiego zespołu Chapecoense przeżył katastrofę lotniczą, bo zamienił się miejscami z jednym z dziennikarzy.
„Bóg dał mi drugą szansę” – wyznał 27-letni obrońca. Do katastrofy doszło 28 listopada. Brazylijsscy piłkarze lecieli do kolumbijskiego Medellin na mecz finału Copa Sudamericana z Atletico Nacional.
Alan Ruschel zajmował miejsce w tylnej części maszyny. Ale dyrektor klubu Cadu Gaucho poprosił go, by się przesiadł, żeby z tyłu mogli siedzieć razem wszyscy dziennikarze.
– Na początku nie chciałem, ale w końcu Jackson Follman namówił mnie, bym usiadł tuż za nim. Tylko Bóg potrafi wyjaśnić, dlaczego przeżyłem – powiedział Ruschel.
Wspomniany już Follman też przeżył katastrofę, choć trzeba mu było amputować nogę. Trzecim ocalałym piłkarzem Chapecoense był Neto. Pozostałych 19 piłkarzy zginęło. Na pokładzie było 77 osób, zginęło 71, a prawdopodną przyczyną dramatu był brak paliwa.
Kazimierz Sikorski(aip), Fot. Archiwum