20.7 C
Chicago
niedziela, 28 kwietnia, 2024
Strona główna Blog Strona 1114

USA nie są gotowe na zaostrzającą się rywalizację w kosmosie

0

Stany Zjednoczone nie są odpowiednio przygotowane na wypadek konfliktu w kosmosie; są narażone na ataki innych państw i nie mają odpowiednich zdolności, by na nie odpowiadać – mówi w rozmowie PAP Todd Harrison, ekspert think tanku CSIS z siedzibą w Waszyngtonie.

W grudniu siły kosmiczne USA – znane jako Space Force – obchodziły swoje drugie urodziny. Powołanie nowego rodzaju sił zbrojnych miało w zamierzeniu zasygnalizować położenie przez USA większego nacisku i wagi na kwestię obrony kosmicznych systemów, na których polega nie tylko amerykańskie wojsko, ale globalna łączność.

 

Mimo to, z Waszyngtonu płyną w ostatnim czasie same niepokojące sygnały. Generał Space Force Chase Saltzman powiedział PAP, że USA mają problem z dotrzymaniem kroku w tempie rozwoju kosmicznych zdolności wojskowych, zaś w wywiadzie dla „Washington Post” gen. David Thompson stwierdził, że Pekin już pod koniec tej dekady może dogonić USA pod względem siły w kosmosie. Thompson ostrzegł przy tym, że rywalizacja między potęgami szybko się zaostrza; dodał, że amerykańskie satelity rządowe i wojskowe mierzą się z „odwracalnymi” atakami ze strony Chin i Rosji „dosłownie każdego dnia”.

 

Ale jak mówi PAP Todd Harrison, ekspert renomowanego think tanku Center for Strategic and International Studies w Waszyngtonie, zagrożenie takimi atakami – chodzi tu o działania takie jak zakłócanie sygnału oraz cyberataki – nie pochodzi tylko ze strony mocarstw.

 

„Do takiego rodzaju niekinetycznych, odwracalnych ataków na amerykańskie systemy kosmiczne dochodzi od lat. Udokumentowaliśmy przypadki w naszych corocznych raportach, kiedy nawet aktorzy niepaństwowi zakłócali naszą łączność satelitarną, więc nie tylko Chiny i Rosja powinny być powodem do obaw” – mówi ekspert.

 

Choć Ameryka – tak jak Chiny, Rosja, czy Indie ma sprawdzone możliwości do prowadzenia walki w kosmosie za pomocą broni antysatelitarnej (ASAT), ma zdecydowanie mniejsze pole manewru jeśli chodzi o środki stosowane poniżej progu otwartego konfliktu.

 

W rezultacie, jak mówi Harrison, główną reakcją na nie są próby napraw uszkodzonego sprzętu.

 

„W tym momencie siły kosmiczne nie mają odpowiednich zdolności do odpowiedzi na ataki w kosmosie, ani odpowiedniej doktryny, planowania, czy zasad użycia siły, by móc reagować w dostatecznie szybki i proporcjonalny sposób” – ocenia Harrison. „Space Force musi znacznie bardziej agresywnie i kreatywnie podejść do problemu, jak odpowiadać na ataki niższego szczebla” – dodaje.

 

Mimo wciąż znacznej przewagi USA jeśli chodzi o technologię i zakres zdolności w kosmosie, stopień uzależnienia od systemów satelitarnych jest równocześnie słabym punktem Ameryki. To również konsekwencja logiki z czasów zimnej wojny, kiedy jedynym rywalem USA był Związek Sowiecki, zaś wojskowe systemy satelitarne służyły przede wszystkim do wsparcia sił jądrowych.

 

„Atak na taki system byłby wówczas uważany za wstęp do wojny nuklearnej i odpowiedzią na niego byłoby uderzenie jądrowe. Z tego powodu Stany Zjednoczone przez dekady budowały systemy wojskowe w kosmosie opierając się na założeniu, że wrogowie nie byliby w stanie lub nie odważyliby się atakować amerykańskich satelitów” – wyjaśnia ekspert.

 

To założenie jest dziś anachronizmem; na satelitach opiera się działalność niemal wszystkich rodzajów wojsk, a atak w kosmosie nie jest obarczony ryzykiem odpowiedzi atomowej.

 

„Ale w Pentagonie do niedawna dominował sposób myślenia z zimnej wojny. W rezultacie nasze systemy są pozbawione odpowiednich zabezpieczeń” – mówi Harrison. „To jest coś, co Space Force zaczyna zmieniać, choć robi to powoli” – dodaje.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

 

osk/ jar/

Tożsamość zmarłego dziecka odkryta po dwóch latach – historia śmierci Szymona z Będzina

0

Dopiero w 2012 r. śledczy próbujący ustalić losy dziecka, którego zwłoki znaleziono w stawie w Cieszynie dwa lata wcześniej, zdołali ustalić jego tożsamość. Okazało się, że to dwuletni Szymon z Będzina, który zmarł, zakatowany przez rodziców.

Mimo gigantycznej pracy wykonanej przez policję śledztwo najpierw umorzono z powodu niewykrycia sprawców. Kilka miesięcy później, jak w wielu policyjnych dochodzeniach, przełomowe okazały się zeznania świadka – osoby z sąsiedztwa, którą zaniepokoiła długa nieobecność chłopca w domu i nie przekonały wyjaśnienia rodziców, że mały choruje i jest w szpitalu.

 

„Była to jedna z najbardziej wstrząsających spraw, które działy się na Śląsku. Gdy w marcu 2010 r. znaleziono zwłoki tego chłopczyka w stawie w Cieszynie, od razu było wiadomo, że jego śmierć to nie był nieszczęśliwy wypadek. Nikt z bliskich chłopca nie szukał, nie zgłosił, zaginięcia. To dawało do myślenia. Dopiero po dwóch latach dzięki sąsiadowi tajemnica śmierci została rozwiązana” – wspomina relacjonująca tę sprawę dziennikarka „Faktu” Aleksandra Ratajczak-Mańka.

 

Zwłoki dziecka zauważyli 19 marca 2010 r. w stawie na obrzeżach Cieszyna dwaj chłopcy. Leżało tam kilka dni. Ustalono, że przyczyną śmierci był uraz jamy brzusznej. Pod koniec kwietnia chłopiec został pochowany w bezimiennym grobie w Cieszynie. Poruszeni jego śmiercią mieszkańcy miasta stawiali tam znicze i przynosili zabawki.

 

Policyjni specjaliści na podstawie pośmiertnego zdjęcia sporządzili portret – wiek z wyglądu około dwóch lat, wzrost około 85 cm, szczupłej budowy ciała, twarz pociągła, czoło wysokie, usta średniej wielkości, cera blada, włosy krótkie, blond, uszy duże przylegające, nos mały, oczy niebieskie, uzębienie pełne. Portret publikowały wszystkie media, a policjanci pukali do tysięcy drzwi w całym województwie, sprawdzając rodziny, w których są chłopcy w podobnym wieku. Przesłuchiwano nawet osoby, które płaciły kartami płatniczymi za ubranka dziecięce takie jak te, w które ubrane było dziecko.

 

Prokuratura przedłużała śledztwo. W końcu – w kwietniu 2012 r., po ponad dwóch latach – zostało umorzone. Latem nastąpił jednak przełom po anonimowym telefonie do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Będzinie. Osoba przedstawiająca się jako sąsiadka poinformowała, że w mieszkającej obok rodzinie od dłuższego czasu nie widziała jednego z dzieci – Szymona. Parę dni później rodzice dziecka zostali zatrzymani. 25 czerwca bielski sąd rejonowy zadecydował o ich aresztowaniu. Badania DNA potwierdziły, że zmarły chłopiec był synem tej pary.

 

Prokuratura zarzuciła matce – 40-letniej Beacie Ch. – zabójstwo, za co grozi kara od 8 do 25 lat więzienia lub dożywocie. Kobieta nie przyznała się do winy. Jej 41-letni konkubent Jarosław R. usłyszał zarzut nieudzielenia pomocy dziecku, które znajdowało się w położeniu zagrażającym życiu, w połączeniu z nieumyślnym doprowadzeniem do śmierci, za co grozi kara do 5 lat więzienia. Przyznał się do zarzucanego mu czynu.

 

Według ustaleń śledztwa i procesu ojciec uderzył dziecko, bo było płaczliwe i nie wykonywało poleceń. Po ciosie stan Szymona sukcesywnie się pogarszał – dziecku pękło jelito cienkie. Wywiązało się ropne zapalenie otrzewnej. Przez cztery dni chłopiec płakał, nie chciał jeść i pić, miał biegunkę. Na kilka godzin przez śmiercią oskarżony miał ponownie uderzyć syna w brzuch. Z ustaleń biegłych wynika, że gdyby rodzice po wystąpieniu objawów chorobowych poszli z Szymonem do lekarza, zapobiegliby jego śmierci. Taka szansa istniała jeszcze na kilka godzin przed zgonem.

 

W śledztwie rodzice Szymona wzajemnie obarczali się winą – Ch. mówiła, że to R. uderzył syna w brzuch, R. – że to matka go kopnęła dziecko i uklękła na nim.

 

W dniu śmierci syna przewieźli jego zwłoki samochodem do Cieszyna. Do auta zabrali też jeszcze dwie wspólne córki: 4-letnią i niespełna roczną. Szymon został kompletnie ubrany, odpowiednio do pory roku. Włożono go do torby i przewieziono w bagażniku, a następnie matka położyła go na brzegu stawu.

 

Już po śmierci dziecka rodzice wyłudzili świadczenia socjalne na syna w wysokości blisko 4 tys. zł. Matka udała się nawet na szczepienie z podstawionym zamiast Szymona wnukiem, po tym, jak do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przyszło pismo z przychodni z pytaniem, czy rodzina zmieniła miejsce zamieszkania, ponieważ dzieci nie były poddawane obowiązkowym szczepieniom. Pracownicy będzińskiego MOPS zetknęli się z rodziną dziecka w latach 2008 i 2009, kiedy złożyła wniosek o pomoc materialną. Wywiady środowiskowe nie wskazały wtedy na nic niepokojącego – dzieci były zdrowe i zadbane, a mieszkanie schludne, sąsiedzi nie zgłaszali nieprawidłowości.

 

Pierwszy proces w tej sprawie ruszył we wrześniu 2013 r. W maju 2015 r. Sąd Okręgowy w Katowicach skazał ojca Szymona na 10 lat więzienia. Przypisał mu spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziecka, czego nieumyślnym skutkiem był zgon Szymona. Matce wymierzył 5 lat pozbawienia wolności, uznając ją za winną narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne spowodowanie śmierci syna.

 

Po zaskarżeniu orzeczenia Sąd Apelacyjny w Katowicach w grudniu 2015 r. uchylił wyrok i nakazał powtórzenie procesu. Prokuratura, która od początku tej sprawy żądała dla oskarżonych 15 lat pozbawienia wolności, w apelacji domagała się dożywocia. Sąd częściowo uwzględnił apelację oskarżenia i dzięki temu jego wyrok był surowszy niż ten, który zapadł przed sądem okręgowym. Sąd apelacyjny uznał, że stopień społecznej szkodliwości czynu był wyższy niż przyjął sąd I instancji. Uznał, że rodzice, nie udzielając Szymonowi pomocy, godzili się na jego śmierć.

 

Podobnie jak sąd I instancji, także sąd apelacyjny dał wiarę wyjaśnieniom Beaty Ch., która mówiła, że to ojciec uderzył dziecko (Jarosław R. winą obarczał swą partnerkę). Sędzia Gwidon Jaworski dodał, że potwierdzają je opinie biegłych. Zaznaczył zarazem, że oboje rodzice są winni tego, co się stało. Każde z nich mogło wezwać pomoc lub pójść z Szymonem do szpitala lub na pogotowie. Wyższa kara dla R. wynikała z tego, że to on spowodował obrażenia, które skutkowały śmiercią dziecka.

 

Sędzia Jaworski zaznaczył, że jeśli Beata Ch. czuła się zastraszona przez partnera, mogła też pójść na policję. „Żyjemy w nowoczesnym kraju, gdzie jest szereg instytucji, które pomagają osobom niewydolnym, zastraszonym, to nie jest Afganistan, głęboka prowincja, tylko Polska XXI wieku. Gdyby oskarżona taką wolę wyraziła, to na pewno pomoc by otrzymała, a to – w ocenie biegłych – zapewne spowodowałoby, że z dużym prawdopodobieństwem Szymkowi udałoby się uratować życie” – podkreślił sędzia.

 

Dodał, że rodzice doskonale zdawali sobie sprawę, że ich dziecko po uderzeniu w brzuch cierpi, a mimo to nie udzielili mu pomocy. Stan chorobowy rozwijał się przez kilka dni, a krótko przed śmiercią Szymona ojciec jeszcze raz uderzył dziecko w brzuch, nie mogąc go uspokoić.

 

„Świadczy to o tym, że działanie oskarżonego, akceptowane przecież przez oskarżoną – bo ona to widziała i temu nie przeciwdziałała – świadczy o znacznym nasileniu złej woli, niewłaściwym stosunku do dziecka, o rażącym naruszeniu podstawowych obowiązków rodzicielskich, o karceniu dziecka, które jest chore, które zwraca się do jedynych osób, którym ufa, od których oczekuje pomocy (…), a w odpowiedzi na to jest bite” – podkreślił sędzia Gwidon Jaworski, uzasadniając zaostrzenie rodzicom Szymona kar.

 

Ojciec Szymona został skazany na 15 lat więzienia, a matka na 13 lat.

 

„Wiele czasu poświęciliśmy tej sprawie. Do dziś bulwersuje mnie to, że matka, która urodziła 8 dzieci, mogła zgotować taki los swojemu synowi. Pozwoliła, by jej partner uderzył dziecko kopniakiem w brzuch, patrzyła, jak jej syn kona w męczarniach. Pozwoliła mu umrzeć, zgodziła się, by go wywieźć samochodem nad staw i wyrzucić jak śmiecia. To się nie mieści w głowie. Potem kłamała przez dwa lata, że Szymon jest w szpitalu albo u dziadków i pobierała na niego zasiłki. To kobieta bez uczuć, wykorzystała nawet własnego wnuka – syna swojej córki, by podstawić go na obowiązkowe szczepienie jako Szymona. Ona i jej partner podjęli wiele logistycznych zabiegów, by ukryć śmierć własnego dziecka. To nie tylko oburzające, bulwersujące, ale też niezrozumiałe dla normalnego człowieka. Tym bardziej że oboje byli poczytalni i mieli świadomość krzywdy, którą wyrządzili własnemu, bezbronnemu dziecku” – dodaje redaktor Ratajczak-Mańka. (PAP)

 

Autorka: Anna Gumułka

 

lun/ joz/

Chiny i Rosja popierają rząd Kazachstanu w walce z protestami, oskarżają Zachód o ingerencje

0

Chińskie władze i podległe im media popierają tłumiący masowe protesty rząd Kazachstanu, oskarżają zachodnie „obce siły” o ingerencje i próby wszczęcia „kolorowej rewolucji” w tym kraju oraz pozytywnie oceniają decyzję o wysłaniu tam wojsk ODKB.

Chiny odrzucają „wszelkie podejmowane przez zewnętrzne siły próby wywołania niepokojów i wzniecenia +kolorowych rewolucji+ w Kazachstanie” oraz „zaszkodzenia przyjaźni między Chinami a Kazachstanem” – przekazał przywódca ChRL Xi Jinping prezydentowi Kazachstanu Kasymowi-Żomartowi Tokajewowi.

 

Xi pogratulował Tokajewowi podjęcia „w krytycznym momencie zdecydowanych i skutecznych działań, które szybko uspokoiły sytuację”. Wyraził gotowość do zapewnienia mu „koniecznego wsparcia, by pomóc przezwyciężyć trudności” – podała w piątek późnym wieczorem oficjalna chińska agencja prasowa Xinuha.

 

Od niedzieli w Kazachstanie trwają gwałtowne protesty, strzelaniny i grabieże. Tokajew ogłosił w piątek, że dał siłom bezpieczeństwa rozkaz strzelania do „terrorystów” bez ostrzeżenia tak, by zabić. Kazachskie MSW podało tego dnia, że podczas operacji w kraju zabito 26 osób, które według resortu były uzbrojone; zatrzymano ponad 4 tys. osób. Poinformowano też o śmierci 18 funkcjonariuszy resortów siłowych.

 

Działania rządu Tokajewa pozytywnie oceniła w oficjalnym komunikacie Szanghajska Organizacja Współpracy (SOW), do której należą między innymi Kazachstan, Chiny i Rosja. W Pekinie rzecznik chińskiego MSZ Wang Wenbin wyraził nadzieję, że SOW „będzie dalej odgrywała rolę w ochronie bezpieczeństwa i stabilności państw członkowskich i całego regionu”.

 

Chiński tabloid „Global Times”, uznawany za tubę propagandową Pekinu, twierdzi, że istnieje „bardzo duże prawdopodobieństwo”, iż USA będą chciały wykorzystać „najgorszy od dziesięcioleci chaos” w Kazachstanie przeciwko Chinom i Rosji. Te dwa kraje w ostatnich latach zacieśniają współpracę przeciwko porządkowi międzynarodowemu z dominującą pozycją USA.

 

„Kto najwięcej skorzystałby na tych zamieszkach? Prawdopodobnie USA i Zachód. Kazachstan graniczy zarówno z Chinami, jak i z Rosją, a strategicznym celem administracji (prezydenta USA Joe) Bidena jest powstrzymanie Chin i Rosji. Gdy Kazachstan pogrąży się w chaosie, wpłynie to na stabilność całego regionu” – twierdzi cytowany przez „Global Timesa” analityk z Chińskiej Akademii Nauk Społecznych (CASS) Su Chang.

 

Chińscy komentatorzy wyrażają również zadowolenie z wysłania w czwartek do Kazachstanu „sił pokojowych” kierowanej przez Rosję Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ros. ODKB). Tokajew wezwał ją na pomoc w związku z – jak sam to określił – „zewnętrzną agresją” na jego kraj.

 

„Analitycy odnotowują, że wysłanie wojsk ODKB jest nie tylko prawowite, ale również konieczne, by odstraszyć nikczemnych terrorystów, siły ekstremistyczne i zewnętrzne, które szukają zysku w tych niepokojach” – podał „Global Times”.

 

Według eksperta ds. chińskich z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) dr. Michała Bogusza narracja chińskich władz wpisuje się w schemat często wykorzystywany przez reżimy komunistyczne do tłumaczenia buntów. Władze przyznają, że istniało podłoże socjoekonomiczne protestów, ale przekonują, że zostało ono wykorzystane przez wrogie, zagraniczne siły.

 

„Tak samo tłumaczyła partyjna propaganda protesty w Hongkongu w 2019 roku. Tam miały to być problemy mieszkaniowe, które zostały wykorzystane przez +brudne ręce+ CIA i MI6. W Kazachstanie problemy miał spowodować Covid-19, ale to znowu wrogie siły, wrogie Chinom i Rosji, skorzystały z okazji, aby wywołać zamieszki. Podobną narrację miała też propaganda PRL o protestach w Polsce” – ocenił na swoim blogu Bogusz.

 

„Oczywiście utożsamienie protestujących z zagranicznymi wrogami, szpiegami lub terrorystami (albo wszystkim naraz) ma służyć uzasadnieniu użycia przemocy. W wypadku Kazachstanu +bratniej pomocy+ krajów Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), zdominowanej przez Rosję” – podkreślił analityk OSW.(PAP)

 

Rosja/ MON: w sobotę do Kazachstanu odbędzie się 20 lotów z personelem i sprzętem wojskowym

Ponad 20 lotów z personelem i sprzętem wojskowym jest zaplanowanych na sobotę z Rosji do Kazachstanu – podało rosyjskie ministerstwo obrony, cytowane przez agencję TASS. Załadunek rozpoczął się rano na lotnisku koło Iwanowa.

„Na lotnisku w rejonie Iwanowa rozpoczął się załadunek na samolot Ił-76 personelu wojskowego i sprzętu powietrznodesantowego, przeznaczonego do transportu do Kazachstanu. Samoloty wojskowego lotnictwa transportowego wykonają dziś ponad 20 lotów” – napisano w komunikacie.

 

Wysyłanie do Kazachstanu, na prośbę prezydenta tego kraju Kasyma-Żomarta Tokajewa, wojsk kierowanej przez Rosję Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ros. ODKB) rozpoczęło się w czwartek. Swoje siły, oprócz Rosji, wysłały Białoruś, Armenia, Tadżykistan i Kirgistan.

 

Tokajew w piątek zapewniał, że siły te pozostaną w jego kraju tylko na krótki czas, do chwili ustabilizowania sytuacji po zamieszkach. (PAP)

 

zm/

PŚ w skokach: Bischofshofen znów w centrum uwagi

0

Austriackie miasto Bischofshofen, w którym w czwartek zakończył się 70. Turniej Czterech Skoczni, znów będzie w centrum uwagi miłośników tej dyscypliny sportu. W sobotę odbędzie się tutaj konkurs indywidualny PŚ, poprzedzony kwalifikacjami, a na niedzielę zaplanowano drużynowy.

W ekipie biało-czerwonych nie ma zmian w porównaniu z ostatnim konkursem TCS. Polacy przystąpią do rywalizacji w składzie Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Paweł Wąsek, Andrzej Stękała i Jakub Wolny.

 

Kwalifikacje do sobotniego konkursu mają rozpocząć się o 14.30, a pierwsza seria – półtorej godziny później.

 

W Turnieju Czterech Skoczni Polacy wypadli słabo. W klasyfikacji generalnej najwyżej z nich uplasował się Piotr Żyła, zajmując 15. miejsce. Trzykrotny mistrz olimpijski Kamil Stoch został odesłany do domu po słabych występach w dwóch pierwszych konkursach w Niemczech.

 

Zwycięzcą TCS został Japończyk Ryoyu Kobayashi, który prowadzi też w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. (PAP)

 

bia/ af/ co/

Rajd Dakar: Chwila oddechu zmęczonych bohaterów

0

Rajd Dakar to jedna z najbardziej wyczerpujących imprez sportowych na świecie. Przez dwa tygodnie kierowcy jeżdżą od rana do wieczora po bezdrożach, z jednym dniem przerwy, który w obecnej edycji wypada właśnie w sobotę.

Stara dakarowa prawda mówi, że wszyscy cieszą się tu dwa razy – gdy rajd się rozpoczyna i gdy się kończy. Wszystko pomiędzy jest okupione wielkim zmęczeniem na granicy wytrzymałości ludzi i sprzętu. Dlatego tak wyczekiwany jest „rest day”, podczas którego można złapać trochę oddechu.

 

Przed rozpoczęciem Dakaru panuje nieskrywany entuzjazm. Wszyscy z niecierpliwością czekają na start, do którego przygotowywali się przez rok, albo przez całe życie. Twarze są uśmiechnięte, pojazdy błyszczące. To się jednak szybko zmienia.

 

Każdego dnia zawodnicy mają do pokonania po kilkaset kilometrów, z czego więcej niż połowę stanowi odcinek specjalny. Przez kilka godzin muszą utrzymać maksymalną koncentrację jadąc z wielką prędkością po szutrach, kamieniach i wydmach. Każdy błąd może zakończyć ich udział w rajdzie.

 

Wyjeżdżają na trasę przed wschodem słońca, gdy temperatura nie przekracza kilku stopni. Później rywalizują w upale, a jeśli przydarzy im się jakaś przykra niespodzianka, to docierają na biwak po północy. Po kilku godzinach muszą być ponownie gotowi do jazdy.

 

Obecny Rajd Dakar dzieli organizacyjna przepaść od pierwowzoru z lat 70. ubiegłego wieku. Wówczas grupa entuzjastów jeździła po afrykańskich bezdrożach w imprezie mającej posmak awanturniczej przygody. Po etapach wszyscy się spotykali na biwaku przy ognisku, spano w namiotach.

 

Teraz jest to wielkie wydarzenie nie tylko sportowe, ale także komercyjne. Zespół Audi, który zainwestował bardzo dużo w wystawienie trzech nowatorskich samochodów z napędem elektrycznym, zatrudnia na miejscu kilkadziesiąt osób, a jego obozowisko zajmuje kilkaset metrów kwadratowych. Podobnie profesjonalnie postępują rosyjski Kamaz i firmy obsługujące Mini czy Toyoty.

 

Trudy Dakaru najlepiej znoszą zawodowcy, którzy na co dzień biorą udział w rajdach i są przyzwyczajeni do takich warunków. Mają też na ogół zaplecze wieloosobowego zespołu, który zdejmuje z nich większość problemów. Gdy docierają na biwak, przekazują uwagi mechanikom, a sami udają się na czekający na nich posiłek. Śpią w kamperach i rano przed startem odbierają gotowy sprzęt. A i tak po kilku dniach nawet ci doświadczeni zawodnicy są zmęczeni i przyznają, że czekają na dzień odpoczynku.

 

Większość uczestników Dakaru nie ma takiego zaplecza. Na ogół w rajdzie towarzyszy im samochód z serwisem technicznym. To niezbędne, ponieważ często po etapie w samochodzie trzeba wymienić pół zawieszenia. Cześć zawodników korzysta z usług zajmujących się tym zespołów obsługujących kilka, czy nawet kilkanaście maszyn tej samej marki. Tak postępują bracia Marek i Michał Goczałowie, którzy po każdym etapie swoje Mavericki oddają w ręce mechaników zespołu Can-Am. Serwisowaniem Mini Jakuba Przygońskiego zajmuje się X-Raid, natomiast motocykliście Maciejowi Giemzie i jadącemu quadem Kamilowi Wiśniewskiemu towarzyszy ciężarówka serwisowa Orlen Teamu.

 

Jest grupa zawodników wzbudzająca największy podziw. To ludzie, którzy często oszczędzali przez lata, by zrealizować swoje wielkie marzenie. Są tutaj sami, na ogół motocykliści. Po etapie, który kończą długo za najlepszymi, muszą jeszcze przejrzeć sprzęt. Jeśli startują w kategorii Original by Motul, przez cały rajd mają do dyspozycji tylko niewielką skrzynkę narzędziowa i przy naprawach nie mogą korzystać z niczyjej pomocy. Z każdym dniem ich pokryte zarostem twarze coraz bardziej szarzeją.

 

Wszyscy wiedzą, że w każdym momencie mogą to przerwać i wrócić do domu. Nikt tego jednak nie robi, jeśli naprawdę nie musi. Nawet gdy z powodu awarii przez wiele godzin stoją sami pośrodku pustyni, wolą dotrzeć na biwak w nocy na holu, niż zostać ewakuowani przez organizatorów. Jeszcze niedawno wezwanie helikoptera kończyło się automatyczną dyskwalifikacją. Teraz można jechać dalej, z wielogodzinną karą.

 

Ale zmęczenie odczuwają wszyscy, nie tylko zawodnicy. W tym roku rajdowa karawana przez dwa tygodnie pokona ponad osiem tysięcy kilometrów. To w sumie 3,5 tys. osób, które niemal codziennie muszą się przemieszczać po kilkaset kilometrów. To obsługa serwisowa uczestników, organizatorzy, sędziowie, służby medyczne, dziennikarze. Część z nich lata dwoma wyczarterowanymi na czas rajdu samolotami, reszta przejeżdża samochodami lub autobusami. Większość śpi w swoich namiotach.

 

Najtrudniej mają mechanicy. Do późnej nocy przeglądają i naprawiają pojazdy, po czym rano wyruszają w podróż na kolejny biwak. Gdy do niego dotrą, w pośpiechu przygotowują stanowiska serwisowe, aby zdążyć przed przyjazdem zawodników. Dlatego dla nich cztery noce spędzone w tym roku w Rijadzie są zbawienne. Z kolei ich akurat raczej nie cieszy „rest day”. Wtedy właśnie mają najwięcej pracy. Dokonują drobiazgowych przeglądów pojazdów, na co w poprzednich dniach nie było czasu.

 

Po dniu odpoczynku zawodnicy ruszą na drugą połowę trasy. Do Dżuddy, gdzie wszystko się w tym roku zaczyna i kończy, dotrą 14 stycznia.

 

Na mecie powracają uśmiechy, a przejazd przez finałową rampę jest największą nagrodą za dwa tygodnie „udręki”. Cześć zawodników podkreśla, że to był na pewno ich ostatni raz i że nie chcą już tego pamiętać. Większość zmienia zdanie już po paru tygodniach i przystępuje do przygotowań do kolejnego Dakaru, o którym będą chcieli zapomnieć.

 

Z Rijadu – Kryspin Dworak (PAP)

 

krys/ cegl/

NBA: Codziennie testowanie zaszczepionych koszykarzy przedłużone, ale sytuacja nie poprawia się

0

Przepis dotyczący codziennego testowania koszykarzy i trenerów ligi NBA w związku z szerzeniem się wariantu Omikron koronawirusa wprowadzone 26 grudnia zostały przedłużone co najmniej do 15 stycznia – zadecydowały władze ligi, o czym poinformował portal espn.com.

Pierwotnie codzienne testowanie koszykarzy podwójnie zaszczepionych miało zakończyć się w sobotę. Z testów zwolnieni są zawodnicy i szkoleniowcy, którzy przyjęli trzecią dawkę szczepionki.

 

Według amerykańskich mediów zasady codziennego testowania mogą zostać przedłużone do połowy lutego i Meczu Gwiazd w Cleveland. Mają także obowiązywać podczas samej przerwy przeznaczonej na Weekend Gwiazd (18-20 lutego).

 

Sytuacja w najlepszej koszykarskiej lidze świata nadal nie jest stabilna jeśli chodzi i zakażenia koronawirusem. Na kwarantannę od początku grudnia trafiło ponad 300 zawodników i 13 głównych szkoleniowców, z których czterech jest obecnie w odosobnieniu. Ostatnim z trenerów na liście izolowanych jest prowadzący Dallas Mavericks – 48-letni Jason Kidd. Kilkadziesiąt godzin wcześniej uczestniczył w ceremonii zastrzeżenia numeru (41) koszulki słynnego Niemca Dirka Nowitzkiego, który w Mavs spędził całą karierę za oceanem (1998-2019).

 

W 24 z 30 drużyn są obecnie zawodnicy na kwarantannie, a najwięcej – pięciu w San Antonio Spurs.(PAP)

 

olga/ co/

Rodzice wytaczają proces CTU. Domagają się powrotu dzieci do szkół

0

Grupa rodziców dzieci uczęszczających do Chicagowskich Szkół Publicznych (CPS) złożyło pozew przeciwko Związkowi Zawodowemu Nauczycieli Chicago (CTU). Powodem jest zawieszenie zajęć w szkołach.

Rodzice nazywają zaistniałą sytuację „nielegalnym strajkiem” i wzywają nauczycieli do powrotu do bezpośredniego nauczania w szkołach. Od środy (5. stycznia) tysiące uczniów nie uczestniczy w zajęciach w swoich szkołach. To pokłosie głosowania w CTU w sprawie powrotu do nauki zdalnej. W opinii nauczycieli zrzeszonych w związku, sytuacja pandemiczna nie sprzyja powrotowi do ławek.

Adwokaci z Liberty Justice Center, którzy reprezentują rodziców twierdzą, że nie jest rolą związku zawodowego decydowanie jakie środki ostrożności powinny podejmować szkoły w związku z pandemią koronawirusa. Nauczyciele tymczasem domagają się wprowadzenia dodatkowych zabezpieczeń sanitarnych przed powrotem do nauki stacjonarnej.

Mniej niż wczoraj, ale cały czas bardzo dużo. Ponad 40 tysięcy przypadków koronawirusa w Illinois ostatniej doby

0

Departament Zdrowia Publicznego Illinois poinformował w piątek (7. stycznia) o 42,903 nowych, potwierdzonych przypadkach COVID-19 w naszym stanie. To wynik nieco lepszy niż dzień wcześniej, kiedy stwierdzono o nieco ponad 1000 przypadków więcej. Wzrosła za to liczba stwierdzonych zgonów – ostatniej doby było ich 104.

Spadł również nieco wskaźnik pozytywnych wyników testów na obecność koronawirusa. Wynosi obecnie 18.5%. Niemniej jednak jest to pierwszy spadek od 3-go grudnia ubiegłego roku.

7,096 pacjentów w całym Illinois przebywa obecnie w szpitalach z powodu COVID-19. 1,123 pacjentów znajduje się na oddziałach intensywnej terapii, a 639 podłączonych jest do respiratorów.

To polowanie na czarownice, a nie realne zarzuty – uważa szeryf powiatu Lake w Indianie

0

Szeryf hrabstwa Lake, Oscar Martinez Jr. został oskarżony przez ławę przysięgłych w czwartek (6. stycznia) o stawianie oporu organom ścigania i lekkomyślną jazdę poinformowała tamtejsza prokuratura. Do zarzucanych mu czynów miało dojść w połowie września ubiegłego roku.

Jak czytamy w akcie oskarżenia, policjanci z Crown Point próbowali zatrzymać Martineza po tym, jak zaobserwowano jego lekkomyślną jazdę. Funkcjonariusze użyli świateł i syren, a także zidentyfikowali się, kiedy kazali mu się zatrzymać, ale Martinez uciekł.

W oświadczeniu wydanym w czwartek po południu, Martinez kategorycznie zaprzeczył zarzutom.
Jak podkreślił, zostały one wniesione przez „rywalizującego z nim polityka” i nie przeszkadzają mu w wykonywaniu obowiązków związanych z jego urzędem.

W swoim oświadczeniu nie wskazał o którego polityka chodzi.

80-latek zatrzymany po pożarze budynku w Arlington Heights

0

80-letni mężczyzna został aresztowany w toku postępowania wyjaśniającego przyczyny pożaru budynku wielorodzinnego w Arlington Heights. Do pożaru doszło w piątek (7. stycznia) wcześnie rano – poinformowała policja.

Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że pożar rozpoczął się w mieszkaniu na pierwszym piętrze trzy skrzydłowego budynku.
Początkowo strażacy nie byli w stanie dostać się do środka z powodu silnego zadymienia i ognia. W związku z tym zdecydowano o przeprowadzeniu przyspieszonej ewakuacji budynku. Wszystkim mieszkańcom udało się opuścić budynek bez żadnych zgłoszonych obrażeń.

Na miejscu aresztowano osobę podejrzaną o udział w zdarzeniu. 80-letni mężczyzna, który zajmował mieszkanie, w którym wybuchł pożar, został zatrzymany po złożeniu wyjaśnień personelowi ratowniczemu – poinformowała policja.

Budynek w sporej części nie nadaje się do zamieszkania. Poszkodowanym pomaga Czerwony Krzyż.

Złodziej biżuterii wpadł podczas awantury domowej

0

Mieszkaniec Chicago jest oskarżony o kradzież naszyjnika o wartości 12,5 tys. dolarów ze sklepu jubilerskiego w Orland Square Mall latem ubiegłego roku. Na przestępstwie się nie dorobił – towar sprzedał za ułamek jego wartości, a sam wpadł w ręce policji.

Do kradzieży naszyjnika doszło w czerwcu ubiegłego roku w Zavar Jewelers w Orland Square Mall. Sprawca kilkakrotnie wcześniej odwiedzał jubilera udając zainteresowanie kupnem przedmiotu. Podczas kolejnej wizyty w sklepie podał fałszywe nazwisko i numer telefonu i poprosił o ponowne obejrzenie naszyjnika. Kiedy go otrzymał wybiegł ze sklepu, a następnie wsiadł do samochodu i zbiegł z miejsca przestępstwa.

Policja Orland Park skoordynowała działania z innymi agencjami. Jak ustaliła, nie był to pierwszy taki przypadek w okolicy. Na tej podstawie udało jej się zidentyfikować sprawcę jako 29-letniego Aarona Hicksa.

Został aresztowany 24 grudnia przez chicagowską policję podczas interwencji w związku z awanturą domową.

Policjanci znów mogą zapomnieć o wolnym w weekend. Tym razem winny koronawirus

0

Departament Policji Chicago po raz kolejny odwołał funkcjonariuszy z zaplanowanych na ten weekend urlopów. Wszystko za sprawą braków kadrowych, za które winę ponosi COVID-19.

Zarządzenie departamentu wydane we środę (5. stycznia) anulowało jeden dzień wolny dla każdego funkcjonariusza, który ma regularny dzień pracy w ten weekend lub na niektórych zmianach w piątek lub poniedziałek.

FOP, który reprezentuje szeregowych oficerów, szacuje, że 21% sił policyjnych – około 2600 oficerów – jest na zwolnieniu lekarskim. Pandemia COVID-19 tylko ten bilans pogarsza. W czasach przedpandemicznych liczba policjantów na zwolnieniach lekarskich w dowolnym momencie wynosiła średnio około 1,000.

Departament policji stoi również w obliczu większej niż zwykle liczby odejść na emeryturę. W 2021 roku, według danych związku zawodowego policjantów, na emeryturę przeszły 893 osoby. W całym 2020 roku było 560 odejść na emeryturę, 475 w 2019 roku i 339 w 2018 roku.

Fatalna sytuacja w szpitalach dziecięcych w związku z COVID-19. Tam również może zabraknąć łóżek

0

Szpitale dziecięce w rejonie Chicago odnotowują dramatyczny wzrost liczby dzieci wymagających hospitalizacji z powodu COVID-19. Większość małych pacjentów nie jest zaszczepiona – alarmują lekarze.

Dzieci poniżej 5 roku życia nie kwalifikują się jeszcze do szczepionki COVID-19. Wzrost liczby hospitalizacji wśród dzieci następuje w momencie, gdy w Illinois odnotowuje się rekordową liczbę przypadków zachorowań na COVID-19.

Szpital dziecięcy Lurie odnotował u siebie 10-krotny wzrost liczby dzieci zakażonych COVID-19 w stosunku do końca listopada – powiedział dr Larry Kociolek, dyrektor medyczny ds. zapobiegania i kontroli zakażeń w Lurie. W ciągu ostatnich dwóch tygodni, szpital Lurie opiekował się 110-cioma dziećmi z COVID-19.

Trochę lepsza sytuacja panuje w Advocate Children’s Hospital i Comer Children’s Hospital, gdzie liczba małych pacjentów potroiła się.

47 firm czeka i traci pieniądze, bo 13 zgłosiło sprzeciw w procesie licencyjnym

0

Firma zajmująca się produkcją konopi indyjskich zwróciła się do Sądu Najwyższego Illinois o pozwolenie na podanie nazw przedsiębiorstw, które otrzymają nowe licencje. Jak twierdzą, przedłużający się proces przyznawania pozwoleń powoduje wzrost kosztów w oczekiwaniu na decyzję sędziów.

Ma to związek z rozstrzygnięciem sądowym, które zabrania podawania tych nazw do zakończenia pełnego procesu licencyjnego. W jego skład wchodzi nie tylko samo wnioskowanie, ale również rozstrzyganie ewentualnych sporów.

W tym przypadku chodzi o 13 firm, których wnioski o licencję rzemieślniczą zostały zdyskwalifikowane przez stan. Firmy te zaskarżyły proces przyznawania licencji, co z kolei zablokowało drogę do ich otrzymania kilkudziesięciu innym biznesom.

Rozprawa w tej sprawie została wyznaczona na 10 marca, ale postępowanie może potrwać miesiące lub lata.

Sprawy sądowe będą dotyczyły 13 firm, ale pozostali wnioskodawcy twierdzą, że sytuacja ma również na nich negatywny wpływ. Przepadają pieniądze, które mogliby zarobić, gdyby ich licencje zostały ujawnione.

Głodówka w walce o wolność wyborów

0

W rocznicę ataku na amerykański Kapitol z 6 stycznia 2021 roku 25 przywódców religijnych z całego kraju ogłosiło, że rozpoczyna strajk głodowy w obronie praw wyborczych.

Wśród nich jest pastor Trinity United Church of Christ w Chicago.

Ks. dr Otis Moss III powiedział, że „Ludzie wierzą, że każdy powinien mieć prawo do głosowania i nie powinno być żadnych przeszkód, aby ktokolwiek mógł głosować”.

Demokraci w Kongresie przygotowali dwa projekty ustaw dotyczące praw wyborczych. Oba blokują Republikanie. Część z nich twierdzi, że zmiany należy wprowadzić, ale nie w tak dużym zakresie.

Pijana 66-latka wjechała w autobus, później szarpała się z policjantami

0

Ponad 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu wykazało badanie trzeźwości 66-letniej kobiety, która w czwartek wjechała swoim volvo w miejski autobus w Żorach (Śląskie). Po kolizji kobieta szarpała się z policjantami, niegroźnie raniąc jednego z nich.

„W trakcie czynności kierująca była bardzo wulgarna, złapała za kołnierz policjanta i zaczęła go dusić. Policjanci założyli kobiecie kajdanki” – poinformowała żorska policja. Jeden z funkcjonariuszy z urazem dłoni trafił na badania.

 

Do kolizji miejskiego autobusu z samochodem marki volvo doszło w czwartek rano na żorskim osiedlu Sikorskiego. Policjanci wstępnie ustalili, że skręcając z ul. Okrężnej w kierunku osiedla 66-letnia mieszkanka powiatu pszczyńskiego nie ustąpiła pierwszeństwa przejazdu, uderzając czołowo w autobus. Żaden z pasażerów nie ucierpiał. Kierująca była pijana – została zatrzymana.

 

Sprawą zajmie się teraz sąd, przed którym 66-latka odpowie nie tylko za jazdę w stanie nietrzeźwości, ale również za groźby i czynną napaść na policjantów. Może grozić jej do 10 lat więzienia.(PAP)

 

autor: Marek Błoński

 

mab/ dki/

Australia Open: Słynny serbski tenisista Novak Djokovic przez brak szczepienia bez wizy wjazdowej. Dwa dni protestów w jego obronie

0

Słynny serbski tenisista Novak Djokovic spędził prawosławne święta Bożego Narodzenia w hotelu w Melbourne, gdzie czeka na decyzję w sprawie wizy wjazdowej. W nocy ze środy na czwartek władze australijskie odmówiły mu jej z powodu braku szczepień przeciwko COVID-19.

Pod hotelem, gdzie przebywa Djokovic, drugi dzień trwały protesty przeciwko postępowaniu władz. Według agencji AFP w piątek uczestniczyło w nich ok. 50 osób.

 

„Przychodzimy, by go wesprzeć, bo to nasze święta, a dla niego jest to trudny czas. Oczywiście byłoby nas znacznie więcej, gdyby ludzie nie mieli dziś obowiązków rodzinnych” – powiedział kibic tenisisty Sasha Aleksic.

 

Podobnie jak w czwartek manifestacje odbyły się też w Belgradzie. Swoje poparcie dla Djokovica zadeklarowali prezydent kraju Aleksandar Vucic oraz patriarcha Serbskiej Cerkwi Prawosławnej Porfiriusz.

fot. PAP/EPA

W piątek Djokovic po raz pierwszy skomentował sytuację od przylotu do Australii. „Dziękuję mojej rodzinie, bliskim, Serbii i wszystkim dobrym ludziom na całym świecie, którzy przesyłają mi swoje wsparcie. Dzięki Bogu za zdrowie” – napisał na Instagramie po serbsku.

 

Djokovic wylądował na lotnisku Tullamarine w Melbourne w środę około 23.30. czasu lokalnego po 14-godzinnym locie z Dubaju. Zapowiadał start w wielkoszlemowym turnieju Australian Open na podstawie zwolnienia ze szczepienia przeciwko COVID-19 ze względów medycznych. Australijskie służby zakwalifikowały jednak złożony przez jego sztab wniosek o wizę jako wadliwy.

 

Lider światowego rankingu został skierowany do hotelu na przedmieściach Melbourne, gdzie są zakwaterowane także osoby ubiegające się o azyl w Australii. Tam tenisista ma czekać do poniedziałku na rozprawę i jeśli jej wynik będzie niekorzystny, to zostanie deportowany.

 

Sprawa gracza z Bałkanów – który od dłuższego czasu odmawiał ujawnienia informacji, czy jest zaszczepiony, a w przeszłości nie krył niechęci wobec takiego rozwiązania – wzbudza sporo kontrowersji zarówno w środowisku tenisowym, jak i wśród mieszkańców Australii. W kraju tym wprowadzono szereg surowych restrykcji i najdłuższy jak na razie łącznie lockdown, a dominujący obecnie wariant omikron przyczynił się do rekordowej liczby przypadków zakażenia koronawirusem na antypodach.

 

W piątek Djokovic uzyskał jednak wsparcie ze strony znanego australijskiego tenisisty Nicka Kyrgiosa. „Zaszczepiłem się ze względu na innych i na moją matkę, ale sposób, w jaki postępujemy wobec Novaka jest zły, naprawdę zły” – oświadczył Kyrgios.

 

Djokovic triumfował dziewięciokrotnie w Australian Open. Jeśli zwycięży w najbliższej edycji turnieju w Melbourne, będzie to jego 21. wielkoszlemowy tytuł i pobije rekord, który obecnie dzieli ze Szwajcarem Rogerem Federerem i Hiszpanem Rafaelem Nadalem. (PAP)

 

af/ cegl/ co/

Niemcy/ W gastronomii zasada 2G Plus. O co chodzi?

0

Podczas piątkowego spotkania rząd federalny i rządy krajów związkowych uzgodniły dalsze działania w związku z rozprzestrzenianiem się wariantu Omikron. Czas kwarantanny zostanie skrócony, a w gastronomii w całym kraju – z wyjątkiem Saksonii-Anhalt – obowiązywać będzie zasada 2G Plus.

Zgodnie z tą zasadą osoby zaszczepione i wyleczone muszą przedstawiać negatywny wynik testu na obecność koronawirusa, aby uzyskać pozwolenie na wejście do lokalu. Osoby, które otrzymały dawkę uzupełniającą nie muszą przedstawiać testów.

 

„To jest surowe rozporządzenie” – powiedział kanclerz Olaf Scholz podczas konferencji prasowej po spotkaniu z premierami landów. Ale jest to konieczne, bo „pomoże nam lepiej niż obecnie kontrolować infekcje”.

 

W Saksonii-Anhalt, w przeciwieństwie do innych krajów związkowych, występuje prawie tylko wariant Delta koronawirusa, dlatego też nowe działania nie są na razie konieczne, powiedział premier Reiner Haseloff w Magdeburgu bezpośrednio po konferencji krajów związkowych.

 

Ponadto, premierzy i rząd federalny zgodzili się na skrócenie okresów kwarantanny i izolacji. Kwarantanna dla osób kontaktowych z osobami zakażonymi oraz izolacja osób zakażonych mają zostać skrócone i uproszczone. Kwarantanna i izolacja może trwać do 14 dni. Zgodnie z piątkową decyzją, osoby kontaktowe będą zwolnione z kwarantanny, jeśli są zaszczepione dawką przypominającą, świeżo podwójnie zaszczepione, zostały zaszczepione i wyzdrowiały lub niedawno wyzdrowiały.

 

W przypadku wszystkich innych osób, izolacja lub kwarantanna powinna zakończyć się po dziesięciu dniach. Jednakże osoby zakażone i osoby mające z nimi kontakt powinny być w stanie zakończyć kwarantannę po siedmiu dniach, wykonując test PCR lub certyfikowany szybki test antygenowy. Ma to również na celu zapewnienie możliwości pracy w infrastrukturze krytycznej, na przykład w służbie zdrowia, policji lub straży pożarnej.

 

Kampania szczepień ma być kontynuowana „na pełnych obrotach”. Kanclerz Scholz apelował o zaufanie do szczepionki Moderny. Wszystkie dostępne szczepionki są dobre, szczególnie te z Moderny i BioNTech, powiedział kanclerz. „Najlepszą ochroną przed Omikronem jest szczepienie przypominające”, stwierdził.

 

Rząd federalny i premierzy krajów związkowych postanowili również wezwać do stosowania masek FFP2 w handlu i transporcie publicznym wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Dotychczasowe ograniczenia kontaktów i wymagania dotyczące dostępu do imprez mają zostać przedłużone. Ponadto nadal ważne jest ograniczanie kontaktów.

 

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)

 

bml/ tebe/

Małopolska kurator oświaty: Nie kwestionowałam zasadności szczepień; sama jestem zaszczepiona

Jestem osobą, która zaszczepiła się w poczuciu odpowiedzialności za tych, z którymi się spotyka. Nie kwestionowałam zasadności szczepień, ale każdy człowiek musi mieć prawo do wolnego wyboru – powiedziała w piątek PAP małopolska kurator oświaty Barbara Nowak.

„Cały czas uważam, że przymusu szczepień być nie może, bo są różne sytuacje, a człowiek, który podejmuje decyzję o szczepieniu musi być przekonany, że to dla jego dobra” – powiedziała PAP Barbara Nowak.

 

Małopolska kurator oświaty podtrzymała tym samym stanowisko zaprezentowane podczas piątkowej rozmowy w Radiu Zet. Zapytana w niej o to, czy szczepienia nauczycieli przeciwko COVID-19 powinny być obowiązkowe odpowiedziała, że absolutnie nie zgadza się z pomysłem, żeby kogokolwiek do szczepienia zmuszać.

 

Nowak dodała, że „konsekwencje stosowania tego eksperymentu nie są do końca stwierdzone”; jej stanowisko spotkało się z krytyką m.in. ministra edukacji Przemysława Czarnka i szefa resortu zdrowia Adama Niedzielskiego.

 

„Słowa +eksperyment+ użyłam w znaczeniu takim, że jest to wprowadzenie nowego sposobu leczenia w celu profilaktycznym oraz w celu osiągnięcia korzyści dla zdrowia człowieka, których wyniki muszą być zweryfikowane badaniami” – wyjaśniła w rozmowie z PAP kurator. „Nie kwestionowałam zasadności szczepień. Mówię tylko, że każdy człowiek musi mieć prawo do wolnego wyboru. Poza tym uważam, że aby podjąć jakąkolwiek decyzję co do szczepienia, trzeba mieć wiedzę” – doprecyzowała.

 

Ponadto Nowak przyznała, że ona sama jest osobą, która szczepionkę przeciwko COVID-19 przyjęła. „Jestem osobą, która zaszczepiła się w poczuciu odpowiedzialności przede wszystkim za tych, z którymi się spotyka” – powiedziała.

 

„Natomiast u siebie w pracy, wśród moich pracowników nigdy nikogo nie pytałam, czy jest zaszczepiony, czy nie, nikogo też nie traktuję inaczej wiedząc, że jest zaszczepiony, czy też nie. Uważam, że każdy dorosły powinien sam podejmować decyzje i ponosić za nie odpowiedzialność” – podkreśliła.

 

Jak relacjonowała, jako kurator oświaty we wrześniu ub.r. organizowała konferencje online z udziałem lekarzy, skierowane przede wszystkim do rodziców i nauczycieli małopolskich uczniów. Podczas tych spotkań opiekunowie dzieci mieli możliwość porozmawiania z kilkoma lekarzami, których zadaniem było wyjaśnienie wszelkich wątpliwości związanych z przyjęciem przez dzieci szczepionki przeciwko COVID-19.

 

„Ja nie mam nic do powiedzenia na temat działania szczepionek, ponieważ się na tym nie znam, dlatego poprosiłam o pomoc profesjonalistów. Uważam, że aby rodzice mogli podjąć decyzję świadomie i odpowiedzialnie, muszą mieć odpowiednią wiedzę. A tę powinni dostarczyć im fachowcy” – oceniła Nowak.(PAP)

 

autorka: Nadia Senkowska

 

nak/ godl/

Skandal w Austin: Sędzia obniżyła kaucję pedofila z $1 000 000 do $50 000. Wcześniej napastował autystyczne dziecko

0

Skandaliczna sytuacja w Austin. Sędzia pokoju obniżyła kaucję bezdomnego przestępcy seksualnego. Wyznaczyła ją na poziomie 50 000 USD. Sędzia, który wcześniej zajmował się tą sprawą… zalecał 1 000 000 USD.

„To po prostu nie do pomyślenia, że sędzia, który złożył przysięgę, że będzie zapewniał bezpieczeństwo społeczeństwu, ochroni dzieci, zrobił coś, co pozwoliłoby na wypuszczenie znanego „zawodowego”, brutalnego przestępcy z powrotem na ulicę” – powiedział Justin Berry, starszy oficer policji w Austin. „To po prostu przerażające”.

Sędzia stwierdziła, że w trakcie wyznaczania kaucji przestrzegał wszystkich procedur.

Chodzi o Ronalda Martina Jr. Przestępcę seksualnego, który 28 grudnia został aresztowany przez policję po zgłoszeniu napaści seksualnej na autystycznym 14-latku.

14-latek powiedział policji, że Martin pojechał do kościoła w pobliżu jego domu, gdzie go odebrał i zapłacił za dwa bilety autobusowe Greyhound do Austin. Chłopak poinformował, że Martin dokonał na nim napaści seksualnej analnie i oralnie.

Ronald Martin Jr (AUSTIN POLICE DEPARTMENT)

Sędzia miejski Austin Patrick McNelis podpisał 29 grudnia nakaz aresztowania Martina za napaść seksualną drugiego stopnia, której celem było dziecko. McNelis podpisał również rekomendowaną kaucję w wysokości 1 miliona dolarów.

Następnego dnia Martin pojawił się na przesłuchaniu w sprawie kaucji przed sędzią Christyne Harris Schultz. Schultz zapisała Martinowi kwotę poręczenia w wysokości 50 000 USD. Oznaczało to, że mógłby wyjść na wolność wpłacając jedynie 10% tej kwoty – zaledwie 5000 USD.

Justin Berry powiedział, że Austin ma bardzo duży problem z odpowiednim karaniem przestępców. W 2020 r. Rada Miasta Austin przegłosowała zmniejszenie finansowania policji nawet o 150 milionów dolarów. Ta sama Rada Miejska powołuje sędziów pokoju, która – zdaniem Berry’ego – traktuje przestępców „na luzie”.

Red. JŁ

Pogranicznicy przechwytują recydywistów na granicy USA-Meksyk. Wśród nich gangsterzy i pedofile

0

Agenci Border Patrol zatrzymali na granicy teksańsko-meksykańskiej, w sektorze Rio Grande Valley, trzech przestępców notowanych w USA, którzy próbowali wejść na terytorium Stanów Zjednoczonych. Było to dwóch członków gangu oraz przestępca seksualny.

We wtorek agenci natknęli się w La Joya na grupę sześciu migrantów próbujących przemknąć przez pogranicze. Podczas przetwarzania ich tożsamości, odkryli wśród nich jedną kobietę, będącą członkiem gangu 18th Street. Kobieta była wielokrotnie wydalana ze Stanów – w tym w sierpniu ubiegłego roku.

W środę pogranicznicy aresztowali obywatela Salwadoru, zarejestrowanego przestępcę seksualnego, który został aresztowany w Teksasie w 2018 r. za nieprzyzwoite zachowania seksualne wobec dziecka. Został skazany, ale nie deportowany, a zamiast tego skazany na pięć lat w zawieszeniu. Zaledwie rok później został aresztowany w Houston za prześladowanie i maltretowanie dzieci i tym razem został deportowany. Pogranicznicy wskazali także na niepokojący fakt, że do USA podróżował on w grupie, obejmującej 7-letnią dziewczynkę pod opieką matki.

Również w środę, strażnicy graniczni aresztowali w McAllen członka gangu Mara Salvatrucha (MS-13) z Salwadoru. Ten mężczyzna także był już wcześniej deportowany z USA.

Red. JŁ

„Holy Cow!” – Byk omal nie stratował policjanta California Highway Patrol (VIDEO)

0

Oficer California Highway Patrol ledwo uniknął śmierci lub poważnego uszczerbku na zdrowiu, kiedy w ostatniej chwili odskoczył przed szarżującym bykiem w wiejskim Susanville, około 189 mil na północ od Sacramento.

„Holy Cow!!” – napisała na swojej stronie na Facebooku CHP, pod nagraniem wideo z incydentu.

„Nasz funkcjonariusz Pratt uchwycił na kamerze jedno z wielu niebezpieczeństw, z którymi codziennie stykamy się w wiejskiej północno-wschodniej Kalifornii. Susanville CHP regularnie obsługuje zgłoszenia do dużych zwierząt, które przechadzają się poza ogrodzonymi obszarami i zagrażają kierowcom, wchodząc na autostradę.”

Na nagraniu można zobaczyć, jak Pratt unika konfrontacji z rozwścieczonym, rozpędzonym bykiem.

Red. JŁ

Niedoszły zastępca szeryfa zamordowany na autostradzie. 10 000 USD nagrody za informacje w sprawie

0

Alameda County Sheriff’s Deputy Association wyznaczyło we czwartek nagrodę w wysokości 10 000 USD za informacje, prowadzące do aresztowania osób odpowiedzialnych za śmierć kandydata na zastępcę szeryfa, zastrzelonego w tym tygodniu na autostradzie w Oakland.

David Nguyen jechał we wtorek do domu, w kierunku San Francisco, z ośrodka szkoleniowego w Dublinie. Niedaleko MacArthur Maze został postrzelony i zmarł na miejscu.

Nagrodę w wysokości 10 000 USD otrzyma ten, kto przekaże organom ścigania informacje, które doprowadzą do aresztowania sprawców. Należy kontaktować się w tej sprawie z CHP Golden Gate.

Do tej pory nie dokonano żadnych aresztowań w związku ze śmiercią kadeta. Śledztwo jest w toku.

Red. JŁ

Wielka Brytania/ Trzynastolatek aresztowany pod zarzutem zabójstwa 46-letniego Polaka

0

Trzynastoletni chłopiec został aresztowany pod zarzutem zabójstwa w związku ze śmiertelnym pchnięciem nożem 46-letniego Polaka w zachodnim Londynie – poinformowała w piątek londyńska policja metropolitalna.

Do zdarzenia doszło w nocy z poniedziałku na wtorek w Yiewsley na dalekich przedmieściach na zachodzie Londynu. Policja podała, że Dariusz Wołosz zmarł 30 minut po tym, jak funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie. 46-letni obywatel Polski, który mieszkał na stałe w tej części Londynu, został opatrzony przez ratowników medycznych, ale pomimo podjętych starań, został uznany za zmarłego na miejscu zdarzenia o godz. 00.43 we wtorek.

 

Jest on pierwszą tegoroczną ofiarą zabójstwa w Londynie. Przeprowadzona w czwartek sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci były rany kłute pachwiny i klatki piersiowej. Wcześniej policja informowała, że jej zdaniem Polak został zaatakowany po kłótni słownej z grupą mężczyzn, do której doszło na jednej z ruchliwych ulic Yiewsley. Policja wezwała mieszkańców tej okolicy, a także właścicieli przejeżdżających tam samochodów, by sprawdzili nagrania w kamerach w domach i wideorejestratorach samochodowych, czy nie uchwyciły uciekających z miejsca zdarzenia sprawców.

 

Zatrzymany w związku z podejrzeniem zabójstwa 13-latek pozostaje w areszcie.

 

W 2021 r. w Londynie zamordowane zostały 122 osoby, w większości przypadków przy użyciu noża. Prawie jedną czwartą ofiar – 30 – stanowili nastolatkowie, co oznacza, że ubiegły rok był pod tym względem najgorszy w historii.

 

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

bjn/ tebe/

Plebiscyt FIFA: Lewandowski w finałowej trójce

0

Robert Lewandowski znalazł się w finałowej trójce piłkarzy, którzy mogą zwyciężyć w plebiscycie FIFA The Best – poinformowała Międzynarodowa Federacja Piłkarska. Jego rywalami będą Argentyńczyk Lionel Messi i Egipcjanin Mohamed Salah.

W ubiegłym roku Polak został laureatem tego plebiscytu.

 

W plebiscycie FIFA głosują selekcjonerzy i kapitanowie drużyn narodowych, dziennikarze, a także internauci. Każda z tych grup ma 25-procentowy udział w końcowym wyniku. Nagroda jest przyznawana od 1991 roku.

 

Głosy można było oddawać od 22 listopada do 10 grudnia.

 

Wręczenie nagród FIFA dla najlepszego piłkarza i piłkarki roku nastąpi 17 stycznia w Zurychu, a uroczystość w związku z wymogami sanitarnymi odbędzie się bez publiczności. (PAP)

 

af/ cegl/