Ława przysięgłych z Weatherford w Teksasie wydała wyrok dożywotniego pozbawienia wolności dla 50-letniego mężczyzny, który pod wpływem alkoholu doprowadził do wypadku samochodowego, po czym uciekł z miejsca zdarzenia. Wcześniej 50-latek był ośmiokrotnie skazywany za jazdę pod wpływem środków odurzających.
50-letni Christopher Faran Stanford resztę życia spędzi w teksańskim więzieniu. W tym tygodniu mężczyzna – po raz dziewiąty w swoim życiu – przyznał się przed sądem do prowadzenia pojazdu pod wpływem. Wcześniej Stanford odsiadywał już cztery wyroki więzienia za te same przewinienia w więzieniach powiatów Tarrant, Dallas, Rockwall i Johnson.
„Jego rekord pokazuje, że nadal zamierza zagrażać społeczeństwu w całym Metroplexie, chyba że zostanie zamknięty” – powiedział prokurator okręgowy Parker County, Jeff Swain.
W czasie ostatniego incydentu drogowego z udziałem Stanforda, mężczyzna przejechał na czerwonym świetle i uderzył w tył innego pojazdu. Wówczas wysiadł z auta, powiedział poszkodowanemu kierowcy, że musi odjechać, bo będzie miał kłopoty. Wsiadł do auta i uciekł z miejsca zdarzenia.
30 minut po wypadku 50-latek został zauważony, kiedy przeskakiwał przez ogrodzenie z drutu kolczastego, na którym rozdarł swoje spodnie i koszulę. Mężczyźnie zarzucono również próbę uderzenia głową pracownika ratownika medycznego, który udzielał 50-latkowi pomocy medycznej.
Podczas rozprawy Teksańczyk powiedział, że nie uważa, że ma problem z alkoholem, ale że ma „po prostu dużego pecha”.
Najprawdopodobniej mężczyzna nie odsiedzi w więzieniu całego wymiaru kary. Ostatecznie zdecyduje o tym Texas Board of Pardons and Paroles, ale teoretycznie 50-latek będzie kwalifikował się do wyjścia na wolność po upływie 15 lat – podaje Fox News.
Red. JŁ