14.4 C
Chicago
niedziela, 18 maja, 2025
Strona główna Blog Strona 2003

Wszystkie zakłady Volkswagena w Polsce zasilane prądem ze źródeł odnawialnych

0

Volkswagen Poznań oraz wszystkie zakłady produkcyjne koncernu Volkswagen w Polsce są już zasilane zieloną energią – podała w poniedziałek poznańska spółka. Nowym dostawcą energii dla zakładów produkcyjnych w Wielkopolsce i w kraju jest Polenergia Obrót S.A.

Spółka Volkswagen Poznań (VWP) podała w poniedziałek, że wolumen energii elektrycznej będący przedmiotem umowy wynosi 1,2 TWh. Energia dostarczana przez Polenergię Obrót do wszystkich polskich spółek Grupy Volkswagen jest pozyskiwana wyłącznie z siły wiatru; spółka jest właścicielem ośmiu farm wiatrowych zlokalizowanych na terenie Polski.

 

Polenergia będzie dostarczać zieloną energię elektryczną zakładom produkcyjnym koncernu w Polsce przez najbliższe 3 lata.

 

„W ramach umowy zawartej z dostawcą, zielona energia popłynie do zakładów produkcyjnych największego producenta samochodów w Polsce – Volkswagen Poznań oraz do największego dystrybutora nowych samochodów – Volkswagen Group Polska. Ponadto umową objęte zostały pozostałe zakłady koncernu Volkswagen zlokalizowane w Polsce: Volkswagen Motor Polska (Polkowice), SITECH (Polkowice, Głogów), Scania Production (Słupsk) i MAN Truck&BUS (Niepołomice)” – podała rzeczniczka VWP Patrycja Kasprzyk.

 

W przekazanym PAP komunikacie prasowym przypomniano, że do 2050 roku koncern zamierza stać się firmą neutralną pod względem emisji dwutlenku węgla.

 

„Decyzja o zasilaniu wszystkich polskich zakładów Grupy Volkswagen energią pochodzącą w stu procentach ze źródeł odnawialnych jest kolejnym znaczącym krokiem w kierunku produkcji neutralnej dla klimatu. Dla Volkswagen Poznań kontrakt na zakup zielonej energii to kontynuacja przyjętej strategii środowiskowej i energetycznej” – powiedział prezes zarządu Volkswagen Poznań Dietmar Mnich.

 

Jak przypomniał, od 2018 roku wyłącznie ze źródeł odnawialnych pochodzi energia elektryczna niezbędna do produkcji samochodów w Poznaniu, a od 2019 we Wrześni i w poznańskiej odlewni.

 

Według prezesa VWP, w ciągu minionych 10 lat spółka zredukowała emisję CO2 do atmosfery o niemal 83 proc., to jest o około 100 tys. ton.

 

Wolumen energii elektrycznej będący przedmiotem umowy wynosi ponad 1,2 TWh, co jest równoznaczne z ilością energii potrzebną do zasilania prawie pół miliona gospodarstw domowych przez cały rok.

 

Jak podano, o wyborze oferty Polenergii Obrót zdecydowały konkurencyjne ceny, elastyczne rozwiązania zaproponowane w ramach kontraktu oraz możliwość zakupu zeroemisyjnej energii pochodzącej z aktywów wytwórczych Grupy. Źródło pochodzenia energii potwierdzają stosowne gwarancje pochodzenia rejestrowane przez Urząd Regulacji Energetyki. (PAP)

 

autor: Rafał Pogrzebny

 

rpo/ pad/

Japonia prosi Chiny, by nie poddawały Japończyków analnym testom na Covid-19

0

Rząd Japonii zwrócił się do władz Chin, aby przestały poddawać wjeżdżających do tego kraju Japończyków analnym testom na Covid-19, gdyż procedura ta wywołuje u nich „cierpienie psychiczne” – ogłosił w poniedziałek główny sekretarz rządu w Tokio Katsunobu Kato.

Japoński rząd nie otrzymał jak dotąd od strony chińskiej zapewnień o zamiarze zmiany tej procedury, dlatego będzie w dalszym ciągu o to wnioskował – powiedział Kato na konferencji prasowej.

 

„Niektórzy Japończycy zgłaszali naszej ambasadzie w Chinach, że zostali poddani testom analnym, co sprawiło im olbrzymie cierpienie psychiczne” – oświadczył główny sekretarz japońskiego rządu. Zaznaczył, że stosowana w Chinach procedura „nie została potwierdzona w żadnym innym miejscu na świecie”.

 

Chińskie media informowały w ostatnich miesiącach, że wymazy z odbytu pobierane są od niektórych osób w ramach badań na obecność koronawirusa, gdyż chińscy naukowcy uznali takie testy za pewniejsze niż badanie próbek pobranych z gardła czy nosa.

 

W lutym chińskie MSZ zaprzeczyło doniesieniom amerykańskich mediów, że procedurze tej poddani zostali pracownicy placówek dyplomatycznych USA w Chinach. Portal Vice informował, cytując anonimowego urzędnika Departamentu Stanu, że testy analne u dyplomatów przeprowadzono w wyniku pomyłki.

 

Rzecznik Departamentu Stanu USA oświadczył wówczas, że Waszyngton jest „oddany zapewnianiu bezpieczeństwa amerykańskim dyplomatom i ich rodzinom, przy jednoczesnej ochronie ich godności” w zgodzie z konwencją wiedeńską i prawem międzynarodowym.

 

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)

 

anb/ akl/

Bułgaria: Otwarcie lokali gastronomicznych. „Nie wiąże się to ze zwiększonym ryzykiem”

Od poniedziałku w Bułgarii pracę wznawiają lokale gastronomiczne, kasyna i szkoły językowe. Restauracje będą oferować połowę miejsc i mają ściśle przestrzegać zasad przeciwepidemicznych; będą czynne do g. 23. Dozwolone jest też organizowanie krajowych wycieczek grupowych, seminariów i konferencji.

Bułgarskie władze sanitarne oceniły, że doświadczenie w hotelach, których restauracje były otwarte jeszcze w styczniu, było pozytywne, i decyzja o otwarciu innych lokali gastronomicznych nie wiąże się ze zwiększonym ryzykiem. Główny inspektor sanitarny kraju Angeł Kunczew zastrzegł jednak, że jeżeli liczba zakażeń koronawirusem znacząco wzrośnie, ponownie ogłoszony zostanie lockdown.

 

Według stowarzyszeń restauratorów około 25 proc. lokali nie otworzy się, wielu właścicieli ma poważne trudności finansowe, część splajtowała, a inni stracili personel i nie mają wyszkolonych pracowników.

 

Bary i nocne kluby na razie pozostaną zamknięte do 1 kwietnia. Od tej daty zostaną zezwolone grupowe wycieczki zagraniczne.

 

Minister zdrowia Kostadin Angełow wyraził w poniedziałek nadzieję, że do końca czerwca uda się zaszczepić 70 proc. ludności kraju. Warunkiem jest zagwarantowanie wystarczającej liczby szczepionek przeciw Covid-19, których obecnie brakuje.

 

„(Producent jednego z preparatów) AstraZeneca nie dostarczył 40 proc. zapowiedzianych dawek, dlatego zwróciliśmy się do Niemiec i Francji o pomoc. Liczymy, że otrzymamy od nich szczepionki, które potem odamy” – mówił. Wcześniej premier Bojko Borisow powiedział, że o analogiczną pomoc Bułgaria zwróciła się również do Grecji.

 

Odsetek zakażeń koronawirusem w ostatnich dwóch tygodniach utrzymuje się na poziomie 13-14 proc. wykonywanych testów. Rośnie liczba hospitalizowanych pacjentów z Covid-19, obecnie wynosi ona 4744 osób. Zgonów w związku z Covid-19 zarejestrowano dotąd 10 191.

 

Na tym tle w poniedziałek swoje protesty wznowiły po dwóch latach pielęgniarki, żądając podniesienia płac i poprawy warunków pracy. Zgodnie z obietnicami rządu płaca pielęgniarek powinna wynosić 950 lewów miesięcznie (475 euro), ale w wielu szpitalach nie jest to przestrzegane. Są przy tym pielęgniarki, które obsługują po 50 pacjentów. Władze nie podjęły żadnych kroków, by powstrzymać emigrację wykształconych pracowników – oceniła szefowa związku zawodowego pielęgniarek Maja Iliewa na wiecu protestacyjnym przed urzędem Rady Ministrów w poniedziałek.

 

Ewgenia Manołowa (PAP)

 

man/ akl/

Akrobaci na jednośladach – pokazy Daredevil Rally powróciły. Kolejne już w pierwszy weekend marca

0

„Show must go on!” – a show, które organizuje Nik Wallenda, to już na pewno. Powracają słynne pokazy Daredevil Rally w Sarasocie.

Pokazy odbywały się zawsze na świeżym powietrzu, więc organizatorzy stwierdzili, że można to zrobić także teraz – podczas pandemii. Będzie można zobaczyć połączenie tańca, akrobacji i sportów ekstremalnych z udziałem jednośladów. Wielu z wystawców tej nietypowej sztuki posiada na swoim koncie wiele wpisów do księgi rekordów Guinessa, związanych z ich profesją. Sam pomysłodawca wydarzenia – Nik Wallenda – posiada ich aż 11 i chyba przy każdym, z tych 11 razy, spojrzał śmierci w oczy.

Sarasota jest domem dla wielu artystów cyrkowych, którzy przez całe życie szkolą się, osiągając niemal doskonałość. W tym wypadku mamy do czynienia z ciekawym połączeniem cyrkowych sztuczek oraz pasji do motocykli. Pierwsze pokazy odbyły się już w ten weekend, a kolejne mają się odbyć w kolejnym tygodniu – począwszy od czwartku (04.03) do niedzieli (07.03), włącznie.

Red. JŁ

Wirtualne Polar Plunge Chicago

0

W najbliższą niedzielę w Chicago odbędzie się Polar Plunge. Ze względu na pandemię koronawirusa   w tym roku przeprowadzony zostanie w formie wirtualnej.

 

Tradycyjnie zebrane podczas akcji pieniądze trafiają na fundusz Olimpiady specjalnej a także na organizacje charytatywne dla   dzieci. Od poniedziałku do niedzieli organizatorzy Polar Plunge zachęcają do różnej formy kąpieli morsów i tak można zanurkować w śniegu czy oblać się wodą na zewnątrz.

W niedzielę zorganizowano bitwę śnieżnymi kulami podczas której zebrano   30 tysięcy dolarów. W tym roku ogłoszono również konkurs na najbardziej pomysłowy kostium. Warto dodać, że w 2020 roku podczas Polar Plunge zebrano ponad 2.2 mln dolarów.

 

BK

Banki okażą solidarność i pomogą w kwestii spłaty długów przez małe podmioty gospodarcze?

0

Rząd Hiszpanii wezwał banki działające w tym kraju do uczestnictwa w zapowiedzianym 24 lutego przez premiera Pedra Sancheza programie pomocowym dla przedsiębiorstw. Apel zbiegł się z luzowaniem restrykcji przeciwepidemicznych w kilku regionach kraju.

W poniedziałkowej rozmowie z radiem RNE szefowa resortu gospodarki Nadia Calvino wyjaśniła, że opiewający na 11 mld euro plan rządu wymaga zaangażowania ze strony wspólnot autonomicznych kraju oraz banków.

 

“Potrzebujemy wsparcia banków szczególnie w kwestii spłaty długów przez małe podmioty gospodarcze” – wyjaśniła Calvino, dodając, że jednym z priorytetów jest też dążenie do obniżania kosztów działalności spółek.

 

Minister gospodarki i transformacji cyfrowej Hiszpanii wskazała, że innym pilnym działaniem jest przywrócenie do aktywności zawodowej ponad 900 tys. osób pozostających w reżimie pracy tymczasowej, czyli poza swoimi firmami.

 

Tymczasem w poniedziałek wraz z luzowaniem restrykcji przeciwepidemicznych przez sześć hiszpańskich regionów kilka organizacji branżowych wezwało rząd Sancheza do likwidacji obostrzeń sanitarnych, w tym kontroli na granicy z Portugalią.

 

Największym regionem luzującym restrykcje jest Katalonia, gdzie od poniedziałku przywrócono pracę centrów handlowych oraz sklepów o powierzchni ponad 400 metrów kwadratowych

 

Marcin Zatyka (PAP)

 

zat/ ap/

Czy mamy dwóch papieży…?

0

„Nie ma dwóch papieży. Papież jest jeden” – powiedział Benedykt XVI osiem lat po historycznym ustąpieniu z urzędu. Nawiązując do tego wydarzenia podkreślił: „Uważam, że zrobiłem dobrze”. Słowa emerytowanego papieża cytuje w poniedziałek „Corriere della Sera”.

Publicysta włoskiej gazety opisał swoją wizytę w domu klasztornym Mater Ecclesiae w Ogrodach Watykańskich, gdzie mieszka 93-letni Benedykt XVI.

 

Emerytowany papież powiedział o swej rezygnacji: „To była trudna decyzja. Ale podjąłem ją z pełną świadomością i uważam, że zrobiłem dobrze”.

 

„Niektórzy moi przyjaciele, którzy są trochę +fanatykami+ dalej są rozzłoszczeni, nie chcieli zaakceptować mojej decyzji. Myślę o teoriach spiskowych, które się pojawiły po niej. Jedni mówili, że to wina skandalu VatiLeaks, inni, że to spisek gejowskiego lobby, inni, że to przez sprawę konserwatywnego teologa lefebrysty Richarda Williamsona” – oświadczył Benedykt XVI.

 

Dodał następnie: „Oni nie chcą wierzyć w decyzję podjętą świadomie. Ale mam czyste sumienie”.

 

Joseph Ratzinger pytany o zbliżającą się podróż papieża Franciszka do Iraku ocenił, że będzie to „bardzo ważna wizyta”.

 

„Niestety przypada w bardzo trudnym momencie, co sprawia też, że to podróż niebezpieczna; z powodów bezpieczeństwa i Covid-19 oraz niestabilnej sytuacji irackiej”. „Będę towarzyszył Franciszkowi moimi modlitwami” – zapewnił Benedykt XVI .

 

Emerytowany papież wyraził też nadzieję, że nowy premier Włoch Mario Draghi rozwiąże kryzys w kraju. „To człowiek bardzo szanowany również w Niemczech” – zauważył.

 

Pytany o nowego prezydenta USA Joe Bidena odparł: „To prawda, jest praktykującym katolikiem. I osobiście jest przeciwko aborcji”. „Ale jako prezydent prezentuje postawę zgodną z linią Partii Demokratycznej. W sprawie polityki gender nie zrozumieliśmy dobrze, jakie jest jego stanowisko” – dodał Benedykt XVI.

 

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)

 

sw/ ap/

Terlecki: Damy Solidarnej Polsce „po łapkach”

1

Posłowie Solidarnej Polski podczas ostatniego posiedzenia Sejmu pokazali nam figę, przyjmujemy to do wiadomości, będziemy działać konsekwentnie – stwierdził w poniedziałek wicemarszałek i szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Dopytywany co zrobi PiS odpowiedział: „damy po łapkach”.

Dziennikarze zapytali Terleckiego o głosowanie podczas ostatniego posiedzenia Sejmu, gdy wbrew stanowisku PiS, Solidarna Polska zagłosowała wraz z opozycją za dołączeniem do porządku obrad informacji wicepremiera Piotra Glińskiego ws. procedury przyznawania rekompensat w ramach Funduszu Wsparcia Kultury.

 

„Nie wiedzieliśmy, że tak będzie, pokazali nam figę, przyjmujemy to do wiadomości, będziemy działać konsekwentnie” – powiedział Terlecki. Dopytywany, co konkretnie PiS zrobi, powiedział: „damy po łapkach”.

 

„Niestety tego rodzaju działania muszą rodzić konsekwencje” – dodał szef klubu PiS. Stwierdził też, że „są granice cierpliwości”.

 

Pytany czy możliwe są wcześniejsze wybory, Terlecki ocenił, że to „mało prawdopodobne, bo nikt ich nie chce”. „Myślę, że opozycja ich bardziej nie chce niż my” – dodał wicemarszałek.

 

„Na razie mamy większość, ostatnie posiedzenie Sejmu pokazało, że wprawdzie możliwe są pewne potknięcia, ale myślę, że do następnego posiedzenia Sejmu sobie z tym poradzimy” – powiedział.

 

Pytany o sprawę prezesa Orlenu Daniela Obajtka zaznaczył, że „to są jakieś stare historie”.

 

„Gazeta Wyborcza” napisała w piątek, że Daniel Obajtek, w czasach, gdy był wójtem Pcimia, „chciał wykończyć firmę swojego wuja”. „Choć jako samorządowiec nie mógł tego zrobić, kierował z tylnego siedzenia konkurencyjną spółką. Potem skłamał w tej sprawie przed sądem” – podała „GW”. Gazeta przekonuje, że dowodem na to są nagrania rozmów Obajtka, którymi dysponuje. Biuro prasowe PKN Orlen przekazało, że stawiane w artykule „GW” pt. „Taśmy Obajtka” tezy, niemające potwierdzenia w faktach, a oparte na nagraniach, których pochodzenia, integralności, czasu i okoliczności utrwalenia nie sposób stwierdzić, uderzają w wizerunek PKN Orlen, jak również naruszają dobre imię Daniela Obajtka.

 

Terlecki zapowiedział też, że niebawem marszałek Sejmu ogłosi termin na zgłaszanie kandydatów na Rzecznika Praw Obywatelskich. (PAP)

 

autor: Piotr Śmiłowicz

 

pś/ mok/

Zybertowicz: Cybersfera głęboko destabilizuje świat realny, wpływa na geopolitykę, ład kulturowy i instytucjonalny

0

Cybersfera głęboko destabilizuje świat realny, wpływa na geopolitykę, ład kulturowy i instytucjonalny; dopiero punktowe, konfliktowe wydarzenia, jak zablokowanie konta Donalda Trumpa na Twitterze i ostatni spór Facebooka z rządem Australii wywołują na świecie dyskusję nad koniecznością regulacji działań cyfrowych gigantów – mówi w rozmowie z PAP socjolog Andrzej Zybertowicz.

„O potrzebie regulacji działań gigantów technologicznych mówiło się od lat, ale dopiero takie wydarzenia jak zablokowanie dostępu do sieci prezydenta USA Donalda Trumpa czy spór Facebooka z australijskim rządem powodują nagłe otrzeźwienie; świat się budzi, a ludzie zaczynają dostrzegać, że największe firmy technologiczne odgrywają w naszym systemie społecznym inną rolę niż dotąd uważano” – tłumaczy Andrzej Zybertowicz, dr hab. socjologii, wieloletni pracownik naukowy Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, doradca prezydenta Andrzeja Dudy i doradca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

 

„Jest gorzej niż w baśni Andersena, gdzie wszyscy dworzanie zachwycają się wspaniałymi szatami króla, czyli postępem technologicznym, a nieznające społecznych konwencji dziecko mówi, że król jest nagi. Dziś bowiem dzieci od małego podlegają cyfrowym technologiom uzależniającym, są podpięte do sieci i żyją w sfabrykowanej pod wieloma względami przestrzeni informacyjnej, swoistym matriksie. Dopiero pojedyncze, głośne na świecie konflikty pokazują nam poważny problem z cyfrowymi gigantami, co dobrze ujęła holenderska badaczka Linnet Taylor, pisząc, że podmioty, które dostarczają dobra publiczne, a są nimi również potężne platformy informacyjno-komunikacyjne, wcale nie kierują się wartościami publicznymi. Wywierają ogromny wpływ na funkcjonowanie społeczeństw, ale nie podlegają demokratycznym formom kontroli” – zaznacza socjolog.

 

Rozwijając metaforę baśni, Zybertowicz wyjaśnia, że tak jak sprytni tkacze u Andersena, tak wielkie koncerny cyfrowe starają się omamić opinię publiczną i narzucić jej swój punkt widzenia. Dzieje się tak m.in. poprzez intensywny lobbing mający powstrzymać władze państwowe przed próbami regulacji tego sektora, ogromne środki wydawane na public relations czy w końcu poprzez to, że te organizacje same zarządzają przestrzenią informacyjną, w ramach której miałyby być oceniane – mówi badacz. Dodaje, że te działania opóźniają i tak spóźnioną o wiele lat dyskusję nad rolą cyfrowych gigantów w życiu społecznym.

 

Przywołując tezy Taylor, Zybertowicz zaznacza, że koncerny takie jak Google czy Facebook powinny być traktowane jak dostarczyciele dóbr publicznych. Osoby używające tych serwisów trudno nazwać klientami, ponieważ klientem jest ktoś, kto jest w stanie nie korzystać z danych usług, kto może dokonać wyboru, użyć produktu konkurencji, obecnie w wielu kontekstach instytucjonalnych czy profesjonalnych nie da się funkcjonować np. bez konta na Facebooku; dla tych usług nie ma prostej alternatywy – podkreśla socjolog. Infosfera musi być więc traktowana jako sfera strategiczna, tak jak produkcja i dostawy żywności, energii czy wody – dopowiada.

 

„Kto ma wielką władzę, ma też wielką odpowiedzialność, gdy jakiś podmiot uzyskuje potężny wpływ na życie społeczne, to niezależnie od tego, czy powstał za pieniądze publiczne czy prywatne musi podlegać pewnym standardom kontroli i przejrzystości” – przekonuje Zybertowicz.

 

Pytany o konkretne rozwiązania mające temu służyć badacz wymienia m.in. certyfikowanie używanych przez firmy algorytmów, czym mogłaby się zajmować instytucja działająca na poziomie krajowym lub ponadnarodowym. „Wszystkie algorytmy, które wywierają wpływ na życie ludzi powinny być prześwietlane przez organ kontrolny, który sprawdzałby je, gwarantując równocześnie zachowanie w tajemnicy elementów pozwalających przedsiębiorcom konkurować na wolnym rynku” – dodaje rozmówca PAP.

 

Zdaniem Zybertowicza grupy państw w ramach wspólnych koalicji mogłyby również powoływać władze regulacyjne, które dbałyby o uczciwość obiegu informacji, pełniąc na przykład rolę organu odwoławczego od decyzji platform internetowych dotyczących zablokowania czy usunięcia konta. Takie inicjatywy mogłyby powstać chociażby w ramach Trójmorza, Grupy Wyszehradzkiej czy np. grupy państw bałtyckich. Ważne, by były to działania inkluzywne, obliczone na współpracę z jak największą liczbą państw, oparte o wspólnie ustalone procedury, by uniknąć zarzutów o cenzurę i stronniczość – wyjaśnia socjolog. Australia i Kanada już zawiązały współpracę w sprawie regulacji dotyczących platform internetowych; regionalne, ponadnarodowe inicjatywy mogą być skuteczniejsze i szybsze niż przyjęcie wspólnych rozwiązań np. w całej Unii Europejskiej – argumentuje.

 

Badacz podkreśla też wagę dywersyfikacji, jako podstawy bezpieczeństwa, także w polityce informacyjnej. Grupy państw mogłyby więc również rozwijać własne przestrzenie informacyjne w sieci; nie chodziłoby tutaj o budowę rynkowej konkurencji dla Google’a czy Facebooka, ale o wzmocnienie pozycji negocjacyjnej wobec wielkich koncernów przez zapewnienie alternatywnych kanałów informacji, które gwarantowałyby możliwość wypowiedzi osobom odciętym od wielkich platform cyfrowych poprzez błędy algorytmu lub decyzję ideologicznie nastawionych decydentów – tłumaczy Zybertowicz.

 

„Osłabiając demokracje, destabilizując cywilizację zachodnią, a także równowagę geostrategiczną, wielkie koncerny internetowe przybliżyły zagrożenie autorytaryzmem” – ocenia analityk. Podkreśla, że cyfrowi giganci stworzyli rządzący się nieprzejrzystymi i niedemokratycznymi zasadami obszar władzy i wpływu, który kieruje kluczowymi dla państw i całej ludzkości procesami. Na to nakłada się sam charakter internetu, który poprzez przeciążenie ludzi nadmiarem informacji w istocie stał się barierą w komunikacji, a nie jej ułatwieniem; dodatkowo rynkowa logika mechanizmów działania największych cyfrowych graczy promuje treści skrajne, konfrontacyjne, uproszczone i często manipulacyjne – akcentuje socjolog. Zdaniem Zybertowicza, wszystko to razem przyczynia się do dezintegracji społeczeństw i zwiększenia polaryzacji politycznej, a w wymiarze jednostkowym do utraty zdolności koncentracji, refleksji, wydawania suwerennych sądów moralnych i wchodzenia w głębokie relacje z innymi ludźmi.

 

Ze względu na uwarunkowania geopolityczne, badacz za mało prawdopodobne uważa jednak podjęcie przez administrację USA działań zmierzających do demonopolizacji mających siedzibę w tym kraju globalnych potentatów w rodzaju Google’a, Facebooka czy Amazona. „Władza w Waszyngtonie już dawno mogłaby przeprowadzić tego typu działania, ale przedstawiciele tych koncernów argumentują, że ich skutkiem byłoby osłabienie firm amerykańskich wobec koncernów chińskich; to pułapka geostrategiczna” – komentuje socjolog.

 

Analizując problemy związane z całą sferą świata cyfrowego, widzimy, że ostatecznie destabilizuje ona świat realny; jeśli infosfera nie zostanie uregulowana, jej destrukcyjny dla społeczeństw i jednostek wpływ może się przyczynić do głębokiego regresu kulturowego i cywilizacyjnego całej ludzkości – przestrzega Zybertowicz.

 

Jerzy Adamiak (PAP)

 

adj/ tebe/

„The Crown”, „Nomadland” i „Kolejny film o Boracie” wśród zdobywców Złotych Globów

0

Triumfatorem 78. edycji Złotych Globów, nagród Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej, okazał się w niedzielę serial „The Crown”, który zdobył cztery statuetki. „Nomadland” i „Kolejny film o Boracie” zdobyły po dwie, a najlepszym filmem zagranicznym został koreańskojęzyczny „Minari”.

Ceremonia wręczenia nagród odbyła się wirtualnie ze względu na pandemię Covid-19.

 

Nagrodę dla najlepszego serialu otrzymał „The Crown”. Grająca w nim księżną Dianę Emma Corin została uhonorowana statuetką jako najlepsza aktorka w serialu dramatycznym, a kreacja odtwarzającej postać premier Margaret Thatcher Gillian Anderson została uznana za najlepszą kobiecą rolę drugoplanową w serialu dramatycznym. Grający księcia Karola Josh O’Connor otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora w serialu dramatycznym.

 

Duży sukces odniosła Chloe Zhao. Jej „Nomadland” otrzymał Złoty Glob dla najlepszego filmu dramatycznego, a ona sama trofeum dla najlepszego reżysera.

 

Dwie nagrody dostał także Sacha Baron Cohen. Jego „Kolejny film o Boracie” wygrał w kategorii najlepszego filmu komediowego lub musicalu. Aktor został też wyróżniony statuetką dla najlepszego aktora w komedii lub musicalu.

 

Za najlepszy scenariusz uhonorowany został Aaron Sorkin za „Proces Siódemki z Chicago”.

 

78. ceremonia rozdania Złotych Globów została przeprowadzona wirtualnie ze względu na pandemię koronawirusa nie tylko, jak zwykle w Los Angeles, lecz także w Nowym Jorku. Większość zwycięzców uczestniczyła w gali ze swoich domów.

 

Wyróżnienie dla najlepszej aktorki w filmie dramatycznym zdobyła Andra Day za rolę w filmie „The United States vs. Billie Holiday”. Chadwick Boseman został uznany pośmiertnie najlepszym aktorem dramatycznym za rolę w obrazie „Ma Rainey: Matka bluesa”.

 

Nagrodę za najlepszy film telewizyjny lub miniserial otrzymał „Gambit królowej”, w którym wystąpił polski aktor Marcin Dorociński w roli Vasily’a Borgova. Za najlepszą pierwszoplanową rolę w tej kategorii produkcji wyróżniono grającą w nim główną rolę Anyę Taylor-Joy.

 

Catherin O’Hara została uznana za najlepszą aktorkę w serialu komediowym lub musicalu, doceniono ją za kreację w serialu „Schitt’s Creek”. Najlepszym aktorem w filmie telewizyjnym lub miniserialu został Mark Ruffalo za film „To wiem na pewno”. Nagrodę dla najlepszego aktora w serialu komediowym lub musicalu odebrał Jason Sudeikis grający w „Ted Lasso”.

 

Daniel Kaluuya otrzymał statuetkę dla najlepszego aktora drugoplanowego w filmie dramatycznym za rolę w „Judas and the Black Messiah”. Za najlepszego aktora drugoplanowego w serialu, miniserialu lub filmie telewizyjnym uznano Johna Boyega, który wystapił w serialu „Mały Topór”. Byli to pierwsi afroamerykańscy artyści, których wyróżniono w tych kateogriach.

 

Jodie Foster zdobyła nagrodę dla najlepszej drugoplanowej aktorki w filmie dramatycznym, wystąpiła w obrazie „Mauretańczyk”.

 

W trakcie wirtualnej gali przyznano także specjalne wyróżnienia. Nagroda im. Cecila B. DeMille’a za całokształt twórczości trafiła do Jane Fondy, a trofeum imienia Carol Burnett do Normana Leara.

 

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

 

ad/ adj/ ap/

Parafia pw. Świętej Sabiny wstrzymuje składkę do Archidiecezji Chicago

0

Przywódcy kościoła pod wezwaniem Świętej Sabiny ogłosili wstrzymanie miesięcznych składek na rzecz Archidiecezji Chicago. Mowa tu o 100 tys. dolarów.

 

Pieniądze zostaną odłożone do czasu wyjaśnienia sprawy księdza Michaela Pflegera.   Został on oskarżony przez dwóch braci o molestowanie seksualne. Miało do niego dojść prawie 40 lat temu. Adwokaci reprezentujący księdza stwierdzili, że to nic innego jak próba wyłudzenia pieniędzy. W ubiegłym roku ksiądz Pfleger otrzymał od jednego z braci, odręcznie napisany list z żądaniem wypłaty 20 tysięcy dolarów za „milczenie” .

23 lutego departament ds. dzieci i rodziny Illinois w liście wysłanym do parafii pw. Świętej Sabiny stwierdził, że w trakcie przeprowadzonego śledztwa nie znaleziono wiarygodnych dowodów, potwierdzających zarzuty o molestowanie seksualne.

Własne dochodzenie prowadzi w dalszym ciągu Archidiecezja Chicago, która nie wydała jeszcze zgody na powrót księdza Pflegera do pełnionych wcześniej obowiązków.

 

BK

Uczniowie CPS wracają do szkół

0

Dziś wznawiają zajęcia uczniowie CPS. Po raz pierwszy od prawie roku do szkół wrócą przedszkolaki i uczniowie do 5 klasy włącznie.

 

11 lutego rozpoczęły się zajęcia stacjonarne dla dzieci z pre-K i uczniów programów specjalnych. Z kolei 8 marca do szkół wrócą uczniowie od 6 do 8 klasy. Zgodnie z zawartym wcześniej porozumieniem między zarządem Szkół Publicznych Chicago (CPS) a Związkiem Zawodowym Nauczycieli (CTU) przewidziano stopniowe otwieranie szkół.

Uczniowie i nauczyciele zobowiązani są do przestrzegania zaleceń sanitarnych w tym noszenia maseczek ochronnych twarzy, dystansu społecznego i dezynfekcji dłoni. Zajęcia odbywać się będą w małych grupach w celu ograniczenia ryzyka zakażenia koronawirusem. Codziennie uczniowie i pracownicy szkół przy wejściu będą podlegać kontroli stanu zdrowia. Będzie im również mierzona temperatura. Uczniowie z objawami przeziębienia nie będą wpuszczani do szkół.

 

BK

15 filmów w rywalizacji o Złotego Niedźwiedzia. Rozpoczyna się 71. Berlinale

0

15 filmów, m.in. „Petite Maman” Celine Sciammy, „Drift Away” Xaviera Beauvoisa i „Introduction” Honga Sangsoo, będzie rywalizować o Złotego Niedźwiedzia podczas rozpoczynającego się w poniedziałek 71. Berlinale. W tym roku ze względu na pandemię impreza odbywa się online w okrojonej formie.

Ubiegłoroczny 70. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie był bodaj ostatnią imprezą, która odbyła się w standardowej formie, zanim pandemia koronawirusa po raz pierwszy zamroziła branżę filmową. W następnych miesiącach odwołano m.in. festiwal w Karlowych Warach i Cannes, a inne wydarzenia przeniesiono do sfery wirtualnej. Nadzieją na powrót do normalności był dla filmowców wrześniowy festiwal w Wenecji, który odbył się w formie tradycyjnej, choć w warunkach zaostrzonego rygoru sanitarnego. Późna jesień przyniosła jednak pogorszenie sytuacji epidemicznej i kolejne lockdowny, stawiając organizatorów imprez masowych w trudnej sytuacji i tym samym przekreślając szansę na wielkie spotkanie filmowego środowiska.

 

Odpowiedzią dyrektora artystycznego Berlinale Carlo Chatriana na tę sytuację jest festiwal w dwóch etapach. Pierwszy z nich rozpoczyna się w poniedziałek. Jego adresatami jest wąska grupa akredytowanych przedstawicieli branży i dziennikarzy, którzy mogą oglądać filmy na specjalnej platformie online. Nie będzie czerwonego dywanu ani konferencji w internecie. Pokazy filmów konkursowych w kinie organizowane są wyłącznie dla jurorów. Publiczność spoza branży będzie mogła obejrzeć festiwalowe tytuły w kinach prawdopodobnie w czerwcu. Wtedy też do Berlina mają przyjechać twórcy zwycięskich produkcji, aby odebrać statueki.

 

Wprowadzenie formuły online 71. Berlinale spowodowało, że niektórzy producenci postanowili wycofać filmy, co znacząco wpłynęło na kształt programu. Tym razem do Złotego Niedźwiedzia aspirować będzie 15 produkcji. To mniej niż zazwyczaj, jednak organizatorzy festiwalu zapewniają, że konkurs główny pozostanie „gęsty pod względem treści i stylu”. „Jeżeli konkurs główny ukazuje kino takie, jakim jest i jakim będzie, to można powiedzieć, że zamieszanie wywołane wydarzeniami z 2020 r. spowodowało, że filmowcy maksymalnie wykorzystali sytuację, by stworzyć niezwykle osobiste filmy” – mówił w połowie lutego Carlo Chatrian.

 

I rzeczywiście, wśród tytułów rywalizujących o główną nagrodę festiwalu przeważają kameralne, osobiste opowieści. Takie jak „Memory Box” Joany Hadjithomas i Khalila Joreige, które poruszy kwestie trudnego dzieciństwa, emocji związanych z traumą wojenną, a także roli, jaką odgrywa pamięć w pisaniu historii współczesnej. Xavier Beauvois w „Drift Away” opowie o pojęciu odpowiedzialności i utracie kontroli, a Behtash Sanaeeha i Maryam Moghaddam w „Ballad of a White Cow” – o winie, karze, samotności i walce z cynicznym systemem o samostanowienie.

 

Magia i piękno codzienności, które rzadko dostrzegamy, będą głównym motywem filmu „What Do We See When We Look at the Sky?” Alexandra Koberidzego. O tym, co znaczy pracować jako policjant w Meksyku, opowie Alonso Ruizpalacios w „A Cop Movie”. Z kolei „Wheel of Fortune and Fantasy” Ryusuke Hamaguchiego poruszy tematy uwodzenia i uwikłania w miłosny trójkąt.

 

Nie zabraknie debiutów. Pierwszym z nich będzie „Next Door” aktora Daniela Brühla o spotkaniu dwóch mężczyzn uosabiających dwie części Berlina, kolejnym zaś – „Natural Light” Denesa Nagy. To z jednej strony film wojenny, a z drugiej – historia ludzi, którzy każdego dnia stają przed dylematami moralnymi. Szanse na statuetkę mają również m.in. „Fabian – Going to the Dogs” Dominika Grafa o berlińskim półświatku z lat 30. oraz dokument „Mr Bachmann and His Class” Marii Speth o nauczycielu, który pozwala uczniom 12 różnych narodowości poczuć się w niemieckim Stadtallendorf jak w domu.

 

Tegoroczny konkurs główny to także wyczekiwane powroty m.in. Celine Sciammy, która 10 lat temu prezentowała w Berlinie film „Chłopczyca”. Tym razem francuska reżyserka zaprezentuje branży „Petite Maman”, czyli opowieść o ośmioletniej dziewczynce, która po śmierci ukochanej babci odkrywa świat dzieciństwa swojej mamy. Na Berlinale powrócą także m.in. Hong Sangsoo z filmem „Introduction” ukazującym moment wkraczania w dorosłość, Maria Schrader z tragikomiczną historią miłosną „I’m Your Man”, Radu Jude z szalonym, satyrycznym tryptykiem „Bad Luck Banging or Loony Porn” oraz Bence Fliegauf z „Forest – I See You Everywhere”.

 

Laureatów konkursu głównego poznamy w piątek 5 marca w południe. Wyłoni ich jury, w którym znaleźli się laureaci Złotego Niedźwiedzia z poprzednich lat: irański reżyser Mohammad Rasoulof (twórca nagrodzonego w ub.r. „Zło nie istnieje”), izraelski reżyser Nadav Lapid („Synonimy”, 2019), rumuńska reżyserka Adina Pintilie („Touch Me Not”, 2018), węgierska reżyserka Ildikó Enyedi („Dusza i ciało”, 2017), włoski reżyser Gianfranco Rosi („Fuocoammare. Ogień na morzu”, 2016), a także bośniacka reżyserka Jasmila Žbanić („Grbavica”, 2006).

 

Także poza konkursem pojawią się wyczekiwane tytuły, wśród nich „French Exit” Azazela Jacobsa z Michelle Pfeiffer i Lucasem Hedgesem w rolach głównych, a także „The Mauritatian” Kevina Macdonalda, w którym wystąpili Jodie Foster i Tahar Rahim. W programie sekcji Berlinale Special znalazły się ponadto m.in. „Language Lessons” Natalie Morales, „Tides” Tima Fehlbauma i „Who We Were” Marca Baudera.

 

W ramach Berlinale Shorts zaprezentowanych zostanie 20 filmów krótkometrażowych z 16 krajów, wśród których można znaleźć zarówno fabuły, filmy eksperymentalne, animacje, jak rownież dokumenty. W sekcji Forum pokazanych zostanie 17 filmów, które koncentrują się na kwestii radzenia sobie z niepewnością w otaczającym nas świecie. Z kolei program sekcji Generation obejmuje 15 tytułów, które mają „zachęcać do przyjrzenia się temu, co jest ukryte pod powierzchnią”. Wśród nich znalazły się m.in. „Beans” Tracey Deer, „Jack’s Ride” Susany Nobre, „What Will Summer Bring” Ignacia Ceroi, a także niemiecko-luksembursko-polska koprodukcja „Mission Ulja Funk” Barbary Kronenberg.

 

Polskim akcentem będzie prezentacja nowego projektu filmowego Jana Komasy „Słońca blask” w ramach Berlinale Co-Production Market. Łącznie w programie znalazło się 35 nowych projektów filmowych z 25 państw. „Selekcja obejmuje długo wyczekiwane projekty filmowe m.in. takich twórców, jak María Alché i Benjamín Naishtat, Anthony Chen, Fernando Guzzoni, Jan Komasa, Marcelo Martinessi, Filipe Matzembacher i Marcio Reolon, Anna Muylaert, Isabel Sandoval, Fien Troch, Syllas Tzoumerkas i Yeşim Ustaoglu. Siedmiu reżyserów prezentowało już projekty podczas Berlinale Co-Production Market w poprzednich latach” – czytamy w komunikacie na stronie festiwalu. (PAP)

 

autorka: Daria Porycka

 

dap/ wj/

Żołnierze Wyklęci. Nadal nieodnalezieni…

0

W ciągu ostatnich kilkunastu lat udało się odnaleźć miejsca ukrycia ciał setek żołnierzy powojennego podziemia antykomunistycznego. Wciąż jednak nieznane są liczne miejsca ukrycia śladów zbrodni dokonanych na wielu wybitnych żołnierzach i oficerach walczących z sowiecką okupacją. Wśród nich jest m.in. zamordowany 1 marca 1951 r. Łukasz Ciepliński. Przedstawiamy sylwetki 10 znanych nazwisk, nadal nieodnalezionych.

Łukasz Ciepliński „Pług”

 

„Gdyby wojna nie zakończyła się przejęciem władzy nad Polską przez komunistów, ten najwyższej klasy człowiek i oficer należałby do elity suwerennej RP, wpływając na jej bezpieczeństwo. Tymczasem został skazany na śmierć. Można więc tylko żałować, że ludzie tacy jak Ciepliński zostali przez reżim unicestwieni” – powiedział w rozmowie z PAP badacz biografii Cieplińskiego dr Zbigniew K. Wójcik.

 

Urodził się w 1913 r. w Kwilczu. W 1936 r. rozpoczął służbę w 62. pp w Bydgoszczy. Podczas napaści Niemiec na Polskę odznaczył się w czasie bitwy nad Bzurą. Otrzymał wówczas Order Virtuti Militari. Walczył w obronie Warszawy, po kapitulacji miasta uniknął niewoli. W 1940 r. związał się z konspiracją w Rzeszowie. Pełnił funkcję komendanta Obwodu ZWZ Rzeszów, a następnie był komendantem Inspektoratu Rejonowego ZWZ–AK Rzeszów. W 1945 r. pełnił istotne funkcje w Delegaturze Sił Zbrojnych. W styczniu 1947 r. stanął na czele IV Zarządu WiN.

 

Wpadł w ręce bezpieki 27 listopada 1947 r. w Zabrzu. Wkrótce trafił do więzienia na Mokotowie. Za obietnicę rezygnacji z represji wobec członków WiN ujawnił część informacji związanych z działalnością Zrzeszenia. Szybko jednak zorientował się, że został oszukany, a prześladowania dotknęły członków organizacji. Odmówił współpracy. Odtąd był brutalnie torturowany. Kłamliwe oskarżenie mówiło m.in. o współpracy z Niemcami. Ciepliński został skazany na śmierć. Najwyższy wymiar orzeczono także wobec sześciu jego najbliższych współpracowników.

 

1 marca 1951 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie wykonano wyroki śmierci strzałami w tył głowy. Ciało Cieplińskiego i pozostałych osób straconych z nim oprawcy pogrzebali w nieznanym do dziś miejscu.

 

Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój”

 

Urodził się w 1925 r. w Zagrobach na Podlasiu. W 1945 r. został wcielony w szeregi LWP. Zdezerterował po zamordowaniu przez sowietów jego brata. Został żołnierzem XVI Okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na północnym Mazowszu. Przybrał pseudonim Rój. Od 1946 r. na terenie powiatu ciechanowskiego dowodził oddziałem Pogotowia Akcji Specjalnej NZW. W 1948 r. awansowany do stopnia starszego sierżanta. Przeprowadził kilkadziesiąt akcji przeciw funkcjonariuszom komunistycznym, bezpiece i milicji. Jedną z jego najważniejszych akcji było rozbicie ubeckiego więzienia w Pułtusku (25/26 listopada 1946). Udało się wówczas uwolnić 65 przetrzymywanych tam kolegów. W 1948 r. jego oddział zlikwidował szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Ciechanowie Tadeusza Mazurowskiego.

 

6 listopada 1949 r. w miejscowości Gołotczyzna nieopodal Ciechanowa zatrzymał pociąg osobowy, jego żołnierze rozdali antykomunistyczne ulotki, a sam dowódca wygłosił do pasażerów antysowieckie przemówienie. Propagowanie walki z okupacją sowiecką stało się jednym z najważniejszych przejawów działalności oddziału.

 

Na początku lat pięćdziesiątych był jednym z ostatnich żołnierzy podziemia w tej części Mazowsza. 15 stycznia 1951 r. „Rój” z towarzyszącym mu żołnierzem w banku w Nasielsku zarekwirował ponad 46 tys. zł. Następnego dnia pościg okrążył partyzantów w wiosce Toruń. „Rojowi” udało się wyrwać z okrążenia.

 

W nocy z 13/14 kwietnia 1951 r. oddziały KBW i UB otoczyły kilkoma liniami gospodarstwo rodziców jego narzeczonej. „Rój” z Bronisławem Gniazdowskim „Mazurem” podjęli próbę wyrwania się z okrążenia. „Rój” zginął w wyniku postrzału. Ranny „Mazur” popełnił samobójstwo.

 

Józef Kuraś „Ogień”

 

„Gdyby budowany przez komunistów czarny obraz +Ognia+ był prawdziwy, gdyby rzeczywiście był znienawidzony przez ogół ludności, UB nie bałoby się pochować go na Podhalu. Tymczasem w dokumentach jest mowa wprost: jego zwłok nie można tam pogrzebać, bo grób stanie się miejscem kultu i będzie utrwalał legendę. Dlatego zwłoki od razu wywieziono do Krakowa do siedziby WUBP i ślad po nich zaginął” – stwierdził w rozmowie z PAP dr Maciej Korkuć z krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

 

Józef Kuraś urodził się w 1915 r. w Waksmundzie koło Nowego Targu w góralskiej rodzinie, wychowywany w atmosferze przywiązania do ideałów niepodległej Polski i ruchu ludowego. Nie zamierzał być zawodowym wojskowym. Po służbie zasadniczej w 2 Pułku Strzelców Podhalańskich i w Korpusie Ochrony Pogranicza powrócił do domu, do pracy na roli. W 1939 r. walczył jako podoficer 1 PSP. Na tym odcinku frontu oddziały Wojska Polskiego musiały występować przeciw jednostkom niemieckim i słowackim.

 

Po powrocie do wsi od razu zaangażował się w konspirację niepodległościową. Został żołnierzem w Organizacji Orła Białego i w ZWZ. W czerwcu 1943 r. Niemcy zamordowali żonę Kurasia, 2,5-letniego syna oraz ojca, a następnie podpalili zabudowania, nie pozwalając ich gasić. Kuraś przyjął wówczas pseudonim Ogień. Był żołnierzem oddziału partyzanckiego Armii Krajowej, później dowódcą Oddziału Ludowej Straży Bezpieczeństwa – podległej ludowcom związanym ze strukturami cywilnymi Polskiego Państwa Podziemnego w Nowym Targu.

 

Po wojnie Kuraś walczył z komunistycznymi władzami. W 1946 r. jego zgrupowanie działało na obszarach od ziemi miechowskiej na północ od Krakowa po Tatry; niemal w całym regionie dzisiejszego województwa małopolskiego. „Ogień” zginął w lutym 1947 r. Według relacji świadków, osaczony przez Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Ostrowsku usiłował popełnić samobójstwo. Zmarł dzień później w szpitalu w Nowym Targu.

 

Antoni „Zuch” i Janina „Janek” Żubrydowie

 

„Postać Antoniego Żubryda przez cały okres PRL, a nawet i obecnie, była potwornie zohydzana. To jedna z niewielu postaci, którą tak opluto. Wymyślano niestworzone oszczerstwa, począwszy od tego, że był to zwykły bandyta, watażka, koniokrad, a skończywszy na tym, że był współpracownikiem UPA, gestapo. Wymyślano takie rzeczy, które w ogóle nie mają żadnego potwierdzenia w źródłach” – powiedział PAP historyk Andrzej Romaniak z Muzeum Historycznego w Sanoku.

 

Urodzony w 1918 r. Żubryd był zawodowym podoficerem Wojska Polskiego, brał udział w kampanii polskiej 1939 r. Na początku okupacji prowadził szkolenia w ramach Związku Walki Zbrojnej. Po aresztowaniu przez gestapo pod zarzutem działalności agenturalnej na rzecz ZSRS został skazany na karę śmierci, ale udało mu się uciec z transportu na miejsce egzekucji. Od początku działalności w konspiracji współpracowała z nim jego żona.

 

Po wkroczeniu sowietów na teren Rzeszowszczyzny w 1944 r. Żubryd został skierowany do pracy w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Sanoku. Udzielił pomocy uwięzionym tam członkom organizacji niepodległościowych. W 1945 r. wraz z podkomendnymi z posterunku UB oraz więzionymi tam AK-owcami uciekł i został dowódcą Samodzielnego Batalionu Operacyjnego NSZ. Członkowie jego grupy rekrutowali się głównie z byłych środowisk akowskich. Po ucieczce Żubryda komuniści aresztowali jego syna Janusza (ur. 1941), który tym samym stał się najmłodszym więźniem reżimu.

 

Po nawiązaniu kontaktu z dowództwem NSZ stworzył Samodzielny Batalion Operacyjny NSZ kryptonim Zuch, składający się z dezerterów z LWP, MO i UB. W szczytowym momencie grupa liczyła ok. 300 żołnierzy. W 1946 r. przeprowadzili akcję likwidacji dwóch oficerów 8 Dywizji Piechoty. Prawdopodobnie w tym czasie Żubryd planował wycofanie się z działalności partyzanckiej.

 

24 października Żubryd wraz z żoną w ósmym miesiącu ciąży zostali zastrzeleni przez ich towarzysza broni, agenta MBP Jerzego Vaulina. Do śmierci w 2015 r. Vaulin (dziennikarz i filmowiec) twierdził, że działał w samoobronie. Przeczą temu ekspertyzy wykonanych przez bezpiekę fotografii zwłok małżeństwa.

 

Jan Borysewicz „Krysia”

 

„Jeszcze za życia stał się symbolem kresowego żołnierza Polski Walczącej” – podkreślają badacze dziejów podziemia Kazimierz Krajewski i Tomasz Łabuszewski. Był jednym z pierwszych żołnierzy walczących z sowietami. Urodził się w 1913 r. w Szczuczynie k. Nowogródka. Walczył we wrześniu 1939 r. Uniknął niewoli i przedostał się do Wilna. Pod okupacją litewską i sowiecką tworzył struktury konspiracyjne. Wiosną 1941 r. został aresztowany. Po ataku Niemiec uciekł z konwoju więziennego i wrócił w rodzinne strony. W maju 1943 r. rozpoczął tworzenie oddziału partyzanckiego Okręgu Nowogródzkiego AK. Cieszył się ogromnym wsparciem miejscowej ludności polskiej. Walczył z siłami niemieckimi i kolaborantami litewskimi.

 

W obliczu zbliżania się Armii Czerwonej rozpoczął zwalczanie agentury i partyzantki sowieckiej. Uważał, że Armia Krajowa nie może opuścić Kresów, a walka z sowietami musi być argumentem na rzecz polskości tych ziem. Nie wziął udziału w operacji „Ostra Brama”. Pomiędzy końcem lipca 1944 a styczniem 1945 r. przeprowadził kilkadziesiąt ataków na siły sowieckie. W sierpniu, w ciągu jednego dnia stoczył trzy potyczki z oddziałami sowieckimi. Rozbił więzienie NKWD w Ejszyszkach i uwolnił 34 więźniów. W tym czasie jego zgrupowanie liczyło aż 650 partyzantów. Por. Borusewicz nakłaniał do wspólnej walki z okupantami sowieckimi przedstawicieli innych narodowości – Litwinów i Białorusinów.

 

Zginął w Kowalkach w zasadzce NKWD 21 stycznia 1945 r. Jego zbezczeszczone ciało enkawudziści obwozili po miasteczkach i wsiach. Miało to złamać ducha oporu wśród ludności polskiej. Zamiar ten nie powiódł się. Oddział stworzony przez „Krysię” walczył do wiosny 1945 r. Polskie struktury konspiracyjne na Ziemi Nowogrodzkiej istniały do początku lat pięćdziesiątych.

 

Po raz ostatni ciało Borysewicza widziano na rynku w Ejszyszkach. Dotychczas nie udało się ustalić, co potem enkawudziści zrobili z ciałem dowódcy. Jego symboliczna mogiła znajduje się na cmentarzu w Ejszyszkach. „Nauczył swoim przykładem synów Ziemi Kresowej kochać strony, swój lud, prawdę życia i sprawiedliwość” – napisano w specjalnym rozkazie komendanta Okręgu AK Nowogródek, wydanym po śmierci Borysewicza.

 

Witold Pilecki „Witold”

 

„Pamięć o nim była dosyć skrupulatnie zacierana. Pisywano o nim na Zachodzie jako o wybitnym przedstawicielu podziemia antyniemieckiego, antyhitlerowskiego, natomiast w PRL był praktycznie oficjalnie wyklęty” – stwierdził w rozmowie z PAP historyk prof. Wojciech Roszkowski. Po 1989 r. stał się jednym z najważniejszych bohaterów podziemia skazanych na śmierć przez komunistów. Jest nazywany najodważniejszym żołnierzem II wojny.

 

Jesienią 1945 r. Pilecki zorganizował siatkę wywiadowczą i rozpoczął zbieranie informacji wywiadowczych o sytuacji w Polsce. Prowadził również wywiad w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (MBP), MON i MSZ. Nie zareagował na rozkaz Andersa polecający mu opuszczenie Polski w związku z zagrożeniem aresztowania. Rozważał skorzystanie z amnestii w 1947 r., ostatecznie postanowił się jednak nie ujawniać.

 

15 marca 1948 r. rotmistrz został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 25 maja w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej przez strzał w tył głowy. Witold Pilecki pozostawił żonę, córkę i syna, którzy do dziś dbają o zachowanie pamięci o swoim ojcu.

 

Stanisław Grabowski „Wiarus”, „Szalony Stasiek”

 

Grabowski był jednym z najzdolniejszych żołnierzy podziemia antykomunistycznego na wschodnim Mazowszu i Podlasiu. Walczył w jednej z największych bitew podziemia z siłami sowieckimi i komunistycznymi.

 

Urodził się w 1921 r. w Grabowie Starym w powiecie łomżyńskim. Pochodził z rodziny o długich tradycjach walki o niepodległość. Podczas niemieckiej okupacji działał w konspiracji związanej z ruchem narodowym. Już wtedy posługiwał się pseudonimem Wiarus.

 

Po wkroczeniu na Białostocczyznę Armii Czerwonej pozostał w podziemiu. W lutym 1945 r. dołączył do 3. Brygady Wileńskiej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, dowodzonej przez kpt. Romualda Rajsa „Burego”. Podczas rajdu tej brygady na teren dawnych Prus Wschodnich uczestniczył w bitwie pod Gajrowskimi, która była największym na Mazurach starciem polskiego podziemia niepodległościowego z NKWD i UB.

 

Ujawnił się wiosną 1947 r. po ogłoszeniu amnestii, ale szybko wrócił do lasu. Przez blisko 5 lat dowodził własnym oddziałem, który był uznawany przez UB w Białymstoku za jeden z najniebezpieczniejszych. Stał się sławny wśród miejscowej ludności, która nazywała go „Szalonym Staśkiem” z powodu brawurowego stylu, z jakim prowadził walkę.

 

„Wiarus” – wraz z dwoma towarzyszącymi mu partyzantami – zginął 22 marca 1952 r. w zasadzce zorganizowanej przez UB we wsi Babino. Resztki jego oddziały rozbito pod koniec 1952 r. Prawdopodobnie jego ciało ukryto na terenie siedziby Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Wysokiem Mazowieckiem. Po 1956 r. prowadzono tam prace budowlane, które mogły doprowadzić do zatarcia wszelkich śladów pochówków.

 

August Emil Fieldorf „Nil”

 

W trakcie śledztwa prowadzonego przeciwko gen. Fieldorfowi przydzielony mu z urzędu obrońca zwrócił się do jego żony: „Pani mąż to człowiek ze stali, nie okazuje ani skruchy, ani żalu. Szkoda, że nie jest po naszej stronie”.

 

Urodzony w 1895 r. żołnierz Legionów, Polskiej Organizacji Wojskowej i Wojska Polskiego był pierwszym emisariuszem Naczelnego Wodza i rządu RP do kraju. Pod koniec 1942 r. został mianowany dowódcą Kedywu – Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej AK, którym dowodził do marca 1944 r., używając pseudonimu Nil.

 

Od kwietnia 1944 r. „Nil” tworzył poza strukturami AK tajną organizację „Niepodległość” – „NIE”. Miała przygotować działania na wypadek okupacji Polski przez sowietów. Wyznaczony na nowe stanowisko Fieldorf pozostawał w głębokiej konspiracji, nie biorąc udziału w Powstaniu Warszawskim.

 

7 marca 1945 r. gen. Fieldorf został przypadkowo aresztowany przez NKWD w Milanówku pod okupacyjnym nazwiskiem Walenty Gdanicki. Nierozpoznany przez władze sowieckie został zesłany do obozu pracy na Uralu. Po odbyciu kary powrócił do Polski w październiku 1947 r. i osiedlił się pod fałszywym nazwiskiem w Białej Podlaskiej. Przebywał następnie w Warszawie i Krakowie, a w końcu zamieszkał w Łodzi. W odpowiedzi na ogłoszoną amnestię ujawnił się w lutym 1948 r.

 

9 listopada 1950 r. gen. Fieldorf został zatrzymany przez funkcjonariuszy MBP w Łodzi na ul. Piotrkowskiej w momencie, gdy wychodził z budynku Wojskowej Komendy Rejonowej. Przewieziono go następnie do Warszawy i osadzono w areszcie śledczym przy ul. Koszykowej.

 

Generał mimo stosowanych wobec niego tortur odmówił współpracy z bezpieką. Został skazany na karę śmierci przez powieszenie. Zasądzono także utratę praw publicznych i obywatelskich, praw honorowych oraz przepadek mienia. Wyrok wydany został na podstawie dekretu o wymiarze kary dla zbrodniarzy hitlerowskich i zdrajców narodu polskiego.

 

24 lutego 1953 r. gen. August Emil Fieldorf został powieszony w więzieniu mokotowskim w Warszawie przy ul. Rakowieckiej.

 

Zdzisław Badocha „Żelazny”

 

„Niewątpliwie dopisywało mu szczęście, charakteryzowała go brawura, ale też zdolność podejmowania trafnych, błyskawicznych decyzji pozwalających wychodzić cało z trudnych sytuacji” – stwierdził w rozmowie z PAP dr Tomasz Łabuszewski, badacz podziemia antykomunistycznego z IPN. Należał do pokolenia, które weszło w dorosłość pod koniec II wojny.

 

W maju 1944 r. wstąpił w szeregi 5 Wileńskiej Brygady AK. Już w lipcu 1944 r., po wkroczeniu wojsk sowieckich na teren Wileńszczyzny, oddział został rozwiązany z rozkazu dowódcy. Został wcielony do LWP. Po zdezerterowaniu wstąpił do nowego oddziału „Łupaszki”. Z uwagi na doświadczenie i odwagę niejednokrotnie „Żelazny” otrzymywał w tym czasie zadanie osłaniania dowódcy. W rezultacie zasług wojskowych Badocha już w sierpniu 1945 r. został awansowany na stopień oficerski, podporucznika.

 

W grudniu 1945 r. żołnierze „Łupaszki” przenieśli swoją działalność na Pomorze. Patrol pod dowództwem „Żelaznego” krążył po olbrzymim terenie, budząc strach komunistów. Wiosną 1946 r. mobilne szwadrony przeprowadziły wiele skutecznych akcji bojowych. Najbardziej spektakularną z nich był rajd „Żelaznego” i jego żołnierzy 19 maja, gdy w ciągu jednego dnia rozbrojono siedem posterunków MO i UB na terenie Borów Tucholskich.

 

10 czerwca w Tulicach w powiecie sztumskim w trakcie walki z oddziałem UB i MO Badocha został ranny w obojczyk. Opatrzyła go Danuta Siedzikówna „Inka”. „Żelazny” trafił na rekonwalescencję do majątku Czernin, gdzie administratorem był miejscowy konspirator. Tu przez splot niezwykłych przypadków Badocha zginął 28 czerwca. Obława UB skierowana przeciwko komu innemu trafiła do Czernina, „Żelazny” przekonany, że UB-owcy idą po niego, zbiegł i w trakcie ucieczki zginął od wybuchu granatu. Jak napisał Wacław Beynar „Orszak”: „Tak zakończył niezapomniany kolega i postrach dla bezpieczeństwa”.

 

Jest bohaterem wielotomowej serii komiksów „Wilcze tropy”, wydawanej przez IPN.

 

Marian Bernaciak „Orlik”

 

„Był rycerzem niezłomnym, rycerzem słusznej sprawy. Po wojnie stanął po stronie dobra w walce ze złem, jakim był komunizm” – stwierdził w 2018 r. szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk w trakcie uroczystości przekazania Orderu Virtuti Militari siostrze mjr. Bernaciaka, Wandzie Piotrowskiej.

 

Urodził się w 1946 r. Był oficerem zawodowym Wojska Polskiego, dowódcą partyzanckim Armii Krajowej oraz żołnierzem Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.

 

W 1939 r. uczestniczył w wojnie obronnej. Dostał się do niewoli sowieckiej. W październiku 1939 r. udało mu się uciec z transportu, który wiózł polskich oficerów do łagrów. Od 1940 r. był komendantem rejonu Ryki-Ułęż Związku Walki Zbrojnej, a od grudnia 1943 r. – dowódcą oddziału. Od jesieni 1944 r. był dowódcą wszystkich oddziałów partyzanckich na terenie Inspektoratu Puławskiego, od marca 1945 r. również zastępcą komendanta Inspektoratu ds. bezpieczeństwa, a od kwietnia do lipca 1945 r. – dowódcą Zgrupowania Oddziałów Partyzanckich Inspektoratu Puławskiego.

 

Do największej akcji oddziału doszło 24 maja 1945 r. pod wsią Las Stocki k. Puław. Po ataku na Puławy władze komunistyczne zdecydowały się na mobilizację wielkich sił zdolnych do rozbicia zgrupowania „Orlika”. O sukcesie partyzantów zadecydowało przypadkowe natknięcie się Bernaciaka i jego najbliższego otoczenia na dowództwo zgrupowania sił komunistycznych. W krótkiej walce zginęło 17 żołnierzy NKWD i 10 funkcjonariuszy UB i MO. Dzięki zamieszaniu w szeregach przeciwnika partyzantom udało wyrwać się z okrążenia. Stracili zaledwie 11 żołnierzy, komuniści ponad 70. Była to jedna z największych bitew powstania antykomunistycznego.

 

„Orlik” zginął na skutek donosu złożonego milicji przez sołtysa wsi Piotrówek. 24 czerwca 1946 r. został zaatakowany przez oddziały LWP i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Major wracał z odprawy dowódców miejscowych oddziałów WiN i dysponował jedynie niewielką obstawą żołnierzy. Dwóm z nich udało się wyrwać z okrążenia. Dzięki ich relacjom znamy przebieg ostatnich chwil życia „Orlika”. Nie wiadomo jednak, czy Bernaciak zginął z powodu ran poniesionych w walce, czy popełnił samobójstwo. Wraz z nim poległo dwóch żołnierzy. Jego ciało zostało ukryte prawdopodobnie na Cmentarzu Bródnowskim.

 

https://dzieje.pl/

 

Michał Szukała (PAP)

 

szuk / skp /

Mistrz olimpijski w sztafecie Jamajczyk Yohan Blake rozważa rezygnację z igrzysk w Tokio. „Wolałbym zrezygnować niż się zaszczepić”

0

Mistrz olimpijski w sztafecie Jamajczyk Yohan Blake rozważa rezygnację z igrzysk w Tokio, jeśli szczepienia przeciw koronawirusowi będą obligatoryjne. „Wolałbym zrezygnować ze startu, niż się zaszczepić” – powiedział biegacz dziennikowi „The Gleaner”.

Złoty medalista w sztafecie 4×100 m igrzysk w Londynie i Rio de Janeiro oraz wicemistrz olimpijski na 100 i 200 m (2012) nie chce zdradzać powodów takiego nastawienia.

 

„Jestem psychicznie silny, nie chcę szczepionki. Mam swoje powody” – powiedział 31-letni sprinter, mistrz świata z 2011 roku na 100 m.

 

Blake dodał, że ma nadzieję, że będzie mógł rywalizować w międzynarodowych zawodach od maja i walczyć o uzyskanie kwalifikacji olimpijskiej na trzecie w swojej karierze igrzyska. Na razie rozpoczął starty w zawodach organizowanych na Jamajce przez tamtejszą federację. (PAP)

 

olga/ af/

Wirtualny Dzień Pułaskiego w Muzeum Polskim

0

Chicago, IL (Polish and English) – Zapraszamy na wirtualne obchody Dnia Pułaskiego, które odbędą się w poniedziałek, 1 marca 2021 r. w Muzeum Polskim w Ameryce (MPA). W uroczystości wezmą udział przedstawiciele urzędów państwowych, stanowych, powiatowych oraz miejskich. W tym wyjątkowym dniu stan Illinois oddaje hołd bohaterowi Wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych Kazimierzowi Pułaskiemu oraz składa wyrazy uznania dla całej społeczności polskiej. W programie artystycznym wystąpią Mirosława Sojka-Topór, Bartłomiej Ciężobka, Zespół Pieśni i Tańca Polonia (Polonia Polish Folk Song & Dance Ensemble) oraz Zespół Fundacji Kultury Tatrzańskiej (Tatra Mountains Cultural Foundation Ensemble). Pokazane zostaną także krótkie filmy związane ze świętem. W trakcie ceremonii zostanie złożony wieniec pod obrazem Stanisława Batowskiego „Pułaski pod Savannah”. Obchody rozpoczną się punktualnie o godz. 10 rano i będą transmitowane na żywo na stronie internetowej MPA: www.PolishMuseumOfAmerica.org

Generał Kazimierz Pułaski (ur. 6 marca 1745 r. w Warszawie – zm. 9/10 października 1779 r. nieopodal miejscowości Savannah w stanie Georgia) nazywany jest „ojcem amerykańskiej kawalerii”. Pułaski, jako doświadczony dowódca, zaoferował swoje usługi Armii Kontynentalnej Stanów Zjednoczonych. W liście do Kongresu pisał: Przybyłem tu, aby zaryzykować wszystko dla wolności Ameryki. Zanim jeszcze został oficjalnie powołany do armii amerykańskiej, w 1777 r wziął udział jako ochotnik w bitwie nad Brandywine, gdzie wyróżnił się wiodąc śmiały atak na Brytyjczyków, ratując w ten sposób wycofujące się wojska amerykańskie.

Dzięki generałowi George’owi Washingtonowi, Pułaski został mianowany generałem brygady i pierwszym komandorem kawalerii amerykańskiej. Pułaski powołał legion kawalerii, w którego skład wchodzili żołnierze francuscy, niemieccy i polscy i który wsławił się ocaleniem miasta Charleston w Karolinie Południowej przed okupacją brytyjską w 1779 r.
W październiku 1779 r., w wieku 34 lat, generał Pułaski zapłacił najwyższą cenę w imię wolności: zmarł w wyniku ran odniesionych w bitwie pod Savannah, gdzie dowodził kawalerią. Jego prochy zostały ekshumowane i złożone podczas uroczystej cermonii na Monterey Square w Savannah, GA w październiku 2005 r. W 2009 r. generałowi Pułaskiemu zostało przyznane pośmiertnie honorowe obywatelstwo Stanów Zjednoczonych.

W 1977 r., władze stanu Illinois ustanowiły Dzień Pułaskiego oficjalnym świętem stanowym. Zapraszamy Państwa do świętowania razem z przedstawicielami władz zaangażowania Polonii w sprawę wolności i sprawiedliwości dla wszystkich w USA.

Virtual Pulaski Day 2021 | Wirtualne obchody Dzien Pulaskiego 2021

I came here, where freedom is being defended, to serve it, and to live or die for it.” – Brigadier General Casimir Pulaski

PULASKI DAY TO BE OBSERVED VIRTUALLY

CHICAGO, IL — Celebrate Pulaski Day virtually with the Polish Museum of America (PMA) on Monday, March 1, 2021. Top officials from national, state, county, and city governments and leaders of Polonian organizations and institutions will observe the State of Illinois annual recognition of the Polish American community by honoring the Revolutionary War hero Casimir Pulaski. The program will feature performances by Mirosława Sojka-Topór, Bartłomiej Ciężobka, Polonia Polish Folk Song & Dance Ensemble, and Tatra Mountains Cultural Foundation Ensemble, along with filmed presentations, and conclude with the traditional wreath-laying ceremony at Stanislaw Batowski’s painting of Pulaski at Savannah. The program begins promptly at 10 a.m. and will be streamed live on the PMA website: www.PolishMuseumOfAmerica.org

General Kazimierz (Casimir) Pulaski (b. Warsaw, Poland, March 6, 1745 – d. near Savannah, Georgia, October 9-10, 1779) is recognized as the “Father of the American Cavalry.” He offered his services as an experienced military leader to the American Continental Army during the American Revolutionary War. “I came to hazard all for the freedom of America,” stated Pulaski in a letter to the Congress. Even before he was officially commissioned by Congress, Pulaski joined the American Army as a volunteer. At Brandywine, in 1777, he greatly distinguished himself by leading a daring attack against the British, thereby saving the retreating American Army.

At the insistence of General George Washington, Pulaski was made a Brigadier General and the first Commander of the American Cavalry. He established the Pulaski Legion, a corps of Frenchmen, German Hessians, and Poles, who were instrumental in saving the City of Charleston, South Carolina, from British occupation in 1779. In October of 1779, at the age of 34, General Pulaski paid the ultimate price for freedom: he died from mortal wounds received while leading a cavalry charge in Savannah, Georgia. The General’s mortal remains were ceremoniously reinterred at the Pulaski Monument at Monterey Square in Savannah, GA in October of 2005. Posthumous honorary US citizenship was granted to General Pulaski in 2009.

In 1977, Illinois made Casimir Pulaski Day an official state holiday. Join friends and supporters of the PMA as your representatives in government celebrate the commitment of Polish Americans to liberty and justice for all in the United States of America.

Ponad 6 procent mieszkańców Illinois otrzymało szczepionkę przeciw koronawirusowi

0

Stanowy departament zdrowia potwierdził w niedzielę 1 249 nowych przypadków koronawirusa w Illinois. W ciągu doby zmarły 22 osoby zakażone COVID-19.

 

Od początku pandemii koronawirusa zdiagnozowano w naszym stanie u ponad 1.186 mln ludzi. Przyczynił się do śmierci 20 516 osób. W niedzielę otrzymano wyniki ponad 66 tysięcy testów. Badaniom na obecność COVID-19 poddano już w naszym stanie ponad 18. 136 mln ludzi.

W sobotę podano w Illinois blisko 79 tysięcy dawek szczepionki przeciw koronawirusowi. Do tej pory zaszczepiono niespełna 6.4 proc mieszkańców naszego stanu.

 

BK

Donald Trump: Nasza przygoda jest daleka od zakończenia. Nie wykluczam startu w wyborach w 2024 roku

Nie zakładam nowej partii – zapewnił w niedzielę, w swoim pierwszym publicznym wystąpieniu po odejściu z urzędu, były prezydent USA Donald Trump. Powiedział, że być może zdecyduje się kandydować w wyborach prezydenckich w 2024 roku.

 

„Rozpoczęta przez nas niesamowita przygoda jest daleka od zakończenia” – powiedział Trump na dorocznej konferencji środowisk konserwatywnych CPAC (Conservative Political Action Conference), która w tym roku odbywa się w Orlando na Florydzie.

 

„Nasz ruch dumnych, ciężko pracujących amerykańskich patriotów dopiero się zaczyna i na końcu wygramy” – dodał Trump w wystąpieniu przypominającym te kampanijne.

 

Polityk, który w styczniu opuścił najwyższy urząd w państwie, zapewnił, że nie ma w planach założenia nowej partii. Informacje o tym, że ma taki zamiar nazwał „fake newsem”. „Mamy Partię Republikańską. Będzie zjednoczona i silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Nie zakładam nowego ugrupowania” – mówił przy wiwatach swoich zwolenników miliarder z Nowego Jorku.

 

Jednocześnie Trump zasugerował, że być może zdecyduje się kandydować w wyborach prezydenckich w 2024 roku. „Kto wie, być może nawet zdecyduję się pokonać ich po raz trzeci” – zastrzegł, utrzymując, że listopadowe wybory prezydenckie przegrał z Demokratą Joe Bidenem z powodu wyborczych oszustw. Te nie zostały jednak udowodnione w amerykańskich sądach, za co w niedzielę były gospodarz Białego Domu krytykował amerykański wymiar sprawiedliwości.

 

W swym wystąpieniu na Florydzie były prezydent negatywnie oceniał swojego następcę, skupiając się głównie na polityce migracyjnej. Uznał, że Biden „miał najbardziej katastrofalny pierwszy miesiąc spośród wszystkich współczesnych prezydentów”. Zdaniem Republikanina nowa administracja prowadzi politykę „przeciwko miejscom pracy, rodzinie, granicom, energii, kobietom oraz nauce”.

 

Konferencja CPAC odbywa się prawie cztery miesiące po wyborach, w których Republikanie stracili kontrolę nad Senatem oraz Białym Domem. Partia jest podzielona w swojej wizji dotyczącej przyszłości i roli w ugrupowaniu Trumpa. W GOP trwa debata na temat kursu partii i tego, czy były prezydent jest jej „motorem” czy „hamulcowym”. Część Republikanów w Kongresie preferuje „odcięcie się” od Trumpa, ale wśród działaczy partyjnych niższego szczebla niezmiennie cieszy się on wysokim poparciem.

 

Donald Trump jest faworytem do uzyskania wyborczej nominacji Republikanów w 2024 roku. Jak wynika z sondażu Morning Consult/Politico, 59 procent wyborców GOP twierdzi, że powinien on odgrywać „główną rolę” w partii, a 54 procent deklaruje, że poprze go w prawyborach.(PAP)

 

mobr/ sp/

Prezydent Meksyku: USA potrzebują 800 tys. migrantów rocznie, powiem o tym Bidenowi

0

Prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador powiedział, że podczas swojej poniedziałkowej rozmowy z przywódcą USA Joe Bidenem będzie rozmawiał o sytuacji prawnej migrantów. Podkreślił, że USA potrzebują imigrantów i powinni oni przybywać tam legalnie.

 

Według szacunków meksykańskiego prezydenta Stany Zjednoczone rocznie potrzebują między 600 a 800 tys. nowych pracowników.

 

„Lepiej, by migracje odbywały się w sposób zorganizowany, legalny, by pracownicy nie narażali swojego życia, by prawa człowieka były szanowane” – mówił w sobotę prezydent Lopez Obrador.

 

W poniedziałek przywódcy Meksyku i USA odbędą wirtualne spotkanie poświęcone sprawom migracji i kryzysu ekonomicznego wywołanego pandemią koronawirusa. Lopez Obrador zapewnił, że będzie nalegał na porozumienie zapewniające odpowiednie prawa pracownikom z Meksyku i Ameryki Środkowej. (PAP)

 

adj/ tebe/

Szczepionka firmy Johnson&Johnson w jednej dawce zatwierdzona do użycia

Federalna Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) zatwierdziła w sobotę do stosowania w USA szczepionkę przeciwko Covid-19 firmy Johnson&Johnson. To trzeci taki preparat dopuszczony do użytku w Stanach Zjednoczonych, pierwszy podawany tylko w jednej dawcę.

Nowa szczepionka znacząco zwiększy amerykańskie możliwości zwalczania pandemii, warunkowane dostawami preparatów przeciwko Covid-19. Już w najbliższym tygodniu szczepionką Johnson&Johnson będzie można zaszczepić 4 miliony Amerykanów. Do końca marca firma ma dostarczyć w USA 20 milionów dawek.

 

Z racji tego, że szczepionka Johnson&Johnson jest jednodawkowa oznaczać to będzie 20 milionów Amerykanów, którzy osiągną pełną, zapewnianą przez preparat, ochronę przeciwko Covid-19. Pozostałe dwie szczepionki stosowane w USA – Pfizera/BioNTech i Moderny – wymagają dwóch zastrzyków.

 

Preparat Johnson&Johnson różni od nich to, że jest relatywnie łatwy w transporcie. Nie wymaga przechowywania w tak niskich temperaturach jak dotychczas stosowane szczepionki.

 

Z badań FDA wynika, że 28 dni po podaniu, szczepionka Johnson&Johnson ma skuteczność 66 proc. w zapobieganiu umiarkowanie ciężkiego i ciężkiego przebiegu Covid-19. Żaden z zaszczepionych uczestników badania, który zachorował po 28 dniach od otrzymania preparatu, nie wymagał hospitalizacji.

 

„Jedna dawka sprawi, że nie będzie trzeba jechać do szpitala i nie będzie trzeba przebywać na oddziale intensywnej terapii” – tłumaczył w stacji CNN doktor Paul Offit.

 

Co ważne, dane potwierdzają skuteczność szczepionki Johnson&Johnson w RPA, gdzie dominuje szczep B.1351, który wykazuje większą odporność. Skuteczność wyniosła 64 proc. Badanie wykazują też, że preparat przyczynia się do znacznego obniżenia transmisji wirusa, chroniąc również przed bezobjawowymi infekcjami.

 

Największy niepokój amerykańskich epidemiologów budzi obecnie rozprzestrzenianie się nowych wariantów Covid-19. Dlatego też apelują, by nadal zachowywać ostrożność i stosować środki bezpieczeństwa.

 

Do tego właśnie wzywał w piątek prezydent USA Joe Biden, który wyraził radość z dopuszczenia do użytku nowego preparatu. „Chociaż świętujemy dzisiejszą wiadomość, to wzywam wszystkich Amerykanów – myjcie ręce, zachowujcie wzajemny dystans i noście maseczki” – przekazał w oświadczeniu. „Tak jak mówiłem wiele razy, w trakcie rozprzestrzenienia się nowych mutacji, sytuacja może wciąż się pogorszyć” – dodał.

 

Władze Stanów Zjednoczonych mówią o wyścigu z czasem i liczą, że transmisję nowych, bardziej zakaźnych wariantów uda się ograniczyć dzięki nabierającego tempa procesowi szczepień.

 

W piątek w USA wykonano rekordowe ponad 2,2 miliona zastrzyków, a łączna liczba szczepień przekroczyła już 70 milionów. Wiele wskazuje, że tempo w najbliższych tygodniach jeszcze wzrośnie. Wszystkie firmy obiecują zwiększenie dostaw. Portal The Hill pisze że „Stany Zjednoczone są na dobrej drodze do otrzymania 240 milionów dawek do końca marca, co wystarczy do zaszczepienia około 130 milionów osób”.

 

Szczepionka Johnson&Johnson stosowana jest już od ponad tygodnia w RPA, gdzie otrzymują ją medycy. Decyzja Europejskiej Agencji Leków (EMA) w sprawie tego preparatu spodziewana jest na początku marca. (PAP)

 

 

mobr/ jm/

Paszporty szczepień działają w Izraelu, w UE są w planach

0

Certyfikaty, zwane często paszportami, jakie wydaje się osobom zaszczepionym przeciw Covid-19, mogą potencjalnie wyłączyć je spod części restrykcji, jednak w wielu krajach postrzegane są jako dyskryminujące. Zaświadczenia takie działają od tygodnia w Izraelu.

Tzw. zielony paszport w Izraelu – przemianowany ostatecznie na „zieloną przepustkę”, by uniknąć skojarzeń ze swobodnymi podróżami zagranicznymi – przysługuje tym, którzy co najmniej tydzień wcześniej przyjęli drugą dawkę szczepionki oraz ponad 700 tys. osobom, które przeszły zakażenie koronawirusem. Jest ważny sześć miesięcy.

 

Od 21 lutego Izraelczycy posiadający „zieloną przepustkę” mogą korzystać z siłowni i basenów oraz uczestniczyć w wydarzeniach sportowych i kulturalnych. Sklepy, centra handlowe czy targowiska są otwarte dla wszystkich, jednak część obiektów – w tym hotele i niektóre synagogi – są dostępne tylko po okazaniu indywidualnie wygenerowanego kodu QR, który można ściągnąć na telefon komórkowy lub otrzymać pocztą tradycyjną.

 

W zamieszkałym przez 9,3 miliona osób Izraelu około połowa dorosłej populacji otrzymała wymagane dwie dawki szczepionki, jednak niektórzy nie chcą lub nie mogą poddać się szczepieniu z powodów zdrowotnych, religijnych czy innych.

 

Szczepienia w tym kraju są powszechnie postrzegane jako jedyny sposób na otwarcie gospodarki, czyli powrotu do normalności dla obywateli. Każdy, kto nie chce lub nie może przyjąć szczepionki, zostanie „pozostawiony w tyle” – podsumował krótko minister zdrowia Juli Edelsztajn.

 

Chociaż inne państwa obserwują rozwój sytuacji w Izraelu, większość z nich nie posiada wystarczających zasobów, by zaszczepić znaczną część obywateli ze względu na problemy z podażą lub koszty.

 

Brytyjski rząd nie ma na razie jasnego stanowiska w sprawie paszportów szczepień, chociaż pojawiają się doniesienia, zgodnie z którymi prowadzone są prace nad aplikacją umożliwiającą podróże międzynarodowe. Premier Boris Johnson zapewnił, że nie przewiduje ich wprowadzenia wewnątrz kraju, np. jako warunku pójścia do pubu czy na koncert. Według wiceministra zdrowia Nadhima Zahawiego, jeśli szczepienia nie są obowiązkowe, nawet paszporty umożliwiające podróże byłyby dyskryminujące.

 

Jedną z przyczyn, dla których rząd Wielkiej Brytanii jest ostrożny w tej sprawie, jest potencjalny duży sprzeciw ze strony własnego zaplecza parlamentarnego. Około jedna piąta klubu poselskiego Partii Konserwatywnej sprzeciwia się obecnym restrykcjom wprowadzonym z powodu epidemii, uważając je za nadmierne ograniczenie wolności obywatelskich. Ewentualne paszporty szczepień budziłyby bez porównania większe obiekcje – podkreślają komentatorzy.

 

Niemiecka Rada Etyki na początku lutego uznała za niewłaściwe wcześniejsze zniesienie ograniczeń związanych z epidemią dla osób już zaszczepionych, przynajmniej do momentu wyjaśnienia, czy zaszczepione osoby nadal stanowią zagrożenie czy już nie. Zdaniem Rady dobra publiczne i usługi, które są niezbędne do uczestnictwa w życiu społecznym (jak transport publiczny lub podróże lotnicze), powinny być dostępne dla wszystkich obywateli, w tym – dla osób niezaszczepionych.

 

We Francji debata na temat paszportów szczepień spolaryzowała opinię publiczną. Minister zdrowia Olivier Veran wielokrotnie zapewniał, że jest za wcześnie na ich wprowadzenie, ponieważ pierwszą dawkę szczepionki otrzymało 2,6 milionów Francuzów, a drugą zaledwie 1,2 miliona. Krytycy tego pomysłu – w tym wysocy rangą politycy – twierdzą, że przepustka byłby kolejnym ograniczeniem wolności i równości obywateli, które wraz z braterstwem, są dewizą Republiki Francuskiej.

 

Tymczasem sześciu na dziesięciu Francuzów opowiedziałoby się za paszportem szczepień, jeśli oznaczałoby to większą swobodę podróżowania – wynika z sondażu Ifop opublikowanego w styczniu.

 

Duński rząd zapowiedział na początku lutego wprowadzenie cyfrowych paszportów, które mają pomóc w odbywaniu podróży służbowych. Początkowo dane o zaszczepieniu będą dostępne na rządowej stronie internetowej, w przyszłości szczegóły dotyczące szczepienia lub nawet informację o posiadanych przeciwciałach będą dostępne w telefonie komórkowym.

 

Niewykluczone, że w przyszłości takie świadectwo odporności na SARS-CoV-2 będzie wykorzystywane przy organizacji widowni wielkich imprez muzycznych.

 

Władze Szwecji również rozpoczęły przymiarki do wprowadzenia cyfrowego paszportu, który miałby być wprowadzony od 1 czerwca. Główny epidemiolog Szwecji Anders Tegnell wyraził jednak obawę, że wprowadzenie przepustek dyskryminowałoby osoby, które nie mogą jeszcze poddać się szczepieniu, ponieważ np. nie należą do grupy ryzyka.

 

W Finlandii w komentarzach prasowych podkreśla się, że na obecnym etapie – gdy zaszczepiono zaledwie ok. 5 proc. ludności, a przy tym nie wypracowano standardów międzynarodowych – trudno zakładać, że zaświadczenia dawałyby korzyści np. przy podróżowaniu.

 

Podobne wątpliwości budzi warunkowanie paszportem wstępu na wydarzenia kulturalne czy inne masowe imprezy. Ze strony organizatorów płyną głosy, że stanowiłoby to formę „ukrytego przymuszania do szczepienia”. Z drugiej strony zwraca się uwagę na fakt, że publiczność tego typu imprez składa się głównie z przedstawicieli młodszego pokolenia, które w najbliższym czasie nie ma szans na zaszczepienie.

 

Dla południowych krajów Unii Europejskiej – Grecji, Włoch czy Hiszpanii – stworzenie unijnego standardu certyfikowania szczepień jest kluczową kwestią w ratowaniu zagrożonego letniego sezonu turystycznego. Izrael zawarł już porozumienie z Grecją i Cyprem w sprawie wzajemnego uznawania tego rodzaju zaświadczeń.

 

Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała podczas wirtualnego szczytu krajów UE w środę, że w kwestii wprowadzenia „elektronicznych certyfikatów szczepień” panuje jednomyślność, chociaż nie oznacza to jeszcze, że podróżować będą mogli tylko ci, którzy posiadają typu zaświadczenia.

 

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zaapelowała w czwartek o przyspieszenie prac nad wdrażaniem certyfikatów, by zdążyć do lata. Szefowa KE wyraziła pogląd, że paszporty powinny opierać się na takich elementach, jak informacja o szczepieniu, negatywny wynik testu na obecność SARS-CoV-2 lub nabycie odporności po przebyciu Covid-19. Oceniła, że wdrożenie systemu certyfikatów szczepień zajmie około trzech miesięcy.

 

W Czechach głosy opowiadające się za wprowadzeniem paszportów pojawiały się w styczniu, gdy zaczynały się szczepienia i oczekiwania z nimi związane były duże większe niż obecnie. W dyskusji zwracano uwagę na możliwość dyskryminacji pewnych grup ludności. W chwili obecnej, ponieważ w kraju brakuje szczepionek, temat stracił na aktualności. Podobnie sytuacja wygląda na Słowacji.

 

Na Węgrzech zapowiedziano wprowadzenie zaświadczeń dla zaszczepionych i ozdrowieńców, ale szczegóły dotyczące wynikających z nich uprawnień nie zostały jeszcze podane. W styczniu szef kancelarii premiera Gergely Gulyas mówił, że osoby mające certyfikat nie musiałyby np. przestrzegać godziny policyjnej, które obecnie obowiązuje w godzinach 20.00-5.00.

 

W Rosji wydawane są zaświadczenia o zaszczepieniu, ale nie daje to żadnych przywilejów. Z sondaży wynika, że koncepcji paszportów epidemiologicznych sprzeciwia około 60 proc. Rosjan. „Wprowadzenie paszportów czy jakichś innych dodatkowych dokumentów wywołuje u obywateli irytację i w tym wypadku oceniają oni szczepienie jako proces przymusowy. Obecnie jest to niedopuszczalne” – oceniła wicepremier Tatiana Golikowa, która w rządzie FR zajmuje się polityką społeczną.

 

W Chinach wydawane są zaświadczenia o szczepieniach, a przynajmniej w niektórych wypadkach informacja o szczepieniu dopisywana jest do „kodów zdrowia” w telefonach komórkowych. Skanowanie takich kodów wymagane jest podczas podróży i przy wejściu do niektórych instytucji i budynków użyteczności publicznej, jednak nie wydaje się, by obecnie dawało to zaszczepionym osobom jakiekolwiek korzyści.

 

W Korei Południowej, gdzie szczepienia rozpoczęły się w piątek, władze zamierzają wydawać zaświadczenia, których posiadacze nie będą wyłączeni z obowiązujących restrykcji dotyczących zgromadzeń, ale mogą być ulgowo traktowani w przypadku konieczności samoizolacji po wykryciu zakażenia u kogoś z ich otoczenia.

 

Wprowadzenia paszportów nie przewidują na razie władze Japonii. Przeciwko takiemu rozwiązaniu wypowiedział się w poniedziałek japoński minister nadzorujący walkę z epidemią Taro Kono. Jego zdaniem warunkowanie międzynarodowych podróży szczepieniami byłoby dyskryminujące w odniesieniu do ludzi, którzy nie mogą przyjąć szczepionki z powodu np. uczulenia.

 

W Azji Południowo-Wschodniej kampanie szczepień rozpoczęły się niedawno lub dopiero się zaczynają i w fazę masową wejdą dopiero około maja.

(PAP)

bjn/ bml/ ksta/ zys/ ptg/ mw/ anb/ tam/ sw/ awl/ pas/ baj/ mars/

Mężczyzna próbował pogrzebać swoją żonę żywcem na plaży w Kalifornii

0

Policja w Coronado w amerykańskiej Kalifornii zatrzymała mężczyznę, który po kłótni z żoną próbował ją najpierw wrzucić do oceanu, później zakopać żywcem w wykopanym na plaży dole. Postawiono mu zarzuty m.in. usiłowania zabójstwa, napaści i przemocy domowej.

Zaatakowana kobieta powiadomiła policję w czwartek wieczorem, że jej mąż właśnie próbował ją zabić na plaży w położonym na przeciwko zatoki San Diego Coronado.

 

Według relacji poszkodowanej para wieczorem udała się na spacer, podczas którego doszło do kłótni. 23-letni Jose Luis Mares zaczął atakować swoją żonę, najpierw próbował ją wrzucić w fale oceanu, później zakopać w piasku.

 

„Opowiadała że na plaży była dziura, prawdopodobnie wykopana za dnia przez bawiące się dzieci, podczas szarpaniny mąż ją do niej wrzucił i zaczął przysypywać piaskiem” – detektyw Ryan Brennan refował lokalnym mediom zeznania kobiety. Mares również kopał żonę, w pewnym momencie przestał ją atakować i uciekł. Kobiecie udało się wydostać z dołu i powiadomić policję, została przewieziona do szpitala.

 

„Nie wiemy, co go przestraszyło, może zauważył jakiegoś przechodnia” – wyjaśniał policjant. Funkcjonariusze wkrótce schwytali napastnika ukrywającego się na tyłach okolicznych domów.

 

Postawiono mu zarzuty usiłowania zabójstwa, napaści powodującej poważne obrażenia ciała, przemocy domowej, bezprawnego pozbawienia wolności i naruszenia warunków zwolnienia warunkowego. Mares był już wcześniej karany za włamania i kradzieże samochodów.

(PAP)

 

adj/ tebe/

Utonął mężczyzna, który ratował na stawie 9- i 10-latkę, pod którymi załamał się lód

W gminie Reszel w powiecie kętrzyńskim utonął mężczyzna, który na stawie próbował ratować 9- i 10-latkę, pod którymi załamał się lód. Jedna z dziewczynek sama dopłynęła do brzegu, drugą wyjęli z wody dziadek i inny mężczyzna – poinformowała w niedzielę PAP policja.

Do tragicznego wypadku doszło w sobotę późnym popołudniem w gminie Reszel w powiecie kętrzyńskim. Policja poinformowała o nim w niedzielę rano.

 

„Dwie dziewczynki, 9- i 10-latka bawiły się na zamarzniętym przydomowym stawie. Nagle lód zarwał się i obie znalazły się w wodzie” – powiedziała PAP oficer prasowa policji w Kętrzynie Ewelina Piaścik. Dodała, że 10-latka o własnych siłach dopłynęła do brzegu i wyszła ze stawu, ale 9-latka zaczęła znikać pod wodą.

 

Krzyki dziewczynek usłyszeli sąsiedzi. Jeden z nich, 40-letni, rzucił się do wody na ratunek 9-latce, niestety sam także zaczął tonąć.

 

„Na miejsce przybiegli inni sąsiedzi i dziadkowie jednej z dziewczynek. Wspólnymi siłami wydobyli z wody zarówno 9-latkę jak i 40-latka. Mężczyzna nie oddychał, więc rozpoczęto reanimację” – powiedziała Piaścik.

 

Sąsiedzi reanimowali 40-latka do przyjazdu karetki, potem przejęli tę akcję ratownicy. Niestety czynności życiowych mężczyzny nie udało się przywrócić. „Prokurator zdecydował o przeprowadzeniu sekcji zwłok zmarłego” – podała Piaścik.

 

Ratownicy medyczni zbadali także dziewczynki, które wpadły do wody. Orzekli, że nic im się nie stało i dzieci wróciły do swoich domów.

 

Lód pokrywający jeziora jest bardzo kruchy i mało wytrzymały, ratownicy apelują, by pod żadnym pozorem nie wchodzić na tafle. (PAP)

 

Autorka: Joanna Kiewisz-Wojciechowska

 

jwo/ itm/

Paszporty szczepień na świecie: Działają w Izraelu, w UE są w planach!

0

Certyfikaty, zwane często paszportami, jakie wydaje się osobom zaszczepionym przeciw Covid-19, mogą potencjalnie wyłączyć je spod części restrykcji, jednak w wielu krajach postrzegane są jako dyskryminujące. Zaświadczenia takie działają od tygodnia w Izraelu.

Tzw. zielony paszport w Izraelu – przemianowany ostatecznie na „zieloną przepustkę”, by uniknąć skojarzeń ze swobodnymi podróżami zagranicznymi – przysługuje tym, którzy co najmniej tydzień wcześniej przyjęli drugą dawkę szczepionki oraz ponad 700 tys. osobom, które przeszły zakażenie koronawirusem. Jest ważny sześć miesięcy.

 

Od 21 lutego Izraelczycy posiadający „zieloną przepustkę” mogą korzystać z siłowni i basenów oraz uczestniczyć w wydarzeniach sportowych i kulturalnych. Sklepy, centra handlowe czy targowiska są otwarte dla wszystkich, jednak część obiektów – w tym hotele i niektóre synagogi – są dostępne tylko po okazaniu indywidualnie wygenerowanego kodu QR, który można ściągnąć na telefon komórkowy lub otrzymać pocztą tradycyjną.

 

W zamieszkałym przez 9,3 miliona osób Izraelu około połowa dorosłej populacji otrzymała wymagane dwie dawki szczepionki, jednak niektórzy nie chcą lub nie mogą poddać się szczepieniu z powodów zdrowotnych, religijnych czy innych.

 

Szczepienia w tym kraju są powszechnie postrzegane jako jedyny sposób na otwarcie gospodarki, czyli powrotu do normalności dla obywateli. Każdy, kto nie chce lub nie może przyjąć szczepionki, zostanie „pozostawiony w tyle” – podsumował krótko minister zdrowia Juli Edelsztajn.

 

Chociaż inne państwa obserwują rozwój sytuacji w Izraelu, większość z nich nie posiada wystarczających zasobów, by zaszczepić znaczną część obywateli ze względu na problemy z podażą lub koszty.

 

Brytyjski rząd nie ma na razie jasnego stanowiska w sprawie paszportów szczepień, chociaż pojawiają się doniesienia, zgodnie z którymi prowadzone są prace nad aplikacją umożliwiającą podróże międzynarodowe. Premier Boris Johnson zapewnił, że nie przewiduje ich wprowadzenia wewnątrz kraju, np. jako warunku pójścia do pubu czy na koncert. Według wiceministra zdrowia Nadhima Zahawiego, jeśli szczepienia nie są obowiązkowe, nawet paszporty umożliwiające podróże byłyby dyskryminujące.

 

Jedną z przyczyn, dla których rząd Wielkiej Brytanii jest ostrożny w tej sprawie, jest potencjalny duży sprzeciw ze strony własnego zaplecza parlamentarnego. Około jedna piąta klubu poselskiego Partii Konserwatywnej sprzeciwia się obecnym restrykcjom wprowadzonym z powodu epidemii, uważając je za nadmierne ograniczenie wolności obywatelskich. Ewentualne paszporty szczepień budziłyby bez porównania większe obiekcje – podkreślają komentatorzy.

 

Niemiecka Rada Etyki na początku lutego uznała za niewłaściwe wcześniejsze zniesienie ograniczeń związanych z epidemią dla osób już zaszczepionych, przynajmniej do momentu wyjaśnienia, czy zaszczepione osoby nadal stanowią zagrożenie czy już nie. Zdaniem Rady dobra publiczne i usługi, które są niezbędne do uczestnictwa w życiu społecznym (jak transport publiczny lub podróże lotnicze), powinny być dostępne dla wszystkich obywateli, w tym – dla osób niezaszczepionych.

 

We Francji debata na temat paszportów szczepień spolaryzowała opinię publiczną. Minister zdrowia Olivier Veran wielokrotnie zapewniał, że jest za wcześnie na ich wprowadzenie, ponieważ pierwszą dawkę szczepionki otrzymało 2,6 milionów Francuzów, a drugą zaledwie 1,2 miliona. Krytycy tego pomysłu – w tym wysocy rangą politycy – twierdzą, że przepustka byłby kolejnym ograniczeniem wolności i równości obywateli, które wraz z braterstwem, są dewizą Republiki Francuskiej.

 

Tymczasem sześciu na dziesięciu Francuzów opowiedziałoby się za paszportem szczepień, jeśli oznaczałoby to większą swobodę podróżowania – wynika z sondażu Ifop opublikowanego w styczniu.

 

Duński rząd zapowiedział na początku lutego wprowadzenie cyfrowych paszportów, które mają pomóc w odbywaniu podróży służbowych. Początkowo dane o zaszczepieniu będą dostępne na rządowej stronie internetowej, w przyszłości szczegóły dotyczące szczepienia lub nawet informację o posiadanych przeciwciałach będą dostępne w telefonie komórkowym.

 

Niewykluczone, że w przyszłości takie świadectwo odporności na SARS-CoV-2 będzie wykorzystywane przy organizacji widowni wielkich imprez muzycznych.

 

Władze Szwecji również rozpoczęły przymiarki do wprowadzenia cyfrowego paszportu, który miałby być wprowadzony od 1 czerwca. Główny epidemiolog Szwecji Anders Tegnell wyraził jednak obawę, że wprowadzenie przepustek dyskryminowałoby osoby, które nie mogą jeszcze poddać się szczepieniu, ponieważ np. nie należą do grupy ryzyka.

 

W Finlandii w komentarzach prasowych podkreśla się, że na obecnym etapie – gdy zaszczepiono zaledwie ok. 5 proc. ludności, a przy tym nie wypracowano standardów międzynarodowych – trudno zakładać, że zaświadczenia dawałyby korzyści np. przy podróżowaniu.

 

Podobne wątpliwości budzi warunkowanie paszportem wstępu na wydarzenia kulturalne czy inne masowe imprezy. Ze strony organizatorów płyną głosy, że stanowiłoby to formę „ukrytego przymuszania do szczepienia”. Z drugiej strony zwraca się uwagę na fakt, że publiczność tego typu imprez składa się głównie z przedstawicieli młodszego pokolenia, które w najbliższym czasie nie ma szans na zaszczepienie.

 

Dla południowych krajów Unii Europejskiej – Grecji, Włoch czy Hiszpanii – stworzenie unijnego standardu certyfikowania szczepień jest kluczową kwestią w ratowaniu zagrożonego letniego sezonu turystycznego. Izrael zawarł już porozumienie z Grecją i Cyprem w sprawie wzajemnego uznawania tego rodzaju zaświadczeń.

 

Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała podczas wirtualnego szczytu krajów UE w środę, że w kwestii wprowadzenia „elektronicznych certyfikatów szczepień” panuje jednomyślność, chociaż nie oznacza to jeszcze, że podróżować będą mogli tylko ci, którzy posiadają typu zaświadczenia.

 

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zaapelowała w czwartek o przyspieszenie prac nad wdrażaniem certyfikatów, by zdążyć do lata. Szefowa KE wyraziła pogląd, że paszporty powinny opierać się na takich elementach, jak informacja o szczepieniu, negatywny wynik testu na obecność SARS-CoV-2 lub nabycie odporności po przebyciu Covid-19. Oceniła, że wdrożenie systemu certyfikatów szczepień zajmie około trzech miesięcy.

 

W Czechach głosy opowiadające się za wprowadzeniem paszportów pojawiały się w styczniu, gdy zaczynały się szczepienia i oczekiwania z nimi związane były duże większe niż obecnie. W dyskusji zwracano uwagę na możliwość dyskryminacji pewnych grup ludności. W chwili obecnej, ponieważ w kraju brakuje szczepionek, temat stracił na aktualności. Podobnie sytuacja wygląda na Słowacji.

 

Na Węgrzech zapowiedziano wprowadzenie zaświadczeń dla zaszczepionych i ozdrowieńców, ale szczegóły dotyczące wynikających z nich uprawnień nie zostały jeszcze podane. W styczniu szef kancelarii premiera Gergely Gulyas mówił, że osoby mające certyfikat nie musiałyby np. przestrzegać godziny policyjnej, które obecnie obowiązuje w godzinach 20.00-5.00.

 

W Rosji wydawane są zaświadczenia o zaszczepieniu, ale nie daje to żadnych przywilejów. Z sondaży wynika, że koncepcji paszportów epidemiologicznych sprzeciwia około 60 proc. Rosjan. „Wprowadzenie paszportów czy jakichś innych dodatkowych dokumentów wywołuje u obywateli irytację i w tym wypadku oceniają oni szczepienie jako proces przymusowy. Obecnie jest to niedopuszczalne” – oceniła wicepremier Tatiana Golikowa, która w rządzie FR zajmuje się polityką społeczną.

 

W Chinach wydawane są zaświadczenia o szczepieniach, a przynajmniej w niektórych wypadkach informacja o szczepieniu dopisywana jest do „kodów zdrowia” w telefonach komórkowych. Skanowanie takich kodów wymagane jest podczas podróży i przy wejściu do niektórych instytucji i budynków użyteczności publicznej, jednak nie wydaje się, by obecnie dawało to zaszczepionym osobom jakiekolwiek korzyści.

 

W Korei Południowej, gdzie szczepienia rozpoczęły się w piątek, władze zamierzają wydawać zaświadczenia, których posiadacze nie będą wyłączeni z obowiązujących restrykcji dotyczących zgromadzeń, ale mogą być ulgowo traktowani w przypadku konieczności samoizolacji po wykryciu zakażenia u kogoś z ich otoczenia.

 

Wprowadzenia paszportów nie przewidują na razie władze Japonii. Przeciwko takiemu rozwiązaniu wypowiedział się w poniedziałek japoński minister nadzorujący walkę z epidemią Taro Kono. Jego zdaniem warunkowanie międzynarodowych podróży szczepieniami byłoby dyskryminujące w odniesieniu do ludzi, którzy nie mogą przyjąć szczepionki z powodu np. uczulenia.

 

W Azji Południowo-Wschodniej kampanie szczepień rozpoczęły się niedawno lub dopiero się zaczynają i w fazę masową wejdą dopiero około maja.(PAP)

 

bjn/ bml/ ksta/ zys/ ptg/ mw/ anb/ tam/ sw/ awl/ pas/ baj/ mars/

„Piotrek i Dawid skakali naprawdę na bardzo wysokim poziomie”. 5 i 6 marca będzie kolejna szansa na medale

0

„To był piękny i emocjonujący konkurs, w którym po prostu wygrał najlepszy” – cieszył się Kazimierz Długopolski, olimpijczyk z Sapporo (1972) i Lake Placid (1980), po zdobyciu w sobotę przez Piotra Żyłę złotego medalu mistrzostw świata w Oberstdorfie.

„Bardzo fajny i emocjonujący konkurs, bez jakiś większych wpadek, no i po prostu wygrał najlepszy” – nie krył radości Długopolski.

 

Srebro wywalczył Niemiec Karl Geiger, a brąz Słoweniec Anze Lanisek.

 

Broniący tytułu z Seefeld Dawid Kubacki zajął w sobotę piąte miejsce, 22. był Kamil Stoch, 30. Andrzej Stękała, a 36. Klemens Murańka.

 

„Piotrek i Dawid skakali naprawdę na bardzo wysokim poziomie i nie ma do nich żadnych zastrzeżeń. Żyła moim zdaniem wzniósł się dziś na najwyższy poziom. Natomiast zaskakująco słabo wypadł Kamil. Ciągle wkrada się jakiś błąd i sztab szkoleniowy jakoś nie może sobie z nim poradzić. Co do Stękały, to ostatnio obniżył swoje loty i obawiam się, iż na wielkiej skoczni nie będzie tak dobry jak byśmy sobie życzyli i jak tej zimy się prezentował. No, ale dzień do dnia jest niepodobny, chłopak się prześpi i może będzie inaczej” – podkreślił szkoleniowiec.

 

Jego zdaniem 5 i 6 marca będzie kolejna szansa na medale. „W drużynie jest szansa na medal. Na pewno są w gronie faworytów, ale z pięć drużyn jest mocnych i konkurs się może różnie ułożyć. W jutrzejszym mikście nie liczyłbym na wysoką lokatę, ale jeśli będzie szóste miejsce, to naprawdę będzie sukces” – zakończył Długopolski.(PAP)

 

autor: Joanna Chmiel

 

jch/ cegl/