17.2 C
Chicago
środa, 14 maja, 2025
Strona główna Blog Strona 620

Turcja/ Wskutek ulewnych deszczy i burz zginęło 9 osób. Wiatr zerwał dziesiątki dachów

0

Wskutek ulewnych deszczy, spowodowanych nimi podtopień i burz w trzech prowincjach Turcji zginęło łącznie dziewięć osób – poinformował w poniedziałek turecki minister spraw wewnętrznych Ali Yerlikaya.

Yerlikaya powiedział, że w niedzielnym wypadku statku Kafkametler płynącym po Morzu Czarnym zginęła jedna osoba, której ciało odnaleziono w poniedziałek nad ranem. Trwa akcja poszukiwawcza pozostałych 11 członków załogi, w którą zaangażowano niemal 800 osób, 300 pojazdów, dwa samoloty, helikopter i łodzie patrolowe.
Kapitan płynącego pod flagą turecką statku Kafkametler powiadomił w niedzielę rano, że statek dryfuje w kierunku falochronu w pobliżu miasta Eregli na północnym zachodzie Turcji. Początkowo przeprowadzenie akcji ratunkowej było niemożliwe przez niesprzyjające warunki pogodowe.
Turecki minister dodał, że dodatkowo na terenie kraju wskutek załamania pogody zginęło osiem osób – trzy w prowincji Zonguldak, jedna w prowincji Batman i cztery w Diyarbakir.
Polityk dodał, że w Zonguldak wiatr zerwał dachy 57 szkół i 43 innych budynków, w tym domów. Tureckie władze przeznaczyły już na odbudowę 1,74 mln dol. – poinformował dziennik „Daily Sabah”. (PAP)

 

jbw/ adj/

Opozycja dużo obiecała, ale po wyborach pyta, czy nas na to stać

0

Musimy wiedzieć, czy nas na to stać – powiedział w poniedziałek w studiu PAP Michał Gramatyka (Polska 2050), zapytany czy pozostaną tzw. wakacje kredytowe. Poseł Polski 2050 mówił, że „każda ulga która jest, musi być odnoszona do stanu finansów państwa”.

Zapowiadaliśmy, że wszystkie ulgi zostaną utrzymane – mówił w poniedziałek w Studiu PAP Michał Gramatyka. Poseł Polski 2050 był pytany m.in. o to czy pozostaną takie ulgi jak: wakacje kredytowe, zerowy VAT na żywność czy świadczenie 500 plus.
„Polska 2050 mówiła o podniesieniu 500 plus do 800 plus, że jest to niczym nieuzasadnione rozdawnictwo. I ono napędza inflację. Ale koalicja polega na tym, że rząd realizuje program, na który zgodzili się wszyscy koalicjanci” – mówił Gramatyka.
Ma nadzieję, że polityka gospodarcza przyszłego rządu będzie odpowiedzialna, „bo jeżeli nie będzie odpowiedzialna, to wszyscy na tym stracimy” – mówił.
Poseł Gramatyka, pytany o poparcie dla takich ulg jak wakacje kredytowe czy O VAT na żywność, podkreślał w rozmowie w Studio PAP, że „jeżeli nas nie będzie stać i będziemy to pokrywać wirtualnym pieniądzem, to jedyne co osiągniemy, to wzrost inflacji” – ocenił.
W piątek w Radiu Zet poseł KO Andrzej Domański mówił, że nie wyklucza, że w przyszłym roku pewna forma wakacji kredytowych będzie utrzymana, ale powinna ona być skierowana do osób faktycznie takiej pomocy potrzebujących; dostęp powinien być limitowany – powiedział Domański.(PAP)

Pełna rozmowa na wideo.pap.pl/videos/70564/ oraz na PAP.PL https://www.pap.pl/aktualnosci/michal-gramatyka-polska-2050-mam-nadzieje-ze-szef-komisji-ds-sluzb-specjalnych-bedzie

 

autor: Jarema Jamrożek

 

jam/

Co będzie robił Morawiecki, gdy jego rząd nie powstanie?

0

Jeżeli się nie uda sformułować tego rządu, chciałbym stanąć na czele Zespołu Pracy Państwowej – przekazał w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki. Zespół miałby – jak mówił Morawiecki – patrzeć na ręce oponentom politycznym, którzy będą tworzyć rząd.

13 listopada prezydent Andrzej Duda przyjął dymisję Rady Ministrów, która do czasu powołania nowego rządu będzie nadal sprawować obowiązki, a następnie – zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami – desygnował Mateusza Morawieckiego na premiera. Aby uzyskać wotum zaufania dla rządu, niezbędne jest poparcie go przez bezwzględną większość głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Morawiecki pytany był na konferencji prasowej o jego polityczną przyszłość. „Jeżeli się nie uda sformułować tego rządu, chciałbym stanąć na czele Zespołu Pracy Państwowej” – odpowiedział.
Wyjaśnił, że będzie to zespół, który będzie „patrzył bardzo mocno na ręce naszym wówczas oponentom politycznym, wszystkim, którzy będą tworzyli rząd”.
„Z drugiej strony będzie rozwijał tę wizję, którą teraz pokazujemy i będzie koncentrował się na przyszłości tak, aby Polska jak najszybciej dogoniła poziom życia Zachodu, ale nie popełniła tych błędów, które Zachód popełnia” – wyjaśnił.
Przekazał, że częścią prac tego zespołu będzie „pokazywanie Polakom, czym grozi obecna reforma w Unii Europejskiej”.
„Idzie taka zmiana w Unii Europejskiej, że gdyby została wdrożona w tym kształcie, to praktycznie polski rząd, Sejm, parlament nie miałyby nic do powiedzenia w kluczowych tematach, o których dzisiaj rozmawiamy” – ocenił premier. Wśród nich wymieniał politykę społeczną, politykę podatkową, bezpieczeństwo i sprawy wewnętrzne.(PAP)
Autorki: Aleksandra Kiełczykowska, Iga Leszczyńska

 

ak/ iga/ itm/

„Powstaniec 1863” trafi na ekrany polskich kin w styczniu 2024 r.

0

12 stycznia 2024 r. na ekrany polskich kin wejdzie film „Powstaniec 1863” w reżyserii Tadeusza Syki. Głównym bohaterem jest kapelan i dowódca ks. gen. Stanisław Brzóska. W poniedziałek w Sali Kinowej Centrum Bankowo-Finansowego w Warszawie odbyła się konferencja prasowa z udziałem reżysera i aktorów.

„Pomysł narodził się w grudniu 2020 r. Wertując archiwalne źródła o XIX-wiecznych polskich bohaterach odkryłem postać ks. Brzóski i doszedłem do wniosku, że to temat na film. XIX wiek w kinematografii jest trudną epoką, z uwagi na kostiumy, scenografię. Szczególnie rzadko na ekranie pojawiał się temat Powstania Styczniowego. Od 30 lat, od premiery +Szwadronu+ Juliusza Machulskiego była duża luka. „Powstaniec 1863″ to pierwszy od 1993 r. polski film o powstańczych walkach” – powiedział Syka.
Dodał, że po rosyjskiej agresji na Ukrainę jego film „stał się nadal aktualną opowieścią o tym, że 160 lat temu stanęliśmy do powstania, w którym nie mieliśmy szans”.
W obsadzie znaleźli się m.in. Sebastian Fabijański, Olgierd Łukaszewicz, Daniel Olbrychski, Karolina Szymczak, Ksawery Szlenkier, Cezary Pazura i Ewa Szykulska.
„Od lat wydawało mi się, że polskie kino już mnie nie potrzebuje. Minęło 25 lat od +Ogniem i mieczem+ i +Pana Tadeusza+. Gdy reżyser zwrócił się do mnie z propozycją zagrania w filmie o Powstaniu Styczniowym, pomyślałem, że to moje rodzinne zobowiązanie, bo mój pradziadek od strony mamy, Adam Sołonowicz walczył właśnie na Podlasiu” – powiedział Olbrychski.
„Bardzo istotne dla było, aby, moja rola miała silny aspekt duchowy. Na wczesnym etapie film miał tytuł +Ostatni duch+ i bardzo chciałem +natchnąć się+ tym duchem. Zależało mi, aby jak najlepiej przedstawić losy ks. Brzóski na ekranie, przybliżyć go widzom” – powiedział Fabijański, odtwarzający rolę kapłana.
„Jeździłem śladami duchownego, poznawałem jego życie. Chciałem się introwertycznie schować w tej idei, w tej wierze. Kontrast +duchowny i jednocześnie dowódca wojskowy+ i fakt, że kapelan chwycił za broń bardzo mnie zafascynował” – podkreślił.
Postać biskupa zagrał Olgierd Łukaszewicz, który w 1983 r. wcielił się w rolę powstańca styczniowego, Józefa Odrowąża w „Wiernej rzece” Tadeusza Chmielewskiego.
„Olgierd jest +łącznikiem+ pomiędzy dwoma filmami o powstaniu” – podkreślił Syka.
„Duszą Powstania Styczniowego były kobiety. Chciałam oddać hołd walczącym wówczas kobietom. Moja rola to połączenie dwóch historycznych postaci – kurierki Anny Konarzewskiej oraz Anny Henryki Pustowójtówny, która dowodziła oddziałem powstańczym. Konarzewska to wrażliwość, emocjonalność, ciepło. Pustowójtówna to waleczność, siła i odwaga” – powiedziała Karolina Szymczak.
W rolę rosyjskiego oficera tłumiącego powstanie na Podlasiu wcielił się ukraińsko-polski aktor Wiaczesław Boguszewski.
„Za Maniukinem stało potężne carskie imperium. Mimo brutalnych metod, jaki stosował, ostatecznie zrozumiał, że Polaków można nawet zabić, ale nie można ich pokonać” – powiedział aktor, który przypomniał tragiczne losy jednego ze swoich polskich przodków, zamordowanego w 1937 r. przez NKWD w ZSRS.
„To była dla mnie szansa, by zaprotestować przeciw agresji Rosji na Ukrainę. Grając postać carskiego majora chciałem pokazać jego zło w nieszablonowy sposób” – wyjaśnił.
Ksawery Szlenkier pojawił się na planie jako adiutant księdza-dowódcy, Franciszek Wilczyński, który walczył w wojnie secesyjnej w USA, lecz na wieść o wybuchu Powstania Styczniowego powrócił do kraju. „Mój Wilczyński jest awanturnikiem, ale także gorącym patriotą, który nie zawahał się przed dezercją z armii amerykańskiej, by jak najszybciej przedostać się do ojczyzny” – ocenił.
Na konferencji zapowiedziano, że utwór wykonywany do filmu przez Sanah zostanie zaprezentowany w grudniu br.
„Powstaniec 1863” to produkcja opowiedziana z perspektywy kapelana i dowódcy powstańczego ks. Brzóski, walczącego przeciw Rosji. Został mianowany oficerem i naczelnym kapelanem powstania. Tropiony przez carskiego oficera Maniukina, zwanego „Katem Podlasia”, kilkukrotnie ucieka śmierci. Nazywany przez Rosjan, „Duchem” przez dwa lata pozostał nieuchwytny, siejąc wśród nich popłoch. Jego legenda trwa na Podlasiu do dziś.
Podczas konferencji zaprezentowano oryginalną oficerską szablę ks. gen. Brzóski z muzeum na Jasnej Górze oraz nadany w 2008 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Order Orła Białego przechowywany w Sokołowie Podlaskim.
Dystrybutorem filmu jest Kino Świat. Premierę zapowiedziano na 12 stycznia 2024 r.
Ks. Stanisław Brzóska urodził się 30 grudnia 1832 r. w Dokudowie koło Białej Podlaskiej w rodzinie podlasko-mazowieckiej wywodzącej się ze zubożałej szlachty, Po szkole w Białej Podlaskiej wybrał – studia prawnicze na uniwersytecie Św. Włodzimierza w Kijowie. Po trzech latach zrezygnował. Naukę kontynuował w seminarium duchownym w Janowie Podlaskim i tam w 1858 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Trzy lata później został skazany przez Rosjan na pobyt w twierdzy w Zamościu za wygłoszenie patriotycznego kazania. Zwolniono go po trzech miesiącach. W pierwszą noc Powstania Styczniowego (22/23 stycznia 1863 r.) kapłan poprowadził szturm na rosyjski garnizon w Łukowie. Koszary zdobyto, lecz powstańcy musieli się wycofać. Na czele oddziału dołączył do grupy dowodzonej przez Walentego Lewandowskiego.
Walczył m.in. pod Siemiatyczami i Sosnowicą i tam został ranny. Z Podlasia przeniósł się na Lubelszczyznę, gdzie kontynuował szlak bojowy pod dowództwem gen. Michała Jana Heydenreicha. Uczestniczył w kilku bitwach, m.in. pod Fajsławicami.
Do kwietnia 1865 r. kapłan-dowódca ukrywał się wraz z Wilczyńskim we wsi Krasnodęby-Sypytki pod Sokołowem Podlaskim. Na wskutek tortur w śledztwie wydała ich jedna z kurierek. 23 maja 1865 r. obydwaj zostali powieszeni przez Rosjan na rynku w Sokołowie Podlaskim. Egzekucji przyglądało się ok. 10. tys. osób spędzonych przez zaborców. (PAP)

autor: Maciej Replewicz

 

mr/ dki/

Trwa misja tworzenia rządu przez Morawieckiego. Są podejmowane działania zarówno oficjalne jak i pozakulisowe

0

W tym tygodniu wystosuję zaproszenia do szefów innych formacji politycznych – poinformował w poniedziałek na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki pytany, czy zamierza oficjalnie rozpocząć proces rozmów z innymi ugrupowaniami.

Premier pytany był, czy zamierza oficjalnie rozpocząć proces rozmów z innymi ugrupowaniami. „Tak. W tym tygodniu będą zaproszenia” – odpowiedział.
„Rozmowy, które toczę z parlamentarzystami, głównie z posłami, to rozmowy poufne. Zaproszenia, które wyjdą do szefów innych formacji politycznych będą oficjalne. W zależności od tego, czy oni skorzystają z tego czy nie, będziemy mogli opinii publicznej przedstawić rezultaty tych rozmów” – poinformował Morawiecki.
W ubiegły czwartek premier poinformował, że proces tworzenia rządu trwa. Dodał, że zaprezentuj za 7-8 dni skład nowej Rady Ministrów i od decyzji Sejmu będzie zależały, czy uda się utworzyć nowy rząd.
W miniony poniedziałek prezydent Andrzej Duda przyjął dymisję Rady Ministrów, która do czasu powołania nowego rządu będzie nadal sprawować obowiązki, a następnie – zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami – desygnował Mateusza Morawieckiego na premiera.
Prezydent powołuje Prezesa Rady Ministrów wraz z pozostałymi członkami Rady Ministrów w ciągu 14 dni od dnia pierwszego posiedzenia Sejmu lub przyjęcia dymisji poprzedniej Rady Ministrów i odbiera przysięgę od członków nowo powołanej Rady Ministrów.
Zgodnie z konstytucją, w ciągu 14 dni od powołania premier przedstawia Sejmowi program działania rządu wraz z wnioskiem o udzielenie wotum zaufania. Wotum zaufania Sejm uchwala bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Konstytucja stanowi, że jeśli w pierwszym kroku nie uda się wyłonić rządu inicjatywę w tworzeniu rządu przejmuje Sejm; kandydata na premiera może zgłosić grupa co najmniej 46 posłów. Sejm wybiera premiera większością bezwzględną w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Kandydatem KO, PSL, Polski 2050 i Lewicy na premiera jest Donald Tusk. (PAP)

 

Autor: Olga Łozińska, Iga Leszczyńska

 

oloz/ iga/ par/

CPK ma sens. Wiele lotnisk w Polsce z rekordami podróżnych

0

Lotnisko Kraków Airport osiągnęło w niedzielę wieczorem poziom 8 411 009 obsłużonych pasażerów w ciągu roku, co oznacza, że przekroczyło rekordowy wynik, jaki został osiągnięty w ostatnim przed pandemią roku 2019.

„Wczoraj późnym wieczorem w Kraków Airport obsłużyliśmy 8 411 009 pasażerów i tym samym przekroczyliśmy wynik z 2019 roku, sprzed pandemii, która na całym świecie zahamowała rozwój branży lotniczej” – zakomunikował w poniedziałek prezes krakowskiego lotniska Radosław Włoszek.
Jak podkreślił, na koniec tego roku Kraków Airport jako pierwszy port regionalny w Polsce osiągnie wynik przekraczający 9 milionów pasażerów.
„Cały czas pracujemy nad siatką połączeń na przyszły rok, dzięki której przekroczymy barierę 10 milionów pasażerów” – dodał Włoszek.
Międzynarodowy Port Lotniczy Kraków-Balice jest drugim lotniskiem w Polsce pod względem liczby obsługiwanych pasażerów i największym portem regionalnym. W 2022 r. z usług lotniska skorzystało blisko 7,4 mln pasażerów; był to drugi wynik w jego historii. Rekord na poziomie 8,4 mln podróżnych ustanowiono w ostatnim przed pandemią 2019 r.
W obowiązującym obecnie zimowym rozkładzie lotów lotnisko posiada 125 połączeń do 32 krajów oferowanych przez 22 linie lotnicze. (PAP)

 

Poznań/ Prawie 2,5 mln pasażerów na poznańskim lotnisku od początku br.

Od początku tego roku do października poznańskie lotnisko obsłużyło 2 mln 494 tys. 192 pasażerów – poinformował rzecznik prasowy poznańskiego portu lotniczego Błażej Patryn. To rekordowy wynik i więcej niż w całym 2018 roku, przed pandemią.
Jak poinformował rzecznik prasowy Portu Lotniczego Poznań-Ławica sp. z o.o. im. Henryka Wieniawskiego, „już teraz mamy całoroczny rekord ilości obsłużonych pasażerów w dziejach nowożytnych naszego lotniska. 2 494 192 do października versus 2 476 304 obsłużonych pasażerów w całym roku 2018”.
W komunikacie opublikowanym na stronie poznańskiego magistratu podano, że „w statystykach przewodzi ruch low-cost, czyli tzw. tanie linie lotnicze – Ryanair oraz Wizzair. Od stycznia do października tych przewoźników wybrało 1 310 038 osób”.
„Ruch legacy to tradycyjne linie, jak LOT, Lufthansa, SAS i KLM. Z ich usług do Warszawy, Monachium, Frankfurtu nad Menem, Kopenhagi i Amsterdamu skorzystało 341 435 pasażerów. Znaczenie więcej osób, bo aż 838 947, poleciało liniami realizującymi połączenia czarterowe, które w większości latają w +ciepłe+ destynacje w rejonie Morza Śródziemnego. To ok. 1/3 całego ruchu lotniczego na Ławicy” – podano.
Jak wskazano, od czerwca do lipca liczba pasażerów czarterowych zrównuje się, a czasami nawet jest większa, niż tych latających tanimi liniami. „Do tego dochodzi jeszcze pozostały ruch lotniczy, który wyniósł 3 772 podróżnych. Wszystko to daje rekordowe 2 494 192 pasażerów obsłużonych na Ławicy przez ostatnie 10 miesięcy” – napisano.
Ze statystyk poznańskiego lotniska wynika, że wśród kierunków, które cieszą się największą popularnością, niezmiennie króluje Londyn z dwoma lotniskami – Stansted i Luton, a także Dublin. W okresie letnim stolica Irlandii ustępowała zaś Zadarowi.
„W szczycie sezonu tanimi i tradycyjnymi liniami można było podróżować na 41 lotnisk. Loty czarterowe obsługiwały kolejne 33 kierunki. Okres zimowy jest spokojniejszy, wtedy część linii ogranicza swoją aktywność. Ta zostanie wzmożona dopiero pod koniec marca, kiedy wejdzie w życie wiosenno-letni rozkład. Wrócą wówczas loty m.in. do: Zadaru, Chanii, Bari, Cagliari, czy Barcelony” – wskazano w komunikacie.
Poznański magistrat przypomniał, że do 2018 r. ruch lotniczy ze stolicy Wielkopolski systematycznie rósł. Jak podano, „pięć lat temu po raz pierwszy złamana została granica 2 milionów obsłużonych pasażerów, zbliżając się do prawie 2,5 mln. Rok 2019 był nieznacznie gorszy, jednak nikt nie spodziewał się całkowitego załamania rok później. Dane z pierwszych dwóch miesięcy 2020 roku napawały optymizmem, a luty ‘20 do dziś jest najlepszym miesiącem. W marcu przyszła jednak pandemia, która spowodowała praktycznie zanik ruchu w następnych 4 miesiącach”.
Magistrat przypomniał, że ostatecznie cały rok 2020 zamknął się wynikiem porównywalnym do roku 2006 – niewiele ponad 600 tysięcy.
„W 2021 udało się przekroczyć milion pasażerów, a w 2022 wynik już był dwa razy lepszy – 2,252 mln. W tym roku podobne liczby udało się osiągnąć tylko przez pierwsze 9 miesięcy. Być może w 2023 roku uda się zbliżyć do magicznej liczby 3 milionów pasażerów” – wskazano. (PAP)
autor: Anna Jowsa

 


 

Wizz Air przewiózł 30 mln pasażerów na lotnisku w Warszawie

Linia lotnicza Wizz Air przewiozła 30 mln pasażerów na Lotnisku Chopina w Warszawie – poinformował w czwartek lotniczy przewoźnik.
Przewoźnik poinformował, że rozpoczął swoją działalności na Lotnisku Chopina w 2004 roku.
„Osiągnięcie wyniku 30 milionów pasażerów na Lotnisku Chopina w Warszawie świadczy o naszym niezmiennym zaangażowaniu w działalność na polskim rynku. Jesteśmy dumni, że przez ostatnie 19 lat 30 milionów pasażerów skorzystało z niskokosztowych opcji podróży na trasach z i do Warszawy” – przekazała cytowana w komunikacie, Corporate Communications Manager w Wizz Air Sasha Vislaus.
Wizz Air oferuje z Warszawy w sumie 56 tras do 24 krajów. Lotnisko Chopina jest dla Wizz Air polską bazą operacyjną.
Wizz Air obsługuje flotę ok. 180 samolotów Airbus A320 i A321. Z Polski oferuje trasy do 27 krajów. Przewoźnik jest notowany na Londyńskiej Giełdzie Papierów Wartościowych pod oznaczeniem WIZZ. (PAP)

 

autor: Łukasz Pawłowski

Fantazje Dworczyka? „Mam nadzieję, że Morawieckiemu uda się stworzyć nowy rząd i jego gabinet uzyska poparcie w Sejmie”

0

Mam nadzieję, że współpraca prezydenta Andrzeja Dudy i Donalda Tuska w roli premiera to sprawa hipotetyczna. Prezydent powierzył misję tworzenia rządu M. Morawieckiemu i mam nadzieję, że uda się go stworzyć i że uzyska on poparcie w Sejmie – podkreślił w TVP1 minister w KPRM Michał Dworczyk (PiS).

Dworczyk był pytany w poniedziałek w TVP1 o fragment wywiadu prezydenta Dudy dla tygodnika „Sieci”. „W pierwszym kroku mówimy o wyborze prezydenckiego kandydata na premiera. Ja jestem prezydentem, ale Donald Tusk nie jest moim kandydatem na premiera” – powiedział Andrzej Duda.
„Prezydent Andrzej Duda całym swoim życiem, doświadczeniem politycznym pokazuje, że jest na zupełnie innej stronie sceny politycznej niż Donald Tusk. W związku z tym pan prezydent z jednej strony szanuje konstytucję, z drugiej strony uczciwie mówi, że Donald Tusk nie jest jego kandydatem” – skomentował Dworczyk.
Jak mówił „taka kohabitacja czasami bywa trudna, ale to jest element demokracji”. „Tu ważne jest, by przestrzegać konstytucji, przestrzegać ustaw, nie chodzić na skróty. Oczywiście można mieć obawy słuchając zapowiedzi, które padają ze strony środowiska Donalda Tuska, jak to będzie w tym przypadku, natomiast samo funkcjonowanie – gdyby do tego doszło – rządu, który ma inną optykę polityczną niż prezydent i taka kohabitacja – nie jest niczym nadzwyczajnym” – ocenił Dworczyk.
„Mam nadzieję, że rozmawiamy o sprawie całkowicie hipotetycznej, która się nie zdarzy. W tej chwili jesteśmy w czasie pierwszego kroku konstytucyjnego, prezydent powierzył misję tworzenia rządu panu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, będzie to trzeci gabinet premiera Morawieckiego i mam nadzieję, że uda się go stworzyć oraz że ten gabinet uzyska poparcie w Sejmie” – powiedział.
Przyznał jednocześnie, że „to jest szalenie trudne zadanie”. „Być może okaże się ono niewykonalne, ale pan premier Morawiecki, my jako środowisko Zjednoczonej Prawicy, mamy obowiązek podjąć takie zadanie. Do tego zobowiązały nas głosy ponad 7,5 mln Polaków” – stwierdził Dworczyk.
W piątek na konferencji prasowej na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych premier Mateusz Morawiecki przedstawił szereg propozycji programowych, których realizacją ma się zająć stworzony przez niego rząd. Zbiór propozycji został określony jako „Dekalog Polskich Spraw”. Wśród nich znalazły się m.in. rozwiązania zapewniające stabilność dla małych i średnich firm; ambitny rozwój Polski i bezpieczeństwo energetyczne czy wyższe wynagrodzenia i szanse na rozwój dzięki transformacji gospodarki.
Premier zapowiedział, że zgodnie z zadaniem powierzonym mu przez prezydenta Andrzeja Dudę w ciągu 7-8 dni przedstawi skład nowego rządu. (PAP)

 

Autorka: Agata Zbieg

Argentyńczycy wybrali na nowego prezydenta skrajnego liberala Javiera Milei

0

W niedzielę, w drugiej turze głosowania Argentyńczycy wybrali jako nowego prezydenta na czteroletnią kadencję 53-letniego skrajnego prawicowego liberała Javiera Mileia. Po przeliczeniu 97,5 proc. głosów Milei miał ich 55,8 proc. a jego konkurent, Sergio Massa, dotychczasowy minister gospodarki w lewicowym peronistowskim rządzie – 44,2 proc.

Zwycięzca pierwszej tury wyborów 51-letni Massa przegrał z konkurentem – dynamicznym skrajnym liberałem, zwolennikiem dolaryzacji argentyńskiej gospodarki i zapewnienia Argentyńczykom osobistego bezpieczeństwa przez powszechny dostęp do broni.
W pierwszych komentarzach latynoamerykańskie media określają kampanię wyborczą jako „najbardziej zaciętą w historii Argentyny”.
W tygodniu poprzedzającym drugą turę głosowania grupa ponad stu argentyńskich intelektualistów i naukowców opublikowała dokument, w którym ostrzega przed niebezpieczeństwami jakie kryją się dla społeczeństwa za niektórymi „skrajnie libertariańskimi” propozycjami Mileia, w tym proponowanym przez niego „zredukowaniem do minimum” wydatków na cele publiczne.
Argentyńskie media, podobnie jak minister Sergio Massa, w komentarzach do zaproponowanego przez przyszłego prezydenta programu maksymalnego zredukowania wydatków państwa na cele publiczne, ostrzegają przed nieuchronną „katastrofa społeczną” do jakiej musi doprowadzić ten program. Celem tego posunięcia ma być walka z najwyższą w regionie, trzycyfrową inflacją.
Jeden ze zwolenników Mileia pojawił się publicznie na zakończenie kampanii wyborczejv z piłą spalinową w ręku, nawiązując do proponowanego przez tego polityka, a obecnie prezydenta-elekta, planu cięcia wydatków państwa na ochronę zdrowia.
Zdjęcia z tego wydarzenia obiegły argentyńskie media, co jednak nie zapobiegło wzrostowi poparcia argentyńskich wyborców dla zwolennika ultraradykalnych cięć mających uzdrowić pogrążoną w głębokim kryzysie argentyńską gospodarkę.
Media elektroniczne Ameryki Łacińskiej podkreślają w pierwszych komentarzach dobrą organizację i spokojny przebieg głosowania w blisko siedemnastu tysiącach argentyńskich lokali wyborczych. Udział w głosowaniu jest w Argentynie obowiązkowy dla 35,8 miliona obywateli. Nad jego bezpiecznym przebiegiem czuwało 86 000 żołnierzy i policjantów.(PAP)
ik/ jm/

Odkryto, jak psy postrzegają świat

0

Kiedy wskazujemy na jakiś przedmiot, małe dziecko skupia się właśnie na nim, podczas gdy pies zwykle nasz gest traktuje jedynie jako wskazówkę dotyczącą kierunku, nie samego obiektu – ustalili naukowcy z Uniwersytetu Loránda Eötvösa w Budapeszcie.

Znaleźli także wyjaśnienia tego zjawiska. Ich zdaniem rozbieżność ta nie wynika wyłącznie z tego, jak psy widzą, ale jak przebiega u nich proces myślowy i jak interpretują gesty. Potwierdza to fakt, że u „inteligentniejszych” psów wygląd obiektu ma takie samo znaczenie, jak jego lokalizacja, co sugeruje, że przetwarzanie przez nie informacji jest bardziej zbliżone do sposobu, w jaki odbywa się to u ludzi.
Opisany efekt nazywany jest tendencyjnością przestrzenną. Jest to błąd poznawczy polegający na interpretowaniu informacji w odniesieniu do przestrzeni, lokalizacji lub odległości, podczas gdy te same informacje można by z łatwością zastosować do obiektu. „Przejawia się to na przykład w sposobie, w jaki psy i dzieci reagują na gesty, gdy pokazujemy im położenie przedmiotu. Już na bardzo wczesnym etapie życia dzieci interpretują ten gest jako wskazanie obiektu, podczas gdy psy traktują go jako wskazówkę kierunkową. Czyli, niezależnie od intencji osoby udzielającej wskazówki, jej znaczenie dla dzieci i psów jest inne” – mówi dr Ivaylo Iotchev, współautor badania, które ukazało się czasopiśmie „Ethology” (http://dx.doi.org/10.1111/eth.13423).
Tendencyjność przestrzenna została już wcześniej zaobserwowana w kilku testach behawioralnych, ale nikt do tej pory dogłębnie jej nie badał. Tymczasem jest to szansa na lepsze zrozumienie sposobu myślenia psów. „Wcześniejsze badania nie wyjaśniły, czy psy zachowują się w ten sposób ze względu na gorszy (niż u naczelnych) wzrok, czy też dlatego, że parametry przestrzeni są dla nich ważniejsze niż konkretne, pobliskie obiekty” – tłumaczy Iotchev.
On i jego współpracownicy zmierzyli tendencyjność przestrzenną w dwóch testach behawioralnych z udziałem 82 psów. W pierwszym zwierzęta musiały się nauczyć, w ciągu maksymalnie 50 prób, czy smakołyk zawsze znajduje się na prawym, czy na lewym talerzu, dzięki czemu poznały jego lokalizację. W drugim zadaniu wykorzystano dwa rodzaje talerzy – biały okrągły i czarny kwadratowy – które zawsze umieszczano pośrodku sali badawczej. Jedzenie zawsze podawano danemu psu na tym samym talerzu, jednak pojawiał się on w losowej kolejności, na przemian z drugim (zawsze pustym) naczyniem. Uczenie się mierzono na podstawie tego, jak szybko psy dobiegały do właściwego talerza.
Wyniki pokazały, że zwierzęta uczyły się szybciej, gdy przysmak był umieszczony po prawej lub lewej stronie sali, więc musiały wybrać, w którym kierunku pójść. Dużo większe trudności miały z zapamiętaniem, na którym rodzaju talerza znajduje się przysmak. Oznacza to, że znacznie szybciej zwierzęta przyswajały informację o miejscu niż o cechach obiektu.
Aby dowiedzieć się, czy błąd przestrzenny ma charakter sensoryczny, poznawczy czy mieszany, badacze musieli wykryć i zmierzyć różnice między zdolnościami wizualnymi i poznawczymi psów. Wymagało to zmierzenia głowy psa, ponieważ jest ona skorelowana z ostrością wzroku, a także sprawdzenia, jak skutecznie rozwiązuje on problematyczne zadania.
„Zdolności wzrokowe poszczególnych ras różnią się od siebie, co pośrednio wynika z kształtu głowy. Psy z krótszym pyskiem, zwane brachycefalicznymi, rozwijają wzrok podobny do ludzkiego. Budowa ich siatkówki umożliwia ostrzejsze i bardziej skupione widzenie niż u ras o długich pyskach” – wyjaśniają autorzy badania.
Aby ocenić ich zdolności poznawcze, psy wzięły udział w serii testów pamięci, uwagi i wytrwałości. Okazało się, że tendencyjność przestrzenna jest mniejsza u osobników, które lepiej widzą drobne szczegóły.
W kolejnym etapie badań naukowcy chcieli sprawdzić powiązania tendencyjności przestrzennej z inteligencją psów. Wiadomo, że u ludzkich dzieci tendencyjność zmniejsza się wraz ze wzrostem inteligencji (w tym wypadku związanej z wiekiem), założono więc, że podobnie może dziać się u zwierząt.
Inteligencję określano na podstawie umiejętności do rozwiązywania bardziej złożonych zadań.
Badanie wykazało, że tendencyjność przestrzenna jest mniejsza u psów „inteligentniejszych”; tak samo jak u tych, które wykazują większą ostrość widzenia. „Widzimy więc, ze tendencyjność przestrzenna u psów to nie tylko problem sensoryczny, ale także ważny czynnik warunkujący sposób myślenia. Odkryliśmy również, że 'mądrzejsze’ psy są bardziej odporne na trudne, stresujące sytuacje podczas uczenia się i potrafią przezwyciężać swoje uprzedzenia” – podsumowuje dr Iotchev.(PAP)

Katarzyna Czechowicz

Włochy/W Rzymie przetłumaczono nazwy stacji metra na angielski, efekt wywołuje rozbawienie

0

Na stronie internetowej rzymskiego metra przetłumaczono na angielski nazwy wielu stacji. Rezultat wywołuje rozbawienie u mieszkańców Wiecznego Miasta. Podczas gdy oni mają powód do śmiechu, współczuć można zagranicznym turystom, bo zmienione nazwy mogą skomplikować im poruszanie się po stolicy.

Przetłumaczono dużą część z 73 nazw stacji metra, często w sposób wywołujący śmiech. Linie są tylko trzy, w związku z tym podróżowanie tym środkiem komunikacji wydawało się łatwe, ale do czasu. Pojawiły się bowiem angielskie nazwy stacji, czasem całkowicie błędne – zauważa portal Roma Today.
Największy i zarazem najzabawniejszy błąd dotyczy nazwy stacji Eur Fermi. W rzymskiej dzielnicy Eur nosi ona imię Enrico Fermiego, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki w 1938 roku. Ponieważ słowo „fermi” znaczy w języku włoskim “zatrzymaj się”, stację tę nazwano po angielsku Eur Stop.
Na linii A zachowano kilka oryginalnych włoskich nazw, które zapewne i na szczęście – jak się zauważa – uznano za zbyt trudne do przetłumaczenia.
Mniej szczęścia miała Porta Furba. Nazwa pochodzi od wariantu słowa: “formae”, jak w średniowieczu nazywano akwedukty. Ponieważ „furbo” po włosku znaczy: sprytny, cwany, stację metra nazwano Smart Door.
Colli Albani zostały przemianowane na Alban Hills, San Giovanni na Saint John, Re di Roma na King of Rome.
Piazza di Spagna, czyli Plac Hiszpański to na mapie metra po prostu Spain.
Oszczędzono stację w pobliżu znanego na całym świecie miasteczka filmowego Cinecitta, która nie została nazwana Cinecity.
Podobnych translatorskich akrobacji dokonano w tłumaczeniu nazw niektórych stacji na francuski.

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)

 

sw/ jm/

Oto 14 potencjalnych ewolucyjnych pułapek dla ludzkości

0

Gatunek ludzki ryzykuje utknięciem w 14 ewolucyjnych ślepych zaułkach, do których należą m.in. globalne ocieplenie, źle kontrolowana sztuczna inteligencja, zanieczyszczenie środowiska i choroby zakaźne – ustalił wielodyscyplinarny zespół naukowców.

„Tylko świadomość tych zagrożeń pozwoli przełamać szkodliwe trendy” – uważają autorzy raportu, który ukazał się w czasopiśmie „Philosophical Transactions of the Royal Society B: Biological Sciences” (http://dx.doi.org/10.1098/rstb.2022.0261).
Ich zdaniem ewolucja naszego gatunku jest historią niezwykłego sukcesu. Jednak antropocen, czyli proponowana epoka geologiczna charakteryzująca się znacznym wpływem człowieka na ekosystem i geologię Ziemi, wykazuje „coraz więcej pęknięć”. Liczne ogólnoświatowe kryzysy, takie jak pandemia Covid-19, zmiany klimatyczne, brak bezpieczeństwa żywnościowego, kryzysy finansowe i konflikty zbrojne, które zaczęły pojawiać się jednocześnie wielu miejscach globu, składają się na niepokojące zjawisko, które na potrzeby publikacji nazwano „polikryzysem”.
„Ludzie jako gatunek są niezwykle kreatywni. Potrafimy wprowadzać innowacje i dostosowywać się do wielu okoliczności; możemy też współpracować na zaskakująco dużą skalę. Jednak te zdolności mają, jak się okazuje, niezamierzone konsekwencje. Mówiąc najprościej: ogromny sukces naszego gatunku oraz nasza wielka inteligencja paradoksalnie powodują, że nie jesteśmy byliśmy w stanie zapewnić sobie przyszłego bezpieczeństwa” – mówi dr Peter Sogaard Jorgensen z Uniwersytetu Sztokholmskiego i Królewskiej Szwedzkiej Akademii Nauk.
Wraz z kilkunastoma innymi badaczami, reprezentującymi różne dyscypliny nauki, Jorgensen przeprowadził szeroką analizę tego, jak może wyglądać dalsza ewolucja Homo sapiens. Naukowcy doszli do wniosku, że ludzkość może utknąć w 14 różnych „pułapkach ewolucyjnych”, a wszystkie one są efektem początkowo obiecujących i udanych innowacji.
Są to m.in.: niekontrolowany wzrost gospodarczy, szkodzący ludziom i środowisku; ujednolicanie upraw i hodowli, skutkujące powstaniem uproszczonych ekosystemów podatnych na różnego rodzaju wstrząsy; niestabilność globalnej współpracy; przekroczenie klimatycznych punktów krytycznych; choroby zakaźne, szerzące się bez ograniczeń dzięki sieci globalnej łączności; zablokowanie infrastruktury z powodu tzw. kosztów utopionych oraz wyczerpania paliw kopalnych; zanieczyszczenie środowiska; broń nuklearna; całkowite poleganie na automatyzacji i sztucznej inteligencji; dezinformacja destabilizująca demokracje; faworyzowanie korzyści krótkoterminowych ponad długoterminowe; nadkonsumpcja; utrata lokalnego kapitału społecznego; separacja osiedli ludzkich i ekosystemów.
„Pułapki ewolucyjne to koncepcja dobrze znana w świecie zwierząt. Podobnie jak wiele owadów ciągnie do światła, co jest ich przystosowaniem ewolucyjnym, ale we współczesnym świecie doprowadza je do śmierci, tak ludzkość jest narażona na ryzyko, że nowe zjawiska z czasem zadziałają na nią w szkodliwy sposób” – wyjaśnia dr Jorgensen.
Naukowiec wyjaśnia to na przykładzie nowoczesnego rolnictwa, którego celem jest potęgowanie plonów. Jednak cel ten osiągany jest poprzez skrajne upraszczanie systemów. Stawia się na kilka wysoce produktywnych upraw, takich jak pszenica, ryż, kukurydza czy soja, co sprawia, że nie tylko dany ekosystem, ale i cały system żywnościowy, staje się bardzo podatny na zmiany klimatu, ekstremalne warunki pogodowe czy nowe choroby.
Zdaniem autorów publikacji 12 spośród wymienionych przez nich 14 pułapek ewolucyjnych znajduje się już na etapie zaawansowanym, co oznacza, że ludzkość jest na skraju utknięcia w nich; blisko przekroczenia progu, z którego bardzo trudno się wydostać. Co więcej, w przypadku 10 pułapek nadal – mimo ostrzeżeń – podążamy w złym kierunku.
Dwie ślepe uliczki, które są obecnie na najmniej zaawansowanym etapie to: autonomia technologii (sztucznej inteligencji i robotyki) oraz utrata kapitału społecznego w wyniku cyfryzacji.
Niepokojące jest też, że poszczególne pułapki ewolucyjne mają tendencję do wzajemnego wzmacniania się. „Jeśli społeczeństwa utkną w jednym ślepym zaułku, rośnie prawdopodobieństwo, że utkną także w innych” – mówią autorzy artykułu.
Autorzy zauważają na koniec, że naturalne siły, które ukształtowały nasz świat, nie radzą sobie dobrze z globalnymi problemami. Dzisiejsze trudności społeczne i środowiskowe rozwijają się w miejscach odległych od społeczeństw, które mogłyby im zapobiec. Ponadto rozwiązanie tych problemów często wymaga współpracy na światową skalę, co nie zawsze jest zgodne z naturalnymi mechanizmami ewolucji.
Nie oznacza to jednak, że ludzkość jest skazana na porażkę – podkreślają badacze. Musimy jednak zacząć aktywnie i świadomie przekształcać nasze społeczeństwa, bo dotąd antropocen był w dużej mierze nieświadomym wytworem innych procesów ewolucyjnych. „Teraz nadszedł czas, aby ludzie wspólnie zaplanowali przyszłość, w jakiej chcą żyć, i zaczęli działać. Mamy ku temu możliwości i już gdzieniegdzie widać przejawy takich działań. Nasza kreatywność, innowacyjność i umiejętność współpracy wyposażają nas w doskonałe narzędzia do aktywnego projektowania przyszłości. Możemy wyjść ze ślepych zaułków, ale w tym celu należy podjąć zbiorowy wysiłek i zaprojektować środowisko, w którym moglibyśmy się dalej rozwijać” – mówi Peter Sogaard Jorgensen.
„Bardzo prostą rzeczą, którą na początku może zrobić każdy z nas, jest większe zaangażowanie w sprawy przyrody i społeczeństwa. Edukujmy się na temat pozytywnych i negatywnych konsekwencji naszych własnych, lokalnych działań. Poznajmy to, co jest zagrożone. Nie ma nic lepszego niż kontakt z tym, co wymaga ochrony” – podsumowuje.(PAP)

Katarzyna Czechowicz

PiS do grudnia władzy nie odda

0

Mateusz Morawiecki tworzy nowy gabinet, który nie ma szans na rządzenie. Swój rząd sformował już Donald Tusk – podaje poniedziałkowa „Rzeczpospolita”.

Jak czytamy w dzienniku, większość kandydatów na ministrów przyszłego rządu Donalda Tuska jest już nieoficjalnie znana. „Władysław Kosiniak-Kamysz wicepremierem i szefem MON, Krzysztof Gawkowski szefem Ministerstwa Cyfryzacji i wicepremierem, Adam Bodnar ministrem sprawiedliwości, Radosław Sikorski na czele MSZ, Stefan Krajewski ministrem rolnictwa – to tylko niektóre osoby, które mają dostać posady w rządzie KO-Lewicy-Trzeciej Drogi” – ustaliła „Rzeczpospolita”.
Gazeta dodała, że również Mateusz Morawiecki próbuje zbudować rząd. „Jego misja z powodu braku większości parlamentarnej skazana jest na niepowodzenie, ale PiS będzie przeciągało moment oddania władzy aż do 11 grudnia” – czytamy na łamach „Rz”.(PAP)

 

pad/ mark/

Eliminacje ME 2024/ Były kapitan Albanii: Wychodzimy z trudnej grupy, której faworytem była Polska

0

„To Polska lub Czechy powinny awansować z pierwszego miejsca w grupie na przyszłoroczne mistrzostwa Europy, a nie uważana powszechnie za +słabeusza+ Albania” – nie kryje ironii w rozmowie z PAP były kapitan tej reprezentacji Sulejman Demollari i zaznacza, że jego rodacy jednak w pełni na to zasłużyli.

Jak zaznaczył, ta – na pierwszy rzut oka – sensacja nie powinna jednak nikogo dziwić.
Pomocnik i kapitan reprezentacji „Szkiperów”, który rywalizował z biało-czerwonymi m.in. w meczach eliminacji MŚ 1986 i 1990, uważa, że głównym faworytem grupy E była „bez wątpienia Polska, choćby dlatego, że to reprezentacja Roberta Lewandowskiego”.
„Napastnik Barcelony to absolutna gwiazda światowego futbolu, której – niestety dla Polski – nie wyszły te eliminacje. Wprawdzie strzelał w nich gole, ale było ich mało i nie na wagę punktów, jak to się działo w przeszłości” – powiedział Demollari.
Brak dobrych podań i niższa niż w poprzednich latach skuteczność „Lewego” to zdaniem byłego albańskiego piłkarza i trenera jedna z głównych przyczyn niepowodzenia Polaków.
„Innym problemem są zbyt częste rotacje na stanowisku selekcjonera reprezentacji. Jak stabilnie może grać kadra, w której co chwilę pojawia się nowy trener, zmieniają się zawodnicy oraz taktyka gry?” – pytał retorycznie były zawodnik Dinama Tirana oraz Dinama Bukareszt.
W jego ocenie piłkarską reprezentację Polski „dotknął kryzys, który nie minie z dnia na dzień”.
„Trzeba go przeczekać, pracując stale z jednym selekcjonerem i w miarę stałą grupą zawodników. Należy dać czas na powstania nowej drużyny, która scali się i na pewno będzie grać lepiej niż podczas kończących się eliminacji” – dodał.
Przypomniał, że nawet najmocniejsze ekipy przeżywały podobne kryzysy. „Proszę zobaczyć, że było tak nawet w przypadku Włoch oraz Anglii, a ostatnio także Niemiec” – zauważył.
Demollari odnotował, że choć przed rozpoczęciem kwalifikacji mało kto widział w reprezentacji jego ojczyzny faworyta grupy, to podopieczni trenera Sylvinho dowiedli, że w tej chwili są najsilniejszą ekipą w grupie E.
„Brazylijski szkoleniowiec wykonał ze swoją drużyną bardzo dobrą pracę. Nikt nie może powiedzieć, że nasz awans był szczęśliwy czy przypadkowy. Wręcz przeciwnie, jest on jak najbardziej zasłużony” – podkreślił Demollari.
Przyznał co prawda, że o niespodziance można mówić w tym przypadku, ale zaznaczył, że zespół Sylvinho pokazał w eliminacjach równą, skuteczną grę, które poparły dobre wyszkolenie techniczne albańskich piłkarzy, z którego słyną nie od dziś.
Przewodząca w tabeli grupy E Albania w siedmiu dotychczas rozegranych spotkaniach zdobyła 14 punktów i awans będą celebrować w poniedziałkowym spotkaniu z najsłabszą drużyną w grupie – Wyspami Owczymi.

 

Autor: Marcin Zatyka (PAP)

 

zat/ pp/

Sklepom będzie trudniej w Czarny Piątek. Polacy chcą dużych promocji, a nie udawanych obniżek

0

Sezon zapowiada się dobrze: 60 proc. Polaków chce w tym okresie robić promocyjne zakupy. Szukają wysokich przecen, a o te będzie trudniej, choćby z powodu zmiany prawa – podaje poniedziałkowa „Rzeczpospolita”.

gazeta podała, że 60–70 proc. Polaków chce w tym roku robić zakupy w szeroko rozumianym sezonie wokół Czarnego Piątku. Pokazuje to zarówno badanie UCE Research i Offerista, jak i platformy SMSAPI, które opisuje „Rz”.
„Chodzi im głównie o promocje, a z tymi może być różnie. W poprzednich latach nagminne było wcześniejsze podnoszenie cen, by rabat w Black Friday wyglądał imponująco. Teraz, dzięki dyrektywie Omnibus, firmy muszą podczas promocji podawać najniższą cenę z ostatnich 30 dni, co stawia pod znakiem zapytania atrakcyjność wielu akcji” – wskazuje gazeta. Jak podaje, w badaniu SMSAPI 84 proc. Polaków przyznaje, że zwraca uwagę na informację o cenach z ostatniego miesiąca.
„Black Friday to początek najintensywniejszego okresu w handlu. W tym roku po raz pierwszy promocje przygotowane przez firmy muszą spełnić wymagania dyrektywy Omnibus, zatem kupujący zyskują pewność, że zniżki rzeczywiście są zniżkami. To duży plus” – mówi Filip Zajdel z platformy Sparta Loyalty, cytowany przez „Rz”.
W badaniu SMSAPI 44,4 proc. wskazuje, że dzięki promocjom w tym okresie chce uniknąć inflacyjnych podwyżek podczas świątecznych zakupów. UCE Research podaje z kolei, że Polacy w tym roku chcą wydać z tej okazji więcej pieniędzy. O 3 pkt proc. spadła grupa chcących wydać na ten cel do 200 zł, o kolejne 3 pkt – tych z budżetem do 500 zł. Z kolei chcących wydać 500 zł – 1 tys. zł przybyło aż 7 pkt proc. i jest ich 28,5 proc. Podobnie jak przed rokiem 12,3 proc. planuje przekroczyć 1 tys. zł – czytamy w „Rz”.
Robert Biegaj, ekspert rynku z Grupy Offerista wskazuje, że przez inflację sporo towarów mocno zdrożało, więc konsumenci, widząc to, niestety, ale muszą głębiej sięgnąć do kieszeni. Stąd też podają wyższe przedziały wydatków. Chcą wydać więcej, bo będą chcieli zrobić zakupy na przyszłość lub zapas, także na zbliżające się święta – dodaje.(PAP)

 

pad/ mark/

Zmarła Rosalynn Carter, małżonka byłego prezydenta Jimmy’ego Cartera

0

W wieku 96 lat zmarła w niedzielę Rosalynn Carter, małżonka byłego demokratycznego prezydenta USA Jimmy’ego Cartera – poinformował Carter Center, organizacja non-profit utworzona w 1982 r. przez byłego prezydenta. Rosalynn Carter zmarła w swoim domu w Plains, w stanie Georgia,w otoczeniu męża i najbliższej rodziny.

 

„Rosalynn była moją równorzędną partnerką we wszystkim co kiedykolwiek osiągnąłem. Dawała mi cenne rady i słowa zachęty kiedy ich potrzebowałem. Dopóki Rosalynn była na świecie zawsze wiedziałem, że ktoś mnie kocha i wspiera” – napisał Carter w opublikowanym oświadczeniu.

 

W maju br. u Rosalynn Carter zdiagnozowano demencję. W ostatnich miesiącach jej stan zdrowia stale się pogarszał.

 

Urodzona jako Eleanor Rosalynn Smith 18 sierpnia 1927 r. wyszła za mąż za Jimmy’ego Carter 7 lipca 1946 r. Byli małżeństwem przez 77 lata, mieli czworo dzieci, 11 wnuków i 14 prawnuków.

 

Była najbliższą doradczynią męża podczas jego kadencji prezydenckiej w latach 1977 – 1981 i poźniej kiedy poświęcił się działalności humanitarnej. Doradcy prezydenta mówili często nieoficjalnie, że jest „współprezydentem”.

 

W odróżnieniu od wielu poprzednich Pierwszych Dam, Rosalynn brała udział w posiedzeniach gabinetu, wypowiadała się na temat wielu kontrowersyjnych problemów i reprezentowała męzą podczas podróży zagranicznych.

 

Jimmy Carter, obecnie w wieku 99 lat, jest najdłużej żyjącym byłym prezydentem USA i laureatem Pokojowej Nagrody Nobla. Od lutego br. jest otoczony opeką paliatywną. (PAP)

 

 

jm/

WHO wzywa do ewakuacji szpitala al-Szifa, który stał się „strefą śmierci”

0

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła, że ??w sobotę przeprowadziła misję do szpitala al-Szifa w Gazie, będącego celem ataków armii izraelskiej i pracuje nad planem ewakuacji placówki, którą nazwała „strefą śmierci.”

„WHO i partnerzy pilnie opracowują plany natychmiastowej ewakuacji pozostałych pacjentów, personelu i ich rodzin” – podała organizacja w oświadczeniu, dodając, że według stanu na sobotę w szpitalu pozostało 291 pacjentów i 25 ich opiekunów.(PAP)

 

wr/

Eksperci: Obecna ofensywa ukraińska może być ostatnią na długi czas, przed Ukrainą ciężki rok

0

Choć walki na froncie wciąż trwają, a ukraińscy dowódcy i rządzący spierają się, czy wojna jest w stanie impasu, niewielu ma wątpliwości, że trwająca od miesięcy ofensywa nie potoczyła się tak, jak oczekiwano – mówią PAP amerykańscy analitycy.

„Myślę, że generalny pogląd w USA jest taki, że to nie była katastrofa, bo ostatecznie straty były ograniczone, ale była to zmarnowana szansa w krytycznym momencie. I spodziewam się, że nie zobaczymy drugiej takiej przez długi czas – jeśli w ogóle – w tej wojnie” – mówi PAP pragnący zachować anonimowość analityk Pentagonu. Jak dodaje, oczekuje, że nadchodzący rok będzie dla Ukrainy trudny i ponury, wobec niepewnego wsparcia politycznego i finansowego z USA, zapasów amunicji, które nie wystarczą na kolejną dużą ofensywę w najbliższym czasie oraz problemami z wyszkoleniem i dostępnością żołnierzy.
„Jeśli najbliższy rok zostanie dobrze wykorzystany, to może być szansą na zregenerowanie sił ofensywnych i podtrzymanie presji na kluczowe obszary, takie jak Krym” – mówi rozmówca PAP.
Według niego, nadchodzący okres będzie korzystniejszy dla Rosji, która w przyszłym roku zbierze owoce rozbudowy linii produkcyjnych amunicji artyleryjskiej. Znaczącą zmianą – a nawet być może „game changerem”, o ile dostawy zostaną podtrzymane – jeśli chodzi o układ sił były też dostawy z Korei Północnej, która dotychczas dostarczyła setek tysięcy sztuk amunicji Rosji.
„Ludzie niesłusznie zbywają tę zmianę jako marginalną. Pjongjang ma znaczący przemysł obronny i duże zapasy. I to nie jest tak – jak z niewiadomych względów wydają się myśleć niektórzy – że tam nie wiedzą, jak się wytwarza pociski” – mówi ekspert. Dodaje jednak, że nie spodziewa się, by Rosja była w stanie sama podjąć się dużej ofensywy, choć jej ofensywa pod Awdijiwką – mimo że nieudana – pokazuje, że rezerwy ludzkie i materiałowe Moskwy mogą być większe, niż przypuszczano.
Tymczasem znaczącego wzrostu produkcji amunicji przez USA i Europę należy spodziewać się dopiero pod koniec przyszłego roku. Według Pentagonu, wtedy USA będą wytwarzały ok. 80 tys. pocisków miesięcznie, wobec ok. 28 obecnie. Rosnącym problemem jest też dostępność amunicji do systemów obrony powietrznej, zwłaszcza systemów posowieckich. Ukraina posiada dużą liczbę posowieckich systemów, takich jak Buk, czy Osa i przystępowała do wojny z dużymi zapasami amunicji, jednak teraz są już one na wyczerpaniu. Obiecującym sukcesem na tym polu był jednak projekt „FrankenSAM”, tj. integracji Buków z zachodnimi pociskami powietrze-powietrze, których zapasy są spore.
Podobny, choć nieco bardziej optymistyczny ogląd sytuacji ma Philip Wasielewski, weteran Marines i CIA oraz analityk wojskowy think-tanku Foreign Policy Research Initiative.
„W tej chwili nie sądzę, by którakolwiek ze stron mogła dokonać jakichś dużych postępów. Zdumiewa mnie jednak, że Rosjanie mimo wszelkich trudności wciąż są w stanie znaleźć żołnierzy, nowe posiłki i używać ich do ataków, jak pod Awdijiwką. Więc oni wciąż mają w sobie wiele potencjału do walki i nie będzie łatwo ich pokonać” – powiedział PAP ekspert. Jak jednak dodał, od ukraińskich oficerów słyszał, że spodziewają się, że by przełamać Rosjan konieczne będą dwie lub trzy duże ofensywy, co oznacza dwa-trzy lata dalszych walk.
„Mam wrażenie, że ukraińska strategia nie polega wyłącznie na odzyskiwaniu terytoriów, ale na osłabianiu rosyjskiej armii od środka, atakując jej zdolności zaopatrzenia. To będzie miało znaczenie zwłaszcza podczas długiej zimy, która bez odpowiednich zapasów może być zabójcza dla morale. A to wydaje się najsłabszy punkt rosyjskiej armii” – zaznacza ekspert.
Według Daniela Frieda, byłego ambasadora USA w Polsce i eksperta Atlantic Council, mimo fiaska ofensywy lądowej, sukcesem była kampania głębokich uderzeń Ukrainy, m.in. na rosyjską flotę czarnomorską i Krym, czego wynikiem było wypchnięcie znacznej części floty.
„To pokazuje, że Ukraina nadal jest w stanie czynić postępy” – zaznacza.
Być może jednak najważniejsze rzeczy dla ukraińskich perspektyw będą dziać się z dala od pola bitwy, w korytarzach amerykańskiego Kapitolu. Tam ważą się obecnie losy pakietu wydatków ponad 60 mld dolarów związanych ze wsparciem dla Ukrainy. I tam podobnie jak na polu bitwy, jak na razie trwa impas. Nowy spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson zapewnił co prawda, że Ameryka „nie opuści” Ukrainy, ale jednym z jego pierwszych kroków było wykrojenie z pakietu wydatków na pomoc dla Ukrainy, Izraela, państw Indo-Pacyfiku części dla Izraela i przegłosowanie jej osobno, zostawiając resztę na później.
Co więcej, stanowczo przeciwko dalszej pomocy Ukrainie sprzeciwia się stosunkowo niewielka, lecz kluczowa grupa kongresmenów skrajnej prawicy. Kolejna grupa Republikanów chce uchwalić środki jedynie na wsparcie militarne dla Kijowa, pomijając niemal 12 mld pomocy gospodarczej. W reakcji na to stanowisko, szefowie Departamentów Stanu, Skarbu i Obrony ostrzegli w liście, że bez zasilenia ukraińskiego budżetu Ukraina może nie być w stanie dalej się bronić.
„Wyraźnie widać, że polityka wokół Ukrainy stała się znacznie bardziej skomplikowana. Nowy spiker rozdzielił pomoc dla Ukrainy i Izraela. To nie jest poważne. Widzimy, że Republikanie w Izbie znajdują się mentalnie w takim własnym politycznym układzie odniesienia, który ma jeszcze mniej wspólnego z rzeczywistością, niż zwykle” – mówi Fried. Dodaje jednak, że inaczej sytuacja przedstawia się w Senacie, gdzie lider partii Mitch McConnell mocno opowiada się za dalszą pomocą.
„Myślę, że Senat w tym względzie pozostanie poważny, ale pytanie brzmi: czy Izba też spoważnieje, kiedy już skończy się ten ich polityczny performance? Nie wiem. Myślę, że jest szansa, że Reaganici wśród Republikanów powiedzą w końcu +dość+. Ale nie jestem tego pewny, bo sytuacja polityczna w tym momencie nie jest w dobrym miejscu” – dodaje.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

 

osk/ jar/

Naiwność czy nadzieja? Ponad 70 proc. Polaków wierzy, że państwo zadba o ich emerytury

0

Ponad 70 proc. Polaków wierzy, że państwo zadba o ich świadczenia emerytalne, a 40 proc. nie zabezpiecza finansowo swojej przyszłości – wynika z raportu „Długie jutro”. Wskazano, że 22 proc. Polaków nie ma żadnych oszczędności, a 17 proc. ma je na więcej niż rok.

W raporcie Nationale-Nederlanden „Długie jutro” zaznaczono, że bezpieczeństwo finansowe jest fundamentem stabilnego i spokojnego życia. Tymczasem z badania, opisanego w publikacji, wynika, że 40 proc. Polaków nie zabezpiecza finansowo swojej przyszłości, a 39 proc. odczuwa, że ich sytuacja finansowa jest niezadowalająca.
Ankietowanych zapytano, w jakim stopniu zgadzają się ze stwierdzeniem: „Finansowo ledwo wiążę koniec z końcem”. 5 proc. respondentów odpowiedziało, że „w ogóle”, 11 proc. – „w niewielkim stopniu”, 38 proc. – „trochę”, 26 proc. – „bardzo”, a 20 proc. – „całkowicie”.
Na pytanie: „Na jak długo wystarczą Ci zgromadzane oszczędności?”, 17 proc. Polaków odpowiedziało, że na „więcej niż 12 miesięcy”, 13 proc. – „od 6 do 12 miesięcy”, 18 proc. – „od 3 do 6 miesięcy”, 19 proc. – „mniej niż 3 miesiące”. Jednocześnie 22 proc. zaznaczyło, że nie ma żadnych oszczędności, a 11 proc. – nie wie.
„Jeżeli chodzi o finanse – mamy podzielone społeczeństwo. Z jednej strony pracujemy bardzo dużo, jednocześnie żyjąc +od pierwszego do pierwszego+. Z drugiej jednak ponad połowa z nas jest zadowolona ze swojej sytuacji i z chęcią regularnie poszerza swoją wiedzę, aby mieć lepsze wyniki i stabilność” – tłumaczy Katarzyna Czupa z Nationale-Nederlanden, cytowana w informacji prasowej dotyczącej raportu.
W publikacji zauważono, że największą poduszkę finansową posiadają obywatele Holandii, Belgii oraz Japonii, wśród których odpowiednio 30, 31 oraz 35 proc. osób posiada oszczędności pozwalające przeżyć dłużej niż rok.
Zgodnie z badaniem w Polsce najbardziej niezadowoleni ze swojej sytuacji finansowej są młodzi ludzie, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy – prawie 60 proc. z nich wskazało właśnie na taką odpowiedź. Statystycznie zadowolenie pojawia się dopiero po 35. roku życia. Na tle Europy, Polska osiąga średni wynik względem najbardziej usatysfakcjonowanych narodów – Holendrów (76 proc. zadowolonych) oraz Belgów (67 proc.).
Badanie pokazało, że ponad 70 proc. Polaków wierzy, iż państwo zadba o ich świadczenia emerytalne. „Największym zaufaniem charakteryzują się seniorzy – aż 95 proc. z nich polega na instytucjach publicznych. Z kolei mniej wiary mają młodzi ludzie, wśród których 62 proc. liczy na państwo. W tej grupie wiekowej dostrzegalna jest większa potrzeba samodzielnego zadbania o swoją przyszłość i finanse” – wskazano.
Blisko dwie trzecie wszystkich respondentów planuje kontynuować pracę po osiągnięciu wieku emerytalnego, co może – zdaniem autorów raportu – wynikać z niewystarczających świadczeń emerytalnych, bądź potrzeby aktywności. Takie podejście jest charakterystyczne dla Polaków, ale także dla mieszkańców wielu innych krajów, takich jak Rumunia, Węgry czy Czechy, w których ponad połowa badanych planuje aktywność zawodową na emeryturze.
Z raportu wynika także, że prawie 60 proc. osób zdaje sobie sprawę, ile pieniędzy musi odłożyć na emeryturę; podobny odsetek ma pewność, że pozwoli im to na komfortowe życie. „Pomimo, że wyniki badania sugerują, że Europejczycy mają zamiar pracować tak długo, jak to tylko możliwe, w praktyce znaczna większość tych, którzy już zakończyli swoją aktywność zawodową, nie chce do niej wrócić. Aż dwie trzecie Polaków potwierdza, że nie brakuje im pracy” – wskazano.
Raport „Długie jutro”, opracowany na podstawie badania zrealizowanego przez agencję Indiville na zlecenie Grupy NN, bazuje na analizie odpowiedzi 11 tys. 585 osób, w tym 1 tys. 102 z Polski, w wieku od 18 do 79 lat z 11 krajów. Badanie ilościowe przeprowadzono za pomocą metody CAWI (Computer-Assisted Web Interviewing) między styczniem a lutym 2023 r. (PAP)

 

autor: Aneta Oksiuta

 

aop/ mmu/

40 lat temu ukazał się album „Nocny patrol” Maanamu. „Jeden z najlepszych albumów w historii polskiego rocka”

0

40 lat temu, 19 listopada 1983 r., ukazał się album „Nocny patrol” Maanamu. „Uważam go za najlepszą płytę Maanamu i jeden z najlepszych albumów w historii polskiego rocka” – powiedział PAP dziennikarz muzyczny Piotr Metz.

„Jest na płycie, kto wie czy nie najpiękniejsza, polska pieśń antywojenna – +Jestem kobietą+. Kora wznosi się tam na szczyty swojego pisania tekstów. Cały album ma zarówno pazur Maanamu, który znaliśmy z pierwszych płyt, jak i pełną dojrzałość, obycie studyjne” – powiedział PAP Piotr Metz. „To był szczyt kariery Maanamu. Nigdy później nie udało im się wznieść na wyżyny tak kompletnego albumu jak +Nocny patrol+” – dodał. „Uważam ten longplay, który jest swoistą ścieżką dźwiękową stanu wojennego, za najlepszą płytę zespołu w jego karierze. Jest to również jeden z najlepszych albumów w historii polskiego rocka” – ocenił.

 

„W 1983 roku, w ramach wymiany kulturalnej, wyjechałem do Norymbergi. Gdy tam dotarłem, pierwsze kroki skierowałem do sklepu z płytami, gdzie zobaczyłem jedną ścianę wytapetowaną okładkami najnowszej płyty Mike’a Oldfielda, a drugą +Nocnym patrolem+ w wersji anglojęzycznej” – wspominał Metz. „Maanam miał tam swój fanklub, odbył trasę koncertową, Kora była porównywana do Niny Hagen. Niestety, trochę nie udźwignęli ciężaru popularności i to wszystko się rozsypało. Moim zdaniem była wtedy szansa na prawdziwą karierę polskiego zespołu rockowego na zachodzie” – stwierdził.
„Ta płyta była prawdziwa. Słychać na niej nasze emocje. Wyrzucaliśmy z siebie uczucia. Nastawienie było takie, aby oddać atmosferę tamtego okresu – stanu wojennego, w którego czasie było realizowane nagranie” – zauważył w rozmowie z PAP perkusista Maanamu Paweł Markowski, współtwórca „Nocnego patrolu”.
„Był to album tworzony przez całą grupę. Wszyscy mieli wkład twórczy w jego powstanie. Widać to w opisie do utworów, np. +Polskie ulice+ (muz. M. Jackowski, R. Olesiński, B. Kowalewski, P. Markowski) czy +Miłość jest jak opium+ (muz. M. Jackowski, R. Olesiński, B. Kowalewski, P. Markowski – sł. O. Jackowska)” – wspominał. „Po tylu latach ten materiał się obronił. Jeżeli coś było prawdziwe, to takie pozostanie. Ludzie to wyczuwają” – dodał.
1 listopada 2017 r. w Radiu WNET była emitowana audycja składająca się z fragmentów ponad 50-godzinnej rozmowy Tomasza Wybranowskiego z Markiem Jackowskim.
„Po ogłoszeniu stanu wojennego, tak jak wszyscy Polacy, wiedzieliśmy, że żyć trzeba dalej. Robić wszystko, co się da, by nie zwariować, by się nie poddać. Nie zawsze to było bezpieczne. ZOMO królowało na ulicach i tak naprawdę wszystko mogło się zdarzyć” – opowiadał Jackowski. „Stan wojenny obfitował w wiele tragicznych zdarzeń, sytuacji potwornych. Dlatego nasza trzecia płyta +Nocny patrol+ przesiąknięta jest atmosferą tamtych czasów. Tamtych tragicznych dni” – podkreślił muzyk. „+Nocny patrol+ to jest płyta prawdziwa, bo płyta życia. Jest w niej emocja i anturaż tamtych czasów. Ta płyta jest niezwykła, bo czasy były niezwykłe, choć straszne i dziwne” – wyjaśniał.
Słowa piosenek z „Nocnego patrolu” były swoistą grą z cenzurą. Lata 80. był to czas, gdy wiele przekazów (w gazetach, książkach, kabarecie czy piosenkach) wyczytywało się między wersami. Niektórzy dziennikarze jednak nie stosowali się do prób ograniczania prezentowania tego rodzaju twórczości.
„Wspaniałe jest to, że wielka moc i odwaga cechowała ówczesnych ludzi radia. Pamiętam, jakim przeżyciem było dla mnie, jak usłyszałem w radiowej Trójce +Polskie ulice+. Radiowcy, z krwi i kości, o których myślę, to legendarne postacie: Piotr Kaczkowski, Jerzy Janiszewski czy Marek Niedźwiecki. Oni się nie bali i dla wielu dzisiejszych dziennikarzy mogą być wzorem” – wspominał Jackowski.
W pierwszej połowie lat 80. Maanam był u szczytu kariery. Gdy koncertował w Warszawie, w weekend cztery razy zapełniał halę Torwaru (mieszczącą ok. 10 tys. widzów). Bilety były wyprzedane już miesiąc przed koncertami.
Maanam grał wówczas po 250 koncertów rocznie. „Naszym rekordem było 300 koncertów w ciągu roku” – powiedział Bogdan Kowalewski, basista grupy, w wywiadzie udzielonym w 2019 r. portalowi tkn24.pl.
„Jesień roku 1983 to cały czas klimat stanu wojennego, choć ten oficjalnie skończył się 22 lipca. Ogólna apatia po siłowym zdławieniu solidarnościowej rewolucji. +Nocny patrol+ to znakomity opis tamtych czasów” – powiedziała PAP Kamil Sipowicz, mąż Kory. „Z jednej strony +Zdrada+, +Polskie ulice+ i tytułowy +Nocny patrol+. Milicyjne patrole, walki uliczne, ludzie w więzieniach i odosobnieniach, rozbite rodziny, przygnębienie i +no future+. Z drugiej zaś strony nadzieja, która Polaków nigdy nie opuszczała. Nieśmiertelny +Krakowski spleen+ stał się wówczas – i jest do dziś – hymnem wiary w moc światła, które przedziera się przez chmury. Do tego symboliczna +Eksplozja+ i dwubiegunowe +Raz dwa, raz dwa+” – wspominał.
„Na okładce płyty +Nocny Patrol+ Kora przedstawiona została na zdjęciu autorstwa legendy polskiej fotografii, Tadeusza Rolkego. Sesja fotograficzna odbyła się w pracowni nieżyjącego już malarza, Edwarda Dwurnika. Krótko po premierze płyty ukazał się kalendarz na 1985 rok ze zdjęciami Kory ze wspomnianej sesji” – przypomniał z kolei Kamil Sipowicz, menedżer grupy, na stronie internetowej poświęconej historii Maanamu.
„Ktoś rzucił pomysł, żeby zrobić sesję z Korą, której efektem byłby kalendarz. Duży kalendarz. Podchwyciłem ten pomysł. Pomyślałem, że to nie byłoby źle, wydać duży, kilkunastostronicowy kalendarz. A nie jedno zdjęcie na cały rok, co uważam za bardzo nudne. Natomiast tu miało być trzynaście zdjęć, dwanaście miesięcy i zapowiedź przyszłego roku. To był dobry pomysł” – powiedział PAP w 2018 r. Tadeusz Rolke. „Gdzie mieliśmy przystąpić do tych fotografii? Wymyśliłem wówczas, żeby poprosić Edwarda Dwurnika, by nas wpuścił do swojego atelier. I żebyśmy tam mogli buszować wśród jego obrazów. On się na to zgodził. Zaprosiłem Monikę Małkowską, która w tej sesji była stylistką. Odpowiadała jednoosobowo za całą tę stronę wizualną” – opowiadał.
Na kasetowym (1983 – początkowo tylko w tej formie) i winylowym (1984) wydaniu „Nocnego patrolu” znalazło się dziesięć utworów. Na stronie A: „Nocny patrol”, „Jestem kobietą”, „To tylko tango”, „French is strange”, „Polskie ulice”. Na stronie B: „Eksplozja”, „Zdrada”, „Raz-dwa-raz-dwa”, „Krakowski spleen”, „Miłość jest jak opium”.
Przed „Nocnym patrolem” zespół wydał albumy „Maanam” (1980) i „O!” (1982). „Nocny patrol” został opublikowany w dwóch wersjach, polskiej i anglojęzycznej, która była sprzedawana w Niemczech, krajach Beneluxu i Skandynawii.
W 1993 r. ukazało się wydanie CD tytułu.(PAP)
Autor: Tomasz Szczerbicki
szt/ skp/

„Grillowanie” PiS-u zaraz po powołaniu rządu Tuska

0

Decyzje o powołaniu sejmowych komisji śledczych będą podejmowane wspólnie w ramach koalicji; zapadną prawdopodobnie po powołaniu rządu – mówi PAP sekretarz klubu Lewicy Dariusz Wieczorek. Poseł KO Dariusz Joński wskazuje, że powinny powstać 2-3 komisje.

Umowa koalicyjna KO, Trzeciej Drogi i Lewicy, oprócz ustaleń programowych, zawiera rozdział dotyczący rozliczenia rządów Zjednoczonej Prawicy. Czytamy w nim, że „bezprawie, którego wszyscy byliśmy świadkami w trakcie rządów naszych poprzedników, musi zostać nazwane i rozliczone”. Umowa przewiduje m.in. powołanie sejmowych komisji śledczych w „obszarach wymagających szczegółowego i transparentnego zbadania”.
Poseł Lewicy, jeden z negocjatorów umowy koalicyjnej Dariusz Wieczorek pytany przez PAP o realizacje jej zapisów wskazał, że decyzje w sprawie powołania komisji śledczych podejmowane będą wspólnie, w ramach koalicji. Ocenił, że rozstrzygnięcia zapadną prawdopodobnie po powołaniu rządu i realnie komisja bądź komisje śledcze mogłyby zacząć prace w przyszłym roku.rząd

 

„Do rozliczenia jest sporo rzeczy. To niewątpliwie kwestie dotyczące +wyborów kopertowych+ czy funduszy covidowych, w ramach komisji śledczych, ale też w ramach funkcjonowania instytucji państwowych, w tym prokuratury” – powiedział.
Pytany o liczbę potencjalnie powołanych komisji śledczych odpowiedział, że „być może wystarczy jedna, która zajęłaby się rozliczaniem tego, co robiła władza przez ostatnie osiem lat”.
„Jeżeli przywrócimy normlane funkcjonowanie państwa to prawda jest taka, że od tego są niezależni prokuratorzy; wtedy nie trzeba żadnych komisji, ale na to niestety trzeba będzie poczekać” – ocenił.
Poseł KO Dariusz Joński w rozmowie z PAP powiedział, że zbudowanie uczciwego państwa pod hasłem „zero tolerancji dla złodziejstwa” wymaga pełnego rozliczenia, które będzie dokonywać się na trzech poziomach: poprzez sejmową Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej, sejmowe komisje śledcze i działania niezależnej prokuratury. „W zależności od skali złamania prawa, będziemy kierować się do tych instytucji” – dodał.
Poseł KO podkreślił, że zakres i liczba komisji śledczych będą ustalane przez liderów. Pytany o to, ile komisji powinno powstać, ocenił, że „nie może być ich za dużo”. „Powinny powstać 2-3 komisje, aby tego wszystkiego nie rozmydlić” – wskazał.
„Docelowo chcielibyśmy, aby nieprawidłowościami zajęła się niezależna prokuratura i państwowe instytucje przewidziane do wyjaśniania różnego rodzaju nadużyć. Jednak ponieważ skala przekrętów, skoku na kasę, tych wszystkich afer była tak ogromna, to uważamy, że dobrze, aby opinia publiczna dowiedziała się o tym wszystkim, co działo się przez ostatnie lata i stąd te komisje śledcze” – powiedział.
W ocenie Jońskiego komisje śledcze powinny zająć się m.in. „transferami pieniędzy z powoływanych instytutów i fundacji”, inwigilacją „adwersarzy tej władzy” przy użyciu systemu Pegasus, wydatkowaniem funduszu covidowego i zakupami w czasie pandemii, budową Elektrowni Ostrołęka czy nieprawidłowościami w NCBiR. „Bezkarność właśnie się kończy; ci, którzy faktycznie złamali prawo, będą musieli za to odpowiedzieć” – dodał. (PAP)

Autor: Adrian Kowarzyk

Ranking stanów z największą liczbą mieszkańców z nadwagą

0

W Wirginii Zachodniej mieszka najwięcej ludzi z nadwagą i otyłych – wynika z rankingu opublikowanego przez WalletHub. Illinois uplasowało się na dalszej pozycji, bo na 32.

 

Dużo mieszkańców otyłych i z nadwaga ma Mississippi, które jest na miejscu drugim, na trzecim jest Kentucky, na czwartym Luizjana a na piątym Arkansas. Z kolei najmniej osób otyłych i z nadwagą jest w Kolorado, Utah i Massachusetts.

Przykładowo najwięcej dzieci z nadwago mieszka w Kalifornii a otyłych w Wirginii Zachodniej. Najmniej owoców i warzyw spożywają mieszkańcy Luizjany. Najwięcej osób ma problemy z wysokim ciśnieniem w Mississippi a z cukrzycą typu 2 w Wirginii Zachodniej.

Według najnowszych danych Krajowych Centrów Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), ponad siedmiu na dziesięciu dorosłych Amerykanów w wieku powyżej 20 lat cierpi na nadwagę lub otyłość. Wskaźniki są niższe dla dzieci i młodzieży, ale drastycznie wzrosły w ciągu ostatnich paru dekad.

Problem otyłości w Ameryce stał się tak powszechny, że branża odchudzania i kontroli diety jest ogromna i warta co najmniej 75 miliardów dolarów. Ponadto otyłość kosztuje amerykański system opieki zdrowotnej 173 miliardy dolarów rocznie.

 

BK

Chicagowskie lotniska już odnotowały wzmożony ruch przed Thanksgiving

0

Na chicagowskich lotniskach w piątek odnotowano wzmożony ruch. Wiele osób już tego dnia udało się w podróż w związku z przypadającym USA w czwartek 23 listopada Świętem Dziękczynienia.

 

Federalna Administracja Bezpieczeństwa Transportu (TSA) spodziewa się rekordowej liczby pasażerów w ciągu najbliższych dni. Przewiduje się, że lotniska O’Hare i Midway obsłużą w nadchodzącym tygodniu prawie milion pasażerów, co oznacza znaczny wzrost liczby podróżujących w porównaniu z ostatnimi latami.

Z kolei AAA szacuje, że ponad 55 milionów ludzi uda się w podróż w związku z Thanksgiving. Wyjazdy planuje blisko 2,8 mln mieszkańców Illinois. Zdecydowana większość osób za środek transportu wybierze jednak samochód, czemu sprzyja stosunkowo niska cena paliwa. W piątek średnia krajowa za galon tzw. benzyny regularnej wynosiła 3,47 dol.

 

BK

W Chicago pojawiły się automaty z Narcanem

0

W Chicago dostępne są już automaty z artykułami pierwszej pomocy. Umieszczono je w pięciu miejscach. Miejski departament zdrowia publicznego w piątek oficjalnie rozpoczął program w ramach nowej inicjatywy mającej na celu zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom.

 

Program zostal sfinansowany przez Krajowe Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), które przeznaczyły na niego 17 milionów dolarów. Automaty ulokowano w bibliotece Uptown, Garfield Community Service Center, bibliotece Harolda Washingtona, na stacji Dan Ryan Red Line CTA przy 95. Ulicy  oraz w Roseland Community Triage Center.

Z maszyn korzystać można bezpłatnie. Zostały one zaopatrzone w Narcan, paski testowe fentanylu, zestawy do higieny intymnej, skarpetki i bieliznę. Program ma działać przez rok. W jego trakcie jeżeli będzie taka potrzeba podobne maszyny mogą zostać rozlokowane w innych miejscach.

Zwłaszcza dostęp do Narcanu jest szczególnie ważny wobec rosnącej liczby przedawkowań narkotyków – zaznaczył chicagowski departament zdrowia publicznego.

 

BK

Chicago zmienia zasady pomocy migrantom

0

Burmistrz Chicago Brandon Johnson opublikował szczegóły planu dotyczącego kryzysu migracyjnego. Obejmuje on zwiększenie liczby pracowników pomagających migrantom po ich przybyciu do miasta oraz ograniczenie czasu, przez jaki migranci mogą przebywać w schroniskach.

 

Plan obejmuje trzy nowe działania. Pierwszą częścią wielotorowych wysiłków miasta we współpracy ze stanem jest zwiększenie liczby personelu w nowej strefie przyjmowania osób ubiegających się o azyl w USA. Personel ma za zadanie udzielenie pomocy migrantom w znalezieniu schronienia a potem miejsca docelowego.

Migranci przebywający obecnie w tymczasowych schroniskach otrzymają 60-dniowe powiadomienie o nakazie opuszczenia placówki w zależności od tego, kiedy przybyli. Nowo przybyli, którzy zostali umieszczeni w tymczasowych schroniskach w 2022 r., otrzymali powiadomienie już w piątek. Osoby, które trafiły do schronisk między styczniem a lipcem 2023 r., otrzymają powiadomienie 4 grudnia. Miasto twierdzi, że około 3 tysięcy osób przebywających obecnie w schroniskach przybyło w tym okresie.

Polityka ograniczonego pobytu ma na celu pomóc wszystkim nowo przybyłym, zwalniając miejsce w tymczasowych schroniskach. Jeśli ktoś nie będzie miał, dokąd się udać po upływie 60 dni, a schronisko nie będzie mogło przedłużyć pobytu, Chicago będzie współpracować ze stanem w celu znalezienia nowego lokum.

Chicago będzie też współpracować z władzami Illinois w celu utworzenia centrum przyjęć, które będzie koordynować i witać nowo przybyłych. Dla wielu nowo przybyłych Chicago nie jest ostatecznym celem podróży. W czwartek gubernator J.B Pritzker zapowiedział przekazanie Chicago 160 milionów dolarów na kryzys migracyjny.

 

BK

Zmarł mężczyzna ranny podczas kolizji z autobusem CTA

0

Nie żyje mężczyzna uczestniczący w wypadku z udziałem autobusu CTA. Do zdarzenia doszło w czwartek około godziny 9:30 rano na Roosevelt Road i Columbus Drive.

 

Jak podała chicagowska policja, w autobus CTA wjechał Volkswagen, prowadzony przez 34-latka. Mężczyzna zmarł. Nie podano jego nazwiska. W wypadku ranne zostały jeszcze cztery osoby, stan jednej z nich jest krytyczny. W sprawie wypadku wszczęto postępowanie wyjaśniające.

 

BK