22.1 C
Chicago
poniedziałek, 27 maja, 2024
Strona główna Blog Strona 1408

Chiny stały się największym eksporterem szczepionek przeciw Covid-19 na świecie

Mimo obaw o skuteczność i bezpieczeństwo preparatów Chiny stały się największym eksporterem szczepionek przeciw Covid-19 na świecie i w pierwszej połowie roku dostarczyły ponad 500 mln dawek do 112 krajów i terytoriów – podał w środę chiński portal Caixin.

Portal powołuje się przy tym na dane eksportowe chińskiego urzędu celnego i opinię brytyjskiej firmy analitycznej Airfinity, która oceniła, że eksport z Chin przewyższył dostawy z wszystkich innych krajów produkujących szczepionki na Covid-19 razem wziętych.

 

Preparaty chińskich koncernów farmaceutycznych Sinopharm i Sinovac uzyskały warunkową zgodę Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), a według chińskich mediów do połowy 2022 roku obie firmy sprzedadzą łącznie 550 mln dawek organizacji GAVI, która rozprowadzi je za pośrednictwem światowego programu dystrybucji COVAX.

 

WHO napisała w swojej analizie szczepionek Sinopharmu i Sinovacu, że obie znacznie zmniejszają ryzyko hospitalizacji i śmierci z powodu Covid-19. Na świecie wciąż utrzymują się jednak obawy o bezpieczeństwo i skuteczność chińskich preparatów.

 

W badaniach klinicznych w różnych miejscach świata skuteczność szczepionek Sinovacu i Sinopharmu wahała się między 50 a 80 proc., a więc była niższa niż preparatów Moderny czy Pfizera. Pojawiały się również zarzuty o brak przejrzystości przy publikacji danych. Obawy dotyczą szczególnie ochrony przeciwko bardziej zakaźnemu wariantowi Delta.

 

Specyfik Sinopharmu trafił między innymi na Węgry, mimo że ani on, ani żaden inny chiński preparat nie zostały jak dotąd zatwierdzone przez Europejską Agencję Leków (EMA). W maju Agencja informowała natomiast o rozpoczęciu przyspieszonej oceny (rolling review) szczepionki Sinovacu, ale nie podała, kiedy można się spodziewać wyniku.

 

Władze Singapuru dopuściły preparat Sinovacu do użytku, ale jest on tam podawany tylko w prywatnych klinikach i nie jest stosowany w narodowym programie szczepień. Z powodu braku danych dotyczących skuteczności tej szczepionki przeciwko Delcie osoby, które ją przyjęły, nie są zaliczane do oficjalnie zaszczepionych i nie mogą liczyć na związane z tym ułatwienia.

 

Z kolei Seszele odnotowały w maju gwałtowny wzrost liczby zakażeń i przywróciły ograniczenia epidemiczne, mimo że w pełni zaszczepionych było tam już wtedy ponad 60 proc. ludności, co uznawano za rekord w skali światowej. Większość z tych osób otrzymała dwie dawki szczepionki szczepionki Sinopharmu, a pozostałe – dwie dawki specyfiku AstraZeneki. Władze przestrzegały jednak przed porównywaniem na tej podstawie skuteczności poszczególnych preparatów, ponieważ podawano je różnym grupom wiekowym.

 

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)

 

anb/ akl/

Wisconsin: Egzekucja 22-latka na stacji benzynowej

0

To była ewidentna egzekucja – stwierdziło biuro szeryfa Racine w Wisconsin, opisując wydarzenia ze stacji benzynowej. We wtorek na stacji Pilot Travel Center w Caledonia został zastrzelony mężczyzna.

 

Około 7:30 rano do tankującego samochód 22-latka podszedł uzbrojony, 32-letni napastnik i z zimną krwią strzelił w głowę młodszego mężczyzny. Następnie strzelił w stronę auta przejeżdżającego przez stację . Kierowca nie został ranny.

32-latek udał się potem na stację benzynową Mobil, oddaloną o 2 mile od Pilot Travel. Na drugiej stacji zaatakował kolejnego mężczyznę. Jak się okazało był nim policjant po cywilu. Wyjął broń i zastrzelił napastnika.

„Szybka reakcja funkcjonariusza prawdopodobnie zapobiegła kolejnym atakom, celem których mogły paść przypadkowe osoby” – powiedział szef departamentu policji Caledonia, Christopher Botsch. Rannego policjanta, którzy zastrzelił 32-latka zabrano do szpitala. W sprawie wszczęto postępowanie wyjaśniające.

 

BK

Nadkomisarz chicagowskiej policji zapowiada stanowczą walkę z przestępczością przy wsparciu federalnych sił

0

Wsparcie federalnych zespołów tzw. sił uderzeniowych to tylko część kroków jakie w najbliższym czasie zostaną wdrożone w ramach walki z przemocą – powiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej, nadkomisarz departamentu policji Chicago.

 

David Brown w poniedziałek wziął udział w spotkaniu z prezydentem Joe Bidenem w Białym Domu. Uczestniczyli w nim także przedstawicielami innych, amerykańskich miast zmagających się ze wzrostem przestępczości. Nadkomisarz Brown zaznaczył, że oprócz wzmocnienia sił lokalnej policji, funkcjonariuszami federalnymi uruchomionych zostanie szereg programów oraz inicjatyw.

Brown ma nadzieję, że w przyszłości przyniosą one efekty w postaci spadku przestępczości. „Pieniądze, jakie Waszyngton przekaże na bezpieczeństwo publiczne mają pomóc nie tylko policji ale przede wszystkim mieszkańcom. Tak ogromnych nakładów na bezpieczeństwo z rządu federalnego jeszcze nie było” – mówił Brown.

W poniedziałek prezydent Joe Biden potwierdził, że do miast najbardziej narażonych na wzrost przestępczości wyśle dodatkowych funkcjonariuszy służb federalnych w tym FBI i ATF. Mają one między innymi zająć się napływem nielegalnej broni, która według burmistrz Chicago, Lori Lightfoot jest przyczyną wzrostu liczby strzelanin.

Federalne siły uderzeniowe oddelegowane zostaną do paru dużych miast w tym do Chicago, Los Angeles, Nowego Jorku, San Francisco i do samej stolicy – Waszyngtonu.

 

BK

Akt oskarżenia wobec 13 urzędników z Wydziału Budownictwa Starostwa i Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Wołominie

0

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga oskarżyła 13 osób w związku z korupcją, do jakiej w latach 2017-2020 dochodzić miało w Starostwie Powiatowym w Wołominie i tamtejszym inspektoracie nadzoru budowlanego. Urzędnicy przyjmowali łapówki w zamian za załatwienie spraw, które należały do ich obowiązków. 9 osób chce dobrowolnie poddać się karze bez rozprawy.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie prok. Katarzyna Skrzeczkowska poinformowała w środę PAP, że do Sądu Rejonowego w Wołominie został skierowany akt oskarżenia w sprawie dotyczącej urzędniczej korupcji.

 

„Aktem oskarżenia objęto 13 osób, w tym czterech urzędników z Wydziału Budownictwa Starostwa i Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Wołominie, którym zarzucono popełnienie łącznie 33 czynów, w tym łapownictwa czynnego oraz biernego, powoływania się na wpływy w urzędzie i przyjmowanie pieniędzy w zamian za załatwienie spraw urzędowych” – podała prokuratura.

 

W toku śledztwa ustalono, że urzędnicy przyjmowali korzyści majątkowe w związku ze sprawowaną przez siebie funkcją m.in. za „bezproblemowe załatwienie spraw” leżących w ich kompetencjach, przyspieszenie załatwienia takich spraw jak wydanie pozwolenia na budowę czy zgody na użytkowanie budynków.

 

„Z uwagi na duże opóźnienia w załatwianiu spraw w wołomińskim PINB oraz szczególną skrupulatność urzędników tego urzędu, wręczenie korzyści majątkowej znacząco ułatwiało i przyspieszało załatwienie takiej sprawy. W proceder korupcyjny oprócz urzędników starostwa były zaangażowane osoby prywatne oraz firmy prowadzące działalność deweloperską mające inwestycje budowlane zlokalizowane na terenie powiatu wołomińskiego. Proceder ten trwał od stycznia 2017r. do lutego 2020 r. Kwota korzyści majątkowych jaką przyjął jeden z urzędników wynosi ponad 60 tys. zł” – podała prok. Skrzeczkowska.

 

Dziewięciu podejrzanych przyznało się do popełnienia zarzucanych im czynów. Złożyli oni wnioski o wydanie wyroku skazującego bez przeprowadzania rozprawy i wymierzenie uzgodnionych z prokuratorem kar. Ostateczną decyzję w ich sprawie podejmie sąd. Za czyny korupcyjne wymienione w zarzutach grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.

 

Śledztwo w tej sprawie pod nadzorem prokuratury prowadziło Centralne Biuro Antykorupcyjne. (PAP)

 

Autorka: Hanna Dobrowolska

 

hd/ robs/

Większość Polaków chce robić zakupy także w niedzielę

0

Już 55 proc. Polaków uważa, że zakupy powinny być dostępne we wszystkie dni tygodnia – wynika z badania CBRE, które przytacza środowa „Rzeczpospolita”.

Jak napisano, z badania przeprowadzonego w czerwcu na próbie niemal 1,1 tys. dorosłych Polaków na panelu Ariadna wynika, że osób chcących robić zakupy w niedzielę przybyło w ciągu roku o 4 pkt. proc. w porównaniu z poprzednią edycją tego badania. Przeciwnego zdania jest co trzecia.

 

„W marcu 2018 roku Polacy po raz pierwszy nie poszli na zakupy w każdą niedzielę. Podnoszono wtedy argument, że to zły pomysł, bo dla wielu osób niedziela to jeden z nielicznych dni, kiedy mogą wybrać się na zakupy” – mówi, cytowana, Magdalena Frątczak, szefowa sektora handlowego w CBRE. „Aktualnie pomysł, by zakazać handlu w niedzielę, ma więcej przeciwników niż zwolenników. Podała, że ponad połowa osób chce robić zakupy w dowolny dzień tygodnia, jeszcze więcej niż rok temu – dodaje.

 

Gazeta wskazała, że najmniej przeciwników zakaz handlu ma na wsi, jego zniesienia chce 48 proc. Z kolei w największych aglomeracjach to aż 64 proc. Jeśli chodzi o wiek respondentów to 62 proc. osób w wieku 18–24 lata i taki sam odsetek osób powyżej 55. roku życia chce opcji zakupów w niedzielę. Ich powrotu chce również ponad połowa osób w wieku 25–34 oraz 45–54 lata.

 

„Zakaz i tak trzeszczy, zwłaszcza sieci spożywcze dzięki statusowi placówki pocztowej coraz częściej pracują we wszystkie dni tygodnia. Niedawno na taki krok zdecydowała się Biedronka. W jej sklepach od ponad dwóch lat klienci Poczty Polskiej mogą odbierać przesyłki z automatów paczkowych, teraz testowo współpraca została poszerzona. Poczta Polska podaje, że wraz z partnerami oferuje klientom ponad 15 tys. punktów odbioru, a w ciągu dwóch lat chce ją rozszerzyć do 20 tys.” – czytamy w „Rz”. (PAP)

 

kmz/ amac/

Czeka nas katastrofa: Nowe limity CO2 mogą uśmiercić auta spalinowe!

0

Pomysł przestawienia się w krótkim czasie przemysłu motoryzacyjnego w Polsce wyłącznie na elektromobilność może okazać się nierealny i mieć katastrofalne skutki ekonomiczne – pisze w środę „Rzeczpospolita”.

Dziennik przypomina, że w środę Komisja Europejska ma przedstawić pakiet legislacyjny dotyczący klimatu i energii – Fit for 55, który jest integralną częścią polityki Europejskiego Zielonego Ładu. Pakiet ma zawierać m.in. nowe, mocno zaostrzone cele redukcji emisji CO2 z transportu.

 

„Rzeczpospolita” podkreśla, że branża motoryzacyjna obawia się radykalnego scenariusza, który przewidywałby redukcję emisji z nowych samochodów o 60 proc. do 2030 roku i o 100 proc. do 2035 r. Oznaczałoby to perspektywę całkowitego przestawienia europejskiego przemysłu motoryzacyjnego na produkcję aut elektrycznych i zarazem uśmiercenie napędów spalinowych.

 

Według szacunków Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) połowa biznesu motoryzacyjnego i produkcji części oraz komponentów wytwarzanych w Polsce jest dedykowana samochodom z silnikiem spalinowym. „Przestawienie zakładów w tak krótkim czasie na produkcję związaną z technologią elektromobilności jest zwyczajnie niemożliwe” – twierdzi, cytowany, dyrektor zarządzający Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM) Tomasz Bęben. Dodaje, że efektem byłyby duże zwolnienia: nie tylko pracowników zatrudnionych bezpośrednio przy produkcji, ale także w przedsiębiorstwach poddostawców i obsługi.

 

Gazeta zauważa, że plany zaostrzenia celów emisji już torpedują Niemcy i Francja. „Problemem może okazać się także infrastruktura. Według obliczeń Komisji Europejskiej do 2030 r. w państwach członkowskich potrzebnych będzie około 2,8 mln publicznych punktów ładowania. To 15 razy więcej niż obecnie” – czytamy.(PAP)

 

kmz/ amac/

Brak czipów znacznie ogranicza produkcję aut

0

Brak półprzewodników znacznie ogranicza produkcję aut. Ma także coraz większy wpływ na dostawców innych podzespołów – podaje w środę „Puls Biznesu”.

Gazeta powołuje się na najnowszy „Barometr dostawców motoryzacyjnych w Polsce”, przygotowany przez AutomotiveSuppliers.pl. Wynika z niego, że w II kw. 2021 r. blisko trzech na czterech dostawców podzespołów odczuło negatywny wpływ niedoboru półprzewodników na produkcję (wobec 55,5 proc. w I kw. 2021).

 

„Puls Biznesu” wskazuje, że ograniczenia w dostępności półprzewodników przełożyły się na wyniki sprzedażowe. O ile w pierwszym kwartale na spadek sprzedaży (wobec zakładanego budżetu) wskazało mniej niż 39 proc. ankietowanych, to w zakończonym właśnie drugim kwartale odsetek takich odpowiedzi wzrósł do ponad 55 proc. Niemal dwie trzecie ankietowanych jest zdania, że problem na rynku półprzewodników będzie skutkował niższą produkcją co najmniej do końca roku, a połowa z nich uważa, że także na początku przyszłego.

 

Przedstawiciele branży wskazali też na inne wyzwania, przed którymi stoi przemysł motoryzacyjny. Ich zdaniem, jeszcze bardziej wzrośnie znaczenie rosnących cen surowców takich jak stal, aluminium i tworzywa sztuczne, a także niestabilność i niepewność zamówień klientów.

 

„Sektor motoryzacyjny boryka się z kumulacją wyzwań. Poza już wspomnianymi należy wymienić choćby zapewnienie dostaw komponentów niezbędnych do produkcji oraz pozyskanie kadry. Znacząca część zakładów produkcyjnych w Polsce i Europie znajduje się już od dłuższego czasu w stanie permanentnego zarządzania kryzysowego” — skomentował partner w AutomotiveSuppliers.pl Rafał Orłowski.(PAP)

 

kmz/ krap/

Karma dla psów sprzedawana w Europie zagrożeniem dla zdrowia publicznego!

0

Surowa karma dla psów sprzedawana w całej Europie jest poważnym źródłem bakterii opornych na antybiotyki, co czyni ją globalnym zagrożeniem dla zdrowia publicznego – ogłoszono podczas Europejskiego Kongresu Mikrobiologii Klinicznej i Chorób Zakaźnych (ECCMID), który odbył się w tym roku online.

Ponieważ niektóre wielolekooporne bakterie obecne w surowej psiej karmie są identyczne jak bakterie występujące u pacjentów szpitalnych, naukowcy są zdania, że karmienie psów takim jedzeniem może napędzać rozprzestrzenianie się po świecie opornych na antybiotyki bakterii.

 

Tymczasem szacuje się, że lekooporne infekcje, powodowane przez taki bakterie, zabijają około 700 tys. osób rocznie, a – jeśli nie zostaną podjęte żadne działania – liczba ta może wzrosnąć do 2050 roku nawet do 10 mln. Światowa Organizacja Zdrowia klasyfikuje antybiotykooporność jako jedno z największych zagrożeń dla zdrowia publicznego w dziejach ludzkości.

 

Aby dowiedzieć się, czy karma dla zwierząt domowych jest potencjalnym źródłem rozprzestrzeniania się bakterii opornych na antybiotyki, zespół dr Any R. Freitas z Uniwersytetu Porto w Portugalii przeanalizował 55 próbek karmy dla psów (22 mokre, 8 suche, 4 półmokre, 7 smakołyków i 14 surowych mrożonych) 25 różnych marek dostępnych na półkach sklepowych w całej Europie. Surowe karmy były oparte na rozmaitych składnikach, m.in. kaczce, łososiu, indyku, kurczaku, jagnięcinie, gęsinie, wołowinie i warzywach.

 

Okazało się, że 30 próbek (54 proc.) zawierało enterokoki. Są to to bakterie oportunistyczne, które żyją w jelitach ludzi i zwierząt nie szkodząc im, jednak mogą powodować poważne infekcje, jeśli rozprzestrzenią się na inne części organizmu.

 

Ponad 40 proc. wykrytych enterokoków okazało się być opornymi na antybiotyki: erytromycynę, tetracyklinę, chinuprystynę-dalfoprystynę, streptomycynę, gentamycynę, chloramfenikol, ampicylinę lub cyprofloksacynę. Wykazano również oporność części z nich na wankomycynę i teikoplaninę (po 2 proc.), a 23 proc. bakterii było opornych również na linezolid.

 

Linezolid, jak przypominają autorzy badania, jest antybiotykiem ostatniej szansy, stosowanym w ciężkich zakażeniach, gdy inne leki zawiodły. WHO uważa go za niezwykle ważny dla zdrowia publicznego preparat.

 

Naukowcy ustalili, że wszystkie próbki surowej karmy dla psów (mrożonej lub nie) zawierały enterokoki oporne na wiele leków, w tym na linezolid. W przeciwieństwie do tego, tylko 3 spośród próbek karm przetworzonych (nie surowych) zawierały bakterie wielolekooporne.

 

Sekwencjonowanie genetyczne ujawniło, że niektóre bakterie wielolekooporne były identyczne z bakteriami izolowanymi od pacjentów szpitali w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Holandii. Genetycznie identyczne bakterie znalezione również u zwierząt hodowlanych i w brytyjskich ściekach.

 

Następnie naukowcy przeprowadzili dodatkowy eksperyment: z powodzeniem przenieśli geny oporności na antybiotyki z bakterii znajdujących się w karmie na inne, co sugeruje, że do takich modyfikacji może dojść również w naturze.

 

Doszli do wniosku, że karma dla psów jest źródłem bakterii odpornych na antybiotyki ostatniej szansy i może to mieć poważne konsekwencje dla zdrowia ludzi.

 

„Naszym zdaniem karma dla psów może być ważnym, a pomijanym czynnikiem zwiększającym odporność na antybiotyki na całym świecie – podkreśla dr Freitas. – Europejskie władze muszą zwiększyć świadomość społeczeństwa odnośnie karmienia zwierząt domowych surową dietą, a produkcja karmy dla psów, w tym wybór składników i praktyki higieniczne, muszą zostać poddane analizie”.

 

„Właściciele psów powinni zaś zawsze myć ręce wodą i mydłem zaraz po kontakcie z karmą dla zwierząt i po sprzątaniu kału sowich pupili” – dodaje.(PAP)

 

Autorka: Katarzyna Czechowicz

 

kap/ agt/

Kuba: Nie było żadnego wybuchu społecznego? W USA manifestacje solidarności z kubańczykami

0

Na Florydzie, która jest domem dla największej populacji kubańskich Amerykanów, odbyły się we wtorek manifestacje solidarności z protestującymi Kubańczykami.

Demonstranci wyrażający solidarność z tysiącami Kubańczyków, którzy zaniepokojeni sytuacją w swoim kraju protestowali podczas weekendu zamknęli we wtorek odcinek głównej drogi ekspresowej w południowej Florydzie.

 

Duża grupa ludzi zebrała się na ruchliwym skrzyżowaniu w Miami, skandując hasła poparcia dla Kubańczyków, którzy w niedzielę wyszli na ulice w komunistycznym kraju, by protestować przeciwko złym warunkom ekonomicznym.

 

Kilka mil dalej setki manifestantów zbierały się we wtorek wieczorem w parku. Pokojowy tłum wymachiwał flagami i wiwatował na cześć protestujących na wyspie.

 

16-letnia Flavia Perez, która przybyła do USA gdy miała rok dołączyła do wiecu w Tamiami Park, mówiąc: „Jestem tutaj, aby wspierać młodych Kubańczyków na wyspie, aby mieli takie same możliwości jak ja w USA”.

 

Nagranie z helikoptera nadawcy stacji telewizyjnej WTVJ pokazało demonstrantów we wtorek maszerujących do Miami Palmetto Expressway, gdzie wiele osób siedziało na drodze i blokowało ruch w godzinach popołudniowych.

 

W innym miejscu w Miami republikański gubernator Florydy Ron DeSantis zorganizował okrągły stół z wybranymi urzędnikami, w tym członkami Kongresu. Spotkanie w Amerykańskim Muzeum Diaspory Kubańskiej w Miami było zamknięte dla dziennikarzy, ale gubernator zapewnił później, że protesty na Kubie są czymś więcej niż tylko reakcją na brak szczepionek, żywności i innych podstawowych artykułów.„Buntują się przeciwko skorumpowanej komunistycznej dyktaturze, która rządzi tą wyspą żelazną pięścią od ponad 60 lat, która jest odpowiedzialna za śmierć i zniszczenie, nie tylko na Kubie, ale tak naprawdę na całej zachodniej półkuli” – powiedział DeSantis. Jego zdaniem demonstranci pragną „wolnego społeczeństwa”.

 

DeSantis, który podobno rozważa start do Białego Domu w 2024 roku, odmówił bezpośredniej odpowiedzi na pytanie, jak administracja demokratycznego prezydenta Joe Bidena powinna postępować wobec Kuby. Powiedział jednak, że urzędnicy federalni nie powinni być zadowoleni z działań rządu kubańskiego, które mają na celu stłumienie demonstracji.

 

Republikanka Maria Elvira Salazar, której rodzice byli uchodźcami z Kuby, powiedziała, że społeczność musi mówić jednym głosem, aby przekonać administrację Bidena, by twardo sprzeciwiła się rządowi w Hawanie.„Nie możemy negocjować z reżimem w tej godzinie” – powiedziała Salazar.

 

Amerykańska straż przybrzeżna w Miami monitoruje wszelkie „niebezpieczne i nielegalne” połączenia między Florydą a Kubą w związku z protestami na wyspie.

 

Wiceadmirał Eric C. Jones wydał w poniedziałek wieczorem ostrzeżenie, gdy grupy kubańskich imigrantów poinformowały, że planują podróżować łodziami wypełnionymi zaopatrzeniem na Kubę, aby okazać wsparcie dla kubańskich protestujących.

 

W Miami kubańscy liderzy mediów społecznościowych opublikowali w poniedziałek informację, że odbędą rejs łodzią na Kubę, aby okazać wsparcie po tym, jak w weekend wybuchły rzadkie protesty uliczne, donosi Miami Herald. Influencerzy powiedzieli, że przewiozą pomoc i broń i wezwali ludzi w Miami, aby zaoferowali swoje łodzie.

 

Jedna grupa zebrała się w poniedziałek wieczorem w porcie w pobliżu North Bay Village w Miami, a ludzie przynieśli skrzynki z butelkowaną wodą, latarkami i pudełkami z makaronem w puszkach, podała gazeta.„Woda, jedzenie, lekarstwa, wszystko, co możemy zabrać na Kubę. Wszystko, co możemy zrobić, aby pomóc, jest dobre” – powiedział WSVN organizator rejsu Dennis Suayero. Grupa nie dopłynęła zbyt daleko w deszczowy poniedziałkowy wieczór. Straż Przybrzeżna powstrzymała ją przed przekroczeniem Cieśniny Florydzkiej.

 

Burmistrz Miami Francis Suarez, Amerykanin z Kuby, napisał na Twitterze, że nigdy „nie czuł tak silnych emocji ze strony mieszkańców Miami czekających na interwencję amerykańskiego rządu i ich samych w imieniu Kuby”. (PAP)

 

Kuba/ ponad 100 osób aresztowanych, rząd twierdzi: „nie było żadnego wybuchu społecznego”

We wtorek na Kubie, dwa dni po bezprecedensowych demonstracjach przeciwko rządowi, który twierdzi, że nie było żadnego „ wybuch społecznego” , w aresztach jest nadal ponad sto osób biorących udział w protestach.

„11 lipca nie było żadnego wybuchu społecznego na Kubie, nie było z powodu woli i poparcia naszego narodu dla rewolucji i jej rządu” – powiedział minister spraw zagranicznych Kuby Bruno Rodriguez na konferencji prasowej .

 

Podobnie jak przed nim prezydent Miguel Diaz-Canel, Rodriguez oskarżył Waszyngton o to, że stoi za bezprecedensowymi protestami, które wybuchły w niedzielę na socjalistycznej wyspie w około 40 miastach i wsiach, pod hasłami: „Jesteśmy głodni”, „Wolność” i „Precz z dyktatury”.

 

Według listy nazwisk opublikowanej na Twitterze przez ruch protestacyjny San Isidro, we wtorek około 130 osób zostało uwięzionych lub zgłoszonych jako zaginione. Wśród nich są José Daniel Ferrer i Manuel Cuesta Morua, dwaj główni dysydenci w kraju.

 

Dysydencka organizacja Ladies in White ogłosiła również na Twitterze aresztowanie swojej liderki Berty Soler.

Chociaż nie opublikowano żadnych oficjalnych danych dotyczących aresztowań, rodziny próbowały we wtorek uzyskać informacje z komisariatów policji w stolicy na temat aresztowanych krewnych – informuje AFP.

 

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało we wtorek, nie podając szczegółów okoliczności, że protestujący zginął w poniedziałek w popularnej dzielnicy Güinera na przedmieściach Hawany, uczestnicząc w „zamieszkach”.

 

Asystent sekretarza stanu USA ds. obu Ameryk Julie Chung potępiła „przemoc i aresztowania kubańskich demonstrantów, a także zniknięcie niezależnych aktywistów”- „wzywamy do ich natychmiastowego uwolnienia” – dodała.

 

We wtorek youtuberka, Dina Stars, została aresztowana w swoim domu przez policję podczas wystąpienia na żywo w hiszpańskim programie telewizyjnym.

 

Wyspecjalizowane obserwatorium Netblocks zgłosiło zakłócenia na Kubie w głównych sieciach społecznościowych i platformach komunikacyjnych, takich jak Whatsapp i Facebook.

 

Waszyngton wezwał do szybkiego przywrócenia „wszystkich środków komunikacji, online i offline”. „Zamknięcie kanałów informacyjnych (…) nie odpowiada na uzasadnione potrzeby i aspiracje Kubańczyków” – powiedział rzecznik Departamentu Stanu Ned Price.

 

Biskupi katoliccy Kuby wezwali rząd i protestujących do „porozumienia się”, aby uniknąć przemocy, ponieważ protesty przerodziły się w starcia z organami ścigania.

Biskupi w oświadczeniu o sytuacji w kraju podkreślili wysiłki rządu, aby poradzić sobie z kryzysem gospodarczym, stwierdzili jednak, że „ludzie mają prawo do wyrażania swoich potrzeb, pragnień i nadziei”.(PAP)

 

wr/

Którędy spacerował Mrożek i dlaczego łazienka Oscara Wilde’a przypomina teatr? „Domy pisarzy” odkrywa przed czytelnikami niejedną tajemnicę

0

Którędy spacerował Mrożek i dlaczego łazienka Oscara Wilde’a przypomina teatr? Jak wyglądał dom na Sadowej, gdzie zamieszkał Woland ze swoją świtą? Książka Marzeny Mróz-Bajon „Domy pisarzy” odkrywa przed czytelnikami niejedną tajemnicę.

Czytelnik wędruje śladami Marka Aureliusza i Mrożka, zagląda do moskiewskiego mieszkania Bułhakowa i aleksandryjskiej samotni Kawafisa. Autorka zaprasza w niezwykłą podróż, wciągającą od pierwszego zdania, podając mnóstwo faktów i osobistych szczegółów. Można wtykać nos to tu, to tam, usiłując wniknąć w dusze słynnych pisarzy, poznać fakty, o których nie mieliśmy dotąd pojęcia.

 

Marzena Mróz-Bajon podróżuje po świecie, ukazując domy, pracownie siedemnastu autorów, m.in.: Miłosza, Mrożka, Kawafisa, Capote’a, Bułhakowa i Hemingwaya. Odwiedzamy także domy Maria Vargasa Llosy, Tomasza Manna i Oscara Wilde’a. W każdym z nich napotykamy fascynujące detale.

 

Opowiadając o domu Mrożka w Nicei, autorka przytacza anegdotę o spotkaniu pisarza w tym mieście. Będąc tam z przyjaciółmi, m.in. Magdą Umer, założyli się, kto pierwszy zobaczy na ulicy słynnego dramatopisarza. Czy czytelnik uwierzy, że to się udało? A napotkany Mrożek tak opowiadał autorce:

 

„No nie, naprawdę… Mnie tu można zobaczyć codziennie. Robię spacer z domu na plac Gustawa i z powrotem. Chętnie bym z wami usiadł na kawę, ale mam wyliczony czas. Żona czeka na mnie z obiadem i gdybym się spóźnił, byłyby nerwy, czy jeszcze żyję. A codziennie muszę przejść swoje osiem tysięcy kroków, nic tu innego nie mam do roboty”.

 

Mróz-Bajon przypomina, że Mrożek do Nicei przeniósł się z Krakowa w 2008 r. razem z żoną Susaną Osorio-Mrożek. Wcześniej przez 33 lata przebywał na emigracji we Francji, w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, we Włoszech, w Meksyku; dopiero w 1996 roku, po upadku komunizmu, zdecydował się wrócić do Krakowa razem z poznaną w Meksyku żoną. Przez całe życie napisał 40 dramatów, a ostatni z nich, „Karnawał, czyli pierwsza żona Adama”, powstał właśnie w Nicei.

 

Autorka po latach, gdy znów trafia do Nicei, postanawia odwiedzić miejsce, w którym mieszkał Mrożek – to 10 Avenue Flores, Résidence Le Dana. Próżno było wypatrywać nazwiska pisarza na liście lokatorów. „Na liście lokatorów nie ma nazwiska Mrożek, ale są za to Sorrentino i Lelouch. I to jest jak z Mrożka” – konstatuje Mróz-Bajon.

 

W swych podróżach śladami pisarzy trafia też na Litwę. Cel – dom Czesława Miłosza. Adres: Szetejnie nad rzeką Niewiażą, powiat kowieński.

 

„Do Szetejń (lit. Šeteniai), miejsca, w którym urodził się Miłosz, prowadzi droga smużąca się pyłem, pełna zakrętów, wzdłuż wysokich drzew. To zielona kraina, tak inna od oddalonych o zaledwie sześć kilometrów Opitołoków, poprzetykana leśnymi jeziorami” – wprowadza w klimat miejsca autorka. Bo przecież tu można zobaczyć rzekę Niewiażę – Miłoszowską Issę…

 

„Mimo że zbierałem obrazy ziemi w wielu krajach na dwóch kontynentach, moja wyobraźnia nie mogła z nimi sobie poradzić inaczej, niż wyznaczając im miejsce na południe, na północ, na wschód i na zachód od drzew i pagórków jednego powiatu” – pisał Miłosz. Jak zauważa Mróz-Bajon, noblista „uważał Szetejnie za swój prywatny dziecięcy raj, miejsce, w którym po raz pierwszy poczuł, zobaczył, doznał”.

 

Dwór w Szetejniach został zbudowany w XVIII wieku, a rozkwitł za czasów pradziadka Miłosza, Szymona Syrucia. To on wyposażył dom, założył bibliotekę, posadził dęby i lipy w alejach parku.

 

Biblioteka, której ściany były pomalowane olejną farbą, zapewniała miły chłód nawet w upalne lato, zachęcała, by w niej posiedzieć, znaleźć ukojenie. Zresztą już w dorosłym życiu autor „Zniewolonego umysłu” przyznał, że znaczna część jego wierszy powstała pod wpływem ilustracji, rysunków i obrazów oraz książek, które znajdował w bibliotece dziadka, będąc małym chłopcem – przypomina Mróz-Bajon.

 

Wielbiciele „Mistrza i Małgorzaty” z radością odkryją w „Domach pisarzy” opowieść o domu Bułhakowa. Do Moskwy pisarz przyjechał w 1921 r., z Kijowa. W swoim pamiętniku odnotował: „Dalej nie ma dokąd jechać. To Moskwa”.

 

„Do domu, którego adres znają wszyscy fani +Mistrza i Małgorzaty+: ulica Sadowa 10 mieszkania 50 – wprowadził się razem ze swoją pierwszą żoną, Tatianą. Zajęli pokoik w mieszkaniu, które w swojej najsłynniejszej książce opisał jako lokum należące do jubilerowej. W rzeczywistości zameldowany był tam jego przyjaciel Andriej Ziemski, z czego Bułhakowowie po prostu skorzystali i przenieśli się tam z przytułku, w którym początkowo wylądowali” – pisze Mróz-Bajon.

 

Dom ma cztery piętra, to potężna kamienica zbudowana na planie podkowy. Na podwórze wchodzi się przez ciężką, żeliwną bramę. A tam już stoją latarnie, które wprowadzają w klimat sprzed wieku. „Zaraz po lewej stronie znajdują się drzwi do muzeum nazwanego Bułhakowskij Dom. Stoi przed nim wesoła trupa: Asasello, Behemot i Korowiow. Wyraźnie przerysowani, ale jak prawdziwi. Kot, tak jak w powieści, trzyma w łapach prymus. Wykonany z metalu pomnik najwyraźniej też ma przynosić dotykającym go szczęście, bo ręka Behemota i przedramię Asasella mają inny kolor niż pokryte niebieskawą śniedzią postaci. Są wyraźnie wypolerowane przez ludzki dotyk” – opisuje autorka. Czy sama także pogłaskała głowę Behemota na szczęście?

 

We wnętrzu muzeum również czekają niespodzianki i chyba to, czego oczekują fani powieści Bułhakowa. Bo oto w korytarzu stoi wagon czerwonego tramwaju, „pod którego kołami turlałaby się głowa Berlioza, gdyby nie została tu przytwierdzona do podłogi. Zza szyby tramwaju patrzy na nas przerażona kobieta motorniczy, która – z woli losu – ucięła głowę pisarzowi” – opisuje Mróz-Bajon.

 

Jest tu także posąg samego Bułhakowa. Co ciekawe, tuż przy bucie pisarza stoi pojemnik z karteczkami, jest i długopis. Można tu napisać „żełanije”, czyli prośbę do samego Bułhakowa. Taka prośba zostanie spełniona, jeśli przy tym dotkniemy nogi lub dłoni pisarza. „To naprawdę działa”! – przekonuje autorkę student, który właśnie dopełnił rytuału. W samym muzeum znajdziemy też kilka maszyn do pisania, meble z epoki i sztuczne kwiaty w wazonach. Wiszące na ścianach obrazy przedstawiają czarne koty i magiczne sceny z powieści, w tym niezwykle atrakcyjny dla wyobraźni bal u szatana. Kto ma odwagę zajrzeć jeszcze do toalety, zobaczy w niej papier toaletowy zawieszony na łańcuchu i ściany wyłożone gazetami…

 

Co interesujące, korytarz wiodący do mieszkania Bułhakowa jest pokryty dziesiątkami napisów: cytatami z powieści, wyznaniami miłości, opisami świata, historią Rosji – można tu znaleźć wszystko. „Co kilka lat cały korytarz jest w ciągu jednej nocy bielony, żeby już następnego dnia znów mógł być pełen słów i kolorów” – dodaje Mróz-Bajon.

 

Odwiedzając domy pisarzy, czytelnik może również odwiedzić paryski pokój, w którym umarł Oscar Wilde (L’Hotel, 13 rue Beaux Arts, Paryż), oraz miejsce, w którym pisarz się urodził (1 Merrion Square, Dublin).

 

Pokój, w którym umarł Wilde, jest mroczny i klimatyczny. „Pokój z drewnianym łożem, zwieńczonym rzeźbami łabędzi po bokach, przypominał bombonierkę. Ciemny i w pewnym sensie zaciszny, wydawał się tak samo mroczny i duszny. Przytulny i idealnie zamknięty. Można w nim zgubić wszystko. Dobry do umierania i pewnie też – do miłości” – pisze autorka. Jak zauważa, wszystkie meble są małe, niskie, większość obita aksamitem. Zastanawiają nisko umieszczone klamki, przypominające chyba o tym, że kiedyś lokatorzy tego pokoju byli po prostu niżsi.

 

„Łazienka to prawdziwe puzderko. Do wanny wchodzi się jak do szafy, albo może nawet – jak na scenę małego teatru. Są tu również dwie wygodne umywalki, kabina prysznicowa i toaleta” – czytamy w opisie miejsca.

 

Niezwykła staranność o oryginał każdego szczegółu to zasługa Jacques’a Garcíi, dekoratora wnętrz, który odtworzył tu klimat początków XIX wieku. Zadbał o odpowiednie wzory tapet w całym hotelu, odcień marmurów, kolory i fakturę materiałów, a także meble, lustra, srebra, sztućce, książki – wszystko ma oddać klimat epoki.

 

Marzena Mróz-Bajon w „Domach pisarzy” proponuje kilkanaście podróży do domów, mieszkań pisarzy. Każdy z rozdziałów to osobna podróż do świata pisarskich tajemnic. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Marginesy. (PAP)

 

autorka: Dorota Kieras

 

dki/ skp /

Truskaweczki: W Broniszach w cenie 4 – 8 zł za kilogram, ale na bazarach czy w sklepach znacznie droższe

0

Główne zbiory truskawek już się zakończyły, choć owoce te stale są w sprzedaży. W tym roku ceny hurtowe były na poziomie lat ubiegłych – poinformował PAP ekspert rynku hurtowego w Broniszach Maciej Kmera.

Kmera zauważył, że truskawki będą w sprzedaży prawdopodobnie do września, gdyż uprawiane są różne ich odmiany, których dojrzewanie jest późne. Plantatorzy przywożą owoce na rynek i nadal są chętni do ich zakupu. Jednak truskawka przestaje być „królową owoców”, a staje się jednym z wielu – zaznaczył.

 

Ekspert zwrócił uwagę, że w tym roku pogoda nie była sprzyjająca dla wzrostu truskawek, nie lubią one upałów, a także nadmiernej wilgoci, bo szybko gniją. Dodatkowo z powodu zimnej pogody w maju i w czerwcu, zbiory truskawek były opóźnione.

 

We wtorek truskawki sprzedawane były w Broniszach w cenie 4 – 8 zł za kilogram. Na bazarach czy w sklepach truskawki są znacznie droższe, np. w Warszawie są na poziomie 8-12 zł/kg. Kto nie zdążył z ich zakupem na domowe przetwory, musi poczekać do przyszłego roku, bo nie ma co liczyć, że stanieją.

 

Skup truskawek zakończyły też w ubiegłym tygodniu zakłady przetwórcze. Jak poinformowała PAP Bożena Nosecka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, gdy rozpoczynano skup, tj. w połowie czerwca, ceny skupu były podobne jak rok wcześniej, tj. za truskawki do tłoczenia płacono ok. 2,5 zł/kg, a do mrożenia – bez szypułek 3,4-3,8 zł/kg.

 

Jednak już pod koniec czerwca przetwórnie podniosły ceny, za owoce do tłoczenia płacono – 2,8-3,8 zł/kg, a za truskawki odszypułkowane oferowano 4,0-4,7 zł/kg. Dodała, że pod koniec kampanii skupowej ceny skupu na truskawki do przetworów spadły do poziomu 2,4 – 2,6 zł/kg, ale utrzymywały się na wysokim poziomie ceny tych najlepszych jakościowo truskawek, przeznaczonych do mrożenia.

 

Zdaniem Noseckiej, wysoka cena skupu wynikała z chęci pozyskania towaru, bo firmy nie mają zapasów ubiegłorocznych. Ale z drugiej strony muszą one kalkulować możliwość sprzedaży produktów na rynku.

 

Eksperta zwróciła uwagę, że o cenie decydują nie tylko zbiory, a te prawdopodobnie były niezłe, ale ich jakość i popyt. Dodała, że w Polsce w zasadzie nie uprawia się truskawek przemysłowych, a raczej plantatorzy stawiają na owoce deserowe, w rezultacie część owoców, która mogła by trafić do bezpośredniej konsumpcji, przeznaczana jest do przerobu.

 

Polska jest czołowym producentem truskawek w UE (2019 r. – 177 tys. ton), zajmując drugie miejsce po Hiszpanii (352 tys. ton). Największym producentem tych owoców są Chiny (3,2 mln ton).

 

Według Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, plantacje truskawek na terenie naszego kraju zajmują obszar około 50 tys. ha, a ich uprawa prowadzona jest przede wszystkim w mniejszych gospodarstwach rodzinnych, gospodarujących na plantacjach o powierzchni od 1 do 10 ha.

 

Nowoczesne metody uprawy truskawek pozwalają na uzyskiwanie względnie wysokich plonów. W latach 2014–2020 średnie plony kształtowały się według GUS od 3,4 t/ha do 4,0 t/ha. W 2020 r. udział truskawek w zbiorach owoców jagodowych w Polsce wynosił 33 proc.

 

Z danych KOWR wynika, że uprawy truskawek w Polsce są zlokalizowane głównie na terenie województwa mazowieckiego (w 2019 r. – 37 proc. ogólnokrajowej powierzchni uprawy truskawek) oraz woj. lubelskiego (16 proc.) i świętokrzyskiego – z 9 proc. udziałem. Ogółem w tych rejonach kraju zbiory truskawek stanowią około 55 proc. łącznej produkcji tych owoców.(PAP)

 

autor: Anna Wysoczańska

 

awy/ je/

Tokio – herosi nowożytnych igrzysk (odc.4)

0

Igrzyska w Amsterdamie w 1928 roku stanowiły narodziny wyjątkowej gwiazdy, nie tylko sportowego formatu. Tam bowiem dopełnił się talent amerykańskiego pływaka Johnny’ego Weissmullera (na fot.), który wkrótce potem stał się aktorem znanym głównie z roli Tarzana.

Weissmuller przyjechał do stolicy Holandii w glorii trzykrotnego mistrza olimpijskiego. W 1924 roku w Paryżu zdobył złoto na dystansie 100 metrów stylem dowolnym oraz w sztafecie, co powtórzył w Amsterdamie. Cztery lata wcześniej triumfował też na dystansie 200 m st. dowolnym; tu również z powodzeniem próbował swych sił w waterpolo – wraz z drużyną sięgnął po brązowy medal.

 

Najwybitniejszy do czasów Spitza pływak z USA w 1932 roku zamienił basen na plan filmowy. Zrealizował w sumie 12 filmów o Tarzanie i był uznawany za jednego z najlepszych odtwórców tej roli. Jego kreacje mają stałe miejsce w historii Hollywood.

 

Podczas kolejnych igrzysk, w Los Angeles, widzowie mogli oklaskiwać najbardziej chyba utalentowaną zawodniczkę XX wieku – Amerykankę Mildred Ellę „Babe” Didrikson. Według opowieści, „Babe” próbowała z powodzeniem sił w każdej niemal dyscyplinie sportu: od pływania, przez łyżwiarstwo, koszykówkę, futbol, a nawet bilard do golfa.

 

W 1932 roku reprezentantka gospodarzy zdobyła dwa złote medale – w rzucie oszczepem i biegu na 80 m przez płotki, a także srebrny w skoku w dal. Z pewnością zdobyłaby ich znacznie więcej, gdyby nie to, że ówczesne przepisy zabraniały kobietom startować w więcej niż trzech konkurencjach lekkoatletycznych.

 

Gospodarze mieli jeszcze jedną ulubienicę. Wielkich wyczynów dokonywała w tym czasie pływaczka Helene Madison. W Los Angeles zdobyła trzy złote medale, w tym dwa indywidualnie. Ostatni wyścig, na 400 m kraulem, był niezwykle dramatyczny i o zwycięstwie decydowały ostatnie metry, na których wyprzedziła koleżankę z reprezentacji – Lenore Kight. Podobno tej samej nocy świętowała swój triumf na dancingu z samym Clarkiem Gable’em…

 

Igrzyska w 1936 roku w Berlinie rozgrywane były w innej atmosferze. Cieniem na rywalizacji sportowej kładł się nazizm, narastający w Niemczech po dojściu do władzy Adolfa Hitlera. Olimpiada miała być potwierdzeniem aryjskiej siły narodu niemieckiego. Propagandowe plany pokrzyżował jednak skromny czarnoskóry biegacz z USA. Cztery złota Jessiego Owensa w Berlinie są do dziś symbolem wspaniałego zwycięstwa ducha sportu nad polityką.

 

Owens wszedł do historii lekkoatletyki, gdy 25 maja 1935 roku w Ann Arbor w ciągu 45 minut pobił pięć rekordów świata i wyrównał szósty. Był jedną z wielkich szans Amerykanów na berlińskie igrzyska i nie zawiódł pokładanych w nim nadziei, choć przyprawił wodza III Rzeszy o ból głowy. Oto bowiem potomek XIX-wiecznych niewolników pobił niemieckie sławy sportu w biegach na 100 i 200 m, sztafecie 4×100 m oraz w skoku w dal, obalając przy okazji nazistowską teorię o wyższości białej rasy.

 

Berlin był z kolei pożegnalnym występem najsławniejszego wioślarza pierwszej połowy XX wieku Brytyjczyka Jacka Beresforda. Trzykrotny mistrz olimpijski wystąpił w sumie w pięciu kolejnych igrzyskach, począwszy od 1920 roku. Za każdym razem wrócił do domu z medalem.

 

Złoto wywalczył w 1924 roku w jedynce, w 1932 jako członek czwórki bez sternika oraz w 1936 roku w dwójce. W 1920 roku zdobył srebro w wyścigu jedynek, a w 1928 roku w ósemce.

 

Być może Beresford zaliczyłby szósty występ olimpijski, gdyby nie II wojna światowa, która zastopowała jego karierę, podobnie jak tysięcy innych sportowców. Długa i wyniszczająca zepchnęła na drugi plan szlachetną rywalizację na boiskach, kortach, parkietach… Trzeba było wielu lat, by odnowić idee olimpizmu.(PAP)

 

mar/ cegl/ pp/

Tokio: Polacy najwięcej medali zdobywają w lekkoatletyce

0

Lekkoatletyka jest dyscypliną, która przyniosła polskim sportowcom najwięcej medali w letnich igrzyskach olimpijskich. Z łącznego dorobku 283 przedstawiciele „królowej sportu” sięgnęli po 57, w tym 25 złotych, 18 srebrnych i 14 brązowych.

 

Na drugim miejscu z 43 medalami (8-9-26) w klasyfikacji dyscyplin są bokserzy, jednak ostatni polski pięściarz na olimpijskim podium stał w 1992 roku w Barcelonie. Z Hiszpanii z brązem wrócił Wojciech Bartnik.

 

Trzecie miejsce w tym zestawieniu zajmuje podnoszenie ciężarów. Od ostatnich igrzysk w Rio w tej dyscyplinie nastapiło sporo przetasowań związanych z wykryciem stosowania dopingu przez wielu zawodników. Medale z cenniejszego kruszczu zyskali m.in. Szymon Kołecki – złoto za igrzyska w Pekinie (2008) oraz Bartłomiej Bonk – srebro za Londyn (2012), a brąz za Pekin przyznano Marcinowi Dołędze.

 

Dzięki temu sztangiści (6-6-21) w rankingu dyscyplin wyprzedzili zapaśników (5-9-12).

 

Polacy wywalczyli dotychczas olimpijskie medale letnich igrzysk w 19 dyscyplinach.

Medalowy dorobek Polaków w poszczególnych dyscyplinach:    
     
                       złote   srebrne   brązowe   razem
                     ------------------------------------
lekkoatletyka           25       18        14       57
boks                     8        9        26       43
podnoszenie ciężarów     6        6        21       33
zapasy                   5        9        12       26
szermierka               4        9         9       22
wioślarstwo              4        3        11       18
strzelectwo              4        3         5       12
judo                     3        3         2        8
pięciobój nowoczesny     3        0         1        4
jeździectwo              1        3         2        6
pływanie                 1        3         2        6
piłka nożna              1        2         0        3
gimnastyka sportowa      1        1         2        4
żeglartswo               1        0         3        4
siatkówka                1        0         2        3
kajakarstwo              0        7        13       20
kolarstwo                0        7         4       11
łucznictwo               0        1         1        2
piłka ręczna             0        0         1        1 

(PAP)

 

pp/ cegl/

Niemcy: Berlińczycy w większości wynajmują mieszkania, ale marzą o własnym M

0

84 proc. mieszkań w Berlinie oferowanych jest na wynajem. O własnych czterech ścianach marzy 60 procent berlińczyków, ale niemal połowy nie stać na kupienie mieszkania – wynika z ankiety przeprowadzonej przez ośrodek YouGov.

W Berlinie zaledwie 14 procent osób planuje zakup domu w ciągu najbliższych pięciu lat.

 

Dla 40 procent ankietowanych w Berlinie głównym powodem ewentualnego zakupu nieruchomości są rosnące czynsze. „Nie jest to zaskakujące, bo ponad jedna czwarta respondentów zadeklarowała, że wydaje na mieszkanie co najmniej 50 procent dochodu netto w gospodarstwie domowym” – pisze dziennik „Berliner Zeitung”.

 

Tylko 4 procent uczestników badania rozważa zakup nieruchomości ze względu na utrzymujące się niskie oprocentowanie kredytów hipotecznych.

 

Sześć procent ankietowanych liczy na więcej przestrzeni dla siebie i swojej rodziny. Obecnie w Berlinie mają oni do dyspozycji średnio 76 metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej, podczas gdy w kraju jest to 95 metrów kwadratowych. „Berlińczycy chcieliby mieć 102 metry kwadratowe powierzchni mieszkalnej, w całych Niemczech pożądane jest 125 metrów kwadratowych” – informuje dziennik.

 

„Rynek mieszkaniowy w Berlinie to rynek wynajmu. Około 1,6 mln mieszkań oferowanych jest na wynajem, co odpowiada 84-procentowemu udziałowi w rynku. W pozostałych 300 tys. mieszkań mieszkają ich właściciele” – wskazuje „BZ”.

 

Udział mieszkań na wynajem w rynku jest szczególnie wysoki w dzielnicach Mitte, Friedrichshain-Kreuzberg i Lichtenberg, gdzie wynosi ponad 90 procent (stan na 2019 r.) – wynika z raportu Investitionsbank Berlin’s Housing Market Report 2020. Udział mieszkań na wynajem w dzielnicach Charlottenburg-Wilmersdorf i Neukoelln jest nieco powyżej średniej berlińskiej. Udział wynajmowanych mieszkań jest niższy niż 80 procent przede wszystkim w położonych dalej od centrum dzielnicach takich jak Steglitz-Zehlendorf, Reinickendorf i Marzahn-Hellersdorf.

 

„Jednak odsetek mieszkań wynajmowanych spada, również ze względu na przekształcanie mieszkań wynajmowanych w mieszkania własnościowe, zwłaszcza w śródmieściu” – zauważa „BZ”. Na przykład udział mieszkań wynajmowanych w dzielnicy Friedrichshain-Kreuzberg spadł z 96 procent w 2010 roku do 91,5 procent w 2019 roku.

 

Badanie zostało przeprowadzone przez YouGov Deutschland na zlecenie dostawcy usług finansowych Swiss Life Select.

 

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)

 

bml/ akl/

Dworczyk: „W tej chwili nie ma planu wprowadzenia obowiązku szczepień”. W tej chwili…

Część krajów wprowadza rozwiązania do tej pory niewykorzystywane, uważnie to śledzimy i analizujemy – przyznał w środę szef KPRM i pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk. Zaznaczył, że w tej chwili nie ma planu wprowadzenia obowiązku szczepień.

Dworczyk w porannej rozmowie w Polskim Radiu24 był pytany o zaostrzenie polityki szczepieniowej w niektórych krajach UE, m.in. we Francji, gdzie zapowiedziano, że osoby niezaszczepione nie będą mogły udać się do restauracji czy centrów handlowych.

 

Polityk odnosząc się do sytuacji w Polsce przyznał, że widać, iż te naturalne zasoby osób przekonanych do szczepień wyczerpują się, czy już się niemal wyczerpały. „O tym świadczy dynamika rejestracji na szczepienia. Ostatnie tygodnie to są spadki po kilkadziesiąt procent tydzień do tygodnia i rzeczywiście to staje się coraz większym wyzwaniem nie tylko dla rządu, ale dla nas wszystkich” – mówił.

 

Jak tłumaczył, to od kwestii szczepień zależy czy będziemy zdrowi, czy narażeni na zachorowanie i ciężki przebieg COVID-19, a także od tego też zależy kwestia potencjalnych kolejnych lockdownów. „W związku z tym, to jest sprawa nas wszystkich” – powiedział.

 

Jak dodał, w tej chwili ponad 55 proc. pełnoletnich Polaków jest zaszczepionych pierwszą dawką szczepionki, bądź zarejestrowanych na szczepienie i w najbliższych tygodniach tę pierwszą dawkę przyjmie. Zaznaczył, że ten odsetek jest daleko niewystraczający, stąd inicjatywy rządu dotyczące zachęcania Polaków do szczepień.

 

Dworczyk dodał, że rząd przygląda się temu, co dzieje się w innych krajach. Zauważył, że niektóre z nich już mierzą się z czwartą falą epidemii i wprowadzając rozwiązania do tej pory niewykorzystywane. „My to uważnie śledzimy i analizujemy” – oświadczył.

 

Pytany, czy te analizy są prowadzone po to, by i w Polsce wprowadzić podobne rozwiązania, szef KPRM odparł: „W tej chwili nie ma tego rodzaju planów”.

 

„Natomiast chyba jest czymś oczywistym, że warto czerpać doświadczenia od naszych partnerów zagranicznych, warto analizować rozwiązania, które są przyjmowane w innych krajach – część z nich to są dobre rozwiązania, efektywne, a część może okazać się nieefektywnymi”. „W związku z tym warto te wszystkie działania w zakresie walki z pandemią (…) obserwować” – powtórzył.

 

„Dzisiaj nie prowadzimy tego rodzaju prac, dzisiaj raczej są prowadzone prace związane z monitoringiem, analizą efektywności tych rozwiązań, które są stosowane w innych krajach” – powiedział odnosząc się do obowiązkowych szczepień. (PAP)

 

autor: Rafał Białkowski

 

rbk/ krap/

Celnicy z Tennessee odkryli przemyt pół kilograma metamfetaminy w… skorupkach orzeszków ziemnych

0

Funkcjonariusze Służby Celnej w Tennessee odkryli w zeszłym miesiącu niezwykły przemyt narkotyków. Prawie pół kilograma metamfetaminy zostało podzielone i ukryte w skorupkach po orzeszkach ziemnych.

29 czerwca przesyłka z napisem „regional bread roasted peanuts regional dust sweet made of corn” była w drodze z Meksyku do Teksasu. Paczka została przeszukana w Memphis po tym, jak prześwietlenie wykazało podejrzane anomalie wewnątrz pakunku. Funkcjonariusze znaleźli w środku worki z orzeszkami ziemnymi i innymi artykułami spożywczymi. Kiedy rozerwali łupinkę orzecha ziemnego, wewnątrz dostrzegli białą, krystaliczną substancję.

Substancja ta została przebadana i okazała się – zgodnie z podejrzeniami – metamfetaminą. Łącznie w paczkach znajdowało się 489 gram narkotyku.

„Jeśli średnia dawka metamfetaminy wynosi 0,2 grama i utrzymuje się przez 6-8 godzin w organizmie, moi funkcjonariusze zapobiegli 2445 dawkom i około 15 000 godzin niebezpiecznego zażywania narkotyków, które prowadzą do lekkomyślnego zachowania, przedawkowania i niebezpieczeństwa dla osób wokół użytkownika” – powiedział jeden z wysoko postawionych celników, Michael Neipert.

Red. JŁ

Szał wydatków w budżecie Kalifornii. Aż 15 mld USD na samą walkę z bezdomnością

0

Burmistrz Los Angeles, Eric Garcetti, świętował we wtorek podpisany na początku tygodnia budżet Kalifornii, który wyniesie rekordowe 100 mld USD. Garcetti twierdzi, że w budżecie przewidziano miliardy na projekty, które będą realizowane w LA i które mają pomagać lokalnej społeczności.

„Te fundusze – i wiele innych – pomogą nam rozwinąć i wdrożyć programy, które będą miały trwały, pozytywny wpływ na nasze miasto i nasze społeczności” – powiedział Garcetti.

2 miliardy USD trafią do klientów Los Angeles Department of Water and Power, którzy zalegają z rachunkami za wodę I prąd z powodu pandemii COVID-19. 555,4 mln USD zostanie spożytkowane w celu stwarzania możliwości zatrudnienia dla młodzieży – do prac letnich. 2 miliony zostaną przeznaczone na program walki z gangami oraz aktywizacji młodzieży z „trudnych” dzielnic. 10 milionów dolarów na wsparcie Muzeum Tolerancji, którego celem jest pomoc mieszkańcom w zrozumieniu Holokaustu i historii antydyskryminacji bigoterii. Pozostałe 60 mln zostanie przeznaczone na projekty związane z budową nowej lub renowacją stare infrastruktury w obrębie metropolii Los Angeles.

Oprócz tego, mieszkańcy Los Angeles skorzystają także z funduszy, które mają zwalczać bezdomność w Kalifornii – na ten cel przeznaczono niemal 15 mld USD. 8,1 mld USD zostanie przekazane Kalifornijczykom, którzy zarabiają poniżej 75 000 USD rocznie – jako tzw. „bezwarunkowy dochód gwarantowany”.

Los Angeles także uchwaliło w tym roku rekordowy budżet, który zakłada przeznaczenie 1 mld USD na walkę z bezdomnością w Mieście Aniołów.

Red. JŁ

Burmistrz Lancaster chce zaszczepienia wszystkich pracowników miasta pod rygorem zawieszenia bez wynagrodzenia

Burmistrz Lancaster – w Kalifornii – posunął się do bardzo kontrowersyjnej koncepcji. Plan wymagałby, aby wszyscy pracownicy miejscy mieli obowiązek zaszczepienia się przeciwko COVID-19.

Burmistrz Rex Parris ogłosił na sali konferencyjnej: „Mamy absolutne prawo do zajmowania się kwestiami zdrowia publicznego i robienia wszystkiego, co konieczne, aby chronić zdrowie mieszkańców”.

Wieloletni republikański burmistrz opowiada się za tym, aby każdy urzędnik, który ma kontakt z petentami – mieszkańcami Lancaster – został zaszczepiony, aby stwarzać mniejsze ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2.

Jeżeli pracownicy odmówią zaszczepienia, zostaną zawieszeni bez wynagrodzenia.

Prawnik pracy – Angela Reddock-Wright – mówi, że prawo jest w tej kwestii po stronie burmistrza. „Pracodawcy mają prawo wymagać, aby pracownicy zostali zaszczepieni celem kontynuowania lub powrotu do pracy. Pracodawcy mogą także wymagać dowodu szczepienia. Są tylko dwa wyjątki od tej zasady – ze względów zdrowotnych lub religijnych” – wyjaśniła Reddock-Wright.

Burmistrz zapowiedział, że zamierza porozmawiać o tym pomyśle z członkami rady miasta. Jeżeli nie będzie zastrzeżeń, zapowiedział, że wprowadzi plan w życie od razu – nakazem awaryjnym.

Red. JŁ

Texas: Tesla stworzy w Austin pierwszą, niezależną energetycznie, dzielnicę na świecie

0

Tesla Energy, Brookfield Asset Management Inc. i Dacra ogłosiły w piątek w komunikacie prasowym nową inicjatywę mającą na celu wdrożenie w Austin pomysłu najbardziej niezależnej energetycznie dzielnicy. Będzie to pierwszy tego typu projekt na dużą skalę.

Inicjatywa została roboczo nazwana „SunHouse” i będzie wdrażana Easton Park, dzielnicy Austin, w Teksasie. „Sąsiedzkie instalacje słoneczne we wszystkich typach domów zmienią sposób życia ludzi” – powiedział Elon Musk, dyrektor generalny Tesli.

Na domach będą instalowane panele fotowoltaiczne Tesla V3 oraz magazyny energii Powerwall 2. Przedsięwzięcie będzie realizowane etapami. Docelowo ma zostać stworzona dzielnica w pełni niezależna energetycznie, w której sąsiedzi będą dzielić się energią i magazynować ją w razie nadwyżek, korzystając z akumulatorów Powerwall 2.

Projekt będzie realizowany na nowym osiedlu, co jest możliwe pośrednio dzięki boomowi budowlanemu w Austin. Nowych mieszkań i osiedli przybywa tam w zawrotnym tempie.

Red. JŁ

Biden: My, naród, nie poddamy się. Te wybory były najdokładniej badanymi i najbezpieczniejszymi w historii

0

Prezydent USA Joe Biden porównał we wtorek wprowadzanie przez stany wyborczych restrykcji dot. głosowania korespondencyjnego do praw wprowadzających segregację rasową. Dodał, że narracja o fałszerstwach wyborczych w 2020 r. jest „wielkim kłamstwem”.

 

„Atak Jima Crowa XXI wieku jest rzeczywistością, jest nieustający i będziemy się mu energicznie sprzeciwiać” – powiedział Biden podczas przemówienia w Filadelfii poświęconego prawom wyborczym. Biden porównał w ten sposób wprowadzane przez rządzone przez Republikanów stany restrykcje wyborcze do tzw. praw Jima Crowa, wprowadzających segregację rasową na poziomie lokalnym po wojnie secesyjnej aż do lat 60. XX w.

 

„Oni chcą, by ludzie czekali dłużej, by ludzie musieli jechać dalej, żeby móc zagłosować, uczynić głosowanie tak trudnym i niewygodnym, żeby ludzie w ogóle nie głosowali. O to w tym wszystkim chodzi” – powiedział Biden, twierdząc, że wprowadzane zmiany dotykają głównie mniejszości.

 

Dodał, że stanowe ustawy nie tylko wprowadzają ograniczenia w możliwości głosowania korespondencyjnego i przed dniem wyborów, lecz także zmieniają to, kto liczy i odrzuca głosy, „z niezależnych administratorów wyborczych do spolaryzowanych legislatur stanowych i politycznych działaczy”.

 

„To wyborczy przewrót. (…) Trudno wyrazić, jak bardzo to jest ważne” – skomentował Biden.

 

Prezydent ostro skrytykował też polityków promujących narrację o fałszerstwach wyborczych i podważających wynik wyborów 2020 r. Nazwał ich promotorami „wielkiego kłamstwa”, odnosząc się do terminu ukutego przez Adolfa Hitlera w „Mein Kampf”. Przypomniał, że pozwy zarzucające fałszerstwa były rozpatrywane przez 80 sędziów – w tym tych nominowanych przez byłego prezydenta Donalda Trumpa – i wszystkie zostały odrzucone z powodu braku dowodów. Przypomniał też trzykrotne liczenie głosów w Georgii czy audyty wyborów w stanach Wisconsin czy Arizonie.

 

„Te wybory były najdokładniej badanymi i najbezpieczniejszymi w historii” – stwierdził prezydent.

 

Biden wezwał Kongres do przyjęcia odrzuconych wcześniej przez Republikanów projektów ustaw, które miałyby m.in. wprowadzić ogólnokrajowe standardy wyborcze, zapewnić prawo do głosowania pocztą i uczynić dzień wyborczy – wtorek – wolnym od pracy. Zapowiedział też kolejne sądowe pozwy przeciwko władzom stanowym wprowadzającym restrykcje, które zdaniem ich autorów mają chronić przed fałszerstwami. Dotychczas prokurator generalny Merrick Garland ogłosił jeden taki pozew, zarzucając władzom Georgii, że zmiany prowadzą do dyskryminacji rasowej.

 

„My, naród, nie poddamy się. Zwyciężymy (…) Musimy działać, bo nasza sprawa jest słuszna, nasza wizja jest jasna, a nasze serca pełne” – zakończył Biden.

 

Po kontestowanych przez byłego prezydenta Donalda Trumpa wyborach w 2020 r. kwestia praw wyborczych i bezpieczeństwa głosowania jest jednym z głównych pól sporu politycznego w USA. Od czasu wyborów 17 stanów rządzonych przez Republikanów wprowadziło reformy, w większości przypadków wprowadzając restrykcje na głosowanie korespondencyjne lub nakładając dodatkowe wymagania dotyczące poświadczenia tożsamości. Wiele innych stanów rozważa podobne reformy.

 

Zdaniem Republikanów celem reform jest zwiększenie zabezpieczenia wyborów przed fałszerstwami. Demokraci twierdzą, że chodzi o utrudnienie głosowania mniejszościom. Obecnie największe kontrowersje budzi projekt ustawy w Teksasie. W poniedziałek, by nie dopuścić do przegłosowania prawa, stanowi kongresmeni z Partii Demokratycznej opuścili stan, by w ten sposób nie dopuścić do kworum i zablokować projekt prawa. Republikański gubernator stanu zapowiedział, że gdy tylko deputowani powrócą do Teksasu, zostaną zatrzymani i zmuszeni do uczestnictwa w obradach parlamentu.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

 

osk/ kib/

Gubernator Teksasu: Deputowani Demokratów zostaną zatrzymani i zmuszeni do udziału w obradach parlamentu

0

Republikański gubernator Teksasu Greg Abbott zapowiedział w poniedziałek, że deputowani Demokratów, którzy w poniedziałek wyjechali ze stanu, by zablokować reformę prawa wyborczego, zostaną po powrocie zatrzymani i zmuszeni do udziału w obradach stanowego parlamentu.

 

„Jak tylko wrócą do stanu, zostaną zatrzymani i zawiezieni z powrotem na (teksański – PAP) Kapitol” – zapowiedział Abbott w wywiadzie dla telewizji Fox News.

 

Republikanin odniósł się w ten sposób do poniedziałkowego wyjazdu do Waszyngtonu 51 stanowych kongresmenów z Partii Demokratycznej. Opuszczając stan w trakcie specjalnej sesji teksańskiej Izby Reprezentantów, politycy uniemożliwili zebranie kworum i w ten sposób zablokowali przegłosowanie kontrowersyjnej reformy prawa wyborczego, ograniczającego m.in. możliwość głosowania korespondencyjnego.

 

Teksańska konstytucja pozwala na użycie policji stanowej, by zmusić deputowanych do stawienia się w Izbie w przypadku braku kworum, ale jest to możliwe tylko jeśli znajdują się oni na terenie stanu. To już drugi raz, kiedy teksańscy Demokraci – będący w mniejszości w stanowej legislaturze – zastosowali podobną taktykę, by zablokować ten sam projekt ustawy. Poprzednim razem, pod koniec maja, opuścili gmach Kapitolu tuż przed wymaganym terminem jej przyjęcia. Wcześniej tę taktykę stosowali też Republikanie w Oregonie, starając się zablokować ustawę dotyczącą zmian klimatu.

 

Choć obecna specjalnie zwołana sesja teksańskiego parlamentu kończy się 7 sierpnia, Abbott zapowiedział, że będzie zwoływał kolejne, jeśli parlamentarzyści do tego czasu nie wrócą do stanu.

 

Determinację deklarują też jednak Demokraci. „Jesteśmy zdeterminowani, by zabić tę ustawę” – oświadczył we wtorek szef klubu partii Chris Turner.

 

Teksańska ustawa jest jedną z kilku inicjatyw legislatur stanowych kontrolowanych przez Republikanów, mającą na celu ograniczyć możliwości oddania głosu poza lokalami wyborczymi. Projekt przewiduje m.in. dodatkowe wymagania do głosowania pocztą, ograniczenie godzin oddawania głosu w ramach wczesnego głosowania czy zakaz głosowania „drive-thru” – nowej metody wprowadzonej przez władze Houston, gdzie głos można było oddać bez wysiadania z samochodu.

 

Zdaniem Republikanów celem reform jest zwiększenie zabezpieczenia wyborów przed fałszerstwami. Demokraci twierdzą, że chodzi o utrudnienie głosowania mniejszościom. Teksas, drugi najludniejszy stan USA, od dekad jest zdominowany przez Republikanów, jednak zachodzące w stanie zmiany demograficzne faworyzują Demokratów i mogą wkrótce zmienić dotychczasowy rozkład sił politycznych.

 

Po kontestowanych przez byłego prezydenta Donalda Trumpa wyborach w 2020 r. kwestia praw wyborczych i bezpieczeństwa głosowania jest jedną z głównych pól sporu politycznego w USA. We wtorek w Filadelfii przemówienie na ten temat ma wygłosić prezydent Joe Biden.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

 

osk/ akl/

Liczba ofiar śmiertelnych katastrofy budowlanej na Florydzie wzrosła do 95

0

Liczba ofiar śmiertelnych czerwcowej katastrofy budowlanej w Surfside na Florydzie wzrosła we wtorek do 95. Poszukiwania wśród zawalonej konstrukcji trwają już 20 dni.

 

Daniella Levine Cava, burmistrz hrabstwa Miami-Dade, powiedziała na konferencji prasowej, że liczba osób uznanych za zaginione zmniejszyła się, gdyż władze pracują nad zidentyfikowaniem wszystkich osób związanych z budynkiem. Dodała, że brakuje informacji o 14 osobach, w tym 10 ofiarach, których ciała zostały wydobyte, ale jeszcze nie zostały zidentyfikowane; pozostały do odnalezienia ciała czterech ofiar.

 

„Trwa tu naukowy, metodyczny proces identyfikacji ludzkich szczątków. Jak już mówiliśmy, wraz z upływem czasu praca jest coraz trudniejsza” – oświadczyła Cava, dodając, że „sytuacja jest naprawdę płynna”.

 

Eksperci nie ustalili jeszcze, co spowodowało, że 24 czerwca 12-piętrowy apartamentowiec Champlain Towers South zawalił się, zmieniając się w splątaną stertę betonu i stali. (PAP)

 

jo/ kib/

Tokio – herosi nowożytnych igrzysk (odc.3)

0

Po Sztokholmie miał nadejść czas Berlina. Jednakże I wojna światowa pozbawiła wielu sportowców szans na olimpijskie laury. Na szczęście nie wszystkich. Igrzyska w Antwerpii w 1920 roku przyniosły kibicom kolejne emocje.

Jedną z nowych gwiazd stała się francuska tenisistka Suzanne Lenglen (na fot.), która zdominowała tę dyscyplinę wśród kobiet na niemal całą dekadę. W Antwerpii, podczas turnieju olimpijskiego, nikt nie był w stanie jej zatrzymać – we wszystkich występach straciła ledwie cztery gemy. W Belgii sięgnęła również po złoto w grze mieszanej wraz z Maksem Decugisem. W latach 1919-26 przegrała tylko jedno spotkanie. Dziś jej imię nosi drugi co do wielkości kort kompleksu im. Rolanda Garrosa w Paryżu, gdzie co roku rozgrywany jest wielkoszlemowy French Open.

 

Wojna nie przerwała kariery wybitnego włoskiego szermierza Nedo Nadiego. Pierwsze złoto zdobył w Sztokholmie w wieku zaledwie 18 lat. Pełnię talentu zaprezentował jednak dopiero w Antwerpii, gdzie jeszcze pięciokrotnie stanął na najwyższym stopniu podium: indywidualnie we florecie i szabli oraz drużynowo w każdym z rodzajów białej broni. Do czasów Marka Spitza Nadi był najbardziej utytułowanym sportowcem jednej olimpiady. Do dziś pozostaje też niedoścignionym wzorem dla wszystkich szermierzy, gdyż jemu jedynemu udało się zostać mistrzem olimpijskim w każdym typie broni.

 

Antwerpia była też miejscem, gdzie zadebiutował najwybitniejszy chyba biegacz długodystansowy wszech czasów Paavo Nurmi. Fin został olimpijczykiem w wieku 23 lat. W trakcie swoich występów na arenach trzech igrzysk zdobył dziewięć złotych i trzy srebrne medale. Sławę biegacz z Turku zyskał właśnie w Belgii.

 

W swoim finałowym debiucie, na 5000 m, zdobył srebro, uznawszy wyższość tylko Francuza Josepha Guillemota. Trzy dni później, na dystansie dwa razy dłuższym, kolejność była odwrotna. Nurmi z Belgii wyjechał bogatszy jeszcze o dwa złota, zdobyte w biegach przełajowych (indywidualnie i w drużynie).

 

Cztery lata później jego gwiazda wciąż błyszczała. W Paryżu wygrał trzy konkurencje indywidualne (1500 m i 5000 m oraz bieg przełajowy) i dwa razy stanął na najwyższym stopniu podium w drużynie (bieg na 3000 m i przełajowy). Wyrównał tym samym rekord Nadiego w liczbie zdobytych tytułów mistrzowskich na jednych igrzyskach.

 

Być może Nurmi zdobyłby szóste złoto, gdyby włodarze fińskiej federacji nie wycofali go z rywalizacji na 10 000 m w obawie o jego zdrowie. Biegacz wynagrodził to sobie w 1928 roku w Amsterdamie – wówczas wygrał bieg na tym dystansie i zdobył też dwa srebrne medale na 5000 m i na 3000 m z przeszkodami.

 

W 1952 roku Nurmi był główną postacią ceremonii otwarcia igrzysk w Helsinkach. Powierzono mu wtedy zadanie zapalenia znicza olimpijskiego. Nurmi odebrał ogień od swego starszego kolegi Juhy Hannesa Kolehmainena.(PAP)

 

mar/ cegl/ pp/

Holandia. Sąd: Kobieta, który z obawy przed zakażeniem odmówiła pracy w biurze, dostanie odszkodowanie od pracodawcy

0

Sąd w Maastricht na południu Holandii orzekł, że pracodawca musi wypłacić 66 tys. euro odszkodowania recepcjonistce, której przestał wypłacać wynagrodzenie, gdy ta z obawy przed zakażeniem się koronawirusem odmówiła w pracy w biurze i chciała pracować z domu.

W marcu 2020 r. holenderski rząd wprowadził rekomendację pracy w domu. Intencją gabinetu premiera Marka Ruttego było to, aby ze względu na pandemię koronawirusa jak najmniej osób wychodziło z domów.

 

Właściciel biura administracyjnego, który decyzją sądu ma teraz zapłacić odszkodowanie, mimo rządowych wytycznych nalegał, aby jego pracownicy nadal pracowali na miejscu. Wymagał tego także od 61-letniej kobiety, która od dłuższego czasu chorowała na serce i uzasadniała, że nie chce przychodzić do pracy, bo obawia się infekcji. Gdy mimo nacisków nie zgodziła się na powrót do biura, pracodawca przestał wypłacać jej pensję. Recepcjonistka wystąpiła do sądu z żądaniem rozwiązania stosunku pracy, wypłaty zaległego wynagrodzenia i odszkodowania.

 

Sąd przychylił się do jej wniosku i nakazał wypłatę 66 tys. euro stwierdzając, że pracodawca nie mógł zmuszać kobiety do przychodzenia do biura, gdy nie było to dla niej bezpieczne miejsce.

 

Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)

 

apa/ akl/

Chiny: Ojciec odnalazł porwanego syna po 24 latach poszukiwań

0

Chińczyk Guo Gantang, którego syn został porwany w wieku niespełna dwóch i pół roku, odnalazł go po 24 latach poszukiwań, podczas których przemierzył na motorze 500 tys. km. Porwania dzieci, zwłaszcza chłopców, stanowią w Chinach poważny problem – podaje we wtorek BBC.

Syn Guo, uprowadzony sprzed domu w prowincji Shandong na wschodzie Chin, został zidentyfikowany przez policję dzięki specjalnej bazie DNA. Dwoje porywaczy, którzy sprzedali dziecko w prowincji Henan, zostało aresztowanych – poinformował chiński dziennik anglojęzyczny „Global Times”.

 

W poszukiwaniu syna Guo objechał 20 chińskich prowincji na motorze, do którego przymocowane były plakaty ze zdjęciami jego dziecka. Rozpaczliwe poszukiwania ojca, w czasie których często musiał sypiać pod mostami i żebrać, stały się inspiracją dla zrealizowanego w 2015 roku filmu, w którym zagrał popularny gwiazdor z Hongkongu Andy Lau.

 

Guo stał się też znanym i wpływowym członkiem organizacji zajmującej się poszukiwaniem osób zaginionych i pomógł co najmniej siedmiu osobom odnaleźć ich dzieci.

 

Resort bezpieczeństwa publicznego Chin poinformował, że spotkanie Guo i jego syna, który jest nauczycielem i nadal mieszka w Henan, zostało zorganizowane w niedzielę.

 

Przez kilkadziesiąt lat porwania dzieci, które znajdowały chętnych „nabywców” w związku z rządową polityką jednego dziecka, były w Chinach poważnym problemem – pisze AFP. Według BBC problem ten istnieje nadal i co roku uprowadzane są tysiące dzieci. Dotyczy to zwłaszcza małych chłopców, ponieważ chińskie rodziny tradycyjnie pragną mieć męskiego dziedzica.

 

Szacuje się, że w 2015 roku w Chinach porwano około 20 tys. dzieci, które zostały sprzedane do adopcji w kraju i za granicą – pisze BBC. (PAP)

 

fit/ akl/