22.7 C
Chicago
piątek, 6 czerwca, 2025
Strona główna Blog Strona 823

Starej Europy już nie ma? Ekspert: Wojna na Ukrainie złamała francusko-niemiecką oś

0

Wojna na Ukrainie złamała francusko-niemiecką oś, która niegdyś definiowała Europę, a teraz inicjatywę przejmują Wielka Brytania i Polska – pisze w najnowszym numerze brytyjskiego tygodnika „The New Statesman” prof. Maurice Glasman, politolog z St Mary’s University w Londynie.

Jak wskazuje, inwazja Rosji na Ukrainę zburzyła dotychczasowy porządek w Europie, w tym wewnątrz Unii Europejskiej, która miała wspólne przywództwo Francji i Niemiec, przy czym Francja odgrywała dominującą rolę w kwestiach wojskowych i dyplomatycznych, a Niemcy – gospodarczych. Dodaje, że ramy prawne opierały się na prymacie prawa UE w państwach członkowskich, co doprowadzało do znacznych napięć zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie Europy, przejawiających się z jednej strony wystąpieniem z UE Wielkiej Brytanii, a z drugiej sprzeciwem Polski i Węgier w kwestiach społecznych.
„Status quo opierał się na porozumieniu w sprawie eksportu gazu (a także ropy i węgla) z Rosji do Niemiec, przede wszystkim za pośrednictwem gazociągu Nord Stream. Berlin i Moskwa ponownie trzymały los Europy Środkowej w swoich rękach. Niemieckie interesy gospodarcze były dominujące, częściowo dlatego, że UE nie opracowała własnej jednolitej strategii wojskowej. To właśnie sprawiło, że status Ukrainy był tak zapalny. Jej integracja z UE lub NATO nie leżała w interesie Niemiec. Będąc jedyną poważną gospodarką przemysłową w UE, która opierała się na imporcie taniej energii z Rosji, podważyłoby to ich interesy gospodarcze” – wyjaśnia Glasman.
Zwraca uwagę, że inwazja na Ukrainę przeniosła punkt ciężkości ze sfery gospodarczej na wojskową, w której Niemcy były zarówno słabsze, jak i której były bardziej niechętne, zaś Francja podzielała tę niechęć. Konfrontacja militarna z Rosją spowodowałaby przesunięcie siły i zasobów do NATO, co doprowadziłoby do odrodzenia się wpływów USA (i Wielkiej Brytanii) w Europie.
„W dyskursie akademickim i w elitach politycznych powszechnie zakładano, że brexit doprowadzi do marginalizacji Wielkiej Brytanii w Europie i konsolidacji osi francusko-niemieckiej w UE. Stało się wręcz przeciwnie. Po inwazji na Ukrainę Wielka Brytania zajęła jednoznaczne stanowisko udzielania militarnego i politycznego wsparcia oblężonemu państwu ukraińskiemu. Podczas gdy Stany Zjednoczone oferowały prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu azyl, Wielka Brytania natychmiast przekazała broń i przewodziła zachodnioeuropejskiej reakcji politycznej, wprowadzając bezprecedensowy szereg sankcji gospodarczych wobec Rosji. Wyglądało, że brexit wzmocnił swobodę działania w czasie wojny. Równolegle Polska przewodziła reakcji Europy Wschodniej. Otworzyła swoje granice dla uchodźców i przekazała broń. Sojusz między Polską a Wielką Brytanią przekształcił NATO i UE” – pisze prof. Glasman.
Dodaje, że do tej brytyjsko-polskiej koalicji dołączyły państwa bałtyckie, a także Finlandia i Szwecja, które porzuciły politykę neutralności, co odizolowało Niemcy w Europie Północnej. W efekcie też Stany Zjednoczone zaczęły dostarczać Ukrainie potężniejsze uzbrojenie i dzielić się informacjami wywiadowczymi. „W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy wojny prezydent Emmanuel Macron prowadził rozmowy telefoniczne z Władimirem Putinem, podczas gdy Niemcy niechętnie dostarczały cokolwiek więcej niż hełmy.
Polski rząd publicznie krytykował Niemcy, posuwając się nawet do żądania reparacji za szkody gospodarcze z czasów II wojny światowej” – zauważa autor.
Wyjaśnia, że kluczowe było objawienie się Ukrainy jako aktora wojskowego i to, że wbrew obawom nie została zmiażdżona przez Rosję w ciągu trzech dni. Jak wskazuje, to otworzyło przestrzeń dla brytyjsko-polskiego sojuszu, szczególnie, że dwustronny dialog między tymi krajami był dobrze ugruntowany, a Wielka Brytania pogłębiała sojusz wojskowy z Ukrainą od czasu rosyjskiego podboju Krymu.
„Machiavelli napisał, że przywództwo polityczne to zdolność do działania w porę. Wielka Brytania i Polska to zrobiły, Francja i Niemcy – nie. Ich interesy i analizy utrudniały im zrozumienie i działanie. Otworzyło to przestrzeń w NATO dla podjęcia przez Stany Zjednoczone bardziej aktywnej roli, oraz dla państw północnoeuropejskich, które dołączyły do wzmocnionego sojuszu wojskowego. Członkowie-założyciele NATO, tacy jak Włochy, stali się nieistotni; Francja i Niemcy straciły zaufanie i pewność” – pisze Glasman.
„Lenin zauważył kiedyś, że +są dekady, w których nic się nie dzieje; i są tygodnie, w których dzieją się dekady+. Inwazja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę była jednym z takich momentów. Francja i Niemcy straciły swoją przewagę, Polska i Wielka Brytania wysunęły się na pierwszy plan, kraje bałtyckie i skandynawskie dołączyły do nowej koalicji, pozostawiając Niemcy odizolowane w północnej Europie. Holandia również aktywnie wspierała brytyjsko-polski sojusz. Równowaga sił w Europie przesunęła się na wschód i zachód przeciwko środkowi. A proces ten dopiero się rozpoczął” – podkreśla.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ tebe/

Eksperci: W sprawie sztucznej inteligencji niezbędne są precyzyjne regulacje. O tej technologii nie mogą decydować prywatne firmy

0

Sztuczna inteligencja jest zbyt ważnym tematem, aby pozostawić regulacje z nią związane w rękach prywatnych firm – powiedział PAP Jules Polonetsky, ekspert ds. nowych technologii i szef organizacji Future of Privacy Forum. Z kolei specjalistka z ramienia Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), Audrey Plonk wyraziła przekonanie, że „konieczne są reguły uwzględniające prawa człowieka”.

PAP rozmawiał z ekspertami podczas konferencji ds. cyberbezpieczeństwa i sztucznej inteligencji Cyber Week w Tel-Awiwie.
„Są to decyzje (związane z rozwojem sztucznej inteligencji – PAP), które wpływają na ludzkie życie, demokrację oraz dyskryminację dlatego w demokratycznych społeczeństwach potrzebujemy regulacji dotyczących tego, jak chcemy radzić sobie z wyzwaniami związanymi ze sztuczną inteligencją” – podkreślił w rozmowie z korespondentem PAP Jules Polonetsky.
Komentując decyzję włoskich władz, które w marcu zdecydowały tymczasowo zablokować ChatGPT Polonetsky stwierdził, że wprowadzając nowe technologie trzeba się zawsze upewnić, że mamy odpowiednie zabezpieczenia np. w przypadku używania tych technologii przez niepełnoletnich.
„Sztuczna inteligencja (SI) nieuchronnie zmieni świat pracy i będzie dotyczyć nas wszystkich, i wszystkich sektorów gospodarki. Dlatego potrzebujemy reguł, które w odniesieniu do tej technologii bedą uwzględniały podstawowe kwestie związane z prawami człowieka” – wskazała Audrey Plonk odpowiedzialna za kwestie digitalizacji ekonomii z ramienia z Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).
Podczas gdy generatywna sztuczna inteligencja, której przykładem jest ChatGPT i duże modele językowe zawładnęły wyobraźnią opinii publicznej, inne formy sztucznej inteligencji są już wdrażane w organizacjach wojskowych, cybernetycznych, opieki zdrowotnej, badaniach naukowych.
Plonk na pytanie o sens apeli o powstrzymanie prac nad sztuczną inteligencją stwierdziła, że inicjatywy takie jak list podpisany w marcu przez setki biznesmenów, inwestorów i ekspertów od SI, w tym m.in. Elona Muska domagających się co najmniej półrocznej przerwy w rozwoju systemów sztucznej inteligencji są raczej sygnałem, że potrzebujemy regulacji dotyczących tej technologii.
„Ludzie martwią się, że nie są w stanie sprostać nowej technologii” – podkreśliła Plonk.
Jednocześnie zaznaczyła, że wstrzymanie prac nad nową technologią lub jej zakazanie nie jest rozsądnym pomysłem, zwłaszcza w przypadku, gdy na przykład komunistyczne Chiny inwestują miliardy w rozwój sztucznej inteligencji.
„Trudno jest mi wyobrazić, jak mielibyśmy powstrzymać ten rozwój. Po prostu potrzebujemy reguł oparty na demokratycznych wartościach” – powiedziała Plonk i dodała: Jeśli my zaprzestaniemy prac, to Chiny nie przestaną nad nią pracować.
Ekspertka zwróciła uwagę, że sztuczna inteligencja wpłynie na „wszystkie sektory gospodarki” i że jeśli kiedyś mniej wykwalifikowani pracownicy byli zagrożeni utratą pracy, gdyż pewne procesy zostały zautomatyzowane, to obecnie może to dotyczyć np. prawników, dziennikarzy lub informatyków.
„Jednocześnie wiemy, że ta technologia będzie tworzyła nowe miejsca pracy. Każdy będzie używał sztucznej inteligencji” – oceniła Plonk.
Z Tel Awiwu Marcin Mazur (PAP)
mma/ jar/

Bacardi, producent między innymi rumu, ginu, wermutu i win, potroił zyski w Rosji pomimo obietnicy wycofania się po inwazji na Ukrainę

0

Bacardi, producent między innymi rumu, ginu, wermutu i win obiecał po inwazji na Ukrainę, że opuści Rosję, ale słowa nie dotrzymał. Za to zyski netto spółki zależnej Bacardi Rus potroiły się w tym czasie, a wartość aktywów wzrosła 14-krotnie, poinformował portal The Insider.

W marcu ubiegłego roku Bacardi opublikował oświadczenie, w którym potępiał rosyjskie władze, a także obiecywał, że przekaże milion dolarów na rzecz organizacji charytatywnych i przede wszystkim wstrzyma eksport do Rosji i zamrozi wydatki na marketing i reklamę. Jednak z czasem to kluczowe zdanie o wstrzymaniu eksportu i wydatków marketingowych zniknęło z komunikatu prasowego. Pozostało jednak w publikacjach i można je obejrzeć w archiwum online strony prasowego – informuje portal The Insider, relacjonując raport niezależnej publikacji gospodarczej „The Bell”.
W publikacji zauważono, że wyniki finansowe rosyjskiej spółki zależnej, Bacardi Rus LLC, znacznie wzrosły w ciągu ostatniego roku. W porównaniu z 2021 r. wartość aktywów trwałych firmy wzrosła z 660 000 do 9,88 mln dolarów, a zyski netto potroiły się z 17,4 mln USD do 54,52 mln dolarów.
Portal przypomina ustalenia redakcji Bloomberg z kwietnia 2023 r., z których wynika, że globalne marki alkoholowe nie były w stanie zapobiec dostawom swoich produktów do Rosji, m.in. ze względu na rosyjski „import równoległy”. Przedstawiciele firm powoływali się również na wyzwania związane z kontrolowaniem złożonego łańcucha sprzedaży, który pozwala alkoholom z wyższej półki wejść na rosyjski rynek.
W maju Ukraina opublikowała listę 26 najistotniejszych firm które nie opuściły rosyjskiego rynku po rozpoczęciu wojny. Na liście „międzynarodowych sponsorów terroryzmu” znalazły się sieci handlowe, firmy transportowe, producenci zarówno żywności, dóbr przemysłowych, dzięki którym, zdaniem ukraińskich władz, Rosja zyskuje środki na prowadzenie wojny. https://sanctions.nazk.gov.ua/en/boycott/
Z badania uniwersytetu Yale wynika, że choć około tysiąca firm dobrowolnie wycofało się z Rosji lub znacząco ograniczyło działania na tamtejszym rynku, to ponad 200 przedsiębiorstw wciąż kontynuuje swoją działalność, przynajmniej w zakresie dozwolonym przez międzynarodowe sankcje. (PAP)
os/ tebe/

Liga Narodów: Polskie siatkarki pokonały Niemki 3:2

0

Polskie siatkarki pokonały Niemki 3:2 (15:25, 25:19, 25:19, 19:25, 17:15) w meczu Ligi Narodów w południowokoreańskim Suwonie i zapewniły sobie udział w turnieju finałowym, który w dniach 12-16 lipca odbędzie się w amerykańskim w Arlington.

To ósme w tych rozgrywkach zwycięstwo biało-czerwonych, których bilans uzupełniają dwie porażki. W piątek (godz. 5) zespół trenera Stefano Lavariniego zmierzy się z Bułgarią, a na zakończenie fazy interkontynentalnej zagra w niedzielę z ekipą gospodarzy.
Polska – Niemcy 3:2 (15:25, 25:19, 25:19, 19:25, 17:15).
Polska: Katarzyna Wenerska, Magdalena Jurczyk, Martyna Łukasik, Magdalena Stysiak, Agnieszka Korneluk, Olivia Różański – Maria Stenzel (libero) oraz Martyna Czyrniańska, Joanna Pacak, Julia Nowicka, Monika Gałkowska, Aleksandra Szczygłowska.
Niemcy: Pia Kaestner, Camilla Weitzel, Lena Stigrot, Hanna Orthmann, Monique Strubbe, Lina Alsmeier – Anna Pogany (libero) oraz Emilia Weske, Antonia Stautz.
Wczesna pora rozgrywana spotkania (południe czasu lokalnego), zmęczenie wyczerpującym bojem z Amerykankami w środę bądź podłamanie faktem, że zwycięstwo w tej potyczce było na wyciągnięcie ręki – polskie siatkarki i ich trener Stefano Lavarini długo będą analizować pierwszego seta meczu z Niemkami, a zwłaszcza jego początek, gdyż biało-czerwone w niczym nie przypominały w nim skutecznego, walecznego i dobrze zorganizowanego zespołu z poprzednich występów w Lidze Narodów.
Zaczęło się od zagrywki Camilli Weitzel i kłopotów z przyjęciem po polskiej stronie, nie pomogły błyskawiczne zmiany i na tablicy pojawił się wynik 0:7. Niemoc przełamała Olivia Różański, ale tylko na moment i po chwili było już 2:12.
Włoski szkoleniowiec dalej rotował składem, ale w grze jego drużyny dalej było wiele niedokładności, chaosu, żaden element siatkarskiego rzemiosła nie funkcjonował jak należy i set był praktycznie stracony. Po stronie rywalek niemal bezbłędna była Hanna Orthmann i skończyło się 25:15 dla Niemek.
W tych rozgrywkach drużyny nie zmieniają stron między partiami, a takie można byłoby mieć wrażenie na początku drugiej odsłony, bo zaczęła się ona niemal bliźniaczo jak pierwsza, ale na korzyść Polek. 4:0, 7:1, 10:4 i szybko zbudowana przewaga. Trudniejsza zagrywka, szczelny blok, skuteczne ataki Magdaleny Stysiak i – ze środka – Agnieszki Korneluk.
Ekscentryczny trener belgijski rywalek Vital Heynen, który w przeszłości prowadził z sukcesami polskich siatkarzy, szybko poprosił o przerwę, ale zmian w składzie nie dokonywał. W pewnym momencie nieco pogubiła się sędzia Sasiprapa Pimthongkhonburi z Tajlandii, szkoleniowcy spotkali się pod siatką, ale wymianę zdań na temat jednej z akcji zakończyli z uśmiechem na twarzach.
Niemki zbliżyły się do biało-czerwonych na trzy punkty (12:15), ale na więcej nie pozwoliły im Różański, która z trudnej pozycji zakończyła długą wymianę, Stysiak oraz Korneluk, która kolejny punkt zdobyła blokiem i było 20:15. Do remisu w meczu doprowadziła Magdalena Jurczyk, kończąc atak ze środka przy 24:19.
Początek trzeciego seta był wyrównany, a Polki punktowały m.in. serwisem – asy Stysiak i Martyny Czyrniańskiej. Po tym drugim zrobiło się 8:6, jednak biało-czerwonym też zdarzały się błędy, to szybko rywalki wyrównały (11:11).
Później żadna z drużyn nie wypracowała wyraźniejszej przewagi i dopiero „kiwka” Korneluk dała Polkom prowadzenie 19:16 i większy komfort. W końcówce Niemki mocno się pogubiły, głównie w przyjęciu zagrywki, i Czyrniańska asem serwisowym zakończyła partię. 25:19 i 2:1 dla ekipy Lavariniego.
Chwila dekoncentracji polskiego zespołu w początkowych fragmentach czwartej odsłony i skuteczna gra środkowej Weitzel sprawiły, że przeciwniczki uzyskały kilka „oczek” przewagi. Niemki prowadziły 10:7, 12:8, 15:9 i w tym okresie były praktycznie bezbłędne.
„Tak trzymać” – zdawał się mówić swoim zawodniczkom Heynen, ale te pozwoliły się zbliżyć biało-czerwonym na trzy punkty (19:16) po bloku Korneluk.
Polki mogły jeszcze zmniejszyć stratę, ale trudną piłkę skończyła Orthmann. Po chwili punkt „zdobył” dla swojej drużyny Heynen, który zauważył dotknięcie siatki, a skuteczną Polek akcję przerwała… syrena sędziowska. Mimo protestów Lavariniego, główna arbiter nakazała powtórkę, a gra jego podopiecznych całkowicie się posypała. Skończyło się 19:25 i podobnie jak w środę z Amerykankami konieczny był tie-break.
W nim mocną zagrywką Różański i Stysiak, która z 22 pkt była najskuteczniejsza w meczu, zbudowały niewielką przewagę (6:3), ale proste błędy i nieporozumienia sprawiły, że już po chwili było 7:7. Wtedy Lina Alsmeier dwukrotnie uderzyła w aut i zrobiło się 10:8, ale trzy kolejne akcje padły łupem Niemek i to one były bliżej zwycięstwa. Pierwszego meczbola miały jednak biało-czerwone po ataku po skosie Martyny Łukasik, później znowu „rękę podała” im Alsmeier i wreszcie Korneluk skończyła przechodzącą piłkę, zapewniając – jak na kapitan przystało – swojemu zespołowi wygraną 17:15 i 3:2 w całym spotkaniu.(PAP)
pp/

Areszt dla Karpińskiego przedłużony. Byłemu ministrowi i sekretarzowi Warszawy grozi surowa kara za korupcję

0

Sąd Apelacyjny w Katowicach uwzględnił zażalenie prokuratury i przedłużył do 26 sierpnia tymczasowe aresztowanie podejrzanego o korupcję byłego ministra skarbu państwa Włodzimierza Karpińskiego – poinformowała w czwartek Prokuratura Krajowa.

„Sąd Apelacyjny w Katowicach uwzględnił zażalenie prokuratora Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach w przedmiocie tymczasowego aresztowania byłego Ministra Skarbu Państwa Włodzimierza K. i przedłużył okres tymczasowego aresztowania zgodnie z wnioskiem prokuratora do dnia 26 sierpnia 2023 roku” – podał Dział Prasowy PK.
Jak przypomniała PK, w toku śledztwa na wniosek prokuratora Sąd Rejonowy Katowice-Wschód aresztował podejrzanego, później Sąd Okręgowy przedłużył stosowanie tego środka zapobiegawczego, ale na krótszy okres niż domagali się śledczy. Prokurator skierował zażalenie na to postanowienie, które zostało uwzględnione przez Sąd Apelacyjny w Katowicach co skutkowało przedłużeniem tymczasowego aresztowania zgodnie z pierwotnym wnioskiem prokuratora.
„Jak wynika z uzasadnienia Sądu Apelacyjnego w Katowicach obawa matactwa procesowego ze strony Włodzimierza K. jest niezwykle silna, gdyż doszło już do podjęcia przez niego działań noszących znamiona utrudniania śledztwa. Kolejną przesłanką do stosowania tymczasowego aresztowania jak wskazał Sąd Apelacyjny w Katowicach jest grożąca Włodzimierzowi K. surowa kara pozbawienia wolności” – przekazał Dział Prasowy.
Były minister został zatrzymany 27 lutego br. Wcześniej, 1 lutego, zatrzymano Rafała Baniaka pełniącego w latach 2011-2015 funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa, który również po usłyszeniu zarzutów na wniosek prokuratora został aresztowany.Karpińskiemu przedstawiono popełniony wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, w tym z Baniakiem, zarzut korupcyjny polegający na żądaniu od prezesa jednej ze spółek korzyści majątkowej w wysokości 2,5 proc. wartości zamówień publicznych uzyskiwanych od Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Warszawie w zamian za zmianę specyfikacji istotnych warunków zamówień publicznych.
Jak podaje prokuratura, wartość zamówień wyniosła prawie 600 mln zł. Zarzuty obejmują przyjęcie przez Karpińskiego kwoty prawie 5 milionów złotych. Według ustaleń śledztwa czyny korupcyjne miały miejsce od kwietnia 2020 do grudnia 2022 r. w Warszawie. Karpiński był wtedy prezesem Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Mieście Stołecznym Warszawie, a następnie sekretarzem Miasta Stołecznego Warszawy. Może mu grozić kara do 12 lat więzienia.
Według ustaleń prokuratury, od sierpnia 2020 do stycznia 2023 r. istniał proceder korupcyjny polegający na wręczaniu korzyści majątkowych o wielkiej wartości w związku z zawieraniem kontraktów na zagospodarowanie odpadów w Warszawie. „Przedstawiciele jednej z grup kapitałowych zainteresowanych uczestnictwem w przetwarzaniu odpadów weszli w porozumienie z Rafałem B. W wyniku ustaleń o charakterze korupcyjnym zainteresowane spółki grupy kapitałowej uzyskały znaczące zamówienia z MPO w Warszawie. Następnie w latach 2021-2022 roku spółki te zagospodarowały odpady z Miasta Stołecznego Warszawa uzyskując w MPO Warszawa zamówienia na łączną kwotę prawie 600 milionów złotych” – podała PK.
Jak dodają śledczy, uzyskanie tych zamówień było możliwe dzięki propozycji złożonej przez Baniaka – byłego prezesa zarządu Pracodawców RP. „Z ustaleń śledztwa wynika, że Rafał B., w zamian za umożliwienie uzyskiwania zamówień publicznych z Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania Miasta Stołecznego Warszawy domagał się od przedstawicieli firm 5 proc. łapówki od wartości tych zamówień. W tym celu Rafał B. oraz osoby zarządzające grupą kapitałową, tj. Artur P. i Wojciech S. stworzyli mechanizm umożliwiający wyprowadzenie wielomilionowych kwot przeznaczonych na korzyści majątkowe” – dodała prokuratura.(PAP)
kon/ ok/

Fit for 55 ciężkim wyzwaniem dla transportu drogowego w Polsce

0

Regulacje związane z pakietem Fit for 55 wymuszają stopniowe przejście transportu drogowego na elektromobilność oraz paliwa alternatywne. W perspektywie najbliższych lat transformacja energetyczna będzie dla branży TSL (transport, spedycja, logistyka) kluczowym wyzwaniem, szczególnie dla mikro i małych firm przewozowych – wynika z raportu „Transport drogowy w Polsce 2023”.

Raport pokazuje, że transport drogowy to najszybciej rozwijająca się branża polskiej gospodarki. Przychody z rynku TSL wyniosły w 2022 r. 375 mld zł, a przychody samej tylko branży transportu drogowego towarów sięgnęły 190 mld zł. Sektor TSL odpowiada za 7 proc. PKB i 6,5 proc. zatrudnienia w Polsce, które w latach 2010-2022 zwiększyło się z 270 do 500 tys. osób.

„Żadna inna polska branża nie osiągnęła tak spektakularnego sukcesu po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej. W 2022 r. eksport usług transportowych stanowił 30 proc. eksportu usług ogółem. Polscy przewodnicy operują na najważniejszych trasach UE. 40 proc. realizowanych przez polskie firmy przewozów jest związanych z rynkiem niemieckim. Dzięki tej branży poprawiamy bilans płatniczy Polski” – podkreślił Maciej Wroński, prezes związku pracodawców Transport i Logistyka Polska (TPL).

W Polsce działa 127 tys. firm zajmujących się transportem drogowym towarów i usługami związanymi z transportem. Samym transportem zajmuje się 102 tys. firm, w tym 115 firm dużych, które zatrudniają ponad 250 osób. Do największych należą: Poczta Polska, Amazon Fulfillment Poland, PKP Cargo, Grupa Raben i DPD Polska, Grupa Integer, do której należy InPost, Grupa DSV w Polsce, Havi Logistics, Schenker, 8 DHL Parcel Polska, Rohlig Suus Logistic, UPS Polska oraz FedEx Espress Poland.

„Stworzenie jednego miejsca pracy w transporcie drogowym to 500 tys. zł. – tyle wynosi koszt ciągnika siodłowego. Dlatego duże firmy są bardziej efektywne w wykorzystaniu zasobów – ich efektywność w stosunku do firm małych wynosi 200 proc., mają większą zdolność finansową, łatwiej im uzyskać linię kredytową na zmianę struktury taboru” – zaznaczył Maciej Wroński.

W opinii prezesa TLP wymuszone przez politykę klimatyczną UE regulacje związane z pakietem mobilności będą stopniowo zmniejszały efektywność pracy przewozowej i generowały wzrost kosztów. Uderzy to w szczególności w mikro i małe przedsiębiorstwa, które stanowią 90 proc. ogółu firm przewozowych w Polsce.

„50 proc. przedsiębiorstw w branży transportu drogowego to firmy jednoosobowe, kolejne 40 proc. to mikroprzedsiębiorstwa zatrudniające do 9 pracowników – te firmy już teraz mają problemy z linią kredytową i, moim zdaniem, nie są zdolne do przejścia na tabor elektryczny. Poza tym musi istnieć infrastruktura ładująca, a po drugie chęć klientów do płacenia za elektromobilność, bo za wszystko i tak zapłaci klient końcowy” – dodał prezes Wroński.

Zapowiadane regulacje w ramach pakietu Fit for 55 dotyczą wycofania do 2035 r. sprzedaży pojazdów spalinowych do 3,5 tony, a przyszłości mogą objąć również floty ciężarowe.

Ignacy Morawski, dyrektor Centrum Analiz SpotData, wskazuje, że chociaż 72 proc. firm przewozowych planuje zakup nowego taboru w najbliższych pięciu latach, jednak o wiele mniej przedsiębiorstw rozważa zakup pojazdów na paliwa alternatywne.

Dane z raportu pokazują, że najwięcej – 33 proc. firm – chce inwestować w pojazdy napędzane biodieslem. 18 proc. planuje kupić pojazdy elektryczne, 15 proc. wodorowe, a 11 proc. – pojazdy napędzane gazem (LNG, BioLNG, CNG).

„W raporcie widać, że wielkimi krokami zbliża się dekarbonizacja transportu. Problem polega na tym, że postęp regulacyjny w tej dziedzinie wyprzedza postęp technologiczny. Firmy chcą się dekarbonizować, ale dostępne technologie, infrastruktura i praktyki klientów tego nie ułatwiają” – podkreślił Ignacy Morawski.

W opinii Michała Niemca, dyrektora ds. sprzedaży w kategorii samochodów ciężarowych w Shell Polska, w europejskich przetargach na usługi transportowe już teraz pojawia się jako jedno z wymagań ograniczanie emisji CO2.

„Firmy transportowe coraz częściej decydują się na zakup ciągników siodłowych zasilanych paliwami alternatywnymi, m.in. LNG. Naszym zdaniem ważnym ogniwem w realizacji celów klimatycznych UE będzie BioLNG. Dlatego poszerzamy sieć stacji oferujących tankowanie LNG, a docelowo BioLNG. Shell dysponuje także dostępem do sieci ładowania pojazdów elektrycznych, a kolejnym krokiem będzie rozwój sieci przeznaczonej dla samochodów ciężarowych” – wyjaśnił Michał Niemiec z Shell Polska.

Raport „Transport drogowy w Polsce 2023”, zaprezentowany 27 czerwca 2023 r. podczas konferencji prasowej w Centrum Prasowym PAP, został opracowany przez Centrum Analiz SpotData, na zlecenie Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska. Opiera się na analizach publicznych danych statystycznych z Polski i Europy, sprawozdaniach finansowych 120 największych firm krajowych oraz własnym badaniu na próbie 100 przedsiębiorstw. Partnerem publikacji jest Shell Polska.

Źródło informacji: PAP MediaRoom

 

UWAGA: Za materiał opublikowany przez redakcję PAP MediaRoom odpowiedzialność ponosi jego nadawca, wskazany każdorazowo jako „źródło informacji”.

Rzeź wołyńska: Nie tylko historia, lecz żywa rana wśród Polaków. Zełenski składa deklaracje, które póki co niewiele znaczą

0

Rzeź wołyńska nie jest tylko kwestią historyczną, lecz żywą raną wśród Polaków – mówi zastępca szefa Kancelarii Prezydenta RP Piotr Ćwik w rozmowie z tygodnikiem „Gość Niedzielny”.

W wywiadzie dla tygodnika „Gość Niedzielny”, który ukaże się 2 lipca, wiceszef KPRP był pytany m.in. o złożony w Sejmie przez prezydenta Andrzeja Dudę projekt ustawy o szczególnej opiece geriatrycznej, który zakłada utworzenie „Centrów 75 plus”. „Celem tego projektu jest uzupełnienie obecnie istniejącego systemu opieki nad osobami powyżej 75. roku życia. Na koniec 2021 r. mieliśmy w Polsce ponad 7 proc. osób w tym wieku. Według prognoz w roku 2050 takich osób będzie ponad 16 proc. Bardzo dobrze, że wydłuża się życie Polaków, że coraz dłużej mogą cieszyć się z emerytury, ale trzeba im zapewnić takie warunki, aby jak najdłużej mogli pozostawać samodzielni” – wyjaśnił.
Ćwik przypomniał, że „obecnie w Polsce mamy 64 oddziały geriatryczne i ok. 550 lekarzy geriatrów”. „Nasz projekt zakłada utworzenie centrów na poziomie powiatów. Ich pracę będą planowali wojewodowie. Oni stworzą +mapę potrzeb+, ustalą, gdzie i ile takich centrów potrzeba w województwie. Za ich utworzenie, m.in. przygotowanie odpowiedniego lokalu, a być może wybudowanie nowego, odpowiedzialni mają być starostowie. Według naszych szacunków powinno powstać ok. 300 takich centrów” – powiedział.
Wiceszef KPRP nawiązał również do zbliżającej się 80. rocznicy rzezi wołyńskiej. Jak podkreślił, „rzeź wołyńska nie jest tylko kwestią historyczną, lecz żywą raną wśród Polaków”. „Nikt chyba nie zrobił tak wiele dla ukazania prawdy o rzezi wołyńskiej i zbliżenia stanowisk w tej sprawie, jak to uczynił, także w ostatnim czasie, prezydent Andrzej Duda. Prezydent Wołodymyr Zełenski podczas wizyty w Warszawie również zadeklarował, że ta sprawa będzie tematem rozmów” – zwrócił uwagę.
Dodał, że „dla prezydenta Dudy ważne jest, aby w 80. rocznicę rzezi w sposób godny uczcić wszystkie jej ofiary”. „Zdecydowanie mówi również, że każda ofiara powinna zostać uhonorowana, upamiętniona przez ekshumację, godny pochówek i umieszczenie informacji, kto w tym grobie spoczywa. Wydarzenia w ramach obchodów 80. rocznicy zostały objęte jego honorowym patronatem” – podsumował Ćwik. (PAP)
dap/ ok/

Pod koniec listopada Sąd Najwyższy ma zająć się sprawą organizacji lotu do Smoleńska

0

Na 29 listopada br. w Sądzie Najwyższym wyznaczono rozprawę w sprawie związanej z organizacją lotu do Smoleńska w 2010 r. – poinformował PAP zespół prasowy SN. Kasacje od prawomocnego wyroku w tym procesie złożyli m.in. obrońcy b. szefa KPRM Tomasza Arabskiego.

Kasacje w tej sprawie wpłynęły do SN w lutym zeszłego roku. Jak wówczas informowano, złożyli je obrońcy dwojga skazanych w tej sprawie, czyli Tomasza Arabskiego i urzędniczki Moniki B., a także prokuratura – na niekorzyść Miłosława K., innego z urzędników prawomocnie uniewinnionego przez sądy.
Do sprawy w SN jest wyznaczony skład trojga sędziów Izby Karnej, a sprawozdawcą sprawy ma być sędzia Małgorzata Wąsek-Wiaderek. Poza nią w składzie są jeszcze sędziowie: Jarosław Matras i Eugeniusz Wildowicz.
Proces w sprawie organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 r. wobec sześciorga oskarżonych toczył się od marca 2016 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie.
W czerwcu 2019 r. warszawski SO w I instancji nieprawomocnie skazał Arabskiego na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Sąd orzekł też wówczas o winie urzędniczki kancelarii premiera Moniki B., która została skazana na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Troje pozostałych oskarżonych urzędników – Miłosława K. z kancelarii premiera oraz Justynę G. i Grzegorza C. z ambasady RP w Moskwie – sąd uniewinnił.
Od wyroku odwołała się zarówno prokuratura, która chciała m.in. orzeczenia wobec Arabskiego zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych, jak i obrona, która wnosiła o jego uniewinnienie.
W czerwcu 2021 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał kary wymierzone Arabskiemu i B. w I instancji. Jedyną zmianą była modyfikacja opisu zarzuconego im czynu. Chodziło o poszerzenie go o wzmiankę dotyczącą działania na szkodę interesu publicznego i interesu prywatnego.
Sąd apelacyjny zgodził się z ustaleniami sądu I instancji, zgodnie z którymi Arabski i Monika B. dopuścili do lądowania samolotu na nieczynne lotnisko. Jednocześnie w uzasadnieniu wyroku II instancji sędzia Anna Kalbarczyk wskazywała, że w tej sprawie przepisy przewidywały wiele bezpieczników, jednak wszystkie one zostały wyłączone.
„Pierwszym bezpiecznikiem była Kancelaria Prezydenta, która nie powinna wskazywać miejsca lądowania statku z prezydentem jako Smoleńsk, gdyż tam nie było lotniska czynnego. Drugim bezpiecznikiem była KPRM, czyli koordynator (T. Arabski – PAP) i działająca z jego upoważnienia Monika B., którzy nie powinni zaakceptować takiego zapotrzebowania, bo nie było zgodne z obowiązującymi wówczas przepisami” – wymieniała.
„Trzecim bezpiecznikiem był BOR, który nie podjął czynności jemu należnych w tym zakresie (…). Czwartym bezpiecznikiem był 36. specpułk, który powinien nie zgodzić się na wykonanie lotu do Smoleńska” – mówiła sędzia. Jak podkreśliła, nie sposób zgodzić się z prokuraturą, która jako kluczową oceniała rolę Arabskiego oraz Moniki B., bo kluczowa była każda z wymienionych instytucji.
Proces był zainicjowany z oskarżenia prywatnego. Jego podstawą był art. 231 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego. Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła prawomocnie śledztwo w sprawie organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska 7 i 10 kwietnia 2010 r.
Oskarżycielami w tej sprawie zostali bliscy kilkunastu ofiar katastrofy, m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna. Na początku procesu do sprawy przyłączyła się prokuratura.
Wśród zarzutów zawartych w kasacjach obrońców Arabskiego – jak informowano – figuruje m.in. nienależyta obsada sądu odwoławczego. Ponadto obrona domaga się przedstawienia Trybunałowi Sprawiedliwości UE pytań prejudycjalnych. Warszawska prokuratura regionalna, odnosząc się do kasacji obrony Arabskiego odpowiadała, że analiza zarzutów wskazuje, iż stanowią one próbę przeprowadzenia przez SN ponownej kontroli apelacyjnej wyroku sądu I instancji, co powoduje, że kasacje są tym samym „oczywiście bezzasadne”. Jako „całkowicie bezpodstawny” prokuratura oceniła też zarzut nienależytej obsady sądu odwoławczego z uwagi na zasiadanie w nim osób powołanych na urząd sędziego po nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa w grudniu 2017 r. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński

mja/ itm/

Matka domaga się działań prokuratury w sprawie zabójstwa jej syna

0

Matka zabitego na ulicy mężczyzny zarzuca bierność biuru prokuratora powiatu Cook i lokalnej policji. Mimo, że od morderstwa minęło już kilka miesięcy, oczywista, jej zdaniem, podejrzana nie została aresztowana.

Do zastrzelenia 32-letniego Jaleela Spencera doszło w marcu przy 47-mej i Michigan Avenue. Na filmie ze zdarzenia, który stał się viralem, widać leżącego na ziemi mężczyznę i napastnika, który oddaje do niego strzały. Następnie wsiada do czarnego sedana i odjeżdża z miejsca zbrodni.

Matka zabitego twierdzi, że wszyscy wiedzą, kto jest mordercą jej syna. Jak mówi, przekazała tę wiedzę prowadzącym postępowanie policjantom, tymczasem prokuratura stwierdziła, że nie ma podstaw do dalszego postępowania. Zdaniem Fredrick Spencer, to bzdura.

„Moja córka ją zna, więc kiedy spadła jej bluza z kapturem, zdecydowanie wiedzieliśmy, że to ona i jej samochód” – mówi.

Chicago przygotowane na NASCAR. Tylko czy na przeszkodzie wyścigom nie stanie pogoda?

0

Władze Chicago zapewniają, że miasto jest dobrze przygotowane na zbliżające się wielkimi krokami wyścigi NASCAR. We środę przedstawiły plan utrzymania porządku w czasie imprezy.

Zdaniem przedstawicieli Urzędu Miasta, plan był opracowywany od czasu ogłoszenia terminu wyścigów. Przewiduje między innymi zwiększenie liczby funkcjonariuszy w patrolach pieszych i rowerowych w śródmieściu. Policjanci już teraz zostali wezwani z urlopów, aby zapewnić odpowiednią obsadę – powiedział tymczasowy komendant CPD Fred Waller.

Również przedstawiciele organizatora zapewnią dodatkową ochronę wyścigu. W tym celu zatrudnili blisko tysiąc prywatnych ochroniarzy do obsługi wydarzenia. Do dyspozycji bęą również ambulanse i sprzęt przeciwpożarowy zgromadzony wzdłuż trasy rajdu.

Organizatorów martwi pogoda. Jeżeli chodzi o zadymienie powietrza spowodowane pożarami lasów w Kanadzie, uważa się, że ten problem zniknie w najbliższych godzinach. Gorszy scenariusz dotyczy opadów. Synoptycy zapowiadają ulewy, a nawet burze z piorunami. Jak twierdzi Julie Giese, prezes Chicago Street Race, sama woda nie stanowi przeszkody. Pioruny jednak już tak. W przypadku ekstremalnych zjawisk atmosferycznych możliwe jest przesunięcie imprezy na poniedziałek.

Znamy nazwisko nowego prokuratora generalnego w Chicago

0

Przebywający z wizytą w Chicago prezydent Joe Biden ogłosił nominację April Perry na stanowisko prokuratora generalnego w Wietrznym Mieście. Prawniczka będzie pierwszą kobietą pełniącą tę funkcję w Północnym Dystrykcie Illinois po dekadach „męskiej dominacji” – zauważają komentatorzy.

Perry jest obecnie starszym prawnikiem korporacyjnym w GE Healthcare. Ma prawie 20-letnie doświadczenie jako asystentka prokuratora USA, zastępca prokuratora stanowego i oficer przesłuchań w Chicago Police Board. Pracowała w wydziałach i na stanowiskach związanych ze ściganiem przestępstw z nienawiści, narkotyków i gangów oraz wykorzystywania dzieci.

Jest absolwentką Northwestern University.

W wydanym przez Biały Dom komunikacie czytamy, że nominowani przez Bidena urzędnicy są „niezwykle wykwalifikowani, doświadczeni i oddani idei rządów prawa i naszej Konstytucji”. W oświadczeniu zwrócono również uwagę na zaangażowanie prezydenta we wspieranie różnorodności w sądach krajowych, „zarówno pod względem osobistym, jak i zawodowym”.

ACLU oskarża chicagowską policję

0

Chicagowski Departament Policji będzie przed sądem tłumaczył się ze swojej polityki kontroli drogowych. To wynik pozwu złożonego w tym tygodniu przez Amerykański Związek Wolności Obywatelskich Illinois (ACLU), który twierdzi, że „ofiarami” policjantów najczęściej padają czarnoskórzy i latynoscy kierowcy.

Jak wynika z danych ujętych w pozwie, czarnoskórzy kierowcy w Chicago są od czterech do siedmiu razy częściej zatrzymywani przez policję niż biali, podczas gdy kierowcy latynoscy są zatrzymywani dwa razy częściej.

Według pozwu, kontrole w ruchu drogowym na południowych i zachodnich stronach miasta, zamieszkałych głównie przez czarnoskórych i Latynosów, odbywają się zazwyczaj z powodu drobnych wykroczeń – lub bez żadnego powodu – i są narzędziem służącym funkcjonariuszom do przeszukiwania i zatrzymywania mieszkańców tych rejonów.

Zdaniem zgłaszających roszczenia, w wyniku tych kontroli mniej niż 1% z 600 000 zatrzymań dokonanych przez funkcjonariuszy CPD kończy się aresztowaniem lub wykryciem nielegalnych narkotyków lub broni.

Co ciekawe, podobne zarzuty były już wcześniej podnoszone. Niespełna 10 lat temu CPD zawarło ugodę z ACLU w sprawie o podobnie nieproporcjonalne zatrzymania pieszych należących do mniejszości.

Samochód zniszczył instalację gazową w przydrożnym domu

0

Do potencjalnie bardzo niebezpiecznego wypadku doszło we środę rano w Niles. Kierowca samochodu osobowego zasłabł i uderzył w stojący przy drodze dom uszkadzając przyłącze gazu ziemnego.

Jak poinformowała policja, kierowcą był mężczyzna w wieku 30-tu lat. Ze wstępnych ustaleń wynika, że w wyniku zasłabnięcia stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w dom przy 8500 West Normal Avenue. W tym czasie w budynku znajdowały się cztery osoby, ale nie odniosły obrażeń.

Zniszczeniu za to uległ licznik gazu ziemnego, co spowodowało rozszczelnienie instalacji. Wyciek udało się szybko i bezpiecznie usunąć, ale dom nie udaje się na razie do dalszego użytkowania. Mieszkańcy otrzymali pomoc od Niles Family Services.

Kierowca doznał niewielkich obrażeń i został przetransportowany przez ratowników medycznych do lokalnego szpitala. Został ukarany mandatem za zjechanie z jezdni.

Piesek w głębokiej studzience

0

Strażacy z New Lenox wzięli udział w nietypowej akcji ratunkowej. Ruszyli na pomoc psu, który utknął w studzience.

Suczka Venus została zauważona przez przechodniów w pobliżu United Methodist Church po tym jak wcześniej zgłoszono jej zaginięcie. Strażacy zostali poinformowali, że piesek był widziany, kiedy wchodził do kanału burzowego. Wydano polecenie, aby zablokować jego wyjścia uniemożliwiając jej ucieczkę.

Akcja ratunkowa wcale nie była prosta, poinformowali funkcjonariusze straży. Jak powiedzieli, psa trzeba było wyciągnąć ze studzienki mierzącej 12 stóp głębokości. Uratowana suczka została przekazana właścicielowi. Teraz odpoczywa po traumatycznych przeżyciach.

Prezydent promował w Chicago „binenomics”

0

Goszczący we środę w Chicago prezydent USA prezentował swoje podejście do kwestii ekonomicznych i chwalił się dotychczasowymi osiągnięciami swojej administracji. Joe Biden przemawiał do zgromadzonych w Old Post Office w centrum Wietrznego Miasta.

W towarzystwie najważniejszych polityków Partii Demokratycznej z naszego stanu, Biden prezentował to, co komentatorzy nazywają „bidenomiką”. To podejście zakładające rozwój gospodarki od środka i od dołu do góry, a nie polegające na podejściu odgórnym. Mówi się o nim również jako o wizji inkluzywnego wzrostu. Zdaniem prezydenta jest to też odpowiedź na wieloletnie podejście prezentowane przez GOP nazywane „trickle-down economics”.

W spotkaniu z prezydentem uczestniczyli między innymi gubernator JB Pritzker, burmistrz Brandon Johnson oraz senatorowie Dick Durbin i Tammy Duckworth.

Pod Paryżem druga noc zamieszek po śmierci 17-latka, zastrzelonego przez policjanta

0

Pod Paryżem nie ustają zamieszki po zastrzeleniu we wtorek wieczorem przez policjanta 17-latka, który odmówił poddania się kontroli. Płoną samochody, pojemniki na śmieci i wiaty autobusowe.

 

W środę wieczorem w podparyskich dzielnicach doszło do kolejnych starć demonstrantów z policją.

 

Zamieszki nasiliły się po godzinie 23 i trwają już drugą noc z rzędu, po tym jak we wtorek 17-letni chłopak został zabity przez policjanta, który użył swojej broni, gdy nastolatek odmówił poddania się kontroli prowadząc mercedesa.

 

Chłopak usiłował przejechać policjanta, który miał z kolei zastrzelić go, stojąc przy szybie od strony kierowcy.

 

Agencja AFP podała, że protestujący ustawili na ulicy prowizoryczne barykady. Podpalili także kosze na śmieci, wiaty autobusowe, kilka samochodów i autobus. Na fasadach budynków pojawiły się napisy: „Policja zabija”.

 

Służby porządkowe odpowiedziały gazem łzawiącym, a krótko po północy aresztowały 16 osób. (PAP)

 

kb/ sp/

Prezydent Biden: Ameryka jest najszybciej rozwijającą się dużą gospodarką dzięki „Bidenomice”

Ameryka jest najszybciej rosnącą wielką gospodarką w okresie po pandemii, a jest tak dzięki Bidenomice – oświadczył w środę prezydent Joe Biden w Chicago w przemówieniu na temat swojej polityki gospodarczej. Jak dodał, jego polityka, opierająca się na inwestycjach w amerykański przemysł, edukację i infrastrukturę, jest „fundamentalnym zerwaniem” z dotychczas panującą „teorią skapywania”.

 

„Dziś USA mają najwyższy wzrost gospodarczy wśród czołowych gospodarek świata od czasu pandemii. Wykreowaliśmy ponad 13 mln miejsc pracy, więcej w ciągu dwóch lat, niż jakikolwiek inny prezydent w ciągu czteroletniej kadencji. I to nie jest przypadek. To Bidenomika w akcji” – powiedział prezydent podczas wystąpienia, zapowiadanego przez Biały Dom jako ważne przemówienie na temat gospodarki.

 

Biden stwierdził, że choć nie on ukuł termin „Bidenomika” (Bidenomics) – zrobił to „Wall Street Journal” – to będzie go używać. Przeciwstawił jednocześnie swoje podejście do „Reaganomiki” i „teorii skapywania”, tj. podejścia sprzyjającego najbogatszym w przeświadczeniu, że korzyści – np. niższe podakti – dla nich „skapują” do klas niższych. Biden określa swoje podejście jako rozwój gospodarki „od środka wszerz i z dołu w górę, zamiast tylko z góry na dół”.

 

„Ta wizja jest fundamentalnym zerwaniem z teorią ekonomiczną, która zawodziła amerykańską klasę średnią przez dekady, która nazywa się ekonomią skapywania” – powiedział przywódca. Podsumował też główne filary swojej polityki i swój dotychczasowy dorobek, w tym zwiększenie inwestycji w edukację i badania, wielomiliardowe inwestycje publiczne w infrastrukturę, przemysł półprzewodników i zielone technologie, a także wspieranie związków zawodowych.

 

Przeciwstawił to dotychczasowemu podejściu, które – jego zdaniem – spowodowało ucieczkę przemysłu za granicę, spustoszenie całych społeczności i miast oraz obniżenie inwestycji, przez co Ameryka straciła swoją pozycję w kluczowych obszarach, takich jak produkcja półprzewodników, infrastruktura czy nakłady na badania.

 

Zaznaczył też, że następną „fazą walki” jest reforma systemu podatkowego w taki sposób, by zamknąć w nim luki, aby najbogatsi płacili należną część podatków, jednocześnie obiecując, że podwyżki nie dotkną zarabiających mniej niż 400 tys. dolarów rocznie.

 

„Wiecie, ile średnio podatku federalnego płacą miliarderzy? Osiem procent. Żaden miliarder nie powinien płacić mniejszego odsetka podatków, niż nauczyciel w szkole, strażak, czy gliniarz” – oświadczył Biden.

 

Według portalu Hill, przemówienie prezydenta jest próbą zmiany pesymistycznych nastrojów Amerykanów dotyczących amerykańskiej gospodarki. Zgodnie z nowym sondażem agencji AP, tylko 34 proc. wyborców pozytywnie ocenia dokonania gospodarcze prezydenta, zaś 70 proc. uważa sytuację gospodarczą za słabą. Mimo to, amerykańska gospodarka osiągała lepsze wyniki od oczekiwań ekonomistów.

 

Mimo serii podwyżek stóp procentowych bezrobocie pozostaje blisko rekordowo niskiego poziomu (3,7 proc.), inflacja nadal maleje i w maju osiągnęła poziom 4 proc. Nie spełniły się dotąd też obawy dotyczące spodziewanej w tym roku recesji, choć eksperci są podzieleni na temat przyszłych perspektyw.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

 

osk/ mal/

Straż Wybrzeża: Prawdopodobnie odzyskaliśmy ludzkie szczątki z wraku łodzi Titan

„Prawdopodobnie odzyskaliśmy ludzkie szczątki z wraku łodzi podwodnej Titan” – podała w środę w komunikacie amerykańska Straż Wybrzeża (USCG).

„Dowody zostaną starannie zebrane z miejsca wypadku i przewiezione do USA, gdzie zostaną poddane analizie, która powinna dostarczyć kluczowych informacji na temat przyczyn tragedii” – cytuje komunikat Straży Wybrzeża agencja AFP.

 

„Jestem wdzięczny za skoordynowane wsparcie międzynarodowe. Wciąż pozostaje wiele do zrobienia, aby zrozumieć czynniki, które doprowadziły do katastrofy Titana” – podkreślił w oświadczeniu główny śledczy USCG, kapitan Jason Neubauer.

 

O śmierci pięciu osób na pokładzie Titana poinformował 22 czerwca operator łodzi, firma OceanGate. W implozji łodzi podwodnej zginęli dyrektor wykonawczy OceanGate Stockton Rush, jeden z najbogatszych Pakistańczyków Shahzada Dawood i jego syn Suleman, brytyjski miliarder i podróżnik Hamish Harding oraz francuski nurek Paul-Henry Nargeolet.

 

OceanGate oferowała turystom podróże do wraku Titanica na pokładzie Titana od 2021 roku. Łódź straciła łączność z kanadyjskim statkiem Polar Prince 18 czerwca po 105 minutach od rozpoczęcia schodzenia na dno na głębokość 4 km.

 

Szczątki Titana zostały znalezione ok. 500 metrów od wraku Titanica.

 

Straż Wybrzeża USA powołała morską komisję śledczą, która ma zbadać dokładne przyczyny katastrofy. (PAP)

 

kb/ sp/

MON: Departament Stanu USA wyraził zgodę na sprzedaż Polsce 48 wyrzutni Patriot oraz ponad 600 pocisków PAC 3 MSE

0

Departament Stanu wyraził zgodę na sprzedaż Polsce 48 wyrzutni systemu Patriot oraz ponad 600 pocisków PAC 3 MSE. Teraz czekamy na zgodę kongresu USA – poinformował w środę wieczorem w mediach społecznościowych szef MON Mariusz Błaszczak.

 

System MIM-104 Patriot to amerykański system przeciwlotniczy i przeciwrakietowy średniego zasięgu, produkowany przez koncern Raytheon. Polska wybrała system Patriot jako podstawę programu obrony powietrznej średniego zasięgu Wisła w kwietniu 2015 r.

 

O zgodzie amerykańskiego Departamentu Stanu na zakup kolejnych wyrzutni poinformował w środę wieczorem szef MON. „Departament Stanu wyraził zgodę na sprzedaż Polsce 48 wyrzutni systemu Patriot oraz ponad 600 pocisków PAC 3 MSE. To niezwykle ważne wzmocnienie polskiego systemu obrony przeciwlotniczej. Teraz czekamy na zgodę kongresu USA” – napisał Błaszczak na Twitterze.

 

W środę podlegająca pod Pentagon Defense Security Cooperation Agency (DSCA) poinformowała w komunikacie na stronie internetowej, że wartość zamówienia, o zgodę na które wystąpiła strona polska, może wynieść ok 15 mld dolarów, czyli ponad 60 mld zł.

 

Jak wskazano, poza 48 wyrzutniami z systemem ICBS i maksymalnie 644 pociskami PAC-3 MSE, w planowanym przez Polskę zamówieniu znalazło się także m.in. 12 radarów LTAMDS oraz wsparcie techniczne i logistyczne.

 

Jak czytamy, wdrożenie kolejnych Patriotów w polskim wojsku planowane jest w ramach procedury SICO (System Integration Checkout). W ramach tego procesu polskie i amerykańskie zespoły przeprowadzają inwentaryzację dostaw i realizują finalny montaż sprzętu wojskowego oraz dokonują pierwszego uruchomienia i testów poprawności funkcjonowania systemu – w ten sposób do polskich sił zbrojnych przyjęte zostały także Patrioty z pierwszej fazy Wisły.

 

Dwie baterie Patriotów w ramach pierwszej fazy programu Wisła strona polska zakontraktowała w marcu 2018 r. W pierwszej z dwóch zakładanych faz programu Polska kupiła wtedy za 4,75 mld dolarów dwie baterie (16 wyrzutni) Patriot z radarem o polu widzenia 120 stopni i 208 pocisków PAC-3 MSE firmy Lockheed Martin; zestawy mają być docelowo zintegrowane z nowym systemem zarządzania polem walki IBCS produkcji Northrop Grumman (system ten wdrażany jest również przez wojsko amerykańskie).

 

W programie Wisła jako poddostawcy uczestniczą spółki Polskiej Grupy Zbrojeniowej i firmy spoza PGZ. W maju ubiegłego roku MON wystąpiło do USA z zapytaniem o ofertę sześciu kolejnych baterii – 48 wyrzutni.(PAP)

 

autor: Mikołaj Małecki

 

mml/ par/

Obajtek w Toruniu: Wiecie państwo, ile dawniej inwestował Orlen rocznie? Dwa miliardy. Dziś to 36 mld

0

Tylko silna gospodarka powoduje odpowiednie sojusze — powiedział w środę w Toruniu prezes Orlenu Daniel Obajtek. Wskazał, że inne kraje Europy i świata liczą się tylko z państwami silnymi gospodarczo.

Prezes Orlenu uczestniczył w Toruniu w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w konferencji „Trzy Filary Bezpieczeństwa Polski — militarny, energetyczny, żywnościowy”. Obecni byli także szef MON Mariusz Błaszczak, szef MAP Jacek Sasin i minister rolnictwa Robert Telus.
Obajtek mówił o tym, że w okresie rządów PO-PSL ćwiczony był scenariusz „nic nie możemy zrobić, gospodarka wolnorynkowa, liberalizm gospodarczy całkowicie”.
„Teraz Koalicja Obywatelska już nawet nie mówi o liberalizmie, ale wręcz stosuje marksizm biznesowy, mówiąc o regulowaniu cen i wszystkiego po kolei. Z liberałów stali się marksistami w tej kwestii” – ocenił szef Orlenu.
Wyraził przekonanie, że nie można zejść z drogi zapoczątkowanej w Polsce w 2015 roku po przejęciu rządów przez PiS, gdyż „przegramy gospodarkę, przegramy bezpieczeństwo”.
„Jeżeli ktoś myśli, że bez silnej gospodarki zbuduje bezpieczeństwo, to jest niestety w błędzie. Tylko silna gospodarka powoduje odpowiednie sojusze. To nie jest pomysł Daniela Obajtka, premiera Sasina czy premiera Mateusza Morawskiego” – mówił Obajtek.
Podkreślił, że tak jest „ułożony cały świat”. Dodał, że jeżdżąc po świecie widzi, jak kraje budują siłę państwa na podstawie siły największych koncernów, silnych spółek. W jego ocenie inne kraje Europy i świata liczą się tylko z państwami silnymi gospodarczo.
„Pozostałym mogą dać tylko socjal, mogą wydrenować kapitał ludzki jak sól z ziemi. Nic więcej” – ocenił szef Orlenu.
Mówił o tym, że Polska przez lata była areną „dzikiej transformacji”, a majątek do odtworzenia kapitału miały nie największe państwowe spółki, a mafie paliwowe.
„Chcąc przeprowadzić transformację paliwowo-energetyczną musimy oprócz transformacji przeprowadzać tzw. zeroemisyjność. Nasza gospodarka długo jeszcze będzie oparta na węglu i nikt tego nie kwestionuje, ale musimy zwiększać procent innych źródeł. Musimy myśleć o fotowoltaice, elektrowniach gazowych. Budujemy elektrownie gazowe w Grudziądzu, Ostrołęce, a planujemy w Gdańsku. To są potężne, miliardowe inwestycje. Co nam z energetyki zeroemisyjnej, jeżeli nie mamy energetyki regulacyjnej” – dodał.
Podkreślił, że Orlen przejął PGNiG, aby mieć „wsad ropy i gazu”, a Energę, aby iść bardzo mocno w źródła zeroemisyjne. „Dlatego połączyliśmy się z Lotosem, aby mieć wspólny bilans zakupu ropy”- wyjaśniał.
„Dziś mamy zbilansowany zakup ropy. Mamy lepsze warunki, kupując ją. Nie jesteśmy rozgrywani w regionie, bo kupujemy ropę nie tylko dla Polski, ale regionu. To stanowi siłę naszą, siłę polskiego rządu. Nie czekaliśmy na wojnę na Ukrainie. Wyciągnęliśmy nauczki z Gruzji, Krymu, przeprowadziliśmy proces dywersyfikacji. Przez ostatnie siedem lat — zarówno w obszarze ropy, jak i gazu. Dlatego dziś możemy się czuć bezpieczni. To jednak zaledwie jeden krok. Następny to inwestycje, które może uciągnąć tylko silna spółka. Taką na dziś jest Orlen” – dodał Obajtek.
W tym roku Orlen zainwestuje 36 mld zł. „Wiecie państwo, ile dawniej inwestował Orlen rocznie? Dwa miliardy. Dziś to 36 mld, a w ciągu siedmiu lat to 320 mld zł” – powiedział Obajtek. (PAP)
autorzy: Tomasz Więcławski, Jerzy Rausz

Ukraina/ 10 osób zginęło w rosyjskim ataku rakietowym na pizzerię w Kramatorsku, 61 jest rannych

0

Do dziesięciu wzrosła liczba ofiar śmiertelnych rosyjskiego ataku rakietowego na pizzerię w Kramatorsku w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy – poinformowała w środę ukraińska policja. 61 osób zostało rannych.

Wśród ofiar śmiertelnych i rannych są dzieci. Władze oświatowe podały, że śmierć poniosły dwie 14-letnie bliźniaczki. Zginęła także 17-letnia dziewczyna. Obrażenia odniosło m.in. 8-miesięczne niemowlę, którego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. https://tinyurl.com/2tu58xa2
BBC podała, że w ataku rannych zostało trzech obywateli Kolumbii, w tym pisarz i dziennikarz Hector Abad. Kolumbijczycy odnieśli lekkie obrażenia, w stanie ciężkim jest natomiast ukraińska pisarka, która im towarzyszyła. Jej nazwiska nie podano na prośbę rodziny.
W momencie ataku pizzeria w popularnej dzielnicy sklepowej była pełna dziennikarzy, wolontariuszy i żołnierzy – podała telewizja SkyNews, powołując się na belgijskiego reportera Arnauda de Deckera. Lokal był znany w mieście – często jadali tam zagraniczni dziennikarze i delegacje. Miasto leży 40 km od linii frontu.
W budynek trafiła rakieta S-300 – poinformował prezydent Wołodymyr Zełenski. Do ataku doszło o godz. 19.50 czasu lokalnego (18.50 czasu polskiego).
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała w środę o zatrzymaniu mieszkańca Kramatorska, który był agentem rosyjskiego wywiadu – pomógł on naprowadzić wtorkowy atak rakietowy.
Prace ratunkowo-poszukiwawcze w miejscu uderzenia wciąż trwają. (PAP)
mw/ tebe/

Niemcy/ Rekordowy odpływ wiernych z Kościoła katolickiego: 522 tys. w ciągu roku

0

Konferencja Episkopatu Niemiec ogłosiła w środę, że w 2022 roku ponad 522 tys. katolików zrezygnowało z przynależności do Kościoła.

Rok wcześniej taką samą decyzję podjęło 359 tys. katolickich wiernych – podała agencja dpa. Tym samym w 2021 roku po raz pierwszy liczba osób przynależących do kościołów protestanckich i katolickiego spadła poniżej 50 proc. mieszkańców Niemiec. (PAP)

 

os/ mms/

Rzecznik PiS: Banaś sprywatyzował NIK do jakichś własnych celów

0

Najwyższa Izba Kontroli kierowana przez prezesa Mariana Banasia utraciła de facto status organu administracji publicznej, w jakiś sposób Marian Banaś sprywatyzował tę instytucję do jakichś własnych celów – powiedział w środę rzecznik PiS Rafał Bochenek.

Prezes NIK przedstawił w środę w Senacie informację o przeszkodach w wykonywaniu konstytucyjnych obowiązków w realizacji kontroli państwowej w Polsce wraz z informacją z przeprowadzonych kontroli. Banaś podkreślał, że NIK ma nie tylko prawo, ale i obowiązek dokonywać kontroli państwowej, która – jak mówił – ma zabezpieczyć fundusze publiczne przed marnotrawstwem.
„Niestety, ale nasila się proces ograniczania uprawnień NIK do kontrolowania, pozyskiwania i wydatkowania środków publicznych” – powiedział Banaś. Dodał, że „coraz więcej kontrolowanych podmiotów bezprawnie, ale i bezkarnie kwestionuje uprawnienia NIK”. „Złożyliśmy w ostatnich latach blisko 200 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, a prokuratora na ich podstawie wszczęła zaledwie kilka postępowań” – wskazywał Banaś.
Mówił też, że współpraca z większością sejmową i marszałek Sejmu niestety układa się źle.
O te wypowiedzi Banasia był pytany na środowej konferencji prasowej rzecznik PiS, który podkreślił, że „NIK ma swoją ustawę i wyraźnie dookreślone kompetencje i właściwości, w związku z tym powinna poruszać się w granicach prawa”.
„Natomiast, generalnie NIK, pod kierunkiem pana Banasia utraciła de facto status organu administracji publicznej. Można powiedzieć, że w jakiś sposób Marian Banaś sprywatyzował do jakichś własnych celów tę instytucję, biorąc chociażby pod uwagę, że bardzo wiele osób, które są na ważnych stanowiskach w tej instytucji, nie ma do tego kompetencji” – powiedział Bochenek.
Argumentował, że osoby te „są w randze p.o., czyli pełniących obowiązki, w związku z tym te osoby nie spełniają kryteriów ustawowych”. Bochenek zarzucał też Banasiowi, że przy powoływaniu członków Kolegium NIK nie współpracuje z marszałek Sejmu, a do tego – jak przekonywał – obligują go przepisy.
„Prezes Marian Banaś nie realizuje swoich zadań w zgodzie z ustawą, która dotyczy NIK” – ocenił rzecznik PiS. (PAP)
autor: Karol Kostrzewa, Rafał Białkowski
kos/ rbk/ mrr/

Sasin o polityce UE: Moglibyśmy produkować tanią energię, ale Polska ma mieć postawione bariery

0

Moglibyśmy produkować i dysponować energią, ale Polska ma mieć postawione bariery – powiedział w środę w Toruniu minister aktywów państwowych Jacek Sasin odnosząc się m.in. do polityki klimatycznej UE. W jego ocenie instytucje unijne zastawiły na Polskę „wielką pułapkę”.

Minister Sasin uczestniczył w Toruniu w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w konferencji „Trzy Filary Bezpieczeństwa Polski — militarny, energetyczny, żywnościowy”.
„Bruksela i instytucje europejskie zastawiły na Polskę wielką pułapkę, bo moglibyśmy produkować i dysponować tanią energią. Polska jest jednak obłożona opłatami, a tym samym jest krajem, którego gospodarka ma zostać zduszona, ma być niekonkurencyjna. Polska ma być zahamowana w swojej drodze rozwoju, ma mieć postawione bariery” – mówił Sasin.
Podkreślił, że należy to nazwać atakiem na bezpieczeństwo energetyczne Polski, bo polityka unijna w tej sprawie ma wyhamować „pęd i rozwój polskiej gospodarki”.
Wymieniając trzy filary bezpieczeństwa energetycznego, wskazał na sprawiedliwą transformację energetyczną, obronę polskiego węgla do czasu stworzenia alternatywnych źródeł energii oraz system osłon, który ma chronić Polaków, do czasu, gdy nie będzie możliwe pozyskiwanie tańszej energii. (PAP)
Autorzy: Tomasz Więcławski, Jerzy Rausz
twi/ rau/ skr/

Błaszczak: Zapewniam, że w ciągu dwóch lat Polska będzie miała najsilniejszą armię lądową w Europie

0

Zapewniam, że w ciągu dwóch lat Polska będzie miała najsilniejszą armię lądową w Europie – powiedział w środę w Toruniu minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Podkreślił, że jeszcze dziś jedzie do Szczecina, gdzie będą wyładowywane pierwsze czołgi Abrams.

Minister Błaszczak uczestniczył w Toruniu w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w konferencji „Trzy Filary Bezpieczeństwa — militarny, energetyczny, żywnościowy”.
„Warunkiem rozwoju naszego kraju jest bezpieczeństwo. […] Chcemy pokoju, ale jeżeli go chcemy, musimy szykować się do wojny. W związku z tym wzmacniamy Wojsko Polskie w odróżnieniu od tych, którzy rządzili do 2015 roku” – powiedział szef MON.
Dodał, że zupełnie nierealistyczne jest podejście zakładające wzmocnienie bezpieczeństwa przez rozbrojenie. „Historia uczy, że jest dokładnie odwrotnie. Mamy być silni i jesteśmy z roku na rok coraz silniejsi. Prawo i Sprawiedliwość od 2015 roku konsekwentnie buduje siłę Wojska Polskiego” – wskazał.
Zapewnił, że w ciągu dwóch lat Polska będzie miała najsilniejszą armię lądową w Europie. Podkreślił, że armia lądowa jest niezwykle istotna w obliczu charakteru zagrożeń, ale bardzo ważne są także siły powietrzne czy marynarka wojenna.
„Rozwijamy wszystkie rodzaje sił zbrojnych. Powołaliśmy do życia wojska obrony terytorialnej. Moje środowisko (środowisko PiS — PAP) miało rację, przestrzegając przed odbudową rosyjskiego imperium. […] Dziś realizujemy testament ś.p. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, wzmacniając polską armię” – mówił Błaszczak.
Dodał, że wojsko musi być dobrze uzbrojone, ale także liczne. Filarami bezpieczeństwa — jak wskazał — są liczebność armii, uzbrojenie i modernizacja oraz współpraca międzynarodowa w ramach NATO.
Szef MON przypomniał o tym, jak polskie władze zareagowały na kryzys na granicy z Białorusią. „Najpierw powstało tam ogrodzenie tymczasowe, a teraz jest już stałe” – mówił. Podkreślił, że byli tacy — także posłowie opozycji, którzy kwestionowali takie działania.
Szef MON wskazywał, że to PiS jest gwarantem bezpieczeństwa Polski.
Mówił o wadze wyborów jesiennych wyborów do parlamentu, bo w jego ocenie wygrana opozycji oznaczałaby powrót do rozbrajania Polski, z którym — jak ocenił Błaszczak — mieliśmy do czynienia do 2015 r. „Jeśli będziemy kontynuowali naszą misję – w co głęboko wierzę – jeszcze bardziej wzmocnimy wojsko Polskę, wzmocnimy bezpieczeństwo naszej ojczyzny” – podkreślił szef MON.
„Dziś – po moim wystąpieniu w Toruniu – jadę do Szczecina, do portu, gdzie zawinął pierwszy statek z czołgami Abrams. […] Za naszą wschodnią granicą jest wojna, więc zamawiamy nowoczesny sprzęt już teraz, nie możemy czekać. Wojska pancerne, tak jak i artyleria, są bardzo ważne” – wskazał minister obrony narodowej.
W styczniu br. MON zawarło umowę na dostawę 116 czołgów M1A1 Abrams oraz sprzętu towarzyszącego, w tym 12 wozów zabezpieczenia technicznego M88 Hercules, mostów szturmowych i wozów dowodzenia. Wartość umowy to ok. 1,4 mld dol. netto, z czego blisko 200 mln dol. pokrywa strona amerykańska w ramach przyznanych Polsce środków pomocowych. USA zgodziły się także sprzedać Polsce amunicję, w tym pociski podkalibrowe z rdzeniem ze zubożonego uranu.
Dostawy czołgów i pozostałego sprzętu przewidziano na lata 2023-2024. Czołgi, używane wcześniej przez Korpus Piechoty Morskiej USA, przechodzą szczegółowy przegląd i zostaną dostarczone z wyzerowanymi przebiegami.
Zakup 116 Abramsów wycofanych z korpusu Marines został dokonany, aby przyspieszyć uzupełnianie sprzętu po donacjach na rzecz Ukrainy.
W kwietniu ub. r. Polska zamówiła za 4,7 mld dol. 250 Abramsów w najnowocześniejszej wersji M1A21 SEPv3, które mają zostać dostarczone w latach 2024-2026.(PAP)
autorzy: Tomasz Więcławski, Jerzy Rausz
twi/ rau/ godl/