14.6 C
Chicago
środa, 7 maja, 2025
Strona główna Blog Strona 615

Palestyński Czerwony Półksiężyc: Doszło do „brutalnego ataku” izraelskich czołgów na szpital Al-Ahli Al-Arabi w mieście Gaza

0

Palestyński Czerwony Półksiężyc poinformował w czwartek po południu, że doszło do „brutalnego ataku” izraelskich czołgów na szpital Al-Ahli Al-Arabi w mieście Gaza; „ekipy ratunkowe zostały unieruchomione (przez czołgi) i nie mogą dotrzeć do rannych” – przekazała organizacja.

Czerwony Półksiężyc, który zarządza szpitalem Al-Ahli Al-Arabi, poinformował, że jest on „oblężony” przez siły izraelskie.
W połowie października w eksplozji na terenie tego samego szpitala zginęło kilkaset osób. Armia Izraela przekazała wtedy, że „według informacji wywiadowczych z kilku (…) źródeł za nieudany atak (rakietowy), który uderzył w szpital Al-Ahli Al-Arabi, odpowiada organizacja Palestyński Islamski Dżihad”. Hamas zrzucił winę za wybuch w szpitalu na Izrael – przypomniała agencja Reutera. (PAP)

 

fit/ mms/

Probierz: Czesi od początku narzucają agresywny styl

0

Selekcjoner polskich piłkarzy Michał Probierz przyznał przed piątkowym meczem z Czechami w Warszawie w eliminacjach Euro 2024, że ten rywal od początku narzuca agresywny styl gry. „Musimy przeciwdziałać” – dodał. Jak zapewnił, sytuacja kadrowa w zespole wygląda dobrze.

Biało-czerwoni w marcu, na inaugurację Euro 2024, ulegli w Pradze Czechom 1:3. Prowadzeni wówczas przez Fernando Santosa Polacy już po… 130 sekundach przegrywali 0:2.
Nic więc dziwnego, że czwartkową konferencję prasową na PGE Narodowym zdominował temat tamtego spotkania. Pobierz analizował dokładnie grę najbliższych rywali.
„Wiemy, że czeski zespół jest bardzo bezpośredni, gra agresywnie. Już w marcowym meczu widzieliśmy, jak od początku narzucił bardzo agresywny styl. Musimy przeciwdziałać. Musimy też płynnie przechodzić do akcji po odzyskaniu piłki” – podkreślił selekcjoner.
„Nie możemy pozwolić na swojej połowie na zbyt dużo. Nie wolno dopuścić, żeby rywale odbierali nam tam piłkę, a tak było w pierwszym spotkaniu. Na pewno chcemy zagrać dobry mecz. Mieliśmy wreszcie okazję trochę więcej trenować. Mogliśmy np. jeden trening poświęcić w całości organizacji gry, temu, co chcemy grać. A chcemy utrzymywać się przy piłce” – dodał.
Przyznał, że bardzo pomogła mu wizyta na niedawnym meczu Slavia Praga – AS Roma w Lidze Europy (gospodarze wygrali 9 listopada 2:0). Wprawdzie nie wystąpił wówczas Nicola Zalewski z Romy, ale Probierz miał okazję zobaczyć wielu reprezentantów Czech.
„Mogłem obejrzeć na żywo sześciu reprezentantów Czech ze Slavii. To duże ułatwienie, bo wcześniej, jako trener kadry młodzieżowej, nie miałem takiej możliwości. Przy okazji miło było spotkać Tomasa Pesira (byłego piłkarza m.in. Jagiellonii Białystok – PAP), który jest tam dyrektorem kadry. Ale również przywitałem się i chwilę porozmawiałem z selekcjonerem reprezentacji Czech (Jaroslavem Silhavym – PAP)” – wspomniał.
„Wiemy, że Czesi preferują dwa ustawienia. Z czwórką oraz z trójką obrońców. Na oba jesteśmy przygotowani” – dodał.
Jak przyznał, jest bardzo zadowolony z podejścia swoich zawodników.
„Wszyscy piłkarze, od pierwszego do dwudziestego piątego, a wiadomo, że niektórzy, co jest bolesne, znajdą się w piątek poza kadrą, trenują bardzo dobrze. Wszyscy są mocno zaangażowani, starają się przyjmować uwagi, które im przekazujemy” – podkreślił Probierz.
Jak wygląda sytuacja kadrowa w reprezentacji Polski przed czwartkowym treningiem?
„Na razie jest wszystko w porządku” – odparł krótko.
Czy Probierz ma już gotowy skład na piątkowy mecz?
„Już w czasie selekcji i powołań do kadry zawsze w głowie jest jakaś pierwsza jedenastka. Patrzymy na to, co robią Czesi. Oni dowołali kilku piłkarzy. Mogą zmienić ustawienie w grze. Jeżeli chodzi o nasz zespół, na dwóch-trzech pozycjach są zmiany i tam próbujemy jeszcze ustawień. Ale wiadomo, że większość piłkarzy grających regularnie w swoich klubach jest przymierzana do wyjściowej jedenastki na jutro” – przyznał Probierz.
Dzień wcześniej reprezentacja musiała zmienić plany. Zamiast treningu na bocznym boisku przy Łazienkowskiej, które po opadach deszczu nie było w dobrym stanie, środowe zajęcia odbyły się w ośrodku treningowym Legii (LTC) poza Warszawą – w Książenicach.
„Przy okazji dziękuję wszystkim, którzy starali się, żeby boiska były w dobrym stanie. Wszyscy ci ludzie stawali na głowie, aby jak najlepiej to przygotować. Nie zapominajmy, że jest listopad. W Polsce wszyscy mają kłopoty z trenowaniem. Jeździliśmy po całej Warszawie, oglądaliśmy te boiska, one było jakoś przygotowane, ale ostatecznie wybraliśmy najlepszą murawę w tym momencie, czyli w ośrodku Legii. Wiadomo bowiem, że tam boiska są mniej osłonięte, więc przy wietrze mają więcej czasu, żeby wyschnąć” – przyznał Probierz.
Jego podopieczni w kwalifikacjach mistrzostw Europy zajmują trzecie miejsce w grupie E z dorobkiem 10 punktów w siedmiu meczach, a rozegrali jedno spotkanie więcej od najgroźniejszych rywali – Albanii (13 pkt), Czech (11) i Mołdawii (9).
Bezpośredni awans wywalczą dwa zespoły. Piłkarze Probierza, oprócz pokonania Czechów, muszą także liczyć na korzystne wyniki w innych meczach.
W razie niepowodzenia reprezentacja Polski wystąpi w marcowych barażach.
Z Czechami biało-czerwoni zmierzą się w piątek, a 21 listopada zagrają towarzysko z Łotwą. Oba mecze o godz. 20.45 na PGE Narodowym. (PAP)
—————

Świderski: myślę, że nasza kadra idzie w fajnym kierunku

Piłkarz reprezentacji Polski Karol Świderski jest optymistą przed piątkowym meczem z Czechami w Warszawie w eliminacjach Euro 2024. Z nadzieją mówi też o pracy Michała Probierza. „Wiem, jak trener pracuje, bo znamy się jeszcze z Jagiellonii. Myślę, że to idzie w fajnym kierunku” – dodał.

Biało-czerwoni w kwalifikacjach mistrzostw Europy zajmują trzecie miejsce w grupie E z dorobkiem 10 punktów w siedmiu meczach, a rozegrali jedno spotkanie więcej od najgroźniejszych rywali – Albanii (13 pkt), Czech (11) i Mołdawii (9).

 

Bezpośredni awans wywalczą dwa zespoły. Piłkarze Probierza, oprócz pokonania Czechów, muszą także liczyć na korzystne wyniki w innych meczach. W razie niepowodzenia reprezentacja Polski wystąpi w marcowych barażach.

 

„W piątek czeka nas bardzo ważny mecz. Chcemy zrobić wszystko, żeby Czesi przystąpili do swojego następnego spotkania w jak najmniej komfortowej sytuacji. Wierzę, że ich pokonamy, a wówczas będziemy czekać, co dalej” – powiedział Świderski podczas czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie.

 

Wspomniał również o marcowym spotkaniu obu zespołów, gdy Czesi już po 130 sekundach prowadzili u siebie 2:0, a ostatecznie zwyciężyli 3:1.

 

„Na pewno to, co wydarzyło się w pierwszym meczu, nie ma prawa zdarzyć się ponownie. Nie pamiętam takiego spotkania, żebym po dwóch minutach przegrywał 0:2. Po tak szybko straconych bramkach ciężko wrócić do meczu. Liczę, że teraz zagramy dobrze i zwyciężymy” – stwierdził 26-letni napastnik.

 

Świderski ostatni mecz ligowy rozegrał 26 października. Wówczas jego zespół Charlotte FC odpadł z rozgrywek ligi MLS. Później piłkarz trenował w Polsce, ze Śląskiem Wrocław.

 

„Dziękuję trenerowi Jackowi Magierze, bo spędziłem fajne dwa tygodnie ze Śląskiem i mam nadzieję, że jestem dobrze przygotowany. Oczywiście, najlepiej jest grać regularnie mecze w lidze, ale nic z tym już nie zrobię. Dlatego cieszę się, że miałem gdzie trenować” – przyznał.

 

Świderski doskonale zna Probierza, z którym pracował w przeszłości w Jagiellonii Białystok.

 

„Wiem, jak trener pracuje i widzę, jak to przekłada na reprezentację. Myślę, że to idzie w fajnym kierunku. Potrzebujmy troszeczkę czasu. Zdaję sobie sprawę, że tego czasu nie ma, ale już od tego zgrupowania chcemy zacząć wygrywać. Jeżeli nie uda nam się wejść bezpośrednio, to zrobimy wszystko, aby awansować w barażach” – podkreślił.

 

Jak zmieniły się jego relacje z Probierzem w porównaniu z okresem z Jagiellonii?

 

„Jeśli chodzi o mnie, podchodzę do tego luźniej. Wcześniej miałem spory szacunek, oczywiście nadal mam (do trenera – PAP), ale wtedy bardziej bałem się coś zrobić na treningu czy poza boiskiem. Teraz ta nasza relacja, która zawsze była dobra, jest nieco luźniejsza. Cieszę się, że znów mamy okazję razem pracować” – powiedział Świderski.

 

Zawodnik Charlotte FC zadebiutował w reprezentacji w marcu 2021 roku i od tej pory, chociaż dość często wchodził z ławki rezerwowych w końcówkach meczów, zdobył już 10 bramek w 26 występach. Jego gole pomogły awansować kadrze na mundial 2022, utrzymać się w Lidze Narodów, a teraz – zachować jeszcze szansę udziału w Euro 2024.

 

Czy w piątek kibice zobaczą kolejną ważną bramkę Świderskiego?

 

„Na pewno byłoby fajnie, gdybym strzelił zwycięskiego gola. Ale najważniejsza jest drużyna. Nieważne, kto jutro strzeli. Ważne, żebyśmy wygrali i dali sobie szansę poczekania na spotkania rywali, które – mam nadzieję – dadzą bezpośredni awans z grupy” – zaznaczył piłkarz.

 

Z Czechami biało-czerwoni zmierzą się na PGE Narodowym, a 21 listopada – również na tym stadionie – zagrają towarzysko z Łotwą. Oba mecze o godz. 20.45. (PAP)

 

bia/ sab/

Najpierw rolnicy, teraz polscy przewoźnicy niszczeni przez stronę ukraińską. Ciągle niespokojnie na granicy polsko-ukraińskiej

0

Powodem protestów polskich przewoźników na granicy z Ukrainą są przyczyny leżące, albo po stronie ukraińskiej, albo po stronie UE – podkreślił w czwartek minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Dodał, że oczekiwanie, aby polski rząd przerwał protest są niezgodne z demokratycznymi zasadami.

W czwartek w siedzibie resortu infrastruktury odbyła się konferencja, podczas której minister infrastruktury Andrzej Adamczyk oraz wiceszef MI Rafał Weber odnieśli się do trwających od 6 listopada protestów polskich przewoźników na granicy polsko-ukraińskiej. Przewoźnicy blokują drogi dojazdowe na dwa przejścia graniczne w Dorohusku i Hrebennem w województwie lubelskim.
Andrzej Adamczyk przypomniał, że w środę spotkał się w Warszawie z przedstawicielami KE w tej sprawie. Tego samego dnia wieczorem przedstawiciele polskiego MI rozmawiali na granicy wraz z delegacją z KE, ze stroną ukraińską.
„Powodem protestów są przyczyny leżące, albo po stronie ukraińskiej na granicy, albo po stronie UE. Te leżące po stronie UE, to umowa podpisana pomiędzy UE a Ukrainą zawieszająca zezwolenia na wjazd samochodów ciężarowych do Polski, które do tej pory były wymagane od kierowców ukraińskich wjeżdżających do Polski” – wskazał szef MI.
Minister dodał, że zawieszenie tych pozwoleń spowodowało „całkowite zaburzenie relacji, jeśli chodzi o ilość samochodów (ciężarowych – PAP) wykonujących operacje na Ukrainę, a ilość samochodów ukraińskich wjeżdżających do Polski”. „Te różnice są absolutnie na korzyść przedsiębiorców z Ukrainy. Polacy – jak mówił wczoraj jeden z przedstawicieli protestujących – czują się wypychani z tego rynku” – powiedział Adamczyk.
Z kolei obecny na konferencji wiceminister infrastruktury Rafał Weber przekazał, że przyczyną protestu, która leży po stronie ukraińskiej jest sposób przejazdu powracających do Polski pustych ciężarówek, które po tym jak Ukraina jednostronną decyzją, na wiosnę tego roku, zniosła specjalne pasy, którymi puste ciężarówki mogły wjeżdżać do Polski.
„Druga rzecz to niedoskonałość elektronicznego systemu kolejkowania wprowadzonego przez stronę ukraińską” – dodał. Weber wyjaśnił, że do tego systemu muszą się wpisywać polscy kierowcy, powracający do kraju bez ładunku.
Weber poinformował też, że według stanowiska części polskich przewoźników, zdarzają się sytuacje, kiedy to polscy przewoźnicy wypadają z ukraińskiego systemu i są odsyłani na koniec kolejki, co powoduje wydłużenie ich czasu oczekiwania na granicy, aby powrócić do kraju.
Wiceminister zapewnił, że od dnia rozpoczęcia protestu (od 6 listopada) jest on „w mniej lub bardziej formalnych kontaktach” zarówno z protestującymi jak i swoim odpowiednikiem z Ukrainy. Dodał, że resort interweniował też w Komisji Europejskiej. „Podejmujemy działania już od kilku dni, aby ten protest zakończyć, bo uważamy, że to powinno nastąpić” – zaznaczył.
Weber przypomniał, że rząd podejmował już wcześniej działania mające poprawić sytuację polskich przewoźników po tym, jak po wybuchu wojny w Ukrainie zablokowano możliwości transportu do Rosji i Białorusi i gdy wszedł w życie unijny Pakiet Mobilności. Wspomniał o ustawie, która została przyjęta w lipcu tego roku i która obniżyła koszty funkcjonowania firm transportowych w Polsce.
Andrzej Adamczyk wskazał, że w mediach pojawiło się oczekiwanie, aby to polski rząd zakończył protest przewoźników na granicy. „Oczekiwanie, żeby polska strona, polski rząd, aby przerwał ten protest, jest niezgodne z demokratycznymi zasadami obowiązującymi w Polsce. W swoisty sposób protest jest emanacją zapisów prawnych, które pozwalają w Polsce protest zorganizować, a stronie rządowej w niego nie ingerować” – podkreślił minister.
Przypomniał, że chęć organizacji protestu każdorazowo jest zgłaszana do właściwych władz samorządowych. Dodał, że jeśli samorząd „nie uzna, że z jakiś przyczyn protest może tworzyć sytuacje niebezpieczne, nie odmawia możliwości organizowania takiego protestu”.
Przewoźnicy protestujący na granicy domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego, zawieszenie licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenie ich kontroli. Jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.(PAP)

autor: Łukasz Pawłowski, Michał Boroń

 

pif/ mick/ skr/

Karpiński oskarżony o przyjęcie ogromnej łapówki czuje się… skrzywdzony. Teraz jako europoseł będzie żył jak pączek w maśle

0

Czuję się skrzywdzony przez prokuraturę; przez sposób działania, który spowodował takie długotrwałe przebywanie w areszcie – mówił podejrzany o korupcję Włodzimierz Karpiński, który w czwartek opuścił areszt śledczy w Mysłowicach. Spędził w nim ostatnie 8,5 miesiąca.

Uchylenie tymczasowego aresztowania wobec b. sekretarza w warszawskim ratuszu i b. ministra skarbu w rządzie PO-PSL wiąże się z objęciem przez niego mandatu europosła. Obrona Karpińskiego zapewnia, że będzie on współpracował z prokuraturą i stawiał się na każde wezwanie.
„Pan poseł Włodzimierz Karpiński będzie współpracował z prokuraturą konsekwentnie i cierpliwie w celu wyjaśnienia sytuacji, w której się znajduje. Immunitet pozwala mu współpracować z wolnej stopy, ale nic się nie zmieni, jeżeli chodzi o konsekwencję w wykazywaniu prawdy o sytuacji, która wiąże się z postawieniem zarzutów” – mówił podczas wieczornego briefingu przed mysłowickim aresztem obrońca podejrzanego europosła mec. Michał Królikowski.
„Pan Włodzimierz Karpiński, na ile go znam, jest człowiekiem honoru i dużej uczciwości, więc sądzę, że będzie współpracował w każdej formie i stawiał się na każde żądanie prokuratury” – dodał adwokat.
Karpiński został aresztowany w końcu lutego br. Zatrzymano go w związku z tzw. aferą śmieciową. Usłyszał zarzuty korupcyjne związane z zawieraniem kontraktów na zagospodarowanie odpadów w Warszawie. Po wyjściu z aresztu wygłosił jedynie krótkie oświadczenie.
„Chciałem przede wszystkim podziękować (dziennikarzom czekającym przed aresztem – PAP) za cierpliwość; ja musiałem jej wykazać dużo więcej; i oświadczyć, że czując się skrzywdzony przez prokuraturę, sposób działania, który spowodował takie długotrwałe przebywanie w areszcie, wydam stosowne oświadczenie, jak ochłonę. A w tej chwili pragnę, jak najszybciej spotkać się z rodziną” – powiedział nowy europarlamentarzysta.
„Najbliższe dni: rodzina, zdrowie i podjęcie obowiązków związanych z wykonywaniem mandatu” – dodał mec. Królikowski. „Proszę porównać zdjęcia pana Włodzimierza przed aresztem i teraz” – mówił, pytany, jak jego klient zniósł okres tymczasowego aresztowania.
„W mojej ocenie, i jest to ocena osoby pracującej jako obrońca już wiele lat, (Karpiński – PAP) jest to człowiek, który najbardziej godnie ze wszystkich moich dotychczasowych klientów zniósł osadzenie – z dużą pokorą, a jednocześnie niezłomnością, pokazując nam bardzo piękną postawę propaństwową w areszcie; martwiąc się o to, co trzeba w tym systemie poprawić, żeby ludzie byli traktowani bardziej podmiotowo” – ocenił adwokat.
Jego zdaniem, tymczasowe aresztowanie jest w Polsce nadużywane. „Przepisy wprowadzone przez PiS pozwalają na bardzo łatwe aresztowanie każdego, jeżeli istnieje możliwość popełnienia przez tę osobę przestępstwa i grożąca kara jest wysoka. Tak naprawdę tymczasowe aresztowanie jest sposobem normalnego funkcjonowania prokuratury. Polska jest haniebnym przykładem masowego ograniczania prawa do wolności ze względu na potrzeby postepowania przygotowawczego” – powiedział Królikowski.
Również w wydanym w czwartek przez obronę oświadczeniu oceniono m.in., iż „nadmierne stosowanie tymczasowego aresztowania stanowi strukturalny problem polskiego wymiaru sprawiedliwości”. „Ofiarą takiej regulacji jest, podobnie jak wielu innych obywateli, Pan Włodzimierz Karpiński. Twierdzeniu, że tymczasowe aresztowanie w Polsce stosują sądy, towarzyszy przemilczenie faktu, że sądowa kontrola zasadności stosowania tymczasowego aresztowania jest często iluzoryczna i powierzchowna” – czytamy w stanowisku obrońców.
„Pan Włodzimierz Karpiński mierzy się z zarzutami, które są oparte na pomówieniu osoby, która chce uniknąć odpowiedzialności karnej za przestępstwo zagrożone karą do 25 lat pozbawienia wolności. Do tego rodzaju pomówień procesowych należy podchodzić z bardzo dużą ostrożnością, są one bowiem wynikiem kalkulacji interesu w postępowaniu karnym” – napisano.
„Obrona działa w głębokim przekonaniu, że Pan Poseł Włodzimierz Karpiński nie popełnił zarzucanego mu czynu oraz że zarzuty zostały postawione na bardzo wczesnym etapie postępowania karnego, bez ich weryfikacji w szerszym materiale dowodowym, zaś kolejne miesiące, w których czasie Włodzimierz Karpiński był izolowany, nie przyniosły żadnego wartościowego ujawnienia dla poparcia twierdzeń prokuratury” – czytamy w oświadczeniu.
Prokuratura Krajowa oceniła natomiast w komunikacie, że „opuszczenie przez podejrzanego aresztu będzie miało negatywny wpływ na dalszy bieg postępowania”.
„W związku z wydaniem przez Marszałka Sejmu RP postanowienia stwierdzającego objęcie przez Włodzimierza K. mandatu posła do Parlamentu Europejskiego, prokurator zmuszony był uchylić stosowany wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania, pomimo że zachodzą wielokrotnie potwierdzone przez sądy (…) przesłanki procesowe, uzasadniające dalsze stosowanie tego środka zapobiegawczego” – wskazuje prokuratura.
PK podkreśliła w komunikacie, że dotychczas sądy różnych instancji, przedłużając okres tymczasowego aresztowania Karpińskiego, pozytywnie weryfikowały zgromadzony przez prokuraturę materiał dowodowy, „za każdym razem uznając, że zachodzi duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanego mu przestępstwa korupcyjnego polegającego na przyjęciu łapówki w wysokości prawie 5 mln zł”.
„Podzielały też argumentację prokuratury w zakresie realnej obawy matactwa procesowego ze strony podejrzanego. Przesłanką przemawiającą za koniecznością stosowania środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania jest realna obawa matactwa, na którą powoływał się poprzednio Sąd Apelacyjny w Katowicach, przedłużając tymczasowe aresztowanie i wprost wskazując, że obawa matactwa procesowego ze strony Włodzimierza K. jest niezwykle silna, gdyż doszło już do podjęcia przez niego działań noszących znamiona utrudniania śledztwa” – napisano.
We wrześniu br. Sąd Apelacyjny w Katowicach przedłużył Karpińskiemu areszt do 24 listopada. W piątek PK przesłała do sądu wniosek o kolejne przedłużenie aresztowania podejrzanego – sąd miał go rozpoznawać w najbliższy poniedziałek.
Karpiński kandydował w 2019 r. w wyborach do PE z listy Koalicji Europejskiej. Nie zdobył jednak mandatu europosła. Posłem PE z tej listy został Krzysztof Hetman, który właśnie zdobył mandat do polskiego Sejmu. Do PE za Hetmana trafić powinna Joanna Mucha, lecz ona także została wybrana na posła do polskiego parlamentu. Następny w kolejności do mandatu europosła byłby Riad Haidar, polityk zmarł jednak w maju br. Ostatecznie mandat europosła przypada więc kolejnemu kandydatowi – właśnie Karpińskiemu.
Były minister został zatrzymany 27 lutego br. na polecenie śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej. Wcześniej w tym samym śledztwie zatrzymano b. szefa Pracodawców RP Rafała Baniaka pełniącego w latach 2011-2015 funkcję wiceministra Skarbu Państwa, który również po usłyszeniu zarzutów na wniosek prokuratora został aresztowany (obaj zgodzili się na podawanie nazwisk).
Karpińskiemu przedstawiono popełniony wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, w tym z Baniakiem, zarzut korupcyjny polegający na żądaniu od prezesa jednej ze spółek korzyści majątkowej w wysokości 2,5 proc. wartości zamówień publicznych uzyskiwanych od Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Warszawie w zamian za zmianę specyfikacji istotnych warunków zamówień publicznych.
Jak podaje prokuratura, wartość zamówień wyniosła prawie 600 mln zł. Zarzuty obejmują przyjęcie przez Karpińskiego kwoty prawie 5 mln zł. Według ustaleń śledztwa czyny korupcyjne miały miejsce od kwietnia 2020 do grudnia 2022 r. w Warszawie. Karpiński był wtedy prezesem Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Mieście Stołecznym Warszawie, a następnie sekretarzem Miasta Warszawy.(PAP)

 

mab/ kon/ mas/ jann/

Wypadek kolejki CTA. Są ranni

0

Co najmniej 23 osoby zostały ranne w wypadku kolejki CTA – podał departament straży pożarnej Chicago. Stan trzech z nich jest krytyczny.

 

Do wypadku doszło w czwartek około 10:39 rano przy 7500 North Paulina Street na linii żółtej między Evanston a Rogers Park. Pociąg zderzył się z urządzeniami kolejowymi na Howard Rail Yard. Kursy pociągów Yellow i Purple Line zostały tymczasowo zawieszone. CTA odłączyło zasilanie linii Red i Purple.

BK

Flaga Palestyny trzepocze nad miastem w Massachusetts. Społeczność żydowska oburzona!

0

Miasto North Andover zgodziło się na wywieszenie flagi Organizacji Wyzwolenia Palestyny na miejskim maszcie – tuż pod flagą USA. Flaga ma pozostać tam na 30 dni, o co wnioskowała studentka college’u z Massachusetts, wspierająca ludność palestyńską, uwięzioną w Strefie Gazy. Wcześniej na tym samym maszcie zawisła flaga Izraela. Był to gest solidarności z tym państwem po ataku Hamasu z 7 października.

Lokalna społeczność żydowska jest głęboko zbulwersowana faktem wywieszenia na miejskim maszcie w North Andover Town Common palestyńskiej flagi. Marc Freedman przewodniczący Kongregacji Ahavat Olam w North Andover, powiedział, że po ataku z 7 października flaga jest teraz „symbolem antysemityzmu”.

„To symbol eliminacji całej populacji żydowskiej” – stwierdził Freedman.

Urzędnicy miejscy zatwierdzili zezwolenie na wywieszenie palestyńskiej flagi na North Andover Town Common w poniedziałek. Petycję o wywieszenie flagi Organizacji Wyzwolenia Palestyny złożyła studentka

Miasto North Andover zgodziło się na wywieszenie flagi Organizacji Wyzwolenia Palestyny na miejskim maszcie – tuż pod flagą USA. Flaga ma pozostać tam na 30 dni, o co wnioskowała studentka college’u z Massachusetts, wspierająca ludność palestyńską, uwięzioną w Strefie Gazy. Wcześniej na tym samym maszcie zawisła flaga Izraela. Był to gest solidarności z tym państwem po ataku Hamasu z 7 października.

Lokalna społeczność żydowska jest głęboko zbulwersowana faktem wywieszenia na miejskim maszcie w North Andover Town Common palestyńskiej flagi. Marc Freedman przewodniczący Kongregacji Ahavat Olam w North Andover, powiedział, że po ataku z 7 października flaga jest teraz „symbolem antysemityzmu”.

„To symbol eliminacji całej populacji żydowskiej” – stwierdził Freedman.

Urzędnicy miejscy zatwierdzili zezwolenie na wywieszenie palestyńskiej flagi na North Andover Town Common w poniedziałek. Petycję o wywieszenie flagi Organizacji Wyzwolenia Palestyny złożyła studentka college’u Selma Khayal.

„North Andover to niezwykle wygodne, przyjazne i gościnne miasto. Nie jest antysemickie, mamy wspaniałą policję, która zapewnia nam bezpieczeństwo. Ale ludzie, ci wybrani członkowie zarządu po prostu więdli pod presją i szczerze mówiąc, już podjęli decyzję, by powiedzieć „tak, ta flaga idzie w górę”, zanim jeszcze wysłuchano publicznego komentarza” – dodał Freedman.

„Nikt nie powinien protestować przeciwko cudzej fladze. Żyjemy w wolnym kraju, to nasze prawo wynikające z pierwszej poprawki” – stwierdziła z kolei siostra Selmy Khayal, która wyszła z inicjatywą wywieszenia flagi. „Nie pozwolimy nikomu nam tego odebrać i sami nie chcemy tego odbierać nikomu innemu” – mówiła dla NBC Boston.

Red. JŁ

(Źródło: Fox News, NBC Boston)

 

Gubernator J.B. Pritzker: Władze Illinois aktywniej włączą się w pomoc Chicago w kryzysie migracyjnym

0

Illinois przeznaczy kolejne 160 milionów dolarów w ramach pilnych wysiłków na rzecz opieki nad migrantami przybyłymi do Chicago – poinformował podczas konferencji prasowej gubernator J.B. Pritzker. Podał, że od sierpnia ubiegłego roku do Chicago przybyło do czwartku włącznie ponad 21 200 osób ubiegających się o azyl (choć media wcześniej podawały liczbę 25 tysięcy).

 

Gubernator zaznaczył, że ludzie ci narażeni są na niebezpieczeństwo w związku ze zbliżającą się zimą, tym bardziej że wielu migrantów koczuje w namiotach przed posterunkami policji. Zapowiedź Pritzkera, który wykorzysta fundusze już przyznane przez Zgromadzenie Ogólne Illinois dla Departamentu Usług Społecznych, pojawia się po miesiącach błagań ze strony władz Chicago, aby gubernator i urzędnicy stanowi aktywniej włączyli się w rozwiązanie kryzysu humanitarnego w związku z masowym napływem migrantów.

„Ponieważ rząd federalny nie chce działać, Illinois nie ma innego wyjścia, jak tylko podjąć to wyzwanie, ponieważ stawką jest ludzkie życie” – powiedział Pritzker. Skrytykował jednocześnie Kongres USA za „porzucenie” odpowiedzialności wobec migrantów co gubernator uznał za przejaw walki politycznej. „Wszystko, co możemy zrobić, to musimy zrobić” – powiedział Pritzker.

Plan nakreślony przez urzędników stanowych przewiduje przeznaczenie 65 milionów dolarów na budowę tymczasowego schroniska, które mogłoby pomieścić część z ponad 2400 imigrantów pozostających wciąż na posterunkach policji w całym mieście i na międzynarodowym lotnisku O’Hare. Pritzker nie ujawnił gdzie takie schronisko miałoby powstać.

Kolejne 65 milionów dolarów zostanie przeznaczone na pomoc prawną prawie 12 300 migrantom, którzy przebywają w kraju legalnie po złożeniu wniosku o azyl. Pieniądze te trafią też na ich starania o pozwolenie na pracę i na pomoc w znalezieniu stałego zamieszkania. Pozostałe 30 milionów dolarów zostanie wykorzystane na utworzenie centrum przyjmowania migrantów, którzy przybywają do Chicago.

Illinois przeznaczyło już w sumie 478 milionów dolarów na opiekę nad migrantami.

 

BK

Zarzuty dla sprawców podwójnego carjackings. Ofiarą padła rodzina z Chicago

0

Zarzuty w związku z kradzieżą samochodu postawiono dwóm mężczyznom – poinformowała prokuratura powiatu Cook. Celem sprawców carjackings była po raz drugi w ciągu niespełna dwóch tygodni rodzina w chicagowskiej dzielnicy Beverly.

 

Atak zarejestrowały kamery monitoringu. 20-letni Damarri Conner i 26-letni Kenneth Merritt zostali oskarżeni o przestępstwo polegające na porwaniu pojazdu z użyciem broni palnej oraz dwóch przestępstw polegających na napadzie z użyciem broni palnej. Mężczyzn aresztowano we wtorek. Obaj są mieszkańcami Chicago. Conner został również oskarżony o trzy wykroczenia polegające na stawianiu oporu i utrudnianiu pracy funkcjonariuszowi policji.

Do brutalnego ataku po raz pierwszy doszło zaledwie kilka kroków od drzwi rodziny na South Pleasant Avenue w czwartek 2 listopada. Dwóch uzbrojonych, wspomnianych napastników podbiegło do Michele Pettiford i jej 12-letniej córki, które właśnie wjechały do garażu na tyłach domu w Beverly.

Według policji, mężczyźni grozili kobiecie bronią a następnie przewrócili ją na ziemię, po czym zażądali kluczyków do auta. 46-letni mąż kobiety wyszedł z domu. Jednak złodzieje zdążyli odjechać samochodem rodziny. Ukradli też tzw. FOB do obu samochodów rodziny. We wtorek rano przyszli po drugi samochód. Policji udało się go zlokalizować tego samego dnia.

Dziś odbędzie się rozprawa wstępna podczas której sąd zdecyduje o ewentualnym zwolnieniu przedprocesowym oskarżonych mężczyzn.

 

BK

Przed świętami celnicy rekwirują coraz więcej podrobionych towarów

0

Wydział federalnej Służby Celnej i Ochrony Granic w Chicago ostrzega przed zalewającymi rynek podróbkami, z których tysiące zostały już skonfiskowane. Wzrost ich przemytu to efekt zbliżającego się okresu świątecznego – twierdzą celnicy.

 

Agencja ochrony granic podała, że w tym roku przechwycono już fałszywe akcesoria o wartości 14,6 mln dolarów. Zarazem zwraca uwagę, że napływ podróbek stanowi poważne zagrożenie dla amerykańskiej gospodarki i dla klientów, którzy mogą zostać oszukani.

Celnicy wśród podrobionych towarów przechwycili między innymi fałszywe pierścionki z brylantami i zegarki Rolex, a także kosmetyki i buty.

„Niektóre z tych przedmiotów mogą dostać się do sklepów, aby przynieść korzyści międzynarodowej organizacji przestępczej i znamy kilka przypadków, w których zysk ze sprzedaży podrobionych przedmiotów został przeznaczony na wsparcie celów terrorystycznych” – powiedział Tim Borden, z chicagowskiego wydziału służby celnej. Zapewnił, że wszystkie przesyłki są dokładnie kontrolowane w sortowni lotniska O’Hare.

 

BK

Robert Crimo Jr. rozpoczął odsiadywanie wyroku. W sądzie pojawił się w koszulce z wymownym napisem

0

Ojciec sprawcy masakry z parady 4 lipca 2022 roku w Highland Park w Illinois zgłosił się w środę do aresztu. W ubiegłym tygodniu Robert Crimo Jr. został skazany na 60 dni więzienia.

 

Mężczyzna przybył do sądu powiatu Lake ubrany w białą koszulkę z dużym czarnym napisem „Jestem politycznym pionkiem”. Z tyłu widniał napis: „PRAWA, FAKTY, RZECZYWISTOŚĆ”.

Odwrócił ją na lewą stronę przed wejściem do sali sądowej, ale sędzia zagroził, że zatrzyma go za obrazę sądu, jeśli ponownie naruszy zasady – powiedział prawnik Crimo Jr. który zaznaczył, że nie wie, co oznacza koszulka jego klienta.

Robert Crimo Jr. przyznał się w ubiegłym tygodniu przed sądem w Waukegan do siedmiu wykroczeń związanych z lekkomyślnym zachowaniem w związku ze sponsorowaniem swojego nieletniego syna na broń palną trzy lata przed masakrą. Ojciec zrobił to choć jego syn groził przemocą. 6 listopada sędzia George Strickland skazał Crimo Jr. na 60 dni więzienia, dwa lata nadzoru kuratorskiego i 100 godzin prac społecznych. Sędzia nakazał też mężczyźnie oddanie licencji na broń i amunicję oraz zakazał mu sponsorowania wniosków o broń palną dla nieletnich.

Przypomnijmy: Robert Crimo Jr. został oskarżony o siedem przestępstw związanych z lekkomyślnym zachowaniem – po jednym za każdą osobę, o której zabicie oskarżony jest jego syn, Robert Crimo III.

 

BK

Ranking najlepszych lotnisk w USA. Są wśród nich dwa z Chicago

0

Chicagowskie lotniska znalazły się w gronie najlepszych w Stanach Zjednoczonych. Ranking opublikował Wall Street Journal.

 

Na dwadzieścia największych portów lotniczych O’Hare uplasowano na miejscu 11. Z kolei drugie lotnisko z Wietrznego Miasta, Midway w kategorii średnich wśród trzydziestu portów znalazło się na miejscu 16.

Za najlepsze duże lotnisko uznano Phoenix’s Sky Harbor, na drugim miejscu jest port w Minneapolis a na trzecim w Los Angeles. Z kolei na pierwszym miejscu najlepszych małych lotnisk w kraju jest San José Mineta International Airport w Kalifornii.

 

BK

Dom bez pozwolenia na budowę – najnowsze przepisy w 2023 roku

0

Od 2022 roku można w Polsce postawić dom o powierzchni do 70 m2 bez konieczności uzyskania pozwolenia na budowę. Jest to korzystne rozwiązanie dla osób, które marzą o własnej nieruchomości, a chcą ograniczyć niezbędne formalności do minimum. Nowelizacja przepisów w 2023 przewiduje dodatkowe zniesienie ograniczeń. Dowiedz się, jaki dom zbudujesz bez pozwolenia.

Jaki dom można obecnie wybudować bez pozwolenia?

Od 2022 roku domy o powierzchni do 70 m2 nie wymagają pozwolenia na budowę. To duże ułatwienie dla osób, które chcą postawić taki budynek bez dodatkowych kosztów oraz formalności. Znacząco przyspiesza to cały proces i pozwala cieszyć się wymarzoną nieruchomością w zdecydowanie krótszym czasie.

Dzięki nowelizacji przyjętej 29 marca 2023 roku przez rząd już niedługo będzie to dotyczyło także domów o powierzchni większej niż 70 m2. Aby rozpocząć budowę, wystarczy przesłanie do urzędu gminy zgłoszenia oraz zawiadomienie nadzoru budowlanego o terminie, w którym rozpoczną się prace.

Uproszczone zasady zwalniające z konieczności uzyskania pozwolenia na budowę dotyczą budynków:

  • jednorodzinnych wolnostojących,
  • przeznaczonych wyłącznie na własne cele mieszkaniowe,
  • o maksymalnie dwóch kondygnacjach,
  • których obszar oddziaływania nie wykracza poza granice działki.

Znowelizowane przepisy określają jednak wymóg ustanowienia kierownika budowy oraz prowadzenia dziennika robót. Od 27 stycznia 2023 roku jest on dostępny w wersji elektronicznej. Można uzyskać do niego dostęp przez stronę Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego. Wybór takiej formy prowadzenia dziennika jest obecnie dobrowolny. Trzeba mieć na uwadze to, że papierowe wersje będą w użyciu wyłącznie do końca 2029 roku.

Brak konieczności oczekiwania na wydanie pozwolenia znacząco przyspieszy wszystkie prace i pozwoli je rozpocząć właściwie od razu po przesłaniu zgłoszenia. Przepisy te nie weszły jednak jeszcze w życie, dlatego trzeba na bieżąco śledzić informacje rządowe.

Zgłoszenie budowy domu – jakie dokumenty są potrzebne?

Do zgłoszenia budowy domu niezbędne jest dołączenie określonych dokumentów. Jest to m.in. wspomniany już dziennik budowy, a także projekt budowlano-techniczny oraz decyzja o warunkach zabudowy, jeśli na danym obszarze nie obowiązuje Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego. Nowe przepisy zakładają także, że organy administracji architektoniczno-budowlanej nie będą miały prawa wniesienia sprzeciwu do takiego zgłoszenia.

Budowa domu bez pozwolenia wiąże się z dużymi kosztami, dlatego większość inwestorów decyduje się na zaciągnięcie kredytu na ten cel. Jest on oferowany przez wszystkie większe banki działające na rynku. Poszczególne propozycje różnią się od siebie kosztami oraz dokładnymi warunkami. Najlepsze kredyty mieszkaniowe charakteryzują się przede wszystkim dostępnością oraz przejrzystymi zasadami ich udzielania oraz spłaty. Zanim wybierzesz konkretny kredyt, porównaj jego koszty z innymi propozycjami, co pomoże Ci podjąć najlepszą możliwą decyzję.

Budowa domu bez pozwolenia – co warto wiedzieć na ten temat?

Znajdź najkorzystniejszy kredyt hipoteczny na dom bez pozwolenia na finanse.rankomat.pl i rozpocznij budowę swojej wymarzonej nieruchomości. W tym celu musisz kupić gotowy projekt lub pobrać go z darmowej bazy Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego. Zawiera ona sporo propozycji, dlatego każdy może znaleźć taką, która jest najlepiej dopasowana do indywidualnych potrzeb.

Obecnie baza ta zawiera projekty domów o powierzchni do 70 m2, ale w związku z nowelizacją przepisów mają się w niej stopniowo pojawiać także propozycje większych budynków. Skorzystanie z darmowego projektu to świetne rozwiązanie dla każdego, kto chce maksymalnie ograniczyć koszty inwestycji.

Po zakończeniu prac budowlanych najczęściej wystarczy dokonać zgłoszenia zakończenia budowy w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego. Powinien to zrobić kierownik budowy. Niezbędne jest także dołączenie wszystkich wymaganych dokumentów. Po dokonaniu zgłoszenia trzeba odczekać 14 dni na ewentualny sprzeciw ze strony urzędu. Jednak, jeśli wszystkie warunki dotyczące budynku bez pozwolenia zostały spełnione, to nie trzeba się tego obawiać. Po upływie dwóch tygodni można rozpocząć użytkowanie budynku.

W większości przypadków zgłoszenie zakończenia budowy jest wystarczające. Niekiedy trzeba jednak uzyskać decyzję o pozwoleniu na użytkowanie. Dotyczy to jednak wyłącznie w przypadku, gdy budynek ma być użytkowany jeszcze przed zakończeniem prac budowlanych lub, gdy właściciel sam wystąpił o taki dokument.

Budowa domu bez pozwolenia to świetne rozwiązanie dla każdego, kto marzy o własnym lokum. Wejście w życie przepisów pozwalających postawić budynek większy niż 70 m2 z pewnością wpłynie na dużą popularność takiej opcji. Zmniejszenie liczby formalności pozwala skrócić czas inwestycji i zdecydowanie szybciej cieszyć się własnym domem. Dużą zaletą jest także możliwość skorzystania z bazy darmowych projektów, które cieszą się sporym zainteresowaniem.

Nie żyje mężczyzna napadnięty w śródmieściu Chicago

0

47-latek został śmiertelnie pobity w pobliżu House of Blues w dzielnicy River North. Z ustaleń chicagowskiej policji wynika, że w środę około 11:30 przed północą dwóch napastników przy 300 North Dearborn Street podeszło do mężczyzny i domagali się pieniędzy.

 

Jeden z osobników uderzył 47-latka w głowę, powalając go na ziemię. Policja znalazła nieprzytomnego mężczyznę na chodniku. Zabrano go do Northwestern Memorial Hospital, gdzie lekarze stwierdzili zgon.

Policja poszukuje napastników. W sprawie dochodzenie prowadzi detektyw z trzeciego okręgu.

 

BK

60 dni w schroniskach i mandaty dla firm przywożących migrantów do Chicago

0

Burmistrz Chicago Brandon Johnson ogłosił nowy plan w związku z kryzysem migracyjnym. Przewidziano w nim między innymi limit 60 dni na przebywanie w miejskich schroniskach dla azylantów.

 

Burmistrz przedstawił plan podczas środowego głosowania na forum Rady Miasta nad projektem nowego budżetu opiewającego na prawie 17 miliardów dolarów. Nie przewiduje on podwyżek podatków od nieruchomości, ale zwiększa wydatki na policję i przeznacza 150 milionów dolarów na osoby ubiegające się o azyl. Za projektem budżetu głosowało 41 radnych a 8 było przeciw.

Johnson powiedział, że nowy plan da migrantom 60-dniowy limit w schroniskach prowadzonych przez miasto i że będzie specjalny punkt tzw. wejścia dla osób ubiegających się o azyl. Burmistrz zaznaczył, że jest to część przyspieszonego planu mającego umożliwić migrantom ubieganie się o pracę, opuszczenie schronisk i znalezienie stałego miejsca zamieszkania.

Johnson powiedział również, że już od tego weekendu firmy autobusowe, które przywożą migrantów i lekceważą przepisy miejskie, będą się musiały liczyć z mandatami i grzywnami.

Kryzys migracyjny w Chicago rozpoczął się pod koniec lata ubiegłego roku. Pierwszy autobus z migrantami przysyłanymi głównie przez władze Teksasu przyjechał do Wietrznego Miasta 31 sierpnia 2022 roku. Od tego czasu do naszego miasta przyjechało blisko 25 tysięcy migrantów w większości z Wenezueli.

 

BK

Eliminacje ME 2024: Polscy piłkarze nie przegrali u siebie w kwalifikacjach Euro od 2006 roku. Tymczasem Czechy liczą na awans i… premię od UEFA

0

Polscy piłkarze w piątkowym meczu z Czechami w Warszawie w eliminacjach Euro 2024 staną przed zadaniem uratowania niewielkich szans na awans, ale mają za sobą korzystną statystykę. Nie przegrali u siebie w kwalifikacjach ME od września 2006 roku, gdy ulegli Finlandii 1:3.

Od tego czasu biało-czerwoni rozegrali 19 meczów w eliminacjach mistrzostw Europy – 15 z nich wygrali i cztery zremisowali.
Sytuacja kadry Michała Probierza przed ostatnim dla niej meczem w grupie E w kwalifikacjach Euro 2024 jest trudna. Polacy zajmują trzecie miejsce z dorobkiem 10 punktów w siedmiu spotkaniach, a rozegrali jedno więcej od najgroźniejszych rywali – Albanii (13 pkt), Czech (11) i Mołdawii (9).
Bezpośredni awans wywalczą dwa zespoły. Piłkarze Probierza, oprócz pokonania Czechów, muszą także liczyć na korzystne wyniki w innych meczach. W razie niepowodzenia wystąpią w marcowych barażach.
Tegoroczne występy reprezentacji Polski, którą do września prowadził Portugalczyk Fernando Santos, nie napawają optymizmem. Co innego jednak statystyki i historia.
Ostatniej porażki w roli gospodarza w eliminacjach mistrzostw Europy biało-czerwoni doznali bowiem ponad 17 lat temu. 2 września 2006 roku przegrali w Bydgoszczy z Finlandią 1:3.
Dla Polaków był to pierwszy mecz kwalifikacji Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii. Kadrę prowadził wówczas Holender Leo Beenhakker (w sierpniu 2006 roku w debiucie uległ w towarzyskim meczu Danii 0:2).
Po porażce z Finlandią spadła na niego lawina krytyki, ale doświadczony selekcjoner szybko odmienił polski zespół. Do końca eliminacji w grupie nie przegrał żadnego meczu w roli gospodarza, choć było aż siedmiu rywali. Oprócz Finlandii również Portugalia, Serbia, Belgia, Azerbejdżan, Armenia i Kazachstan.
Wkrótce zremisował w Warszawie z Serbią 1:1, a pozostałe mecze u siebie wygrał. Do historii polskiego futbolu przeszło zwycięstwo nad Portugalią 2:1 w Chorzowie 11 października 2006 roku.
Na wyjazdach biało-czerwoni też spisywali się dobrze, ulegli tylko Armenii 0:1. Łącznie zdobyli 28 punktów i razem z Portugalią (27) wywalczyli awans.
W kolejnych kwalifikacjach mistrzostw Starego Kontynentu Polska nie musiała uczestniczyć, ponieważ była współgospodarzem turnieju, z Ukrainą.
Następne eliminacje – do Euro 2016 we Francji – biało-czerwoni rozgrywali pod wodzą Adama Nawałki i spisali się znakomicie. Nie przegrali u siebie żadnego meczu, m.in. pokonując w Warszawie ówczesnych mistrzów świata Niemców 2:0.
Ponadto dali popis skuteczności w potyczkach u siebie z Gibraltarem (8:1) i Gruzją (4:0). Pokonali też Irlandię 2:1 (w ostatnim meczu), a kłopoty mieli jedynie ze Szkocją, remisując w Warszawie 2:2, dzięki wyrównującej bramce Arkadiusza Milika w 76. minucie.
Ostatecznie podopieczni Nawałki zajęli drugie miejsce w grupie (21 pkt), tuż za Niemcami (22), z którymi przegrali na wyjeździe 1:3. Oba zespoły wywalczyły pewny awans.
W eliminacjach kolejnych mistrzostw Europy reprezentacja Polski była prowadzona przez Jerzego Brzęczka i tę fazę przeszła jak burza.
U siebie biało-czerwoni zanotowali cztery wygrane (z Macedonią Północną 2:0, Izraelem 4:0, Łotwą 2:0 i ze Słowenią 3:2) oraz remis 0:0 z Austrią. Na wyjeździe ulegli tylko Słowenii 0:2, pozostałe cztery mecze na obcych boiskach wygrali i z dorobkiem 25 punktów okazali się zdecydowanie najlepsi.
Turniej finałowy został jednak opóźniony o 12 miesięcy z powodu pandemii. Odbył się w 2021 roku, a kadrę narodową prowadził już wówczas Portugalczyk Paulo Sousa.
Eliminacje Euro 2024 reprezentacja Polski rozpoczęła pod wodzą innego z Portugalczyków Fernando Santosa, który zastąpił Czesława Michniewicza. Na wyjazdach biało-czerwoni spisywali się fatalnie, przegrali z Czechami 1:3, Mołdawią 2:3 i Albanią 0:2, a pokonali jedynie Wyspy Owcze 2:0 w październikowym debiucie Probierza.
Lepiej Polakom szło w Warszawie, gdzie wygrali z Albanią 1:0 i Wyspami Owczymi 2:0 oraz zremisowali z Mołdawią 1:1.
Przed meczem z Czechami mają tylko matematyczne szanse na awans, ale w piątkowej konfrontacji na PGE Narodowym – jeżeli brać pod uwagę 19 kolejnych spotkań bez porażki w eliminacjach Euro od września 2006 – nie stoją na straconej pozycji. (PAP)

 


 

Od podziału federacji czescy piłkarze wystąpili we wszystkich siedmiu turniejach finałowych mistrzostw Europy. Liczą, że w piątek, po meczu z Polską, a ostatecznie w poniedziałek cieszyć się będą z kolejnego awansu. Duże znaczenie ma też premia od UEFA, która wyniesie ok. 10 milionów euro.

Czeska ekipa od środowego wieczora jest już w Warszawie. W czwartek zapozna się z murawą PGE Narodowego w czasie oficjalnego treningu.
Drużyna trenera Jaroslava Silhavy’ego z 11 punktami jest na drugim miejscu w tabeli grupy E, za Albanią – 13, a przed mającą rozegrany jeden mecz więcej Polską, która zgromadziła 10. Awans do Euro 2024 zapewni Czechom wygrana w Polsce, o ile trzy godziny wcześniej czwarta w tabeli Mołdawia (9 pkt) nie pokona lidera. Niezależnie od innych rozstrzygnięć, kwalifikację dadzą im trzy punkty w poniedziałkowym starciu z Mołdawią w Ołomuńcu, ale może się okazać, że premiować ich będą nawet dwa remisy.
Biało-czerwoni muszą liczyć nie tylko na siebie i zwycięstwo nad Czechami, ale i korzystne dla nich rozstrzygnięcia w innych spotkaniach.
Od czasu podziału federacji na czeską i słowacką reprezentacja Czech przeszła wszystkie siedem europejskich kwalifikacji i może po raz ósmy z rzędu uczestniczyć w mistrzostwach kontynentu. Awans do przyszłorocznego turnieju w Niemczech jest ważny także z finansowego punktu widzenia, bo za udział w fazie grupowej na konto związku trafi ok. 10 mln euro, co będzie znaczącym wzmocnieniem budżetu.
„Awans to oczywiście nasz jedyny cel i wierzę, że nam się to uda. Nie chcę spekulować, czy w Polsce wystarczy nam remis, a potem także remis z Mołdawią. Takie założenia, spekulacje, plany nie mają sensu i żadnego uzasadnienia. Na razie myślimy tylko o meczu w Warszawie i fajnie byłoby wracać do kraju mając pewność, że jedziemy na mistrzostwa Europy” – powiedział trener Silhavy.
Jak wskazał, zdaje sobie sprawę z różnych kłopotów i perturbacji Polaków, ale…
„To wciąż bardzo dobry zespół, ze świetnymi graczami. No i stadion będzie pełny, a to duży atut Polaków. Na pewno nie będzie łatwo, ale jesteśmy zdeterminowani i gotowi” – dodał 62-letni szkoleniowiec.
Silhavy przeżywał trudne chwile po październikowym dwumeczu, a zwłaszcza porażce 0:3 w Albanii. Jego pozycja była zagrożona, ale piłkarska centrala nie zdecydowała się na zmianę przed dwoma decydującymi spotkaniami kwalifikacji, choć zmodyfikowała jego kontrakt i wkrótce podejmie decyzję w sprawie dalszej współpracy.
Czeska drużyna wygrała cztery z pięciu ostatnich meczów z Polską. W marcu, na inaugurację eliminacji, zwyciężyła w Pradze 3:1, zdobywając dwa gole w pierwszych trzech minutach. Od tego czasu zmienił już się trener biało-czerwonych – we wrześniu Michał Probierz zastąpił Portugalczyka Fernando Santosa.
„Choćby z tego względu czeka nas inny mecz niż ten w Pradze. Nowy trener to zawsze nowy sposób gry, jacyś nowi piłkarze, którzy już się pojawili w składzie. Może są mniej znani niż ich poprzednicy, ale to nie znaczy, że będzie nam łatwiej, bo będą chcieli się pokazać przed nowym selekcjonerem. Ale zdajemy sobie sprawę, że trzy punkty wywalczone w Warszawie mogą być na wagę złota” – przyznał napastnik Jan Kuchta, który w pierwszej potyczce obu zespołów zdobył gola.
Rywale biało-czerwonych nie ukrywają, że najbardziej obawiają się wracającego do kadry po kontuzji Roberta Lewandowskiego. Przypominają jednak, że w pięciu występach przeciw nim nie zdobył żadnego ze swoich 81 goli w reprezentacji.
Mecz na PGE Narodowym rozpocznie się w piątek o godz. 20.45. Według czeskich źródeł, na widowni zasiądzie ok. dwóch tysięcy kibiców gości, których część przyjedzie do Warszawy specjalnym pociągiem.(PAP)
pp/ cegl/

Trzęsienie ziemi na południu Illinois

0

Mieszkańcy południowego Illinois, którzy w środę rano odczuli coś dziwnego nie mylili się. W tym rejonie naszego stanu wystąpiło trzęsienie ziemi o sile 3,6.

 

Wstrząsy odnotowano na południowy wschód od miejscowości Standard. Według amerykańskiego centrum geologicznego trzęsienie ziemi wystąpiło na głębokości 4,6 kilometra.

Było to najsilniejsze trzęsienie ziemi, jakie w Illinois zarejestrowano od września 2017 r., kiedy to trzęsienie ziemi o sile 3,8 wystąpiło w pobliżu Bellmont. Najsilniejsze trzęsienie ziemi w Illinois potwierdzono jednak w listopadzie 1968 r., kiedy to w pobliżu Norris City pojawiły się wstrząsy o magnitudzie 5,3.

W sumie w rejonie Chicago odnotowano tylko osiem trzęsień ziemi.

Coraz więcej holenderskich gmin decyduje się na wprowadzenie zakazu reklamy mięsa z powodu jego wpływu na klimat

0

Coraz więcej holenderskich gmin decyduje się na wprowadzenie zakazu reklamy mięsa, co argumentuje jego wpływem na klimat. Po Amsterdamie i Zwolle na początku tego tygodnia taką decyzję podjęła rada miejska w Utrechcie. Zakaz reklamy mięsa w wiatach przystankowych i na bilbordach wejdzie w życie od nowego roku.

Samorząd nadmorskiej miejscowości Bloemendaal poszedł jeszcze dalej. Pod koniec października urząd miasta ogłosił, że zakazuje umieszczania reklam mięsa, nabiału i produktów wykorzystujących paliwa kopalne jako źródło energii.
Pierwszym miastem w Holandii, które zakazało reklamowania mięsa na nośnikach reklamowych był Haarlem w centralnej części kraju. Radni zdecydowali o tym we wrześniu ubiegłego roku. Jak komentowały wówczas media, była to pierwsza gmina na świecie, która wprowadziła takie przepisy.
Samorząd podjął decyzję na wniosek partii Zielonych (GroenLinks). „Produkcja mięsa jest bardzo szkodliwa dla klimatu, więc nie chcemy zachęcać ludzi do dokonywania wyborów, które są złe dla środowiska” – argumentował radny tego ugrupowania Ziggy Klazes.
Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)

apa/ adj/

Rosja/ Żołnierz pobił sąsiadów. Wcześniej prowadził lekcje postaw patriotycznych w szkole i przedszkolu

0

W Atkarsku w południowej Rosji walczący na Ukrainie żołnierz, który przyjechał z frontu na urlop prowadził w szkole i przedszkolu „Lekcję odwagi”, a potem dotkliwie pobił kilkoro swoich sąsiadów; to kolejny tego typu przypadek w Rosji – napisał w czwartek portal Radia Swoboda.

13 listopada Dmitrij Kiriuchin przyjechał na urlop z wojny do rodzinnego Atkarska w obwodzie saratowskim na południowym wschodzie eruopejskiej części Rosji. Następnego dnia odwiedził szkołę i przedszkole, gdzie opowiedział dzieciom o swoim udziale w działaniach wojennych. „Dzieci zobaczyły, że w pobliżu żyją prawdziwi bohaterowie, że odwaga, waleczność, miłość do ojczyzny – to cechy patrioty i prawdziwego obywatela Rosji” – informowała lokalna administracja, cytowana przez Radio Swoboda.
Tego samego wieczoru Kiriuchin zaatakował na podwórku bloku przy ulicy Sowieckiej, w którym mieszka, swojego sąsiada. „Wysiadł z samochodu, podszedł do wejścia, zaczął bić mężczyznę, a następnie jego żonę, która zareagowała na wołanie o pomoc. Kiedy ofiara straciła przytomność od silnych ciosów, żona napastnika krzyknęła: +Zabiłeś go!+. Odpowiedział: +Mam to w d…+” – relacjonuje portal.
„Po prostu spojrzał na nas i zaczął nas bić. Nie zdawał sobie sprawy, kogo bije, za co go bije” – powiedziała lokalnym mediom poszkodowana Irina, którą przewieziono do szpitala. Tam zdiagnozowano u niej złamanie kości skroniowej głowy. Twarz kobiety była „opuchnięta, a jej oko poczerniało”. „Mąż ma rozbitą głowę, cały jest w siniakach i krwiakach. Doznał ciężkiego szoku i nie może nawet rozmawiać. Oprzytomniał dopiero, gdy zabrali go do domu” – dodała poszkodowana.
Według sąsiadów Kiriuchin był „agresywny i często wygłaszał groźby” jeszcze przed wyjazdem na wojnę, nadużywał alkoholu. Dmitrij przez długi czas pracował w wydziale transportu rosyjskiego MSW, skąd został zwolniony za pijaństwo. Następnie był najemnikiem w Syrii, za co otrzymał odznaczenie państwowe „Za męstwo”. Sąsiedzi obawiają się, że Kiriuchhin wróci na wojnę i nie zostanie ukarany. Ofiara zgłosiła incydent organom.
W rosyjskojęzycznych, niezależnych od władz na Kremlu mediach coraz częściej pojawiają się doniesienia o zabójstwach i pobiciach, których dokonują żołnierze rosyjskiej armii, którzy wrócili z działań wojennych na Ukrainie albo przyjechali na urlop. (PAP)

 

sm/ adj/

Trzaskowski: Sąd nie zgodził się na zakaz organizacji demonstracji propalestyńskiej

0

Sąd nie zgodził się na zakaz organizacji demonstracji propalestyńskiej – przekazał prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Przemarsz ma się zakończyć przed ambasadą Izraela. Trzaskowski wskazywał, że będzie przebiegał ciasnymi uliczkami, co nie gwarantuje możliwości zapewnienia bezpieczeństwa.

„Sąd nie podzielił podnoszonych przez @warszawa i Policję wątpliwości dotyczących bezpieczeństwa planowanej na weekend demonstracji propalestyńskiej, której trasa prowadzi ciasnymi uliczkami na Ochocie. Przyjmujemy tę decyzję” – napisał na platformie X (dawniej Twitter) Rafał Trzaskowski.
Zaapelował jednocześnie do Policji o czujność, aby nie dopuścić do ewentualnych niebezpiecznych incydentów. „Bezpieczeństwo uczestników demonstracji i mieszkańców jest najważniejsze” – dodał. Dzień wcześniej prezydent Warszawy przekazał, że wydał zakaz organizacji tej demonstracji. „W naszej decyzji opieramy się na stanowisku stołecznej Policji, która z mocy ustawy odpowiada za zapewnienie bezpieczeństwa i porządku publicznego podczas zgromadzeń. Wcześniej demonstracje te odbywały się na innej trasie i wtedy ocena służb i miasta była pozytywna” – zaznaczył.
Trzaskowski tłumaczył, że „tym razem organizatorzy zmienili trasę i przewidzieli zakończenie przemarszu z udziałem ok. 2000 osób pod budynkiem ambasady (Izraela – PAP), który znajduje się na Starej Ochocie w ciasnych uliczkach, co nie gwarantuje zapewnienia bezpieczeństwa i porządku”.
„Także po nieznacznej z zmianie trasy przez organizatora w ocenie Policji nadal możliwe jest zakłócenie bezpieczeństwa. I tylko dlatego wydany został zakaz organizacji tego zgromadzenia. Jeśli tylko trasa demonstracji zostanie zmieniona na bezpieczną, zostanie ona dopuszczona – dokładnie tak samo, jak w poprzednich tego typu przypadkach” – podkreślił w środę prezydent miasta.
Trzaskowski zapewnił też, że „Warszawa we wszelkich decyzjach i działaniach w kwestii jakichkolwiek zgromadzeń w stolicy kieruje się wyłącznie względami bezpieczeństwa” oraz że „dotyczy to także planowanej na najbliższy weekend demonstracji dotyczącej konfliktu palestyńsko-izraelskiego”.
Demonstracja pod hasłem „Ani jednej bomby więcej – wolna Palestyna” ma wyruszyć z placu Zbawiciela w kierunku ambasady Izraela w Warszawie w sobotę, o godz. 13. Demonstrujący mają przemaszerować ulicami Nowowiejską i Krzywickiego.(PAP)

 

agzi/ maak/

W 2024 roku wejdziemy do „Nowego Świata”

W 2024 roku wejdziemy do „Nowego Świata” – globalną gospodarkę i geoepolitykę czekają duże zmiany. Raport Głównego Biura Inwestycji w UBS przedstawia m.in. scenariusze na przyszłość – to przede wszystkim niepewność gospodarcza i niestabilność polityczna, ale i głębokie zmiany technologiczne.

W 2024 świat geoekonomii czekają duże zmiany – Główne Biuro Inwestycji w UBS Global Wealth Management określa to nawet „przejściem do nowego świata”.
Według raportu ten „Nowy świat” definiowany będzie niepewnością gospodarczą i niestabilnością geopolityczną, ale także głębokimi zmianami technologicznymi. UBS w swoim raporcie przedstawia trzy kluczowe czynniki, które będą miały decydujący wpływ na świat: Po pierwsze wskazuje na prawdopodobne spowolniony, lecz utrzymujący się dodatnio wzrost gospodarczy USA, podczas gdy wzrost gospodarczy pozostanie ograniczony. Po drugie UBS spodziewa się, że banki centralne rozpoczną cykle obniżek stóp procentowych w przyszłym roku. Ponadto, jak wskazano w raporcie, polityka będzie odgrywać kluczową rolę w 2024 r. ze względu na wybory prezydenckie w USA oraz wojny trwające na świecie.
Uwzględniając te czynniki, UBS przedstawiło najważniejsze zalecenia dla inwestorów na nadchodzący rok:
„Biorąc pod uwagę oczekiwany spadek stóp procentowych w 2024 r., inwestorzy powinni rozważyć ograniczenie ogólnych sald gotówkowych i skorzystać z możliwości optymalizacji rentowności poprzez depozyty terminowe, drabiny obligacyjne i rozwiązania strukturyzowane.” – podano.
„Nabywanie produktów wysokiej jakości. Obligacje wysokiej jakości powinny zapewniać zarówno rentowność, jak i wzrost wartości kapitału, podczas gdy akcje o stabilnych bilansach i zrównoważonych marżach zysku są prawdopodobnie najlepiej przygotowane do generowania zysków pomimo słabszego wzrostu gospodarczego.” – wskazano.
„Handlowanie różnorodnymi walutami i surowcami. Biorąc pod uwagę, że oczekuje się, że dolar amerykański pozostanie na obecnym poziomie, a ceny ropy naftowej będą wahać się w przedziale 90-100 USD za baryłkę, możliwości należy szukać w strategiach generowania rentowności lub strategiach umożliwiających inwestorom systematyczne kupowanie walut poniżej obecnych poziomów.” – zasugerowano w raporcie.
„Zabezpieczanie różnych form ryzyka rynkowego. Niepewność geopolityczna oznacza, że inwestorzy muszą przygotować się na nadchodzącą zmienność. Oprócz dywersyfikacji inwestorzy mogą dodatkowo chronić portfele przed określonymi rodzajami ryzyka poprzez strategie ochrony kapitału, stosowanie rozwiązań alternatywnych lub ropę i złoto.”
„Dywersyfikacja przy użyciu alternatywnych systemów kredytowych. Kontekst niższych stóp procentowych oraz podwyższonej zmienności cen i spreadów spowodowanej wysokim saldem zadłużenia na świecie sprzyja różnym strategiom kredytowym, w tym arbitrażowi kredytowemu i zagrożonemu długowi”.
Mark Haefele, Chief Investment Officer w UBS GWM, powiedział: „Patrzymy na rok 2024 jako na początek nowego świata. I choć w obliczu nowych wyzwań możemy odczuwać niepokój, lata przeciwności wzmacniają trzy czynniki w kontekście inwestowania – wartość globalnej dywersyfikacji, cierpliwość i, co najważniejsze, ludzką odporność”.
UBS przedstawia cztery scenariusze na nadchodzący rok:
„Bazowy: Miękkie lądowanie”: W tym scenariuszu akcje i obligacje przyniosą dodatnią stopę zwrotu w 2024 r. „Spowolnienie wzrostu gospodarczego w USA, spadająca inflacja i niższe oczekiwania dotyczące stóp procentowych powinny oznaczać niższą rentowność, wspierając wyceny obligacji i akcji, natomiast brak poważnej recesji w USA powinien wystarczyć, aby umożliwić firmom dalszy wzrost zysków.”- Zaznaczono w raporcie. „Scenariusz dolny: Twarde lądowanie” – w tym scenariuszu UBS przewiduje, że akcje prawdopodobnie przyniosą ujemne stopy zwrotu, a obligacje – dodatnie. Nagłe spowolnienie wzrostu gospodarczego (które może być wynikające ze skumulowanego efektu dotychczasowych podwyżek stóp procentowych) poskutkuje recesją. „Ponure nastroje inwestorów i znacznie niższe oczekiwania dotyczące zysków przyczyniają się do spadków cen akcji. Obligacje radzą sobie dobrze, oczekiwania dotyczące stóp procentowych gwałtownie spadają, a inwestorzy szukają bezpiecznych przystani.” – wskazuje UBS.
„Scenariusz górny: Wzlot” – Ten scenariusz przedstawiony przez UBS zakłada, że akcje przyniosą dodatnie zwroty, a obligacje – stałe. Wzrost gospodarczy będzie sprzyjał wzrostowi zysków, nastrojom inwestorom i w ostateczności cenom akcji. Stabilny wzrost i inflacja powyżej docelowej utrzymają rentowność obligacji na wysokim poziomie, dzięki czemu można spodziewać się stałego zwrotu.
„Alternatywny scenariusz dolny: Strażnik obligacji”: UBS przewiduje, że w tym scenariuszu zarówno akcje jak i obligację, będą odnotowywać słabe wyniki. „Rentowność obligacji w dalszym ciągu rośnie, potencjalnie ze względu na obawy o nadmierny deficyt budżetowy, wyższe ceny energii lub przedłużający się okres inflacji powyżej poziomu docelowego. W tym scenariuszu wyższa rentowność obligacji odbija się również negatywnie na akcjach, ponieważ wyższe stopy procentowe zaniżają szacunkową godziwą wycenę, a niektórzy inwestorzy przenoszą swoje inwestycje z akcji na obligacje” – Przedstawiono w raporcie
UBS jest podmiotem z sektora Wealth Managementu o globalnym zasięgu oraz bankiem uniwersalnym w Szwajcarii. Zapewnia rozwiązania w zakresie zarządzania aktywami i możliwości skoncentrowanej bankowości inwestycyjnej. Po przejęciu Credit Suisse, UBS zarządza aktywami o wartości 5,5 biliona dolarów według stanu na drugi kwartał 2023 r. Bank z siedzibą w Zurychu (Szwajcaria) działa w ponad 50 krajach na całym świecie. Akcje Grupy UBS są notowane na giełdach SIX Swiss Exchange i New York Stock Exchange (NYSE). (PAP)

bk/ drag/

Rzeszów/16-letni Ukrainiec, który poranił 12-letnią dziewczynkę trafi do schroniska

1

16-letni Kyrylo H., który w poniedziałek zaatakował ostrym narzędziem 12-letnią Anastasię, zadając jej rany w głowę i szyję, trafi do schroniska dla nieletnich na trzy miesiące – tak zdecydował w czwartek sąd rodzinny w Rzeszowie przychylając się częściowo do wniosku prokuratury.

W części wniosku dotyczącej tego, żeby 16-latek odpowiadał za swój czyn jak dorosły, sąd rozpozna dopiero po uzyskaniu opinii biegłych, którzy zbadają, czy może on odpowiadać jak dorosły.
Informację o tym przekazał w czwartek PAP prezes Sądu Rejonowego w Rzeszowie sędzia Tomasz Berezowski.
Śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa 12-latki wszczęła Prokuratura Rejonowa dla miasta Rzeszów. Skierowała ona do sądu rodzinnego wniosek o wszczęcie postępowania przeciwko nieletniemu, o zastosowanie środków tymczasowych, a przede wszystkim o umieszczenie nieletniego w schronisku dla nieletnich. Zawnioskowała także „o zastosowanie trybu przewidzianego w art. 67 ustawy, tj. o przekazanie sprawy prokuratorowi wobec stwierdzenia okoliczności wskazanych w art. 10 § 2 kodeksu karnego”.
Artykuł ten mówi, że jeżeli nieletni po ukończeniu 15 lat dopuszcza się czynu zabronionego, m.in. z art. 148 § 1 kodeksu karnego, może odpowiadać na zasadach określonych w kodeksie karnym, jeżeli m.in. okoliczności sprawy oraz stopień rozwoju sprawcy, jego właściwości i warunki osobiste za tym przemawiają.
Sąd rodzinny w czwartek na posiedzeniu z wyłączeniem jawności przychylił się do części wniosku prokuratury dotyczącej umieszczenia nastolatka w poprawczaku. Natomiast wniosek dotyczący tego, żeby Kyrylo H. został potraktowany jak osoba dorosła zostanie rozpoznany przez sąd rodzinny dopiero po uzyskaniu opinii od biegłych.
„Dopuszczenie dowodów z opinii biegłych nastąpi dopiero po wskazaniu przez Ministerstwo Sprawiedliwości ośrodka, do którego 16-latek zostanie przewieziony” – wyjaśnił sędzia Berezowski.
I dodał, że resort ma na wskazanie ośrodka 72 godziny. Dopiero po przewiezieniu Kyryla do tego ośrodka (którym może być każdy ośrodek w Polsce), sąd wskaże biegłych do przebadania chłopca, czy może on odpowiadać jak dorosły.
Sprawca ataku na dziewczynkę został zatrzymany we wtorek. Jest nim 16-letni mieszkaniec Rzeszowa Kyrylo H. Zarówno poszkodowana jak i napastnik są Ukraińcami.
Jak informował w środę prok. Krzysztof Ciechanowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, której podlega prokuratura rejonowa, z uwagi na wiek sprawcy, został on przesłuchany przez policję. Podczas przesłuchania 16-latek odmówił odpowiedzi na pytanie, czy przyznaje się do popełnienia czynów i odmówił składania wyjaśnień.
12-letnia Anastasia została zaatakowana w poniedziałek, ok. godz. 17, na ul. Mikołajczyka w Rzeszowie, gdy szła do osiedlowego sklepu. Sprawca zadał jej kilka ciosów nożem w szyję i głowę.
Dziewczynkę przewieziono do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 przy ulicy Lwowskiej, gdzie przeszła operację części szczękowo-twarzowej.
Po operacji utrzymywana była w śpiączce farmakologicznej, ale we wtorek późnym popołudniem została wybudzona. Jej stan lekarze ocenili jako dobry. W środę dziecko przewiezione zostało do Kliniki Chirurgii Dziecięcej.
Według ustaleń prokuratury dziewczynka szła sama na zakupy do pobliskiego sklepu i nagle nieznany mężczyzna miał zajść ją od tyłu i zadać kilka ran w szyję i głowę, ostrym przedmiotem, najprawdopodobniej nożem. Dziewczynka zachowała przytomność i zdołała zadzwonić do mamy, która po chwili zjawiła się na miejscu zdarzenia i zadzwoniła na numer alarmowy.
Wszczęte przez prokuraturę śledztwo jest prowadzone w kierunku usiłowania zabójstwa. Czyn ten jest tak samo karany jak dokonanie zabójstwa. Kodeks karny przewiduje za to karę pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 8 lat, albo 25 lat pozbawienia wolności lub nawet dożywocie.
Jednak w przypadku, gdy oskarżony o ten czyn popełnił go przed ukończeniem 18. roku życia, nie orzeka się najwyższej kary za zabójstwo, czyli dożywotniego pozbawienia wolności.(PAP)

Autorka: Agnieszka Pipała

 

api/ maak/

Eksperci: Ratowanie życia wcześniaka w szpitalu to wydatek 70-200 tys.

0

Koszt ratowania w szpitalu życia jednego wcześniaka wynosi 70-200 tys. Dlatego warto zainwestować w objęcie tych dzieci opieką koordynowaną w pierwszych latach życia – oceniają eksperci. W piątek 17 listopada obchodzimy Światowy Dzień Wcześniaka.

W Polsce co roku 24 tys. dzieci przychodzi na świat przedwcześnie, z niedojrzałymi wieloma narządami i układami organizmu. Dzieci te mają wyższe ryzyko zaburzeń rozwojowych, w tym mózgowego porażenia dziecięcego i retinopatii wcześniaków, a także niektórych chorób rozpoczynających się w wieku noworodkowym, jak choroby sercowo-naczyniowe.
Jak przypominają eksperci Fundacji Koalicja dla wcześniaka w informacji prasowej przesłanej PAP, ratowanie życia wcześniaka w warunkach szpitalnych to wydatki rzędu 70-200 tys. zł z budżetu państwa. Kolejne lata opieki nad dziećmi urodzonymi przedwcześnie to dalsze wydatki z systemu i olbrzymie obciążenie rodziców.
Dlatego tak ważne jest, żeby w pierwszych latach życia – co najmniej do 3. roku życia, a nawet dłużej – wcześniaki były objęte kompleksową opieką wielu specjalistów, nie tylko neonatologa, ale m.in. neurologa, kardiologa, okulisty, pulmonologa, rehabilitanta, psychologa i dietetyka. Obecnie rodzice wcześniaków sami muszą sobie radzić z licznymi problemami i wyzwaniami finansowymi, wynikającymi z wcześniactwa, jak wsparcie psychologiczne, logopedyczne, rehabilitacyjne.
Fundacja Koalicja dla wcześniaka, która od 11 lat wspiera rodziców i wspólnie z neonatologami podejmuje działania systemowe, by poprawiać jakość życia wcześniaków, wskazuje, że konieczne jest wdrożenie programu pilotażowego opieki koordynowanej nad noworodkiem (KORD), a następnie rozszerzenie go na całą Polskę. Ponadto istotne jest wprowadzenie wizyt patronażowych położnych środowiskowych – osobno dla mam i osobno dla wcześniaków – po wypisie maluchów ze szpitala.
Koalicja postuluje też objęcie kobiet w ciąży nieodpłatnymi szczepieniami przeciwko groźnym patogenom, które mogą zagrażać dzieciom – chodzi o wirusa RS, krztusiec. Istotna jest też edukacja kobiet w ciąży na temat korzyści wynikających z już dostępnych szczepień przeciwko grypie i COVID-19.
We współpracy z Polskim Towarzystwem Neonatologicznym i nadzorem krajowym Koalicja dla wcześniaka zabiegała w Ministerstwie Zdrowia o rozszerzenie programu profilaktyki zakażeń wirusem RS dla dzieci urodzonych przedwcześnie. Od 1 marca 2023 roku ochrona najmłodszych dzieci przed wirusem RS (RSV) została rozszerzona. Zostały nią objęte wcześniaki urodzone w wieku ciążowym do 35. tygodnia ciąży włącznie oraz z małą masą urodzeniową – mniejszą lub równą do 1500 gramów, dzieci z dysplazją oskrzelowo-płucną do 24. miesiąca życia i dzieci z wybranymi wrodzonymi wadami serca, spełniające kryteria wejścia do programu. Neonatolodzy oceniają, że dzięki temu Polska zyskała jeden z najlepszych programów ochrony przed wirusem RS w Europie.
„To ogromne osiągniecie, bo dostęp do immunizacji ma dzisiaj bardzo szeroka grupa wcześniaków, dzieci z dysplazją oskrzelowo-płucną oraz dzieci z wrodzonymi wadami serca. Nasza Fundacja zainicjowała też powstanie Koalicji na rzecz profilaktyki zakażeń wirusem RS, której celem jest edukacja społeczeństwa oraz zwrócenie uwagi decydentów na konieczność monitorowania zakażeń oraz wprowadzenie nowoczesnych metod profilaktyki dla wszystkich dzieci do 2. roku życia oraz dla kobiet w ciąży” – skomentowała cytowana w informacji prasowej prof. Maria Katarzyna Borszewska-Kornacka, prezeska Fundacji. Pozwoliłoby to ograniczyć liczbę zakażeń, a co za tym idzie hospitalizacji dzieci i zwolnień lekarskich z tytułu opieki nad dziećmi, oceniła.
Jak rekomenduje Koalicja, konieczna jest również zmiana infrastruktury szpitalnej i poprawa wyceny pobytu matki na oddziale przy wcześniaku. Jest to bowiem bardzo ważne dla rozwoju malucha. Mama takiego dziecka powinna mieć też możliwość wzięcia zwolnienia lekarskiego z tytułu opieki nad dzieckiem w okresie wielotygodniowej hospitalizacji oraz rozpoczęcia urlopu macierzyńskiego po wypisie wcześniaka ze szpitala.
W tym roku z okazji obchodów Światowego Dnia Wcześniaka Koalicja wydała tomik poezji pod tytułem „Małe cuda – wiersze czułością pisane”. Autorami wierszy są neonatolodzy, rodzice wcześniaków, przyjaciele i członkowie fundacji. Ilustracje w książeczce zrobiły same wcześniaki. Tomiki poezji trafiły na oddziały neonatologiczne i są też bezpłatnie przekazywane rodzicom dzieci.
Więcej informacji między innymi na stronie internetowej: www.koalicjadlawczesniaka.pl. (PAP)

jjj/ zan/

Niemiecki dziennikarz otrzymał co najmniej 600 tys. euro za przychylne pisanie na temat Putina

0

Brytyjski dziennik „The Guardian” opisuje w środę sprawę znanego niemieckiego dziennikarza Huberta Seipela – znanego z wywiadów z Władimirem Putinem i reportaży na temat Rosji – który, jak się okazało, otrzymał co najmniej 600 tys. euro za przychylne pisanie na temat rosyjskiego prezydenta.

Seipel, wielokrotnie nagradzany filmowiec i autor, przez długi czas uważany za czołowego niemieckiego eksperta ds. Rosji, to jeden z niewielu dziennikarzy, którzy mieli bezpośredni i regularny kontakt z Putinem. Sam mówił, że spotkał się z nim „prawie 100 razy”.

Ale, jak wynika z Cyprus Confidential, liczącego 3,6 mln plików zbioru dokumentów, które wyciekły do Międzynarodowego Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ) i niemieckiej organizacji Paper Trail Media, Seipel otrzymał co najmniej 600 tys. euro od zarejestrowanej na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych firmy De Vere Worldwide Corporation. Firma ta jest powiązana z rosyjskim oligarchą Aleksiejem Mordaszowem, potentatem w branży stalowej i bankowej, który ma bliskie związki z Putinem, a po inwazji na Ukrainę został objęty sankcjami.

Otrzymywane w ratach pieniądze miały według dokumentów wesprzeć pracę Seipela nad dwiema napisanymi przez niego książkami, które przedstawiają dojście Putina do władzy i przez wielu określane są jako przychylne rosyjskiemu prezydentowi.

Zgodnie z wyciekłymi dokumentami płatność w wysokości 600 tys. euro została opisana jako sponsoring książki, którą Seipel planował napisać i na którą miał już podpisaną umowę wydawniczą. W ramach podpisanej w marcu 2018 r. umowy sponsor projektu zobowiązał się do „wspierania rozwoju tego projektu” i zapewniania dziennikarzowi „wsparcia logistycznego i organizacyjnego” podczas jego badań w Rosji, przy czym Seipel nie był zobowiązany do zwrotu pieniędzy, nawet gdyby książka nigdy nie została opublikowana.

Po tym jak sprawa wyszła na jaw, Seipel przyznał, że otrzymywał wsparcie od Mordaszowa, choć nie potwierdził kwoty. Utrzymuje, że nie wpłynęło to na jego niezależność. Innego zdania są jednak jego wydawcy – stacja NDR zablokowała dostęp do filmów zrealizowanych przez Seipela i zapowiedziała, że rozważy podjęcie kroków prawnych przeciwko niemu, a wydawnictwo Hoffmann und Campe wstrzymało dystrybucję jego książek o Putinie.

Jak pisze „The Guardian”, sprawa ta jest jedną z pierwszych, gdzie wpływowy zachodni dziennikarz jest łączony ze znacznymi płatnościami, które mogą być postrzegane jako próba zapewnienia sobie pozytywnego wizerunku w międzynarodowych mediach przez pro-putinowskie podmioty.

Gazeta dodaje, że te rewelacje prawdopodobnie odbiją się echem w całych Niemczech, gdzie od zeszłorocznej inwazji Rosji na Ukrainę toczy się debata na temat roli, jaką część elity politycznej i biznesowej tego kraju odegrała w utrzymaniu Putina u władzy, m.in. ze względu na długoterminową zależność największej europejskiej gospodarki od rosyjskiej ropy i gazu.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

bjn/ mms/

Eliminacje ME 2024/ Trener Nemec: Polska i Czechy mają podobne problemy

0

Polska i Czechy były typowane na faworytów grupy E piłkarskich eliminacji Euro 2024, tymczasem obie drużyny są daleko od awansu. „Myślę, że mamy podobne problemy – zawodnicy nie potrafią grać w reprezentacji tak, jak w klubach” – przyznał czeski trener Petr Nemec.

Biało-czerwoni w piątek zagrają na PGE Narodowy z Czechami mecz ostatniej szansy w walce o drugie miejsce w tabeli, które zapewni bezpośredni awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Podopieczni Michała Probierza muszą wygrać i liczyć na korzystne rozstrzygnięcia innych pojedynków. Rywale są w lepszej sytuacji, bo mają jeden punkt więcej w tabeli i jeden mecz mniej rozegrany niż Polacy (w poniedziałek zmierzą się jeszcze z Mołdawią). Mogą więc przegrać w Warszawie i wciąż będą w grze, a przy dobrym układzie, dwa remisy wystarczą im do zajęcia drugiej lokaty.

Inna sprawa, że Czesi w eliminacjach też spisywali się poniżej oczekiwań. W przedostatniej serii spotkań przegrali w Tiranie z Albanią aż 0:3, a potem skromnie pokonali Wyspy Owcze 1:0 po golu z rzutu karnego.

„Albańczycy zasłużenie awansowali do mistrzostw. Mają znakomitych piłkarzy, którzy grają na całym świecie. Nikt u nas się nie spodziewał takiej katastrofy w Tiranie. My zagraliśmy tak naprawdę tylko jeden bardzo dobry mecz – pierwszy z Polską (wygrany przez Czechów 3:1 – PAP). Potem nie potrafiliśmy już tego powtórzyć i z tymi teoretycznie słabszymi rywalami nie daliśmy sobie rady i traciliśmy punkty. W pewnym momencie tych eliminacji byliśmy prawie za burtą, ale dzięki Polakom wciąż żyjemy” – powiedział PAP Nemec, który przez kilkanaście lat pracował w Polsce.

Jego zdaniem Polska i Czechy borykają się z podobnymi problemami.

„Mamy w reprezentacji bardzo dobrych piłkarzy, ale nie potrafimy zrobić tak, by w reprezentacji grali tak, jak w swoich klubach. Myślę, że Czechy i Polska mają w tej chwili ten kłopot. No, ale w końcu jesteśmy sąsiadami, więc jakieś podobieństwa muszą być” – dodał żartobliwie.

Jak zapewnił, w Czechach nikt nie kalkuluje, który mecz będzie ważniejszy, bo ostatni pojedynek z Mołdawią wcale nie musi być łatwy.

„Wiadomo, że Polska ma ostatnią szansę, bo jak nie wygra, to jest już +pozamiatane+. My natomiast mamy wszystko w swoich rękach i nawet możemy przegrać w Warszawie, bo czeka nas jeszcze mecz z Mołdawią. Natomiast nikt tak nie myśli i nie dzieli tych meczów na ważniejsze i mniej ważne. Polacy też myśleli, że z Mołdawią sobie poradzą, a wyszło jak wyszło i tylko zremisowali” – zauważył Nemec.

Czesi przeciwko biało-czerwonym wystąpią w najmocniejszym składzie.

„Nic mi nie wiadomo, by ktoś nie mógł zagrać. Brak pomocnika Lukasa Sadilka to nie jest jakiś problem, bo to nie jest też piłkarz, na którym ta reprezentacja się opiera” – wyjaśnił Nemec, który przeszłości pracował m.in. w Śląsku Wrocław, Widzewie Łódź, Warcie Poznań i Arce Gdynia.

Mecz Polski z Czechami rozegrany zostanie w piątek o godz. 20.45. (PAP)

autor: Marcin Pawlicki

Eliminacje ME 2024: Czeski piłkarz Adam Hlozek: Jedziemy do Polski po trzy punkty

0

„Do Polski jedziemy po trzy punkty” – przyznał piłkarz reprezentacji Czech Adam Hlozek przed piątkowym meczem eliminacji mistrzostw Europy w Warszawie. „Musimy wykonać ten ostatni krok” – dodał skrzydłowy wicelidera grupy E.

Czechy z 11 pkt są na drugim miejscu w tabeli, za Albanią – 13, a przed Polską, która ma 10, ale rozegrała jedno spotkanie więcej. Zawodnik Bayeru Leverkusen ma świadomość, że decydujący będzie poniedziałkowy mecz z Mołdawią, bo zwycięstwo w nim zapewni Czechom awans niezależnie od innych rozstrzygnięć, ale Hlozek nie chce czekać do pojedynku w Ołomuńcu.
„Jedziemy do Polski po trzy punkty, żeby zrobić ten ostatni krok do awansu. Nie chcemy czekać do ostatniego meczu, choć to nie zależy do końca od nas” – zadeklarował 21-letni napastnik.
Na inaugurację kwalifikacji Czesi pokonali w Pradze biało-czerwonych 3:1, prowadząc 2:0 już po niespełna trzech minutach gry.
„Na pewno można jakieś wnioski z tamtego spotkania wyciągnąć, ale jednocześnie trzeba pamiętać, że Polacy mają nowego trenera i pewnie przygotują na nas jakieś niespodzianki. To wciąż świetny zespół, ze znakomitymi piłkarzami, którzy grają w wielkich klubach. Na pewno nas sztab będzie analizował ich ostatnie występy, żeby przekazać nam stosowne informacje, ale co się będzie działo na boisku, to już będzie zależeć od nas, piłkarzy” – tłumaczył.
Według niego jednym z kluczowych zadań Czechów będzie powstrzymanie Roberta Lewandowskiego.
„To cały czas jeden z najlepszych napastników na świecie. Udowadnia to co roku, bo zawsze strzela 20 i więcej goli w sezonie. Zatrzymanie go będzie naszym głównym zadaniem” – podkreślił Hlozek przed wieczornym wylotem reprezentacji do Warszawy.
W tym sezonie Czech w Bundeslidze jest rezerwowym, a w podstawowym składzie świetnie spisujących się „Aptekarzy” występuje w Pucharze Niemiec i Lidze Europy.
„Jesteśmy niepokonani od 17 meczów, więc to o czymś świadczy. Wiem, że liczba moich minut nie jest idealna, ale nie mogę mieć o to pretensji. Drużyna gra dobrze, wygrywa, więc trudno, żeby trener szukał innych rozwiązań. Zachowuję się jednak w pełni profesjonalnie, trenuję z pełnym zaangażowaniem, żeby pokazać, iż jestem gotowy. Na razie wystarcza to na puchary, ale liczę, że i lidze będę miał lepszy okres” – podsumował były zawodnik Sparty Praga.
Mecz Polska – Czechy w eliminacjach Euro 2024 odbędzie się na PGE Narodowym w piątek o godz. 20.45.(PAP)
pp/ krys/