7.4 C
Chicago
piątek, 26 kwietnia, 2024

Co piąty mieszkaniec Libanu to syryjski uchodźca. Jak żyją i co ich czeka?

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

 Od początku krwawej wojny domowej do Libanu przyjechało ponad milion uciekinierów z Syrii. Większość z nich jest tam teraz nielegalnie.
40-letnia Zeinab wraz z mężem i dwójką dzieci uciekła z przygranicznej wioski Tal Kalach zaraz po tym, jak rozpoczęła się wojna. „Któregoś dnia do naszego domu weszła tajna policja. Wyłamali drzwi. Wiedzieliśmy, że wcześniej oni gwałcili wiele kobiet w wiosce. Kiedy weszli do naszego domu, próbowali zgwałcić moją córkę. Ale kiedy im się to nie udało, pobili mojego męża. Wtedy zdecydowaliśmy, że musimy uciekać. Wyjechaliśmy z domu o północy” – mówi kobieta w rozmowie z wysłannikiem Polskiego Radia Wojciechem Cegielskim. Rodzina zabrała do Libanu tylko najpotrzebniejsze ubrania. Teraz mieszkają w nielegalnym obozowisku w wiosce Kueshra. Mąż Zeinab, Ahmed, często jeździ na okoliczne wzgórze, bo stamtąd widać jego wioskę w Syrii. „Podróż zabrała nam 8 dni, bo wiedzieliśmy, że po drodze jest dużo min. Poprosiliśmy życzliwe osoby, żeby nas bezpiecznie przeprowadzili. Teraz co kilka dni przychodzę tu, żeby popatrzeć na moją wioskę. Ale nie mogę tam wrócić. Jest zbyt niebezpiecznie” – mówi Ahmed.
Osama z żoną i szóstką dzieci miał więcej szczęścia. Uciekł z oblężonego Homs w 2013 roku. Cała rodzina trafiła do palestyńskiego obozu dla uchodźców pod Trypolisem. Mieszkają w dwupokojowym, skromnym mieszkaniu. „Pracuję dorywczo. Sprzątam w salonie fryzjerskim. To nie jest mój zawód, ale mam z tego 10 dolarów dziennie. Gdybym znalazł jakąś pracę jako robotnik, natychmiast bym się zatrudnił” – mówi Syryjczyk.
Przed wojną Osama był ogrodnikiem w przedszkolu w Homs. Teraz narzeka, że jego dzieci są chore. Choć pracuje 6 dni w tygodniu nie jest w stanie wyżywić rodziny. Udaje mu się tylko dzięki pomocy międzynarodowych organizacji.
W podobnej sytuacji jest Mahmud, który wraz z rodziną mieszka w wynajmowanym domu w wiosce Aidamun. Mimo, że ma 11-ścioro dzieci, udaje mu się wiązać koniec z końcem. Pomogło mu w tym Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. „Ta rodzina to pozytywny przykład ludzi, którzy odkładali część pieniędzy, żeby zakupić wyposażenie i narzędzia do warsztatu samochodowego, który rozkręcili jako niewielki biznes rodzinny. W przeciwieństwie do innych uchodźców mają pracę i niewielki dochód” – wyjaśnia prezes Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej Wojciech Wilk.
Sam Mahmud, mimo stosunkowo dobrej sytuacji nie jest optymistą. Jak mówi, denerwuje go zazdrość innych ludzi. „Nawet, gdybym miał tylko osła ze złamaną nogą, Libańczycy powiedzieli mi, że nie mogę go mieć. Nie mogę mieć motoru, nie mogę mieć auta ani klientów w sklepie, bo przecież jestem uchodźcą. Według nich, muszę być żebrakiem, muszę prosić o chleb” – mówi.
Większość syryjskich uchodźców mieszka w domach, mieszkaniach lub garażach. Muszą za nie płacić czynsz i robią to tylko dzięki pomocy międzynarodowych organizacji pomocowych. 15 procent Syryjczyków mieszka w nielegalnych obozowiskach namiotowych. W sumie zamieszkują 1700 miejsc.
Większość uchodźców jest w Libanie nielegalnie, bo skończyły im się pozwolenia na pobyt. „Są ograniczeni do przebywania w miejscach, w których się czują bezpiecznie, w domach, miejscowościach, boją się przejeżdżać z jednej miejscowości do drugiej, boją się zatrzymań na wojskowych punktach kontrolnych, bo to oznacza dla nich aresztowanie” – podkreśla Piotr Stopka z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej.
Większość uchodźców nie ma pracy, bo aby zdobyć pozwolenie, trzeba mieć poręczenie obywateli libańskich. Spora część dzieci i młodzieży nie chodzi do szkół. „Wśród uchodźców jest wiele bezczynności. Można znaleźć wiele dzieci, w wieku 15-20 latm, które mają wiele energii, ale siedzą w domu i nic nie robią albo zajmują się żebraniem na ulicach” – mówi rzeczniczka UNHCR w Bejrucie Dana Slejman.
Od stycznia 2015 roku Liban znacznie ograniczył wjazd uchodźców z Syrii dlatego nowych uciekinierów w zasadzie już nie ma.
W najbliższy wtorek przypada pięć lat od czasu pierwszych demonstracji, które doprowadziły do wybuchu wojny domowej w Syrii. Ocenia się, że kosztowała ona życie co najmniej 250 tysięcy osób, choć niektóre szacunki mówią, że ofiar może byc dwa razy więcej. 11 milionów osób musiało uciekać z domów, a co najmniej 4 miliony wyemigrowały do krajów ościennych a także do Europy.

IAR/Wojciech Cegielski, Kubajat/pbp

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520