10.7 C
Chicago
środa, 21 maja, 2025
Strona główna Blog Strona 2016

W poniedziałek rano dotrze do Polski ok. 380 tys. szczepionek szczepionek Pfizer

0

W poniedziałek rano do Polski dotrze ok. 380 tys. szczepionek Pfizer, a pod koniec tygodnia spodziewana jest dostawa 150 tys. szczepionek Moderny – poinformował PAP prezes ARM Michał Kuczmierowski. Podkreślił też, że punkty szczepień są zobowiązane do przestrzegania obowiązujących limitów zapisów.

Według Kuczmierowskiego, w najbliższym tygodniu Agencja Rezerw Materiałowych rozdysponuje około 420 tys. szczepionek do 6071 punktów szczepień.

 

„W poniedziałek rano dotrze dostawa około 380 tys. szczepionek Pfizer, które od razu trafią do dystrybucji. Dodatkowo dystrybuowane będą szczepionki Moderna, które już są na magazynach ARM. Planujemy dostawę szczepionek na drugie oraz pierwsze dawki. Pod koniec tygodnia do Polski spodziewamy się jeszcze dostawy 150 tys. szczepionek Moderna” – poinformował prezes Agencji.

 

Podkreślił również, że punkty szczepień zobowiązane są do prowadzenia zapisów w e-rejestracji zgodnie z obowiązującymi limitami, wynikającymi z liczby szczepionek dostarczanych do Polski. Wskazywał, że przestrzeganie ich jest szczególnie ważne, „by nie generować zamieszania z przepisywaniem osób szczepionych na inne terminy”.

 

Kuczmierowski zwrócił uwagę, że wymóg zapisywania pacjentów na szczepienia oraz limity zapisów i dostaw obowiązują od 15 stycznia i są regularnie komunikowane. „Liczba szczepionek zamawianych przez punkty szczepień powinna się pokrywać z liczbą osób zapisanych w systemie e-rejestracji” – poinformował prezes ARM.

 

Kuczmierowski wskazywał również, że „priorytetem są drugie dawki, więc każdy punkt tak powinien planować szczepienia, aby zmieścić się w ilościach szczepionek w cotygodniowych dostawach wynikających z powyższych limitów”.

 

Szef ARM poinformował jednocześnie, że spośród 6 tys. punktów szczepień, ponad 5250 z nich złożyło zamówienia poprawnie, zgodnie z limitami. Dodał, że wszystkie szczepionki dotrą do punktów szczepień we wtorek lub środę. Zwrócił jednocześnie uwagę, że około 750 punktów szczepień „złożyło dość nierealne zamówienia na szczepionki, kilkukrotnie czasami przekraczając limity”. Placówki te – kontynuował – otrzymają szczepionki zgodnie z obowiązującymi limitami dostaw. „Nie możemy wydać więcej szczepionek niż mamy, a limity wynikały z tego właśnie, ile tych szczepionek miało przyjechać” – tłumaczył.

 

Dlatego – jak zaznaczył – punkty szczepień, które zapisywały pacjentów na szczepienia w swoich wewnętrznych systemach, przekraczając obowiązujące limity, będą musiały przełożyć tych pacjentów na inne terminy.

 

„Dysponujemy ograniczoną liczbą szczepionek, które docierają do Polski. (…) Rozumiemy, że obecna sytuacja jest dla nas wszystkich trudna, ale ze względu na ograniczenia dostaw oraz konieczność zapewnienia drugich dawek w przyszłości, nie możemy obsłużyć zamówień ponad limit” – powiedział szef ARM. Zadeklarował również, że gdy sytuacja dostaw do Polski poprawi się, punkty szczepień zostaną poinformowane o możliwości składania większych zamówień.(PAP)

 

Autorka: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka

 

sdd/ robs/

Aresztowano kobietę za pozostawienie dzieci bez opieki. Zebrano dla niej już ponad 160 tys. dolarów

0

Kobieta z Liberty Township w amerykańskim stanie Ohio została aresztowana za to, że gdy była w pracy, pozostawiła w motelu małe dzieci bez opieki. Współczujący ludzie zebrali dla niej ponad 160 tys. dolarów.

 

Shainę Bell aresztowano w pracy, kiedy policja odkryła, że pozostawiła ona w motelu, w którym mieszka, trójkę dzieci w wieku 9, 7 i 3 lat. Postawiono jej zarzut narażenia dzieci na niebezpieczeństwo. Spędziła noc w więzieniu.

 

„Musiałam pójść do pracy. Córka zdecydowała, że chce zostać (w motelu – PAP). Moja córka powiedziała mi, że właśnie tam chce być, a ja czułam, że jest na tyle dorosła, że może zostać z siostrą przez kilka godzin, ponieważ moja praca jest tuż obok” – wyjaśniała Bell w rozmowie z lokalną telewizją WKBN.

 

Policję wezwał ojciec dzieci.

 

Kobieta przyznała, że bardzo się wstydzi tego, co się stało. Jak dodała, nie gniewa się na nikogo.

 

„Nigdy nikogo za nic nie winiłam, bo koniec końców nikt oprócz mnie nie zostawił moich dzieci w motelu. (…) Kilka razy płakałam, odkąd się ta sytuacja zaczęła. Po prostu staram się zachować równowagę i siłę, bo to wszystko, co mogę zrobić” – przekonywała.

 

Według WKBN wiadomość o pozostawieniu przez kobietę dzieci bez opieki wywołała krytykę wśród części społeczeństwa. Jednocześnie współczujący ludzie w mediach społecznościowych przyszli jej w sukurs.

 

Kobieta wyraziła wdzięczność za zainteresowanie jej sprawą i pomoc.

 

„Wiele osób mówi bolesne rzeczy, ale wiele osób jest przy mnie i okazuje mi ogromne wsparcie. Mam teraz ponad 100 tys. dolarów na koncie GoFundMe. Nie prosiłem o to, ale sami ludzie mi to dali. Jestem po prostu bardzo wdzięczna za to, co się dzieje” – powiedziała kobieta. (W tej chwili jest już ponad 160tys. dolarów – red.)

 

Zamierza przeznaczyć otrzymane pieniądze na zakup domu dla dzieci i zapewnienie im wszystkiego, czego potrzebują.

 

„Moje dzieci sprawiają mi radość. Cieszą mnie. To mój świat. Nigdy nie zrobiłbym nic, co mogłoby wyrządzić im krzywdę. Moje dzieci są dla mnie wszystkim. (…) Wszystko, co robię, to chodzę do pracy i opiekuję się moimi dziećmi” – zapewniała Bell.

 

W Ameryce tylko kilka stanów precyzuje wiek, kiedy można zostawić dzieci same, w tym Maryland (8 lat) i Illinois (14 lat). Są jednak wytyczne Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej oraz innych agencji specjalizujących się w ochronie dzieci.

 

Dzieci w wieku 7 lat i młodszych nie można zostawiać bez opieki ani w domu, ani w samochodach, na placach zabaw, podwórkach itp. Mających 8 do 10 lat nie należy zostawiać samych na dłużej niż półtorej godziny, lecz tylko w ciągu dnia i wczesnym wieczorem.

 

11- i 12-latkowie mogą zostać bez opieki na maksymalnie trzy godziny, ale nie późno w nocy oraz nie w okolicznościach wymagających specjalnego nadzoru. Dzieci w wieku 13 do 15 lat mogą pozostawać same, ale nie w nocy. 16–17-latkowie mogą być bez dorosłych przez maksymalnie (w niektórych przypadkach) dwie kolejne noce.

 

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

 

ad/ kib/ mal/

Materiał TVN24 o luce VAT-owskiej to zaplanowana obrona przed nałożeniem opłaty od reklam…?

0

Materiał TVN24 o luce VAT-owskiej to zaplanowana obrona przed nałożeniem opłaty od reklam; wprowadzenie jej doprowadziłoby do sytuacji, w której cały rynek by ją uiszczał – powiedział portalowi wPolityce.pl wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda.

W sobotę na antenie TVN24 w cyklu „Superwizjer” wyemitowano program „Kłamstwo vatowskie” o tzw. przestępcach podatkowych i zakładaniu spółek mających wyłudzać VAT. Na portalu TVN24 napisano m.in.: „W latach 2018-2019 Skarb Państwa, według Ministerstwa Finansów, na oszustwach vatowskich stracił prawie 17 miliardów złotych, a odzyskał zaledwie 150 milionów. To mniej niż jeden procent kwoty. Z kolei Prokuratura Krajowa nie potrafi podać dokładnych danych na temat strat”.

 

Wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda, pytany przez portal wPolityce.pl o opinię na temat materiału, powiedział, że w jego ocenie „to jest zaplanowana obrona przed tym, co dzisiaj jest przedmiotem debaty i zainteresowania opinii publicznej, to znaczy nałożeniem opłaty od reklam”.

 

„Wprowadzenie tej opłaty rzeczywiście doprowadziłoby do sytuacji, w której cały rynek by ją uiszczał. Dzisiaj mamy z tym bowiem widoczny problem. Upatruję w działaniach i TVN i PO obronę przed tym poprzez pewnego rodzaju atak, ale jednak przy użyciu zafałszowanych danych, zafałszowanych informacji” – stwierdził Buda.

 

„Pamiętam – interesowałem się tą sprawą – w latach 2013-2014 było poważne ryzyko wszczęcia procedury praworządności w związku z tym, że mieliśmy ogromną lukę VAT-owską na poziomie 25 proc. potencjalnych przychodów i tylko dlatego, że w kilku innych krajach europejskich była podobna sytuacja, tej procedury nie rozpoczęto. To by miało dla nas bardzo poważne konsekwencje” – powiedział wiceminister. Mówił również o tym, „ile wjeżdżało do nas paliwa bez akcyzy i na tym korzystała wąska grupka cwaniaków, natomiast całej reszcie w konsekwencji podwyższano ceny paliwa na stacjach benzynowych”.

 

„Jeżeli więc dzisiaj chce się udowodnić, że nakładamy co prawda podatki, ale nie potrafimy nimi gospodarzyć, to tutaj też jest błędne założenie, bo większość środków, które były z podwyższonych wpływów, przekierowaliśmy do portfeli Polaków poprzez trzynastą i czternastą emeryturę, i 500+, świadczenia dla niepełnosprawnych i szereg świadczeń poprawiających sytuację bytową, materialną Polaków” – zaznaczył.

 

„Dziwię się tej sytuacji, bo dorobek w zakresie uszczelniania systemu podatkowego i wzrostu wpływów z podatków mamy niezaprzeczalny. To jest od 47 proc. w VAT po 54 proc. w CIT – pomimo tego, że CIT mieliśmy na poziomie 19 proc., później zmniejszając go do 15 proc., a później do 9 proc. Proszę sobie wyobrazić, że każda z tych zmian, obniżek CIT-u doprowadzała do zwyżki przychodu z podatku” – powiedział wiceminister. (PAP)

 

sdd/ robs/

Szczepionkowy przekręt? Włoskie służby wywiadu powinny to sprawdzić

0

Włoskie służby wywiadu powinny sprawdzić pojawiające się oferty szczepionek przeciwko Covid-19 na wolnym rynku – oświadczył w niedzielę prezes krajowej Rady Służby Zdrowia Franco Locatelli. Tak odniósł się do sygnałów o ich dostępności poza kontraktami.

Podczas gdy doszło do redukcji dostaw zakontraktowanych szczepionek do Włoch, co ostatnio w sobotę ogłosił jako kolejny koncern AstraZeneca, pojawiają się informacje o możliwej dostępności preparatów na wolnym rynku. Niedawno gubernator regionu Wenecja Euganejska Luca Zaia ujawnił, że otrzymał oferty na łączną dostawę 27 mln dawek.

 

Odnosząc się do tej sytuacji profesor Locatelli powiedział w wywiadzie telewizyjnym: „Nasze służby wywiadowcze mogłyby wnieść niemały wkład, by dogłębnie sprawdzić przypadki ofert szczepionek na wolnym rynku”. Przyznał, że trudno mu uwierzyć w to, by producenci wspierali „tego typu mechanizm”.

 

Szef Rady poinformował następnie, że do końca marca Włochy powinny otrzymać 13 mln dawek szczepionek. Dotąd przysłano zaś 4,7 mln, z których wykorzystano trzy czwarte.

 

Włoski Komitet Badań Naukowych ogłosił, że w tych regionach, gdzie doszło do raptownego wzrostu przypadków zakażeń, a więc w Abruzji, Marche, Toskanii i w Umbrii oraz w Trydencie i Bolzano nowe warianty koronawirusa stanowią od 40 do 50 procent wszystkich. Odsetek ten stale rośnie – zaznaczono.

 

Ministerstwo Zdrowia poinformowało w niedzielę, że minionej doby zanotowano 232 zgony na Covid-19 i 13452 nowych zakażeń koronawirusem. Wykonanych zostało od soboty ćwierć miliona testów.

 

Z potwierdzonych dotąd prawie 2,8 mln przypadków zakażeń wyleczonych jest około 2,3 miliona osób.

 

Szacuje się, że obecnie zakażonych jest co najmniej 388 tysięcy.

 

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)

 

sw/ mal/

Dr Fauci: Możliwe, że Amerykanie będą nosić maseczki w 2022 roku

Możliwe, że Amerykanie nadal będą nosić maseczki w 2022 roku – powiedział dr Anthony Fauci, główny doradca medyczny nowego amerykańskiego prezydenta Joe Bidena. Dodał, że wraz ze wzrostem liczby zaszczepionych osób obostrzenia związane z Covid-19 będą stopniowo rozluźniane.

 

Amerykański specjalista od chorób zakaźnych powiedział, że sytuacja w Stanach Zjednoczonych może zbliżyć się do normalnej około jesieni lub zimy 2021/2022.

 

Pytany o reakcję na zbliżającą się liczbę 500 tys. ofiar śmiertelnych Covid-19 w USA, Fauci powiedział, że to „naprawdę straszne”. „To nie przypomina niczego, co przechodziliśmy w ciągu ostatnich 102 lat, od czasu pandemii hiszpanki w 1918 roku” – ocenił.

 

Fauci był także proszony o wyjaśnienie, czy seniorzy po przyjęciu drugiej dawki szczepionki przeciw Covid-19 mogą spędzać czas z wnukami. „Będą publikowane rekomendacje, nie chcę teraz wydawać rekomendacji w telewizji” – odpowiedział.

(PAP)

kib/ mal/

Gol Krychowiaka w piłkarskim Pucharze Rosji

0

Grzegorz Krychowiak zdobył gola dla Lokomotiwu Moskwa w wygranym 3:0 meczu z FK Tambow w 1/8 finału piłkarskiego Pucharu Rosji. Reprezentacyjny pomocnik w 82. minucie wykorzystał rzut karny i ustalił wynik.

Krychowiak rozegrał całe spotkanie, podobnie jak jego klubowy kolega Maciej Rybus, który asystował przy trafieniu Brazylijczyka Pablo na 1:0 w 29. minucie.

W sobotę dobrze spisał się Sebastian Szymański, który odnotował asystę, a jego Dynamo Moskwa pokonało inny stołeczny klub – Spartak 2:0. Polak został też ukarany żółtą kartką.

Rozgrywki ligowe po zimowej przerwie mają zostać w Rosji wznowione w ostatni weekend lutego.(PAP)

pp/ co/

Nie żyje Jan Lityński. Miał 75 lat

0

Z potwornym bólem. Nie żyje Janek Lityński, przyjaciel od zawsze – napisał na Twitterze w niedzielę wieczorem dziennikarz, działacz opozycyjny w okresie PRL Eugeniusz Smolar.

Jan Lityński, urodził się w 1946 r.; był posłem i doradcą prezydenta Bronisława Komorowskiego.

 

Lityński to organizator i uczestnik studenckich wystąpień w marcu 1968 r., skazany na 2,5 roku więzienia. Pracował jako robotnik, następnie programista komputerowy. W 1976 r. współzałożyciel „Biuletynu Informacyjnego”, pierwszego pisma ukazującego się poza cenzurą. Wielokrotnie aresztowany. W 1977 r. współredaktor „Robotnika”, niezależnego pisma na rzecz zakładania wolnych związków zawodowych. Członek KSS „KOR”, współpracownik Biura Interwencyjnego KSS „KOR” i „Krytyki” (członek redakcji).

 

W 1980 r. doradca władz NSZZ „Solidarność”. Autor uchwalonego przez I Zjazd „Solidarności” Posłania do Ludzi Pracy Europy Wschodniej. W 1981 r. w stanie wojennym internowany, a następnie aresztowany. Po ucieczce z przepustki z więzienia od 1984 r. w solidarnościowym podziemiu, członek Regionalnego Komitetu Wykonawczego NSZZ „S”, Region Mazowsze. W 1989 r. uczestnik obrad Okrągłego Stołu. Wybrany do Sejmu RP w 1989 z woj. wałbrzyskiego.

 

W latach 1989-2001 poseł na Sejm, m.in. przewodniczący Komisji Polityki Społecznej i Komisji Służb Specjalnych. Od 1990 r. w ROAD, następnie w UD i UW (wiceprzewodniczący). W latach 2008-2010 doradca PLL LOT do spraw społecznych, mediator sporów.

 

Odznaczony został Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą.

(PAP)

 

autor: Marzena Kozłowska

 

mzk/ mmu/

Walka z „mafiami vatowskimi” to pisowska propaganda?

0

Materiał TVN 24 „Kłamstwa vatowskie” przedstawia całkowicie nieprawdziwy obraz dotyczący postępowań karnych przeciwko członkom mafii vatowskich – przekazała w niedzielę Prokuratura Krajowa.

W sobotę na antenie TVN24 w cyklu „Superwizjer” wyemitowano program „Kłamstwo vatowskie” o tzw. przestępcach podatkowych i zakładaniu spółek mających wyłudzać VAT. W odniesieniu do tego materiału PK przekazała, że publikacja pt. „Kłamstwa vatowskie” przedstawia całkowicie nieprawdziwy obraz dotyczący postępowań karnych przeciwko członkom mafii vatowskich.

 

„Wbrew twierdzeniom autorów skrajnie manipulatorskiej publikacji, działania prokuratury wymierzone w przestępczość podatkową w zasadniczy sposób przyczyniły się do zmiany w ściągalności podatku VAT” – podkreśliła prokuratura w komunikacie przekazanym PAP.

 

Jak zaznaczono, o przełomowych działaniach prokuratury od 2016 roku wymierzonych w mafie vatowskich świadczą liczby. „W 2017 roku zarejestrowano 915 postępowań dotyczących wyłudzeń podatku od towarów i usług, w których wartość uszczuplenia należności Skarbu Państwa lub narażenia na uszczuplenie przekroczyła 1 mln zł, w 2018 roku – 1043, zaś w 2019 roku – 1187. W latach 2014-2015 prowadzono odpowiednio: 623 i 667 takie sprawy” – wskazała prokuratura.

 

Ponadto, w ramach postępowań, o których mowa wyżej zarzuty przedstawiono, zmieniono lub uzupełniono w 2017 roku – 1866 podejrzanym, w 2018 roku – 1838, zaś w 2019 roku – 2138 . W latach 2014-2015 analogiczne czynności procesowe wykonano z 1128 i 1328 podejrzanymi. Jak zaznaczono, łączna kwota uszczupleń lub narażenia na uszczuplenie należności publicznoprawnych objęta zarzutami wyniosła w latach 2017 – 2019 prawie 54 mld zł. W latach 2014-2015 kwoty uszczupleń objętych zarzutami wynosiły tylko 18 mld zł.

 

Aktami oskarżenia obejmującymi przestępstwa związane z różnymi mechanizmami wyłudzania podatku od towaru i usług, w których wartość uszczuplenia należności Skarbu Państwa lub narażenia na uszczuplenie przekraczała 1 mln złotych zakończono w 2017 roku – 196 spraw, w 2018 roku – 307 i w 2019 roku – 380. Objęto nimi odpowiednio: 862; 1064 i 1294 oskarżonych. W latach 2014-2015 w tego rodzaju postępowaniach skierowano odpowiednio: 103 i 138 aktów oskarżenia, którymi objęto odpowiednio: 343 i 329 oskarżonych.

 

„Wartość zabezpieczeń majątkowych w sprawach gospodarczych w tym dotyczących wyłudzeń podatku VAT w latach 2016-2020 wynosiła około 10 mld zł” – poinformowała PK. Zwróciła przy tym uwagę, że „równocześnie z wypowiedzeniem wojny mafiom vatowskim przez prokuraturę i powołane do tego służby nastąpił radykalny spadek luki vatowskiej”. „O ile w 2015 roku luka ta wynosiła w ujęciu procentowym 24,2, o tyle w roku 2019 wynosiła już tylko 12 procent. Z danych uzyskanych z Ministerstwa Finansów wynika, iż wpływy budżetu z podatku VAT w roku 2015 r. wynosiły 123 mld zł, zaś w latach 2017-2019 odpowiednio: 157 mld zł, 166 mld zł oraz 181 mld zł” – wyliczyła prokuratura.

 

Jak podkreślono, spadek ten jest przede wszystkim wynikiem efektu mrożącego wywołanego szeroko zakrojonych działań prokuratury i organów ścigania, przy czym działania te odbywały się od 2017 roku na podstawie znowelizowanego kodeksu karnego. „Kodeks ten wprowadził nowy sposób ujęcia przestępstw vatowskich co umożliwiło łatwiejsze ściganie sprawców tych przestępstw oraz przestępstwo zbrodni vatowskiej zagrożonej karą do 25 lat pozbawienia wolności” – przypomniano.

 

Prokuratura zauważyła przy tym, że na skutek działań prokuratury i organów ścigania, zlikwidowano wiele grup przestępczych zajmujących się tym procederem a osoby popełniające tego rodzaju przestępstwa zostały pozbawione wolności, co znacznie zmniejszyło przestępczość „vatowską”. „Skuteczne, szeroko zakrojono działania prokuratury odniosły efekt prewencyjny, odstraszający potencjalnych przestępców” – wskazała PK.

 

Zaznaczyła przy tym, że wskazane wyżej kwoty zabezpieczeń prokuratura przekazuje do budżetu państwa po uprawomocnieniu się orzeczeń sądowych. „Czynienie z tego faktu zarzutu przez TVN24 jest kuriozalne. Podobnie kuriozalny jest zarzut, że postępowania przeciwko członkom mafii vatowskich są długotrwałe. Są to śledztwa niezwykle skomplikowane, wymagające przeprowadzenia szerokich czynności procesowych i operacyjnych. Ich zakończenie w krótkim czasie nie jest możliwe” – przekazała PK.

 

W ocenie PK, szczególnie skandaliczne jest niczym nie uzasadnione twierdzenie, że w postępowaniach karnych dotyczących mafii vatowskich prokuratura oskarża niewinnych ludzi, a wielkie kwoty wyłudzeń często istnieją tylko na papierze. „To nie dziennikarze TVN24, a sądy rozstrzygają o winie oskarżonych. Kwoty wyłudzeń nie istnieją zaś tylko na papierze – są to realne pieniądze wyłudzone przez przestępców z budżetu państwa” – wskazała PK.

 

Prokuratura wyraziła przy tym oburzenie, że „obszerna informacja udzielona dziennikarzom stacji przygotowującym publikację została przez nich zatajona w programie przed widzami co świadczy o złej woli i nierzetelności w kształtowaniu informacji”. (PAP)

 

Autorka: Natalia Kamińska

 

nmk/ robs/

W Niemczech, Austrii i Czechach obowiązek noszenia maseczek FFP2

0

W obawie przed rozprzestrzenianiem się nowych, bardziej zaraźliwych wariantów koronawirusa w kilku krajach Europy zaostrzono już regulacje dotyczące zasłaniania nosa i ust. W Austrii i Bawarii w sklepach i pojazdach komunikacji zbiorowej trzeba nosić maskę typu FFP2, od wtorku podobny obowiązek będzie istniał w Czechach.

W Czechach od północy z poniedziałku na wtorek (z 22 na 23 lutego) w środkach komunikacji publicznej i w innych miejscach, w których spotyka się więcej osób, np. w czynnych jeszcze sklepach trzeba będzie nosić maseczkę typu FFP2, KN95 lub maskę wykonaną z nanowłókien. W tych miejscach dozwolone będzie też używanie dwóch nałożonych na siebie maseczek chirurgicznych. Oprócz tego usta i nos trzeba zakrywać we wszystkich zamkniętych przestrzeniach publicznych i na świeżym powietrzu, gdy nie można zachować dwumetrowego dystansu od innych osób, ale można do tego używać np. maseczek materiałowych. W Czechach od godz. 21 do 5 trwa godzina policyjna. Działają tylko sklepy z najpotrzebniejszymi towarami, restauracje serwują jedynie posiłki na wynos. Zamknięte są miejsca rozrywki, obiekty sportowe (w tym wyciągi narciarskie) i placówki kultury. Większość uczniów objęta jest edukacją zdalną.

 

W całych Niemczech noszenie maseczek chirurgicznych lub masek z filtrem (FFP2 lub FFP3) jest obowiązkowe w sklepach i pojazdach transportu zbiorowego. W Bawarii w tych miejscach trzeba używać maseczek FFP2. Maseczki tego typu trzeba też zakładać przebywając na wszystkich niemieckich lotniskach i w samolotach. W całym kraju co najmniej do 7 marca zamknięte są restauracji i bary, sklepy niesprzedające podstawowego asortymentu, placówki kultury i zakłady usługowe. Fryzjerzy będą mogli wznowić pracę od 1 marca. Co najmniej do 15 marca pracodawcy muszą umożliwić pracę zdalną wszędzie tam, gdzie jest to tylko możliwe.

 

W Austrii noszenie maseczki FFP2 jest obowiązkowe w wielu zamkniętych przestrzeniach publicznych, m.in. w sklepach, środkach komunikacji zbiorowej, muzeach i bibliotekach. Minister zdrowia Rudolf Anschober zapowiedział w czwartek, że noszenie tego typu masek niedługo będzie wymagane także w niektórych otwartych przestrzeniach publicznych, w których styka się ze sobą wiele osób. W Austrii nadal zamknięte są hotele, kina, teatry, restauracje i bary prowadzą tylko sprzedaż na wynos. By skorzystać z usług fryzjerskich lub kosmetycznych trzeba okazać negatywny wynik testu na obecność koronawirusa. Między godz. 20 a 6 rano obowiązuje godzina policyjna. Wyciągi narciarskie są czynne, ale mogą z nich korzystać praktycznie wyłącznie mieszkańcy Austrii, gdyż w kraju nie działają hotele, a przybywający praktycznie z całej Europy, w tym z Polski muszą okazać negatywny wynik testu i przejść 10-dniową kwarantannę.

 

We Francji, w której zasłanianie ust i nosa jest obowiązkowe w zamkniętej i otwartej przestrzeni publicznej, władze zalecają, by używać do tego celu maseczek medycznych, a nie tych wykonanych ze zwykłego materiału. W kraju między godz. 18 i 6 rano obowiązuje godzina policyjna. Miejsce zamieszkania można wówczas opuszczać tylko z uzasadnionych powodów, jak praca, wizyta u lekarza czy ważne sprawy rodzinne. Znajdując się w tym czasie w przestrzeni publicznej, należy mieć przy sobie zaświadczenie, w którym podaje się swoje dane i powód, dla którego przebywa się poza miejscem zamieszkania. We Francji zamknięte są bary, restauracje, kina, teatry, muzea, siłownie i wyciągi narciarskie. Otwarte pozostają szkoły. Jeżeli jest to możliwe istnieje obowiązek pracy z domu.

 

W Holandii od godz. 21 do 4.30 obowiązuje godzina policyjna. We wtorek sąd w Hadze orzekł, że rząd nie miał prawa jej wprowadzać, rząd odwołał się od wyroku do sądu apelacyjnego w Amsterdamie, który zdecydował, że ograniczenie będzie dalej obowiązywało do czasu rozpatrzenia apelacji. W całym kraju obowiązuje kwarantanna: wychodzić z domu można tylko z uzasadnionych powodów, zalecana jest praca zdalna, zamknięte są restauracje, zakłady usługowe, lokale rozrywkowe i sklepy z innymi niż najpotrzebniejsze towarami. Działają szkoły podstawowe, szkoły średnie są zamknięte.

 

Na Ukrainie w środę rząd przedłużył związane z epidemią koronawirusa ograniczenia do 30 kwietnia. Restrykcje w poszczególnych regionach będą dopasowane do aktualnej sytuacji epidemicznej na ich terenie. Na razie, od 24 lutego cały kraj znajdzie się w tzw. strefie żółtej, w której obowiązywać będą aktualne obostrzenia, niektóre z nich w nieco złagodzonej formie. Obecnie na Ukrainie działają kina, muzea i siłownie, jednak może w nich przebywać ograniczona liczba osób. Lokale gastronomiczne mogą być otwarte do godz. 23. Zamknięte są kluby nocne i dyskoteki.

 

Na Słowacji miejsce zamieszkania można opuszczać tylko w określonych sytuacjach. By pójść do pracy, uprawiać sport w otwartej przestrzeni, udać się do urzędu lub na pocztę, do banku czy biblioteki, trzeba mieć jednak negatywny wynik badania na obecność koronawirusa. Bez takiego zaświadczenia można wyjść tylko do najbliższego sklepu po niezbędne zakupy, do apteki, lekarza, punktu wykonywania testów czy do bliskich osób, jeżeli potrzebują pomocy. Wynik testu (antygenowego lub PCR) można też zastąpić zaświadczeniem potwierdzającym przebycie infekcji lub zaszczepienie przeciw Covid-19. Na Słowacji nie działają sklepy niesprzedające najpotrzebniejszych produktów, a także kina, teatry, siłownie i baseny, hotele i stacje narciarskie, a restauracje i bary prowadzą tylko sprzedaż na wynos.

 

Na Litwie nadal zamknięte są lokale gastronomiczne, nie działają obiekty sportowe i miejsca rozrywki, nauka w szkołach i na uczelniach odbywa się zdalnie, urzędy państwowe i część firm również pracują w tym trybie. Z domu można wychodzić tylko do pracy, po niezbędne zakupy, do lekarza, na spacer czy do bliskich potrzebujących pomocy.

 

We Włoszech do 25 lutego obowiązuje zakaz podróży między regionami bez uzasadnionego powodu. Do 5 marca zamknięte mają pozostać wyciągi narciarskie. Od początku lutego w większości regionów zniesiono jednak część restrykcji. Na terenach tzw. żółtej strefy otwarte zostały restauracje i bary (klienci mogą być obsługiwani przy stolikach do godz. 18) i muzea, do szkół wrócili też uczniowie szkół średnich, ale mogą zajmować tylko połowę miejsc w klasach. W całym kraju między godz. 22 a 5 rano nadal obowiązuje godzina policyjna. Pogorszenie się sytuacji epidemicznej w niektórych regionach grozi jednak ponownym zaostrzeniem restrykcji, już teraz w bardziej dotkniętych epidemią gminach wprowadzane są lokalne lockdowny.

 

W poszczególnych częściach Wielkiej Brytanii i w Irlandii obowiązują zbliżone regulacje dotyczące obostrzeń. Z domu można wychodzić tylko z uzasadnionego powodu, obowiązuje też zakaz spotkań towarzyskich i odwiedzin w prywatnych domach, z wyjątkiem konieczności sprawowania opieki nad dziećmi lub osobami potrzebującymi pomocy. Zamknięte są sklepy, które nie sprzedają towarów pierwszej potrzeby, punkty usługowe, obiekty sportowe i rozrywkowe. Nauka w szkołach odbywa się zdalnie. Od poniedziałku do szkół stopniowo zaczną wracać uczniowie w Szkocji, ale lockdown potrwa przynajmniej do marca. Ograniczenia w Irlandii Północnej potrwają do 1 kwietnia, najmłodsi uczniowie powrócą do nauki stacjonarnej od 8 marca. W poniedziałek premier Boris Johnson ma przedstawić plan stopniowego wychodzenia z kwarantanny w Anglii.

 

W Portugalii zamknięte są szkoły i uczelnie. Wychodzić z domu można tylko w uzasadnionych sytuacjach, takich jak zakupy czy praca; wszędzie, gdzie jest to możliwe, należy pracować zdalnie; w kościołach nie odprawiane są msze święte z udziałem wiernych.

 

W Grecji obowiązuje kwarantanna w stołecznym regionie Attyki, zamieszkiwanym przez około jedną trzecią mieszkańców kraju. Do końca lutego zamknięte pozostaną tam m.in. szkoły i świątynie. Otwarte są tylko supermarkety, sklepy spożywcze, piekarnie i stacje benzynowe. W całym kraju między godz. 21 a 5 rano obowiązuje godzina policyjna, w niektórych regionach jest ona wydłużona w weekendy i zaczyna się wówczas o godz. 18.

 

Na Węgrzech restauracje i kawiarnie mogą przygotowywać posiłki tylko na wynos, a hotele mogą przyjmować tylko gości podróżujących w celach biznesowych lub edukacyjnych. Między godz. 20 a 5 rano obowiązuje godzina policyjna. Zamknięte pozostają kina, teatry, siłownie i baseny.

 

W Danii nieczynne są centra handlowe poza sklepami spożywczymi i aptekami, nauczanie w szkołach odbywa się zdalnie, a w spotkaniach może brać udział do pięciu osób.

 

W Szwajcarii zamknięte są sklepy niesprzedające podstawowych produktów, prywatne spotkania ograniczono do maksymalnie pięciu osób. Nie działają także placówki kultury i obiekty sportowe. Restauracje i bary mogą prowadzić sprzedaż tylko na wynos. Pracodawcy muszą wprowadzić pracę zdalną tam, gdzie jest to możliwe.(PAP)

 

adj/ jar/

Bieszczady: Drugi stopień zagrożenia lawinowego; spory ruch turystyczny

0

W Bieszczadach w weekend jest spory ruch turystyczny. Powyżej górnej granicy lasu obowiązuje drugi stopień zagrożenia. Na trasach zjazdowych w regionie panują dobre warunki narciarskie.

„Zagrożenie lawinowe występuje na stromych stokach, w miejscach zwiększonego odłożenia przewianego śniegu. Dotyczy stromych zboczy w górnych partiach gór” – powiedział w niedzielę rano ratownik dyżurny bieszczadzkiej grupy GOPR Waldemar Olszewski.

 

Na wielu szlakach panują trudne warunki turystyczne. „Wybierający się w góry powinni pamiętać o odpowiednim obuwiu i stroju oraz zabrać ze sobą m.in. kaloryczne jedzenie, ciepłe napoje, latarki i zapasowe rękawiczki” – zauważył Olszewski.

 

Przypomniał, że należy także „mieć ze sobą też naładowany telefon komórkowy, a w nim aplikację +Ratunek+”.

 

W bieszczadzkich dolinach leży 30-40 cm mokrego, topniejącego śniegu, w górnych partiach gór zaś pokrywa śnieżna waha się od 50 do 90 cm; miejscami zaspy przekraczają 150 cm.

 

Na trasach zjazdowych w regionie są dobre warunki narciarskie. W ośrodkach narciarskich obowiązuje nakaz zasłaniania ust i nosa. W kolejkach trzeba zachować co najmniej półtorametrowy dystans. Narciarze oraz osoby towarzyszące zachęcane są do korzystania z płynów do dezynfekcji.

 

W Bieszczadach i Beskidzie Niskim, szczególnie na wyciągach narciarskich, jest spory ruch turystyczny.(PAP)

 

autor: Alfred Kyc

Zakopane pełne turystów; noc minęła spokojnie

0

Do Zakopanego na weekend przyjechali turyści, co widać po ruchu ulicznym; hotele i pensjonaty są wypełnione. Policja oceniła, że przestrzeganie zasad sanitarnych przez turystów zdecydowanie się poprawiło. Pod Tatry przyjechały dodatkowe siły policji, które pilnują porządku m.in. na Krupówkach.

„To była bardzo spokojna noc w Zakopanem. Praktycznie nie odnotowaliśmy żadnych charakterystycznych zdarzeń, które by miały znaczenie dla porządku i bezpieczeństwa” – powiedział PAP rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek.

 

Pod Tatrami da się zauważyć wiele patroli policyjnych, szczególnie na Krupówkach, gdzie w miniony weekend dochodziło do łamania przepisów sanitarnych. Minionej nocy z soboty na niedzielę policja odnotowała pojedyncze osoby, które nie miały ubranych maseczek ochronnych. Jedna z zatrzymanych osób, którą policjanci chcieli ukarać za brak maseczki, chciała wręczyć policjantom korzyść majątkową w zamian za odstąpienie od czynności. Ta osoba została zatrzymana i odpowie za usiłowanie wręczenia łapówki.

 

Łącznie od piątku do niedzieli rano policja przeprowadziła w powiecie tatrzańskim 189 interwencji. Odnotowano 249 wykroczeń i nałożono 189 mandatów karnych, z czego 151 dotyczyło nie zakładania maseczek. Pozostałe to mandaty porządkowe, głównie dotyczące spożywania alkoholu w miejscach publicznych. 60 wniosków o ukaranie zostało skierowanych do sądu, z tego 50 dotyczy braku założonych maseczek.

 

Policjanci wspólnie z inspektorami sanepidu prowadzą także kontrole obiektów gastronomicznych i stacji narciarskich. Na 36 przeprowadzonych kontroli stwierdzono jedną nieprawidłowość w lokalu gastronomicznym.(PAP)

 

autor: Szymon Bafia

 

szb/ amac/

Hołownia: W najbliższym czasie nie planujemy żadnych parlamentarnych transferów

0

W najbliższym czasie nie planujemy żadnych parlamentarnych transferów, mamy na Wiejskiej mocną ekipę; rejestrując koło poselskie osiągnęliśmy nasz cel zapowiadany od listopada ubiegłego roku – mówi w wywiadzie dla PAP lider ruchu Polska 2050 Szymon Hołownia.

PAP: W tym tygodniu zarejestrowane zostało sejmowe koło Polski 2050. Do ruchu dołączyła dotychczasowa posłanka Nowoczesnej Joanna Hennig-Kloska (KO). Jakie będą pierwsze wasze inicjatywy, działania w Sejmie?

 

Szymon Hołownia: Koło poselskie było nam potrzebne, by móc korzystać w parlamentarnej pracy, z większej liczby narzędzi. Do tej pory nasze posłanki traktowane były jako niezrzeszone, teraz będzie im przysługiwać więcej czasu na udział w debatach, prawo do składania poprawek w drugim czytaniu, wniosków o uzupełnienie porządku obrad, będziemy też mieli swoje miejsce w budynku Sejmu, co wydatnie ułatwi nam działanie. Nasze posłanki będą pracować w komisji finansów publicznych, zdrowia, infrastruktury, do spraw Unii Europejskiej. Już pierwszego dnia istnienia koła zgłosiły szereg poprawek do rządowej ustawy „działowej”. Obecnie, poza bieżącą pracą, planują wspólną interwencję poselską dotyczącą przeciągających się wypłat z tarcz.

 

PAP: Pojawiały się również głosy, że po zaskoczeniu i niezadowoleniu koalicjantów PO pomysłem sformowania „Koalicji 276”, do Polski 2050 miałoby dołączyć znacznie więcej posłów Nowoczesnej. Czy taki scenariusz jest wciąż możliwy?

 

S.H.: W najbliższym czasie nie planujemy żadnych parlamentarnych transferów. Do naszego ruchu wciąż dołącza wiele wspaniałych osób – samorządowców, działaczy społecznych. Jesteśmy ruchem politycznym, ale przede wszystkim obywatelskim. Nie żyjemy wyłącznie tym, co dzieje się w parlamencie. Mamy na Wiejskiej mocną ekipę w Sejmie, świetnego reprezentanta w Senacie, osiągnęliśmy nasz cel zapowiadany od listopada ubiegłego roku. Polityka w Polsce stała się w ostatnich tygodniach, chyba również za naszą sprawą, bardzo dynamiczna, nie mogę więc stwierdzić, że zatrzaskujemy nasze drzwi w Sejmie, na pewno je jednak w tej chwili przymykamy.

 

PAP: Zatem, Polska 2050 nie podejmie próby zbudowania klubu parlamentarnego, co dałoby Wam znacznie większe możliwości działania – m.in. dłuższy czas wystąpień w czasie obrad, reprezentacje w Konwencie Seniorów?

 

S.H.: Koło poselskie nie może bardzo wiele, ale my – chcąc zrobić w tym Sejmie wszystko, co tylko się da – uważamy zarazem, że jego czas już minął, że czas na nowe wybory i nowy Sejm. Tu uchwyciliśmy przyczółek, niezbędny do politycznej pracy, ale naszym celem jest jak najsilniejsza reprezentacja w kolejnym Sejmie, który w przeciwieństwie do tego, będzie się może wreszcie kojarzył Polakom z nadzieją.

 

PAP: Polska 2050 zawsze otwarcie mówiła, że jest gotowa do konstruktywnej współpracy także z politykami Zjednoczonej Prawicy. Wysyłacie też sygnały o budowaniu bardziej konserwatywnego skrzydła ruchu, a przy obecnym konflikcie w Porozumieniu Jarosława Gowina, może się zdawać, że jest ku temu dobra okazja. Czy prowadzicie rozmowy z politykami koalicji rządzącej, czy takie sygnały mają bardziej np. siać niepokój władz Zjednoczonej Prawicy?

 

S.H.: Zgłasza się do nas wielu polityków zainteresowanych naszym ruchem, sporadycznie zdarzają się wśród nich przedstawiciele obozu, który dziś rządzi Polską. W tej chwili nie ma jednak planów, by któryś z nich dołączył do naszego ruchu. Zaś co do wspólnych działań – oczywiście bardzo chętnie wesprzemy Zjednoczoną Prawicę w ratyfikacji unijnego Funduszu Odbudowy, na który czekają miliony doświadczonych przez epidemię Polaków. Jarosław Kaczyński nie poradzi sobie z tym sam, bo szantażuje go po raz kolejny Zbigniew Ziobro, a my zrobimy wszystko, żeby polscy przedsiębiorcy i pracownicy choćby przez tydzień dłużej byli zakładnikami tego nieudolnego rządu.

 

PAP: Niedawno b. prezydent Bronisław Komorowski oświadczył, że z ruchem Polska 2050 wiąże duże nadzieje. Mówił też, że b. premier Donald Tusk, jako autorytet na opozycji, mógłby odegrać dużą rolę w jej zjednoczeniu. Jak odbiera Pan pochlebne opinie polityków związanych z PO? Czy podziela Pan opinię b. prezydenta na temat Tuska?

 

S.H.: Każde słowo docenienia naszej pracy nas cieszy, podobnie jak cieszą nas wzmagające się ataki na nas ze strony organów propagandy partii rządzącej, to znaczy że rośniemy w siłę. Donald Tusk to polityk z ogromnym, również międzynarodowym doświadczeniem, zawsze warto słuchać go z uwagą. Natomiast dalecy jesteśmy od fetyszyzowania idei „jednoczenia opozycji”. Zanim zaczniemy rozmawiać o 276 mandatach, chcielibyśmy najpierw uzgodnić wspólnie cztery czy pięć punktów, co do których zgadzamy się, że bylibyśmy w stanie zrobić je wspólnie po wygranych wyborach. Współpracować można przy wszystkim, włącznie z tworzeniem list wyborczych – jeśli na pół roku przed wyborami okaże się, że to rzeczywiście coś zmienia. I my oczywiście do takiej współpracy, i eksperckiej i politycznej, jesteśmy gotowi.

 

PAP: Polska 2050 deklaruje, że przy zawieraniu ewentualnych koalicji wyborczych, ważne jest dla was wyznaczenie czterech, pięciu wspólnych priorytetów do zrealizowania w przypadku przejęcia władzy. Jakie Pana zdaniem są te najbardziej palące, najpilniejsze kwestie do zrealizowania?

 

S.H.: Najważniejszy wyzwaniem, co oczywiste, będzie rzecz jasna wyprowadzenie Polski ze średnio i długookresowych skutków pandemii. Kołem zamachowym odbudowy gospodarki bez wątpienia powinna się stać zielona transformacja, na którą znaczne środki przekazywać będzie w najbliższych latach Unia Europejska. Dekada 2020 – 2030 będzie absolutnie kluczowa dla osiągnięcia celów wyznaczonych na rok 2050. Odbudowy, i po pandemii i po nieudolności PiS-u, wymagać będą usługi publiczne: ochrona zdrowia, edukacja, transport publiczny. Na nowo musimy ustalić priorytety w zakresie bezpieczeństwa.

 

Przedstawimy szczegółowy program działań w każdym z tych obszarów, przedstawią je też pewnie inne ugrupowania. Myślę, że już dziś moglibyśmy zacząć dogadywać się co do niezbędnych reform ustrojowych, niezbędnych po dewastacji samego rdzenia państwa przez PiS. Trzeba naprawić system kontroli konstytucyjności prawa, przywrócić niezawisłość sądownictwa i je realnie zreformować, tak by efektywnie służyło Polakom, trzeba odpolitycznić prokuraturę, odpartyjnić media publiczne. Każdy z tych projektów trzeba przygotować w dwóch wariantach: gdy będziemy dysponować większością konstytucyjną i bez niej. Pracy już jest aż nadto. Związani z naszym ruchem eksperci już tę pracę wykonują.

 

PAP: W kampanii wyborczej zapowiadał Pan nową jakość w polityce, nowe twarze, jednak lista ekspertów ruchu i transferowe nazwiska pokazują, że na nowe pokolenie polityków, jeszcze musimy poczekać. Jaki jest plan na tę nową jakość?

 

S.H.: Nie da się zbudować koła w istniejącym Sejmie z posłów innych, niż ci, którzy już w nim są. Media skoncentrowane wyłącznie na parlamentarzystach, nie chcą zauważać innych nazwisk: społeczników, ekspertów, samorządowców, którzy stale do nas dołączają, i których pokazujemy. Nasze stowarzyszenie liczy już ponad 1100 członków w całej Polsce, wolontariuszy jest prawie 25 tysięcy, do partii – którą mam nadzieję lada tydzień sąd nam zarejestruje – zgłaszają się ludzie, dla których będzie to pierwsza partyjna przynależność.

 

Nasi eksperci współpracujący z Instytutem Strategie 2050, to też w przeważającej większości specjaliści, którzy do tej pory nie angażowali się w obszarze polityki. Łączymy świeżość obywatelskiej energii i nowego spojrzenia z doświadczeniem. Rozumiem, że zmagające się z uwiądem formacje polityczne bardzo chciałyby zapisać nas do swojego klubu, ale nie ma do tego podstaw.

 

PAP: Co Pana zdaniem należy zrobić z obecnym kryzysem aborcyjnym. Jak go rozwiązać ?

 

S.H.: Przywrócić jak najszybciej status quo ante, czyli ponownie ustawę z 1993 r. Następnie zacząć proces tworzenia panelu obywatelskiego, który pozwoli nam napisać pytanie albo pytania do referendum. Potem – ale to już po nowych wyborach – referendum. Klasa polityczna po wyroku z 22 października utraciła moralne prawo do rozstrzygania tej kwestii, Polki i Polacy dali temu dobitnie wyraz na ulicach.

 

PAP: Polska 2050 przedstawia się jako ugrupowanie na pokolenia, nie na kadencję. Co zatem zamierzacie konkretnie zrobić dla młodych ludzi? Pytam m.in. o takie kwestie, jak mieszkalnictwo, edukacja, czy innowacyjność.

 

S.H.: Nie chodzi o to, by skoncentrować się wyłącznie na młodych, a zaniedbać np. rosnącą grupę seniorów. Wszystkie proponowane przez nas rozwiązania będą musiały realizować postulat solidarności międzypokoleniowej. W ramach naszych prezentacji „Wiemy jak” jeszcze przed wakacjami pokażemy nasz pomysł na wymęczony zbędnymi reformami, nieustannie poddawany ideologizacji, nadmiernie „testocentryczny”, system edukacyjny w Polsce.

 

Kryzys mieszkaniowy w Polsce, nazywany przeze mnie „matką kryzysów”, bo brak mieszkań dla młodych przekłada się przecież na ich słabszą pozycję na rynku pracy, na niższą dzietność, a to z kolei dewastuje np. system emerytalny, którego nie umiał rozwiązać w Polsce nikt przez ostatnich 30 lat, trzeba rozwiązać całą baterią działań zwiększających dostępność tanich mieszkań na wynajem, stymulacją finansową samorządów by przywracały do użytku setki tysięcy polskich pustostanów, zakładały komunalne banki mieszkaniowe. Szczegóły też z pewnością pokażemy przed wyborami, tym bardziej że na naszym pokładzie jest specjalistka w tym zakresie, Hanna Gill-Piątek.

 

Innowacyjność zaś to nie zaklęcia o milionach polskich samochodów elektrycznych, a właśnie dobra szkoła, odideologizowana uczelnia, państwo które wie, że badania i rozwój to krwiobieg nowego świata. Powtarzam: najbliższe lata upłyną nam pod znakiem walki o klimat i zielonej transformacji. Z potencjałem jaki prezentują dziś polscy studenci i naukowcy, mamy szansę spokojnie stać się liderem innowacji w tym zakresie, a pozyskanie finansowania na nie będzie dużo prostsze. (PAP)

 

Rozmawiała Monika Zdziera

 

autor Monika Zdziera

 

mzd/ mrr/

Lempart: Sprawy w sądzie nie powstrzymają mnie przed organizacją kolejnych protestów

0

Sprawy w sądzie nie powstrzymają mnie przed organizacją kolejnych protestów – podkreśliła w niedzielę liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Marta Lempart. Jej zdaniem to właśnie protesty skłoniły poszczególne partie, w tym PO, do zajęcia stanowiska w sprawie aborcji.

W lutym prokuratura przedstawiła aktywistce zarzuty dotyczące m.in. znieważenia funkcjonariuszy policji oraz sprowadzenia zagrożenia dla życia ludzi w czasie epidemii. O to, czy sprawy wytoczone przeciwko niej powstrzymają ją przed organizacją kolejnych protestów, Lempart pytana była w niedzielnej rozmowie na antenie Radia Zet.

 

„Na pewno mnie to nie powstrzyma. Ja się cieszę, że panowie znaleźli odwagę, żeby postawić zarzuty mnie, a nie napadać nastolatki, bo to robili przez ostatnie kilka miesięcy” – powiedziała. „Mnie to nie powstrzyma, a dzięki temu, że to się dzieje wokół mnie, myślę, że trochę odetchną ludzie, ci zaszczuwani przez władzę, których władza tropiła zastępczo, bo nie mieli odwagi przyjść po mnie i po inne dziewczyny ze Strajku Kobiet” – dodała, podkreślając, że do tej pory „władza przegrała z nią wszystkie sprawy”.

 

W rozmowie padło również pytanie o stanowisko Platformy Obywatelskiej w sprawie aborcji. „To, że Platforma Obywatelska zajęła stanowisko, jest sukcesem ludzi protestujących na ulicach, bo ludzie też domagali się tego. Bardzo długo tak było, że Platforma, większość partii tego unikała. To, że wszystkie partie zajęły stanowisko, to, że ja teraz mogę mówić, która partia co mówi o aborcji, to jest wielki sukces ludzi” – oceniła Lempart.

 

Zaznaczyła też, że mówiąc o poparciu dla wszystkich inicjatyw legalizujących aborcję, trzeba być konsekwentnym. „Mogę uznać, że to (stanowisko PO – PAP) jest koszmarny model z lat 90-tych, który nie jest na nasze czasy, ale to jest moja osobista opinia” – powiedziała.

 

Pytana o głosy płynące ze strony PiS, zgodnie z którymi to ona nakłaniała lidera PO Borysa Budkę do przyjęcia nowego stanowiska w zamian za przyszłe stanowisko w rządzie, Lempart odparła, że był to przekaz partyjny, który „pokazuje, jak myślą ludzie z PiS”.

 

„Platforma usłyszała głos suwerena, PiS tego nie potrafi, to wiemy od dawna” – oceniła. Dopytywana, czy nie było żadnych rozmów, Lempart podkreśliła: „Były rozmowy, ulica mówiła do Borysa Budki, a Borys Budka posłuchał”. Podkreśliła przy tym, że „nie jest to kwestia tylko Borysa Budki”. „To jest kwestia Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i kobiet w Platformie, które – jestem pewna – ten głos ulicy poniosły tam, gdzie trzeba” – podkreśliła.

 

Przedstawione w tym tygodniu stanowisko PO ws. aborcji zakłada przywrócenie trzech przesłanek umożliwiających przerwanie ciąży, które obowiązywały do czasu publikacji październikowego wyroku TK. Ponadto – w szczególnie trudnych sytuacjach, po konsultacjach z psychologiem i lekarzem – możliwe byłoby dokonanie aborcji do 12. tygodnia ciąży.(PAP)

 

autorka: Sonia Otfinowska

 

sno/ amac/

Formuła 1: Od poniedziałku rusza budowa toru w Monako

0

W poniedziałek rozpocznie się budowa toru wyścigowego w Monako, na którym 23 maja zostanie rozegrany tegoroczny wyścig Grand Prix Formuły 1 – oficjalnie poinformowali przedstawiciele Automobile Club de Monaco.

Tym samym organizatorzy zdementowali pojawiające się informacje o możliwości kolejnego odwołania imprezy z powodu zagrożenia epidemicznego. 

Uliczny tor w Monako corocznie wymaga specjalnego przygotowania, prace zajmują od sześciu do ośmiu tygodni. W tym roku oprócz wyścigu F1 na torze zostanie rozegrana także runda E-Prix, która zaplanowana jest 8 maja.

 

Wyścig o Grand Prix Monako rozgrywany jest od 1954 roku. Runda F1 nie odbyła się tam tylko raz, w 2020 została odwołana z powodu pandemii Covid-19.

 

Grand Prix Monako ma być w sezonie 2021 piątą rundą mistrzostw świata. Rywalizacja rozpocznie się 28 marca w Bahrajnie, a zakończy 12 grudnia w Abu Zabi. (PAP)

 

wha/ krys/

Na grzbiecie słonia jak królowa czyli zwierzęta w turystyce Nepalu

0

Sauraha, miejscowość w południowym Nepalu słynęła z polowań, w których brała udział królowa Elżbieta II. Wielką atrakcją dla turystów są teraz przejażdżki na słoniach. Według ekspertów odbywa się to kosztem zdrowia tych zwierząt.

„Ludzie długo opowiadali o tym polowaniu. Tak samo, jak i o innych polowaniach organizowanych przez naszych władców dla gości Królestwa Nepalu” – tłumaczy PAP Dhruba Giri, właściciel hotelu Sapana w miejscowości Sauraha, na obrzeżu parku narodowego Chitwan.

 

Jest koniec lutego 1961 r. Królowa Elżbieta II przesiadła się do drewnianej, ale wygodnej skrzyni, zamocowanej na grzbiecie słonia. Ten na polecenie kornaka, dźwignął w górę cztery osoby – królową brytyjską wraz ze strzelcem i dwoma poganiaczami.

 

Polowanie na tygrysy w dżungli Chitwanu, odbywane na zaproszenie nepalskiego króla Mahendry, można było zacząć. Wcześniej 327 słoni utworzyło krąg, który powoli się zacieśniał. Na filmach archiwalnych książę Filip strzela z wysokości słonia, lecz to nie jemu należy przypisać zabicie tygrysiej bestii.

 

„Teraz oczywiście nikt, nie pozwoliłby na strzelanie do tygrysów! Chyba, że z aparatów fotograficznych na safari” – zauważa ze śmiechem Giri, przyznając, że przejażdżki na grzbiecie słonia są główną atrakcją parku. „Amerykańscy turyści, którzy tu przybywają, są przeciwni tym przejażdżkom, ale dla innych gości, to jest obowiązkowy punkt programu” – wyjaśnia.

 

„Nie wiem, co w tym miałoby być złego. Słonie są ogromne i silne” – mówi PAP Samir Shah, turysta z Katmandu. „Królowie i maharadżowie tak przecież niegdyś podróżowali i tak polowali” – dodaje.

 

„Badania zdrowia i dobrostanu słoni trzymanych w niewoli wykazują niedożywienie, fizyczne deformacje i kontuzje, rany od bicia i ropnie od siodeł, poronienia i martwe płody oraz niemal ustawiczne problemy rozrodcze” – pisze w tygodniku „Nepali Times” Michelle Szydlowski, doktorantka na Uniwersytecie Exeter, która od czterech lat prowadzi w Nepalu badania nad słoniami trzymanymi w niewoli.

 

„Co więcej, większość słoni w rejonie Saurahy nie może położyć się dla odpoczynku, wytarzać się na ziemi lub kopać w ziemi, co jest niezbędne dla zdrowia stóp i stawów. Są bowiem przywiązywane łańcuchami za tylne kończyny od umocowań” – zwraca uwagę badaczka opisując tresurę, opierającą się na częstym używaniu haków, co sprawia zwierzętom ból.

 

Sauraha jest miastem, z którym związani są liczni hodowcy słoni. Według dziennika „The Himalayan Times” i źródeł rządowych w niewoli jest tam ponad 200 zwierząt. Słonie stoją pod przewiewną konstrukcją, uwiązane do jednego z czterech żelaznych słupów podtrzymujących dach. Śpią na stojąco – przechylając się podnoszą trąbę, która służy im jako oparcie względem jednego ze słupów.

 

„Nie robimy im krzywdy. Słonie mają tutaj świetne życie” – oponuje Shishir Sharma, który organizuje przejażdżki na słoniach. „Słonie to część naszej kultury i od wieków są udomowione. Walczyły w bitwach, pracują na roli i w dżungli” – podkreśla.

 

„Większość badaczy zdała sobie sprawę, że należące do państwa słonie są niezbędną częścią walki z kłusownictwem. Podczas monsunu słonie są jedynym rozwiązaniem, gdy trzeba dostać się do parku” – przyznaje Michelle Szydlowski.

 

Jednak zdaniem badaczki w rejonie Saurahy coraz trudniej o doświadczonych kornaków, poganiaczy słoni nazywanych „mahoutami”, którzy najczęściej pochodzili z grupy etnicznej Tharu.

 

„Niestety wiedza mahoutów dotycząca obchodzenia się ze słoniami zanikła. Doświadczeni mahouci zdecydowali się na inną, lepszą pracę, żeby uciec od piętna niskiej kasty i słabo płatnego zawodu” – tłumaczy. „W zawodzie pozostali młodsi i niedoświadczeni mężczyźni, którzy używają przemocy wobec słoni” – podkreśla.

 

„Kiedyś mahout dzielił swe życie ze słoniem. Dosłownie, czasami trwało to przez wszystkie lata życia. Znał słonia od małego i go rozumiał. To bardzo mądre zwierzęta” – mówi PAP Bishnu Choudhary, doświadczony kornak z Saurahy. „Każdy powinien mieć jedno zwierzę pod opieką, ale teraz jest z tym różnie. Zwłaszcza kiedy biznes przejmuje ktoś zupełnie z zewnątrz. Ktoś, kto nigdy nie miał ze słoniami nic wspólnego” – tłumaczy.

 

„Bojkot wykorzystywania słoni w turystyce niesie za sobą niebezpieczeństwo osiągnięcia przeciwnych do zamierzonych skutków” – pisze w „Nepali Times” Lisa Choegyal, związana z Nepalem i turystyką od kilkudziesięciu lat. „Naiwne wezwania do wypuszczenia słoni na wolność nie są realistyczną opcją” – uważa. Wśród przeciwskazań wymienia ograniczone dla nich środowisko w Nepalu i brak alternatywnych źródeł utrzymania dla miejscowych, którzy żyją z turystyki.

 

Szydlowski zaznacza, że presja społeczna, której celem jest wprowadzenie wyższych standardów w podejściu do słoni, nie oznacza wcale natychmiastowej eliminacji tej branży turystyki. Badaczka opowiada się za stworzeniem nowych miejsc pracy przy słoniach dla kornaków.

 

„Jesteśmy taką alternatywą” – mówi Dhruba Giri z hotelu Sapana. Ośrodek leży w pobliżu parku, nad rzeką. „U nas nie ma przejażdżek. Wykupiliśmy spory kawałek ziemi i słonie, które można tu tylko oglądać. Zatrudniamy dobrych mahoutów” – opowiada.

 

Słonie w w ośrodku „Sapan”, co w języku nepalskim oznacza „marzenie senne”, wyprowadzane są codziennie nad wodę. Turyści siedząc na tarasie restauracji hotelowej, mogą z bliska oglądać zwierzęta kąpiące się w rzece. „Wielu gościom to w zupełności wystarcza” – dodaje Giri.

 

Z Saurahy Paweł Skawiński (PAP)

 

pas/ jo/ mars/

Premier Izraela: Idź, zaszczep się, zdobądź więcej praw niż osoba niezaszczepiona…!

0

Od niedzieli osoby posiadające tzw. zielony paszport – zaszczepione przeciwko Covid-19 i te, które wyzdrowiały – będą mogły korzystać z siłowni i basenów, uczestniczyć w wydarzeniach sportowych, kulturalnych i religijnych, przebywać w hotelach i w synagogach.

W związku z systematycznym spadkiem wskaźników zapadalności, szczególnie wśród grup wysokiego ryzyka – do czego przyczyniła się sprawna kampania szczepień – izraelskie władze zdecydowały się na poluzowanie niektórych obostrzeń nałożonych pod koniec grudnia w ramach tzw. trzeciego lockdownu.

 

Sklepy, centra handlowe, targowiska i biblioteki będą otwarte dla wszystkich Izraelczyków, jednak część miejsc – w tym niektóre synagogi – będą dostępne tylko dla osób zaszczepionych oraz ozdrowieńców.

 

„Zielony paszport” – przemianowany ostatecznie na „zieloną przepustkę”, by uniknąć skojarzeń ze swobodnymi podróżami zagranicznymi – może być przyznany tym, którzy co najmniej tydzień wcześniej przyjęli drugą dawkę szczepionki i około 740 tys. osobom, które przeszły zakażenie koronawirusem. Będzie on ważny sześć miesięcy od daty otrzymania drugiej dawki.

 

Istnieją trzy sposoby otrzymania przepustki. Izraelczycy mogą ściągnąć wymagany certyfikat bezpośrednio na telefon komórkowy za pomocą aplikacji, przez stronę ministerstwa zdrowia – w wersji do wydrukowania, a korzystając z infolinii ministerstwa mogą zamówić przepustkę pocztą tradycyjną. W każdym przypadku muszą podać swoje dane osobowe.

 

Właściciele placówek, które honorują „zielone przepustki”, nie będą potrzebowali dodatkowego sprzętu do skanowania kodów QR znajdujących się na przepustce, ponieważ umożliwia to aplikacja w telefonie, zobowiązani będą jednak do umieszczenia przy wejściu specjalnego zielonego oznakowania oraz informacji w języku hebrajskim, arabskim i angielskim o obowiązku przedstawienia certyfikatu przez klientów.

 

Dzieci, które przeszły zakażenie koronawirusem, również mogą otrzymać przepustkę i towarzyszyć swoim rodzicom. Reszta najmłodszych będzie musiała mieć negatywny wynik testu, by np. przebywać w hotelu czy korzystać z basenu.

 

Pomimo wejścia w życie systemu „zielonych przepustek” nadal obowiązują ograniczenia w liczbie osób przebywających jednocześnie w danym obiekcie. W wypadku siłowni i basenów obowiązuje zasada, że jest to jedna osoba na siedem metrów kwadratowych, a podczas imprez kulturalnych i sportowych w pomieszczeniach może znajdować się 300, a na dworze 500 osób.

 

Znajdujący się na przepustce certyfikat generowany w postaci kodu QR został już skrytykowany jako łatwy do podrobienia. Według kanału 12. telewizji na komunikatorze Telegram ponad 100 tys. użytkowników dołączyło do grup oferujących fałszywe kody do kupienia.

 

Minister zdrowia Juli Edelsztajn zapowiedział surowe kary za łamanie prawa w tym zakresie, jednocześnie zapewnił, że „w Izraelu nie będzie przymusowych szczepień” i „nie będzie żadnych sankcji wobec tych, którzy się nie szczepią”.

 

Ponad 4,2 miliona z 9,3 milionów Izraelczyków otrzymało już pierwszą dawkę szczepionki, z czego 2,8 miliona przyjęło obie dawki. Obecnie około 3 miliony osób w kraju nie kwalifikuje się do szczepienia. W skład tej grupy wchodzą dzieci poniżej 16 roku życia oraz ozdrowieńcy.

 

„Idź, zaszczep się, zdobądź +zieloną przepustkę+ i zacznij swój powrót życia” – zachęcał w sobotę wieczorem premier Benjamin Netanjahu. Wkrótce potem strona ministerstwa zdrowia przestała czasowo działać z powodu wzmożonej aktywności użytkowników.

 

Autorka: Joanna Baczała (PAP)

 

baj/ mars/

40 lat temu zmarł Wojciech Wiszniewski. „Tak naprawdę zaistniał jako reżyser dla szerszej publiczności dopiero po swej śmierci”

0

21 lutego 1981 roku zmarł nagle na zawał serca – w przeddzień swoich 35 urodzin – Wojciech Wiszniewski, reżyser, dokumentalista – twórca m.in. „Elementarza”, uznanego za jedno z arcydzieł polskiej kinematografii, niezrównaną syntezę Polski połowy lat 70.

„Rezultatem tak skomponowanego filmu stała się niezrównana synteza Polski z połowy lat siedemdziesiątych łącząca przenikliwą w dokumentalnym kształcie i odartą z jakichkolwiek ideologicznych złudzeń autorską wizję tego, jak jest, z tym wszystkim, co w sferze emocjonalnej stanowiło wyraz niepokoju głęboko osobistego zarówno autora, jak i widza co do niewiadomego jutra. Niezwykłość dokumentu Wiszniewskiego polega na tym, że wszechobecna w nim inscenizacja nie tylko nie gubi i nie fałszuje prawdy, ale pozwala ją na różne sposoby wydobyć” – napisał o „Elementarzu” prof. Marek Hendrykowski, redaktor monografii „Wojciech Wiszniewski” (2006). 
„Dnia 22 lutego, w niedzielę, w głównym wydaniu dziennika tv, zaraz po relacji z powitania w Moskwie naszej delegacji na XXVI Zjazd, podana została wiadomość o nagłej śmierci reżysera filmowego Wojciecha Wiszniewskiego. Prezenter, przewidzianym na takie okoliczności +martwym+ głosem wymienił kilka tytułów filmów krótkometrażowych, zrealizowanych przez zmarłego, kończąc całość sentencją, iż kultura polska poniosła dotkliwą stratę równą odejściu Cybulskiego, Kobieli (było jeszcze trzecie nazwisko, ale nie zapamiętałem). Przygotowywał się Wiszniewski do debiutu w filmie fabularnym. Miał 34 lata. Koniec informacji” – napisał Zdzisław Pietrasik w tygodniku „itd” 1 marca 1981 roku. „Telewidz, który chodzi do kina, ale nie jest czytelnikiem pism branżowych czy bywalcem festiwali usłyszał zapewne nazwisko po raz pierwszy” – dodał. 

„Tak naprawdę zaistniał jako reżyser dla szerszej publiczności dopiero po swej śmierci. W 1981 roku, w czasie istnienia legalnej +Solidarności+, gdy zdjęto z półek wiele zakazanych przez cenzurę prac polskich filmowców” – napisał Jan Strękowski w Culture.pl, nazywając Wiszniewskiego „rekordzistą wśród półkowników”.

 

„Był czołowym przedstawicielem polskiego dokumentalizmu kreacyjnego i jednym z najbardziej bezkompromisowych reżyserów lat 70. Tworzył na wskroś autorskie, przepełnione ironią freski społeczne, konsekwentnie demaskując system socjalistyczny. Wśród filmowców postrzeganych przez ówczesne władze za niebezpiecznych był jednym z rekordzistów – aż 9 na 12 zrealizowanych przezeń filmów zostało zatrzymanych przez cenzurę” – napisał Marcin Zembrzuski w artykule „Wojciech Wiszniewski – zapomniany geniusz” (2012).

 

„Wojciech Wiszniewski, najbardziej utalentowany ze swojego pokolenia, płacił najwięcej” – ocenił po latach Kazimierz Kutz.

 

„Brał tematy prosto z życia, robił film, bo miał coś ważnego do powiedzenia. Mijały lata, młodzi i starzy reżyserzy produkowali kolejne filmy, dobre i złe, częściej złe. Krytyka niezmiennie pisała potrzebie tematu współczesnego, dysponenci niezmiennie nawoływali do tworzenia obrazów, dających całą prawdę skomplikowanej rzeczywistości. Filmy Wiszniewskiego, ciągle tylko krótki metraż, pokazywano na jakichś zamkniętych pokazach, na festiwalach o zasięgu ograniczonym” – pisał Pietrasik.

 

„Elementarz” to film trwający zaledwie osiem minut. Pierwotnym zamysłem filmu było wspomnienie o zmarłym 8 października 1974 r. Marianie Falskim, autorze najpopularniejszego podręcznika nauki czytania i pisania, na którym wychowały się całe pokolenia Polaków. Wiszniewski zestawił polski alfabet i „Katechizm polskiego dziecka” – wiersz Władysława Bełzy, zaczynający się się od słów „Kto ty jesteś?” – z przejmującymi zdjęciami filmowymi Jerzego Zielińskiego, co dało niezwykły rezultat.

[ZOBACZ FILM „ELEMENATRZ”]

„Twórczo potraktowany temat tożsamości zyskał w tym filmie nowy, nieoczekiwany wymiar. Opisując otaczający go świat i ukazując jego porażającą zarówno materialną, jak i duchową – degenerację, brzydotę i ogólne skarlenie, Wiszniewski nie dał żadnych szans propagandowym fałszom ani nawet półprawdom. W trakcie projekcji z coraz większą intensywnością dociera do nas myśl, że mamy tu do czynienia z bezkompromisowo prowadzoną dostępnymi środkami artystycznymi przemyślną walką o zagrożoną tożsamość jednostki i społeczeństwa. Bezpośrednim kontekstem zagrożonego poczucia tożsamości staje się przyczajony tuż za kadrem +homo sovieticus+, którego rozmyta, niedająca się do końca określić sylwetka człowieka bez właściwości i bez prawdziwych korzeni kojarzy się jedynie z martwotą bądź niepohamowaną pasją niszczenia” – napisał prof. Hendrykowski w artykule „Elementarz – arcydzieło polskiego dokumentu” („Kwartalnik Filmowy” 1998).

 

Wojciech Wiszniewski urodził się 22 lutego 1946 roku w Łodzi. Gdy miał pięć lat, jego ojciec Włodzimierz, adwokat, zmarł na zawał serca. By utrzymać rodzinę matka Irena, z domu Czajkowska, musiała wynajmować pokoje m.in. studentom szkoły filmowej. W tym domu na Sterlinga mieszkały całe pokolenia filmowców. W Łodzi nie było klubów, a tam był właśnie rodzaj klubu. Tam każdy mógł przyjść i zostać na noc. Atmosfera jak ze +Wspólnego pokoju+ Uniłowskiego. Plus wspaniała, nieskończenie cierpliwa pani Wiszniewska” – opowiadał Feridun Erol w „Filmówce – powieści o łódzkiej szkole filmowej”.

 

 

Na stancji gościli m.in. Roman Polański, Henryk Kluba i Andrzej Kostenko, który zapamiętał Wojtka jako „samotnego, sponiewieranego chłopca z tendencjami do wykolejenia”. „Wojtkiem ciepło zajął się Kluba. Jemu może zawdzięczać początek swojego rozwoju. Myśmy byli zajęci zabawami i wygłupami, a Kluba odbywał z nim poważne rozmowy” – wspominał Kostenko.

 

Po maturze Wiszniewski rozpoczął studia w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej i Telewizyjnej na wydziale operatorskim – dostał się za drugim podejściem w 1965 r. Później przeniósł się na wydział reżyserii. Jego pierwsza etiuda szkolna „Zawał serca” (1967) dostała nagrodę na festiwalu w Oberhausen.

 

Na studiach przeżył Marzec ’68. „Nie wiadomo było, o czym teraz robić filmy. Z lewa i z prawa dochrzaniali się do nas rozmaici cenzorzy. My z kolei mieliśmy swoje metody. Na przykład Wojtek Wiszniewski przyprowadził na projekcję swojego wuja, łudząco podobnego do Mieczysława Moczara. Filmu nie krytykowano” – wspominał tamten czas dokumentalista Władysław Wasilewski w „Filmówce – powieści o łódzkiej szkole filmowej”.

 

Kolejne filmy Wiszniewskiego to „Ślad” (1970) „Jutro. 31 kwietnia – 1 maja” (1970), „A ona za nim płakała” (1970), „Wilkasy” (1971), „Robotnicy ’71 – nic o nas bez nas” (1972). Ten film – współreżyserowany z Krzysztofem Kieślowskim, Tomaszem Zygadło, Pawłem Kędzierskim i Tadeuszem Walendowskim – nigdy nie został pokazany publicznie w wersji oryginalnej. „Pocięta i przemontowana przy sprzeciwie autorów wersja filmu pt. +Gospodarze+ miała emisję w telewizji” – napisał Strękowski.

 

W 1972 roku Wiszniewski zrealizował „Opowieść o człowieku, który wykonał 552% normy” – film pokazano publicznie dopiero w 1981 roku.

 

Dyplom obronił w 1975 roku – z wyróżnieniem. Dyplomowy film „Wanda Gościmińska – włókniarka” został nagrodzono m.in. Brązowym Smokiem na Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w Krakowie (1976). Kolejnym nagrodzonym Grand Prix na MFFK w Oberhausen (1976) i Brązowym Lajkonikiem w Krakowie (1981) był film „Stolarz”. Na tym samym festiwalu Złotego Lajkonika – i dwa Brązowe – otrzymał „Elementarz” zrealizowany w 1976 roku – te krakowskie nagrody przyznano już po śmierci Wiszniewskiego. Wcześniej – bo w 1979 r. reżyser zdążył odebrać Brązowego Lajkonika za film „Sztygar na zagrodzie” (1978).

 

„Te filmy powstały na podobnej glebie co filmy innych filmowców tej generacji, jednak wyraźnym motywem, który skłaniał Wiszniewskiego do szukania własnego języka, był sprzeciw wobec ograniczeń, jakie narzucali sobie jego koledzy” – napisał Strękowski.

 

„Odnoszę wrażenie, że ci, którzy zjednoczyli się pod sztandarem hasła +kina moralnego niepokoju+, utknęli na etapie szlachetnego, ale naiwnego idealizmu, nie wychodząc poza atak na +złego lub dobrego dyrektora fabryki+” – wyjaśnił Wiszniewski („Kino” 3/80).

 

„Rzeczywistość, która nas otacza, jest zakotwiczona w czasie przeszłym” – pisał w miesięczniku „Kino” dwa lata wcześniej. „Ja sam, jako jej element, wyrastam z czasu minionego. W swoich filmach staram się uzmysłowić widzowi to poczucie ciągłości. Wierzę, że na tej płaszczyźnie możemy się porozumieć. Swoje odczucia oddaję w sposób liryczny, groteskowy, patetyczny i ironiczny, ale nie sądzę, żeby użycie którejś z tych form przesądziło o klasyfikacji gatunkowej. One współistnieją ze sobą. Staram się tak skonstruować utwór, aby widz mógł wybrać sobie tonację, która pasuje do jego temperamentu, nastroju i doświadczenia. Albowiem co jest tragedią, a co komedią, okazuje się z czasem”.

 

Jednym filmem fabularnym Wiszniewskiego jest zrealizowana dla telewizji w 1974 r. „Historia pewnej miłości” – pokazano ją dopiero w 1981 roku.

 

„Miał Wiszniewski opinię człowieka +podpadniętego+. Nie wiadomo dokładnie komu podpadł, za co. Czy tylko on? Podpadnięty – to epitet najbardziej hańbiący system naszej polityki kulturalnej. Dopiero niedawno otrzymał szansę na debit w filmie fabularnym. Nie zdążył” – napisał Pietrasik.

 

Przedwczesna śmierć przerwała pisanie scenopisu „Porwania króla”, który miał być pełnometrażowym debiutem fabularnym Wiszniewskiego – film nigdy nie powstał.

 

„Zamiast filmu – na ekranie telewizora fotografia w czarnej ramce i piękny nekrolog zamiast recenzji. W najbliższym czasie nastąpią wspomnienia tych którzy bardzo żałują. Pisanie nekrologów tym, co nie zdążyli się zrealizować, to jest coś, co robi się u nas ładnie. Stać na to wszystkich: mecenasów opiekunów, dysponentów, sponsorów, recenzentów wewnętrznych i zewnętrznych cenzorów i korektorów. Nie pierwszy to u nas przypadek, że po śmierci rozgrzeszają artystę z domniemanych win ci, którzy są winni naprawdę” – podsumował Pietrasik.

 

„Otaczało go wielu przyjaciół i wielu wrogów. Mimo, że czasami grał, w swoich uczuciach był w gruncie rzeczy bardzo szczery i autentyczny – może dlatego nazywano go +Szajbusem+. Miał w sobie coś ze średniowiecznego barda; strażnika mitów, legend danej kultury; błazna; który pokazywał całe zakłamanie i niedopowiedzenia otaczającego go świata, wreszcie romantycznego bohatera, który zostawiając rodzinę, tragicznie ginie w nierównej walce. Choć brak ojca odczułem wcześnie, jego twórczość pojąłem dopiero później, kiedy sam wiele przeżyłem i zrozumiałem” – wspominał syn reżysera Mateusz Wiszniewski, cytowany w książce „Kronika śmierci przedwczesnych śmierci” Mai Wolny i Piotra Sarzyńskiego (2000).

 

„Szajbus” – to tytuł filmu dokumentalnego o Wiszniewskim zrealizowanego przez Andrzeja Mellina w 1985 roku.

 

„Mieszał wszystkie możliwe gatunki: na materii dokumentu wyżywał swój talent reżysera fabularnego, twórcy groteski, bardzo realistycznie nastawionego surrealisty, podszytego żółcią kpiarza, czasami błazna, który błaznuje i przedrzeźnia po to, żebyśmy przejrzeli. Więc nie wiadomo, czy był dokumentalistą, ale na pewno był fenomenem polskiego kina, człowiekiem nie do zaklasyfikowania” – napisał w Gazecie Wyborczej 17 kwietnia 1991 roku autor ukrywający się pod skrótem (Bum). „Był wspaniały. Jest wspaniały. Wolę nie myśleć o tym, jak dobrym byłby reżyserem filmów fabularnych – to za bardzo bolesne” – dodał.

 

Pogrzeb Wojciecha Wiszniewskiego odbył się na 27 lutego 1981 r. na warszawskich Powązkach. Tego samego dnia telewizja pokazała – zgodnie z dużo wcześniej ustaloną ramówką – premierę „Palacza zwłok” Ladislava Fuksa według scenariusza i w reżyserii zmarłego artysty.

 

„To był (jest, bo nagrane) kawał teatru” – napisała w „Kulturze” Teresa Krzemień, zastrzegając, że „to nie mowa nadgrobowa hołd i tak dalej”.

 

Paweł Tomczyk (PAP)

 

pat/ wj/

Awaria Boeinga 777: Na ziemię spadły części silnika; nikt nie ucierpiał

0

Po awarii samolotu linii United Airlines lecącego z Denver do Honolulu, do jakiej doszło w sobotę, na ziemię upadły fragmenty silnika Boeinga 777, ale maszyna z 241 osobami na pokładzie zdołała zawrócić na lotnisko w Denver i tam wylądować. Nikt nie ucierpiał.

Amerykańskie media pokazują w swych serwisach zdjęcia z dzielnicy willowej w miasteczku Broomfield w stanie Kolorado. W jednym z ogrodów widać spore fragmenty silnika Boeinga, które oderwały się i upadły na ziemię. Policja w Broomfield zapewniła, że nie dotarły do niej żadne informacje o rannych czy szkodach materialnych. 

W momencie awarii na pokładzie samolotu znajdowało się 231 pasażerów i 10 członków załogi. Podróżujący, z którym rozmawiała telewizja CNN, twierdzą, że zaraz po starcie słyszalna była „potężna eksplozja”. Jeden z pasażerów powiedział zaś korespondentowi agencji Associated Press, że wybuch miał miejsce, gdy kapitan wygłaszał swój rutynowy komunikat, a zatem – już po osiągnięciu wysokości przelotowej. Materiały filmowe wskazują, że doszło do zapalenia się silnika.Z komunika Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA), jaki opublikowano w sobotę wieczorem, wynika, że uszkodzeniu uległ prawy silnik maszyny. Do awarii doszło o godz. 13:00 czasu miejscowego w sobotę (godz. 14 w Polsce).

Policja w Broomfield zaapelowała do mieszkańców, by w żadnym wypadku nie dotykali fragmentów Boeinga, zanim Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) i Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) nie zakończą dochodzenia.

(PAP)

 

mars/

Trump zapowiedział wystąpienie o przyszłości Partii Republikańskiej

0

Były prezydent USA Donald Trump 28 lutego wygłosi przemówienie na Konferencji Konserwatywnej Akcji Politycznej (CPAC) w Orlando na Florydzie. Ma mówić m.in. o przyszłości Partii Republikańskiej i ruchu konserwatywnego.

Jak podaje agencja Reuters konferencja odbędzie się w dniach od 25 do 28 lutego. Wystąpienie Trumpa przewidziane jest w przyszłą niedzielę i będzie pierwszym ważnym, odkąd opuścił Biały Dom. Ma w nim także skoncentrować się na polityce imigracyjnej demokratycznego prezydenta Joe Bidena.

 

Trump niedawno skrytykował przywódcę mniejszości republikańskiej w wyżej izbie Kongresu Mitcha McConnella. Senator najpierw głosował za uniewinnieniem byłego prezydenta w procesie impeachmentu, by w chwilę później oskarżyć go o podżeganie zwolenników do ataku na Kapitol.

 

„Partia Republikańska już nigdy nie będzie szanowana ani silna, mając na czele przywódców politycznych, takich jak senator Mitch McConnell” – ocenił m.in. Trump w oświadczeniu wydanym przez jego komitet akcji politycznej (PAC).

 

Amerykańskie media zwracają uwagę, że uniewinnienie Trumpa przez Senat w procesie o impeachment może nie oznaczać jeszcze zakończenia prób zmierzających do powstrzymania go od ubiegania się o prezydenturę w wyborach 2024 roku.

 

Jak podkreśla stacja ABC jego antagoniści mogą się w tym celu odwołać do przepisu konstytucyjnego przyjętego po wojnie secesyjnej. Ostatnie słowo w tej sprawie może należeć do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych.

 

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

 

ad/wr/

Pierwsi azylanci w kadencji Bidena przybyli z Meksyku do USA

0

Do Kalifornii trafiła pierwsza grupa imigrantów ubiegających się o azyl, z których tysiące musiało dotąd czekać na rozpatrzenie ich wniosków azylowych w Meksyku. Pochodzą z Hondurasu, Peru, Nikaragui, Gwatemali i Kuby.

„Dzisiejszy dzień był pełen nadziei. W końcu widzieliśmy, jak 25 osób zostało powitanych z godnością” – powiedział CBS News prawnik Taylor Levy, który pomagał wcześniej dziesiątkom osób ubiegającym się o azyl. Musieli w oczekiwaniu na przesłuchania przez amerykańskie sądy wyjechać do Meksyku.

 

Aby powstrzymać imigrację do USA, administracja Trumpa w 2019 roku uchwaliła program zwany Protokołami Ochrony Migrantów (MPP). Doprowadziło to do wysłania z Ameryki do Meksyku ponad 70 tysięcy osób z różnych krajów ubiegających się o azyl.

 

Według CBS News wiele z nich przebywało na obszarach nękanych przemocą i przestępczością. Czekali miesiącami, a nawet latami w obozach w ciężkich warunkach. Organizacja Human Rights First udokumentowała ponad 1500 napaści, porwań, gwałtów, gróźb, a nawet morderstw na imigrantach.

 

„Dzisiaj zrobiliśmy pierwszy krok, aby rozpocząć bezpieczne, wydajne i humanitarne rozpatrywanie spraw osób kwalifikujących się do azylu ” – powiedział szef Ministerstwa Bezpieczeństwa Kraju (DHS) Alejandro Mayorkas.

 

Zgodnie z szacunkami pierwsza faza procesu rozpatrywania spraw o azyl może objąć około 25 000 osób. Ostatecznie będzie ich prawdopodobnie mniej, ponieważ wielu nie mogąc się doczekać opuściło Meksyk i wróciło do swoich krajów.

 

Niedawno zatrzymani migranci, którzy nigdy nie znaleźli się w programie MPP wciąż stoją w obliczu groźby szybkiej deportacji zgodnie z wciąż obowiązującymi przepisami z czasów Trumpa. Mayorkas ostrzegł potencjalnych migrantów, aby nie podejmowali „niebezpiecznej podróży” na północ.

 

„Ograniczenia obowiązują i będą egzekwowane” – podkreślił.

 

Administracja Joe Bidena wymaga od wszystkich imigrantów ubiegających się o azyl i czekających w Meksyku, przeprowadzenia testów na koronawirusa.

 

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

ad

Zamiast ukarać sprzedawcę, kupił cały jego towar. Policjant gwiazdą internetu (VIDEO)

Policjant z Florydy zamiast podjąć kroki w celu ukarania ulicznego handlarza kwiatami, pomógł mu. Wcześniej na policję wpłynęła skarga na sprzedawcę.

 

Do zdarzenia doszło w Orlando, w stanie Floryda. Funkcjonariusz James Wilson pojechał podjąć stosowne kroki w sprawie ulicznego sprzedawcy kwiatów, który handlował nimi na poboczu ulicy. Było to przed walentynkami. Policjant jednak nie podjął żadnych działań w stosunku do sprzedawcy. Zamiast tego… wykupił cały, pozostały asortyment handlarza.

@dogmomma2three#orlandopolicedepart #humanizingthebadge #orlando #bekind

♬ original sound – Dogs Lives Matter

„Proszę bardzo” – powiedział policjant, wręczając gotówkę. „Tylko musisz mi pomóc zanieść kwiaty do samochodu.”

Nagranie sytuacji zostało upublicznione w serwisie TikTok, gdzie zebrało ponad 40 tys. polubień oraz wiele pozytywnych reakcji ze strony użytkowników mediów społecznościowych.

Red. JŁ

Aligatory to atrakcja dla turystów czy zagrożenie dla mieszkańców? Zobacz gdzie jest ich najwięcej

Aligatory to niezwykła atrakcja Florydy, ale są one także niebezpiecznym zagrożeniem. Gdzie można spotkać najwięcej tych prehistorycznych gadów? Sprawdziliśmy to.

Spotkania z aligatorami na Florydzie często są przedstawiane na pierwszych stronach gazet w tym stanie. Ostatnio służby porządkowe zostały wezwane do 700 funtowego aligatora, który utknął w pobliżu lokalnego gimnazjum. Reporterzy News 6 w celu zbadania, gdzie najczęściej możemy spotkać aligatory na Florydzie, udali się do Gatorland.

Gatorland jest domem dla ponad 2000 aligatorów. Jednocześnie to pierwsza taka atrakcja turystyczna na Florydzie.

„Kiedy już ręcznie nakarmisz aligatora, kiedy dotkniesz tego dzikiego gada, to koniec. Zasadniczo podpisałeś jego akt zgonu. Przyzwyczajają się do nas bardzo, bardzo szybko ”- odpowiedział  Brandon Fisher – ekspert w dziedzinie aligatorów, stojąc w pobliżu kilkudziesięciu osobników w jednym z żerowisk w Gatorlandzie.

Przyzwyczajone do ludzi, aligatory stają się bardziej pewnie siebie oraz bardziej niebezpieczne. Dlatego paradoksalnie, te osobniki, które są trzymane w ogrodach zoologicznych są odrobinę bardziej groźne dla ludzi.

Zgłoszenia dotyczące uciążliwych aligatorów na Florydzie przyjmowane są co najmniej, raz dziennie. Większość udokumentowanych przypadków aligatorów, które zapuszczają się w pobliże ludzkich siedlisk, pochodzą z terenów podmokłych lub osiedli blisko parków narodowych.

Zobacz gdzie na Florydzie najczęściej można spotkać uciążliwego “sąsiada”.

Red. JŁ

Lori Lightfoot broni szefa chicagowskiej policji

0

Burmistrz Lori Lightfoot stanęła w obronie nadkomisarza departamentu policji Chicago. „Mam pełne zaufanie do Davida Browna” – powiedziała burmistrz.

 

W ten sposób odniosła się do krytyki jaka spadła na chicagowską policję po opublikowaniu raportu przez inspektora generalnego. Stwierdził on, że policjanci nie byli niedostatecznie wyposażeni i przygotowani do zapanowania nad protestami po śmierci Georga Floyda. Pod koniec maja i na początku czerwca doszło w Stanach Zjednoczonych do protestów i zamieszek po tym jak Afroamerykanin podczas zatrzymania został przyduszony przez policjantów w Minneapolis. Mężczyzna zmarł.

„Nie przychodzi mi do głowy żadna inna osoba, która mogłaby stanąć na czele departamentu policji Chicago. To co zrobił Brown było absolutnie stosowne do sytuacji. Próbujemy teraz upewnić się, że policja może odpowiednio zareagować na ogromny tłum i przemoc jaka miała miejsc. Podniesienie mostów było absolutnie właściwą decyzją” – stwierdziła Lori Lightfoot.

Dodała, że do podobnych protestów i grabieży doszło też w innych amerykańskich miastach. „Żaden z burmistrzów z którymi rozmawiałam: Nowego Jorku, Los Angeles, Waszyngtonu, Atlanty , Denver, Seattle … lista jest długa, nie spodziewał się tak masowego, obywatelskiego powstania” – zaznaczyła Lightfoot.

 

BK

Heroina odpowiedzialna za większość przedawkowań w powiecie Cook

0

Heroina jest odpowiedzialna za największą liczbę przedawkowań opioidami w rejonie Chicago– wynika z opublikowanego raportu. Przygotował go departament zdrowia powiatu Cook wraz z Uniwersytetem Illinois w Chicago.

 

Raport zatytułowany „Epidemia opioidów w powiecie Cook” opublikowano w piątek. Zaznaczono w nim, że na 1600 zgonów od 2016 do czerwca 2020 roku powodem 83 procent z nich było przedawkowanie fentanylu lub heroiny albo kombinacji tych dwóch narkotyków.

Najwięcej przypadków śmiertelnych odnotowano w Worth, Broadview, Maywood i Forest Park. Ich mieszkańcy mają najniższy dochód i właśnie tam notuje się najwyższy wskaźnik ubóstwa. Z raportu wynika, że ponad 66 procent ofiar przedawkowań to biali, prawie 22 procent Afroamerykanie a ponad 10 procent Latynosi.

 

BK

Coraz więcej turystów w Sudetach; pogoda sprzyja narciarzom

0

W sudeckich i karkonoskich kurortach na Dolny Śląsku weekend spędzają turyści i narciarze z całej Polski. Sprzyja im pogoda – jest słonecznie i ciepło, warunki śniegowe też są dobre. Policja nie zanotowała dotychczas żadnych incydentów.

Jak powiedziała PAP w sobotę Katarzyna Brol z Biura Informacji Turystycznej w Szklarskiej Porębie, w kolejny weekend w Karkonosze przyjechało znacznie więcej turystów niż w poprzednim weekendzie otwarcia ruchu turystycznego.

 

„Jest znacznie większy ruch samochodowy i pełne dopuszczalne obłożenie noclegowe. Narciarze korzystają z doskonałych warunków. Na Polanie Jakuszyckiej rozpoczął się Festiwal Biegu Piastów i tam również jest zwiększony ruch” – powiedziała Brol.

 

W tym roku Bieg Piastów nie jest rozgrywany w tradycyjnej formule ze wspólnego startu, ale każdy zgłaszający się do niego uczestnik może pokonać dystans indywidualnie. Impreza trwa od 20 lutego do 7 marca. Narciarze mogą też pokonać dystans nie tylko na Polanie Jakuszyckiej, ale w dowolnym miejscu, by zaliczyć w nim udział. Do biegu zgłosiło się ponad 4,3 tys. osób.

 

„Znacznie większy jest też ruch na szlakach pieszych i w samym mieście. Turyści kupują dania na wynos w restauracjach, które tylko w ten sposób serwują swoje specjały. Widać pełną mobilizację, wszystkim nam zależy, by otwarcie ruchu turystycznego było na dłużej, a nie tylko na próbne dwa tygodnie” – powiedziała Brol.

 

Policja w Karpaczu potwierdza, że na razie jest bardzo spokojnie i nie zanotowano zdarzeń, które naruszałyby obostrzenia czy chuligańskich wybryków. „Mamy zwiększone patrole na ulicach Karpacza i jesteśmy przygotowani, bo zdajemy sobie sprawę, że to popularna miejscowość, znana w całej Polsce i przyjeżdża tu dużo osób. Na razie jest spokojnie” – powiedział PAP zastępca komendanta komisariatu policji w Karpaczu podkomisarz Andrzej Katra.

 

Dyżurny karkonoskiej Grupy GOPR przekazał, że w ostatnich dniach zanotowano trzy zdarzenia, ale nie były to groźne wypadki. „Warunki są dobre, ale w niektórych partiach gór szlaki są oblodzone, dlatego turyści powinni być ostrożni” – powiedział dyżurny.

 

Prognoza pogody na najbliższe dni przewiduje, że będzie słonecznie i ciepło. Temperatury w dzień będą dodatnie, ale w nocy spadną poniżej zera, co doprowadzi do zmarzliny na rozmrożonych szlakach. Dlatego warto mieć do wędrówki raki.(PAP)

 

autor: Roman Skiba

 

ros/ amac/