13.3 C
Chicago
wtorek, 14 maja, 2024
Strona główna Blog Strona 1115

Tusk zatroskany: Polacy potrzebują informacji od rządzących, skąd takie ceny gazu

0

Polacy potrzebują uczciwej informacji od rządzących, skąd takie ceny gazu – mówił we wtorek w Kościanie (Wielkopolskie) lider Platformy Donald Tusk. Przewodniczący PO odwiedził przed świtem lokalną piekarnię.

Jak dodał, choć z punktu widzenia rządzących „statystyki, programy, hasła – wszystko można ładnie ubrać w słowa”, z perspektywy pracodawców i pracowników „rzeczywistość jest wyjątkowo ponura”.

 

„Rozmawiam od wielu dni z ekspertami i staramy się odcyfrować tę zagadkę: co takiego się dzieje, że w Polsce te podwyżki cen gazu są właściwie największe w Europie, że cena rynkowa gazu w Polsce jest wyższa niż w Niemczech. Wszystko jesteśmy w stanie zrozumieć i ludzie też by zrozumieli, ale tu zbyt dużo jest ponurych tajemnic” – powiedział Tusk.

 

„Jeśli polski przedsiębiorca, polska piekarnia ma płacić o 500-700 procent więcej za gaz – nie 70 proc., nie 7 proc., to nikt tego nie rozumie. Apeluję do rządzących i do odpowiedzialnych za politykę gazową, w tym PGNiG, o uczciwą informację: co takiego się stało, że trzeba dzisiaj PGNiG gwarantować 60 mld zł, a mimo to te podwyżki są nadal tak druzgocące dla ludzi” – dodał.

 

Przewodniczący PO podkreślił, że na razie Polacy zamiast informacji otrzymują propagandę.

 

„Ja wiem, że oczywiście w telewizji rządowej będą pisali znowu swoje słynne paski: podatek Tuska. Chociaż od siedmiu lat nie jestem premierem, według rządu też za to odpowiadam – ale zostawmy te ich ponure zabawy i ponurą propagandę. To, co jest istotą problemu, to ujawnienie całej prawdy o tym, co robi PGNiG z tymi pieniędzmi. Czy jest prawdą to, że zagrali niczym w kasynie, grali na rynkach finansowych i stracili miliardy złotych – czy za to musimy zapłacić? Czy może ostatnia fuzja Orlenu i Lotosu i zamierzenia wobec PGNiG – może to jest związane z gigantycznymi kosztami?” – mówił.

 

„Dzisiaj przydałaby się uczciwa informacja dla Polaków: dla piekarza z Kościana, jego pracowników, ale i dla całej opinii publicznej: co się dzieje z tymi pieniędzmi? Dlaczego zła polityka ma być finansowana z kieszeni tych, którzy najciężej pracują i wcale nie najwięcej zarabiają” – dodał Tusk.

 

Lider PO podkreślił, że potrzebna jest ochrona przed wysokimi kosztami energii nie tylko dla instytucji użyteczności publicznej, ale też dla rodzinnych, drobnych i średnich przedsiębiorstw.

 

„Wodospady, rzeki pieniędzy płyną dziś do administracji państwowej, na utrzymanie władzy. Nie ma żadnego powodu, a przecież tak się w Polsce stało, żeby kilkaset procent więcej za gaz płaciła piekarnia w Kościanie i dosłownie tego samego dnia kilkaset procent więcej pieniędzy szło na utrzymanie kancelarii premiera. Nie będę powtarzał pisowskich sloganów sprzed lat: pieniądze się znajdą, wystarczy nie kraść. Czasem ciśnie się na usta, że po raz pierwszy te słowa brzmią na serio i z uzasadnieniem” – powiedział Tusk.

 

Przewodniczący PO podkreślił, że piekarnia, w której gościł we wtorek rano, boryka się nie tylko z wyższymi rachunkami za gaz.

 

„Rozmawialiśmy o rachunkach, ale nie tylko o gazie. Bo trzeba mieć świadomość, że mąka, czyli absolutnie podstawowy surowiec, to jest prawie 100 proc. drożej niż w sierpniu. Gaz na razie to jest ok. 300 proc. więcej. W piekarni pracuje 13 osób. Po tej podwyżce cen gazu kalkulacja przestaje się spinać: albo chleb będzie droższy, albo ludzie musieliby stracić pracę. Mój dzisiejszy gospodarz powiedział mi, że nie wyobraża sobie, aby ktoś miał stracić pracę i nie chciałby, żeby chleb przestał być dostępny na przykład dla najbiedniejszych” – powiedział.

 

„Z punktu widzenia rządzących statystyki, programy, hasła – wszystko można ładnie ubrać w słowa. Z punktu widzenia tych, którzy tu ciężko pracują rzeczywistość jest wyjątkowo ponura” – dodał Tusk.

 

Przewodniczący PO przyznał, że rozmowa z właścicielem zakładu była smutna. „Jeśli za gaz w tej piekarni płacono miesięcznie 5 tys. zł, a teraz właściciel pokazał mi rachunek na 20 tys., i to jest właściwie początek, plus niestabilność, inflacja, ta niepewność związana z Polskim Ładem, to wszystko powoduje, że sytuacja staje się rzeczywiście poważna, ciężka” – zaznaczył lider Platformy.

 

Jak zapowiedział, będzie jeździł po Polsce, spotykał się z przedsiębiorcami i pracownikami. „Wydaje mi się, że z ich punktu widzenia, ta sytuacja wygląda trochę inaczej, niż w oficjalnych przekazach, w oficjalnej propagandzie. Mam nadzieję, że dzięki moim wizytom coś więcej dotrze do głów tych wszystkich, którzy decydują o tym, co się dzieje w Polsce” – powiedział Tusk.

 

Zgodnie z zapowiedziami, przewodniczący Platformy Obywatelskiej ma we wtorek odwiedzić jeszcze m.in. przetwórnię owocowo-warzywną w Starym Bojanowie w gminie Śmigiel oraz sklep papierniczy w Buku. (PAP)

 

autor: Rafał Pogrzebny

 

rpo/ mrr/

 

Tusk: Wobec programu 500 plus konsensus jest powszechny i zrozumiały, nikt tego nie będzie zabierał

Wobec programu 500 plus konsensus jest powszechny i zrozumiały, nikt tego nie będzie zabierał – zapewnił szef PO Donald Tusk. Podkreślił jednak też, że państwo jeśli chce być hojne dla obywateli, musi być oszczędne w innych obszarach, bo inaczej mamy inflację i drożyznę.

Szef Platformy Obywatelskiej był w poniedziałek gościem specjalnego, setnego spotkania w ramach Klubu Swobodnej Myśli. Spotkanie to było przeprowadzone zdalnie i transmitowane na Facebooku.

 

Tusk podczas spotkania został zapytany, „jak wyobraża sobie nowe otwarcie w polityce socjalnej państwa” oraz o to, „czy jest alternatywa dla prostych transferów finansowych” w ramach społeczeństwa, do których przyzwyczaił je PiS podczas sześciu lat swoich rządów.

 

Odpowiadając Tusk podkreślił – mówiąc o „transferach socjalnych” – że PiS prowadzi je w sposób „nieodpowiedzialny”, a „przy okazji karmi się swoich”. Pomimo tego stwierdził, że wobec programu 500 plus „konsensus jest powszechny i zrozumiały”.

 

„To co jest raz dane przez władzę, to wiadomo, że nikt tego nie będzie zabierał. Natomiast to wymaga o wiele większej dyscypliny finansowej. Jeżeli chce się dawać ludziom, to trzeba zachować najwyższe kompetencję i wysoką dyscyplinę finansową, jeżeli chodzi o inne wydatki – przede wszystkim wydatki na władzę. Jeżeli państwo chce być hojne wobec obywateli, to musi być niezwykle oszczędne w innych rewirach, inaczej mamy inflację i drożyznę” – przestrzegał Tusk.

 

Jako jeden z przykładów „wyrzucania pieniędzy w błoto” podał wzrost wydatków o 600 proc. na kancelarię premiera, za rządów premiera Mateusza Morawieckiego, w porównaniu do wydatków na ten cel za rządów PO-PSL.

 

Ostrzegł, że „trzeba być kompetentnym, mądrym i odpowiedzialnym, jeśli nie chce się, aby transfery społeczne zamieniły się błyskawicznie w drożynę, która w perspektywie kilku lat skonsumuje i pochłonie to, co państwo dało obywatelom”.

 

Według szefa PO, „to co wydaje się najważniejszym zadaniem dla rządzących po PiS-e” to jest „naprawa państwa”. „Obywatel oczekuje od państwa nie tylko gotówki, ale również usług na przynajmniej – jeśli nie na najwyższym – to na jakimś elementarnym poziomie. Polska rodzina na 500 plus nie zagwarantuje zdrowia dzieciom i całej rodzinie, i nie zagwarantuje edukacji za te pieniądze. Oprócz bezpośredniego transferu polskie rodziny oczekują dziś zdecydowanie lepszej jeśli chodzi o standardy i nowoczesność oferty zdrowotnej i edukacyjnej” – mówił szef PO. Zwrócił uwagę, że ważny dla zdrowia Polaków jest też „klimat i ochrona środowiska”. „To są gigantyczne inwestycje, które wymagają środków” – zauważył.

 

„Jeśli pytacie, czego będą moim zdaniem Polacy oczekiwali po nowej władzy, to zachowania tego co już otrzymali, jako transfery socjalne – i na to na pewno nikt się nie zamachnie – ale przede wszystkim takiej zmiany strumienia pieniędzy, które z finasowania państwa jako władzy zamieni się w finasowania państwa jako zestawu usług – pewnych wysokich standardów, które złoża się na ofertę państwa, która nie polega tylko na prostym transferze finansowym” – powiedział Tusk.

 

Donald Tusk zapowiedział też, że pod koniec stycznia odbędzie się pierwszy Kongres Programowy PO poświęcony potrzebie „budowania odpornej Polski”, nie tylko w kontekście pandemii choć to będzie jeden z głównych tematów. „Jak zbudować państwo, które będzie odporne na wstrząsy, tak charakterystyczne dla epoki zdarzeń nieprzewidywalnych, gwałtownych” – zaznaczył. W tym kontekście wymienił kryzys klimatyczny, pandemie czy zagrożenia zewnętrzne. „Współczesność jest naznaczona nieprzewidywalnością – to wymaga elastycznego państwa, które będzie w stanie amortyzować wstrząsy” – podkreślił.(PAP)

 

autor: Krzysztof Kowalczyk

 

krz/ par/

Prokurator Generalna Michigan: Incydent w teksańskiej synagodze to skutek białej supremacji

0

FBI już potwierdziło, że Malik Faisal Akram motywował swoją okupację teksańskie synagogi – w której przetrzymywał czterech zakładników – żądaniem uwolnienia kobiety, znanej jako „Lady Al-Kaida”, która była rzekomo agentką organizacji Osamy Bin Ladena. Prokurator Generalna stanu Michigan – Demokratka Dana Nessel – ma jednak zgoła inną teorię. Jej zdaniem… to wina białej supremacji!

Nessel powiedziała Yasmin Vossoughian z MSNBC, że wzrost liczby przestępstw z nienawiści oraz powstawanie nowych, ekstremistycznych organizacji powinno u powodować u nas brak zaskoczenia takim wydarzeniem, jak przetrzymywanie zakładników w synagodze.

Nessel powiedziała, że jednym z jej największych obaw w Michigan, a także w całym kraju, są „eskalujące groźby” wobec mniejszości i społeczności żydowskiej.

Prokurator dodała także, że w Michigan obserwuje się „wykładniczy wzrost przestępstw z nienawiści i wykładniczy wzrost liczby formacji i członków tych ekstremistycznych organizacji, z których wiele to organizacje białej supremacji”.

„Jeśli więc okaże się, że to jest tutaj motywujący czynnik, nie byłoby to niespodzianką” – powiedziała.

Malik Faisal Akram został zastrzelony przez FBI podczas szturmu synagogi. Aafii Siddiqui, której uwolnienie usiłował wymusić, odsiaduje wyrok 86 lat więzienia.

Red. JŁ

Zach. Virginia zrywa współpracę z funduszem BlackRock. Powodem polityka klimatyczna

0

Skarbnik Zachodniej Wirginii, Riley Moore, ogłosił w poniedziałek, że jego stan zakończy współpracę z funduszu inwestycyjnym BlackRock Inc. w związku z naciskiem firmy na strategie inwestycyjne, ukierunkowane na ochronę klimatu, które według Moore’a zagrażają gospodarce jego stanu.

„Jako stanowy dyrektor finansowy i przewodniczący Rady ds. Inwestycji Skarbowych mam obowiązek zapewnić, że dolary podatników są zarządzane w odpowiedzialny, finansowo zdrowy sposób, który odzwierciedla najlepsze interesy naszego stanu i kraju, i wierzę, że prowadzenie interesów z BlackRock jest sprzeczny z tym obowiązkiem” – powiedział Moore w oświadczeniu.

W komunikacie prasowym skarbnika wyjaśniono, że decyzja została podjęta w reakcji na doniesienia, jakoby BlackRock „wzywał firmy do przyjęcia strategii inwestycyjnych „zero netto”, które zaszkodziłyby przemysłowi węglowemu, naftowemu i gazowemu, przy jednoczesnym zwiększeniu inwestycji w chińskie firmy, które szkodzą interesom narodowym, co zniszczyłoby bazę produkcyjną i rynek pracy w Zachodniej Wirginii”.

„Przesyłanie miliardów dolarów amerykańskiego kapitału przez BlackRock do Chin niesie ze sobą ryzyko, którego nie ma na innych rynkach, ryzyko, które zagraża dużym zakładom, jakie firma poświęca na poczet wysokich stóp zwrotu z Państwa Środka” – napisał w liście Will Hild, dyrektor wykonawczy ds. badań konsumenckich. .

BlackRock, największy na świecie fundusz inwestycyjny, zarządzający aktywami o wartości ponad 10 bilionów dolarów, ogłosił w styczniu 2021 r., że przystąpił do wspierania celu, jakim jest osiągnięcie zerowej emisji gazów cieplarnianych netto do 2050 r. lub wcześniej. Firma nie ukrywa, że jest zaangażowana w dekarbonizację i zrównoważony rozwój.

W 2020 r. gigant zarządzania aktywami wprowadził serię funduszy giełdowych ukierunkowanych na klimat, które odfiltrowują firmy z pewnym poziomem inwestycji w określone sektory energetyczne, takie jak węgiel i ropa z łupków, a których inwestorzy tych funduszy – zorientowani na ochronę środowiska – chcą unikać.

Red. JŁ

Linie lotnicze proszą, aby sieć 5G trzymała się z daleka. Prezesi napisali list do rządu

0

Prezesi amerykańskich linii lotniczych proszą, aby sieć 5G trzymała się z dala od lotnisk. Dyrektorzy generalni wielu linii lotniczych ostrzegają, że wdrożenie 5G może spowodować poważne zakłócenia w ich usługach i potencjalnie skutkować utknięciem tysięcy podróżnych. Wynika to z niedawnego odkrycia FAA, że 5G może powodować zakłócenia w niektórych urządzeniach, obecnych w samolotach.

Dyrektorzy generalni Alaska Airlines, American Airlines, Delta, FedEx, Jetblue, Southwest, United Airlines i innych napisali do urzędników państwowych, ostrzegając przed wdrażaniem 5G w pobliżu lotnisk.

„Piszemy z pilną prośbą o wdrożenie 5G w całym kraju, za wyjątkiem rejonu około 2 mil od pasów startowych lotnisk, zgodnie z zaleceniem FAA z dnia 19 stycznia 2022 r.” – brzmi fragmen listu, cytowany przez Fox Business. „Umożliwi to wdrożenie 5G przy jednoczesnym uniknięciu szkodliwego wpływu na przemysł lotniczy, podróże publiczne, łańcuch dostaw, dystrybucję szczepionek, naszą siłę roboczą i szerzej pojętą gospodarkę”.

5G może zakłócać radiowysokościomierze, które dostarczają „krytycznych informacji dotyczących bezpieczeństwa” do systemów bezpieczeństwa i nawigacji w samolotach.

Red. JŁ

Ekspert: Podatki w Kalifornii wzrosną dwukrotnie, jeśli przejdzie ustawa o powszechnej ochronie zdrowia

0

Kalifornijscy ustawodawcy ogłosili na początku tego roku nową ustawę, która wprowadzałaby powszechną ochronę zdrowia dla każdego obywatela. W związku z niedawnymi zapowiedziami gubernatora Gavina Newsoma – dotyczyłaby także nielegalnych imigrantów, przebywających na terenie Kalifornii. Porzucenie prywatnej opieki zdrowotnej oznaczałoby dla Kalifornijczyków nawet podwojenie już i tak wysokich podatków.

Nowa analiza Tax Foundation – bezpartyjnej organizacji, która opowiada się za niskimi i prostymi podatkami – obliczyła, że wprowadzenie w życie nowej ustawy kosztowałoby pojedyncze gospodarstwo domowe 12 250 USD rocznie, w dodatkowych podatkach. Celem kalifornijskich Demokratów jest sfinansowanie nowej ustawy i wdrożenie upragnionej, publicznej ochrony zdrowia. Potrzebują 163 miliardów dolarów, czyli więcej niż Kalifornia zebrała ze wszystkich podatków w roku poprzedzającym pandemię koronawirusa.

Według Jareda Walczaka, stypendysty Tax Foundation, propozycja obejmuje trzy główne środki zwiększające dochody: wyższe podatki dochodowe od bogatych Amerykanów, podatek od wynagrodzeń niektórych pracowników w dużych firmach oraz nowy podatek od wpływów brutto.

Walczak zwraca uwagę, że plany Demokratów zbiegają się ze spadkiem populacji Kalifornii. Co ciekawe, populacja odwróciła trend pierwszy raz w historii – przed tym w Kalifornii przez dziesiątki lat obserwowano jedynie napływ nowych mieszkańców. Oddzielna analiza Tax Foundation oparta na danych Biura Spisu Ludności pokazuje, że populacja Kalifornii faktycznie spadła o 0,8% w 2021 r., kiedy że stany z niższymi podatkami odnotowały wzrost populacji.

„Praktycznie podwojenie podatków stanowych – nawet jeśli obciążenie jest częściowo kompensowane przez zapewniane przez państwo ubezpieczenie zdrowotne – może spowodować, że podatnicy będą ścigać się w wyjazdach [ze stamu, przyp. Red.]” – napisał Walczak.

W innym artykule pisaliśmy, że wydatki Kalifornijczyków na usługi zdrowotne to ponad 13% PKB Kalifornii. Obywatele tego stanu wydają na opiekę zdrowotną ponad 400 mld USD rocznie. Optymistyczne jest więc twierdzenie, że publiczną ochronę zdrowia na takim samym poziomie da się sfinansować za 163 mld USD.

Red. JŁ

Tusk: Zamierzam pokonać PiS razem ze wszystkimi, którzy podzielają demokratyczny zestaw wartości

0

Opozycja demokratyczna w Polsce ma wystarczająca przestrzeń wspólną, żeby starać się myśleć o wspólnym starcie w tych wyborach – podkreślił w poniedziałek szef PO Donald Tusk. Zapewnił, że zamierza pokonać PiS razem ze wszystkimi, którzy podzielają podstawowy, demokratyczny zestaw wartości i poglądów.

 

Tusk był w poniedziałek gościem specjalnego, setnego spotkania w ramach Klubu Swobodnej Myśli. Spotkanie to było przeprowadzone zdalnie i transmitowane na Facebooku.

 

Podczas spotkania szef Platformy Obywatelskiej został zapytany, jak zamierza pokonać PiS w walce politycznej. Odpowiadając zadeklarował, że choć jest liderem największej siły opozycyjnej, to „od początku namawia wszystkich (na opozycji – PAP), żeby myśleli w kategoriach wspólnoty politycznej i zjednoczenia przed wyborami, także po to, żeby dobrze rządzić po wyborach”.

 

„Warunkiem podstawowym (…), to jest punkt wyjścia, jest takie ułożenie opozycji, taka wspólna wola, wspólna determinacja i zestaw wspólnych poglądów, żeby nie ryzykować przegranej. Dziś mamy wszystko w swoich rękach – mówię o opozycji i mówię: +my+, nie dlatego, żebym chciał dominować nad kimkolwiek innym, ale po prostu czuję, że opozycja demokratyczna w Polsce ma wystarczającą przestrzeń wspólną, żeby starać się myśleć o wspólnym starcie w tych wyborach” – mówił Tusk.

 

„Najkrótsza odpowiedź na pytanie: jak mam zamiar pokonać PiS, to ta odpowiedź brzmi: razem ze wszystkimi, którzy podzielają podstawowy (demokratyczny) zestaw wartości i poglądów” – dodał szef PO.

 

Tusk porównał też rządy swojej formacji w koalicji z PSL-em do obecnych rządów Zjednoczonej Prawicy. „W każdej, bez wyjątku dziedzinie, jestem gotów bronić tego, co myśmy osiągali wspólne z Polakami. Jestem absolutnie przekonany, że w każdej z tych dziedzin jestem w stanie wskazać słabe, a czasami wyjątkowo paskudne cechy tej władzy i tego rządu” – mówił Tusk.

 

Został też zapytany o propagandę PiS realizowaną przez TVP – „przejętą” i kierowaną przez prezesa Jacka Kurskiego.

 

„Nie ma co jęczeć i ubolewać nad sytuacją, która nie jest teraz do zmiany. My nie zmienimy Jacka Kurskiego i nie odzyskamy dla społeczeństwa mediów, które zostały, już nie zagarnięte, ale właściwie zgwałcone przez PiS-owską władzę. Trzeba wygrać wybory mimo tej propagandy, mimo tych miliardów złotych wydawanych na codzienne kłamstwo i insynuację, a w ostatnich dniach – widać też wyraźnie – na taka haniebna kooperację pomiędzy służbami – które podsłuchują opozycję – i tzw. telewizją publiczną – TVP Info, które wykorzystały i być może nadal wykorzystują materiały operacyjne, które legalnie lub nielegalnie zostały pozyskane przez władzę przeciwko opozycji” – powiedział Tusk.(PAP)

 

autor: Krzysztof Kowalczyk

 

krz/ par/

Wielokrotny mistrz Polski jest podejrzany o zabójstwo. Grozi mu dożywocie!

Krzysztof J. były zawodnik Sparty jest podejrzany o zabójstwo. Oto szczegóły tej bulwersującej sprawy!

Krzysztof J. trafił do aresztu. Trzykrotnego Drużynowego Mistrza Polski, jeżdżącego przez lata w barwach wrocławskiej Sparty, zatrzymano 5 stycznia. 51-latek jest podejrzany o dokonanie zabójstwa do którego doszło podczas alkoholowej libacji w jednej z kamienic w Śródmieściu Wrocławia. Krzysztof J. usłyszał zarzut z art. 148 Kodeksu karnego, czyli dotyczącego zabójstwa. To czyn zagrożony karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 8 lat, karą 25 lat pozbawienia wolności albo karą dożywocia. – Potwierdzam, że Krzysztof J. Trafił na trzy miesiące do aresztu i że w tej sprawie trwają czynności – powiedziała nam prokurator Małgorzata Dziewońska, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa Śródmieście. Do tragicznego zdarzenia doszło 4 stycznia podczas alkoholowej imprezy w jednej z kamienic na wrocławskim Śródmieściu. W pewnym momencie doszło do awantury i bójki między jej uczestnikami. Wśród nich był również Krzysztof J. W trakcie bójki zginął mężczyzna, który – według niepotwierdzonych oficjalnie informacji – został dotkliwie pobity i zepchnięty ze schodów. Urodzony we Wrocławiu Krzysztof J. na żużlu ścigał się w latach od 1988 do 1997 roku. Był zawodnikiem Sparty Wrocław oraz Kolejarza Rawicz. Trzykrotnie zdobył złote medale drużynowych mistrzostw Polski, w latach 1993, 1994 i 1995.

Red. AIP

Od Florydy po Main. Wysłano alert pogodowy do ponad 50 mln Amerykanów

0

Władze USA wysłały zawiadomienia do 50 mln osób z ostrzeżeniami z powodu śnieżyc, marznącego deszczu oraz tornad, które pojawią się na wschodzie kraju. Alert obejmuje stany od Florydy po Main.

 

„Potężny system burzowy pozostawia po sobie ślad w postaci tornad, marznącego deszczu i śniegu. W święto Martina Luthera Kinga Jr. przyniesie jeszcze więcej dużych opadów na północnym wschodzie. Wcześniej spowodował rozległe przerwy w dostawie prądu, zamknięcia dróg i niezliczone odwołania lotów” – podała CNN.

 

Według amerykańskiej firmy technologicznej FlightAware.com – największej na świecie platformy monitorowania lotów – w poniedziałek rano w USA zostało odwołanych ponad 1,2 tys. lotów. W niedzielę odwołano 3 tys. połączeń.

 

Bez prądu w 11 stanach było ponad 2 mln klientów różnych zakładów energetycznych. Najbardziej ucierpiały Karolina Południowa, Karolina Północna, Wirginia Zachodnia, Georgia i Pensylwania.

 

Od 20 do 30 cm śniegu może spaść w poniedziałek w Pittsburghu i Buffalo, w stanie Nowy Jork. Silny wiatr w poniedziałek może doprowadzić do powodzi na wschodnim wybrzeżu od Wirginii do Maine.

W Buffalo wiatr może osiągać w porywach do blisko 75 km/godz., podczas gdy w mieście Nowy Jork ponad 88 km/godz., a w niektórych częściach Maine do 105 km/godz. – ostrzegł meteorolog Michael Guy. Dodał, że pod koniec tygodnia szykuje się kolejna fala silnego mrozu, być może z opadami śniegu.

 

Gubernatorzy obu Karolin i Wirginii do pomocy przy usuwaniu skutków śnieżycy powołali funkcjonariuszy Gwardii Narodowej.

 

Do wielu wypadków doszło w niedzielę na drogach. Stanowa policja w Wirginii powiadomiła o prawie 1 tys. incydentów. W Karolinie Północnej odnotowano ponad 400 wypadków.

 

Północny zachód Florydy nawiedziły rzadkie w tym regionie opady śniegu, ale o wiele gorzej było na południowo-zachodniej Florydzie, gdzie według lokalnych władz co najmniej dwa tornada zniszczyły ponad 28 domów w hrabstwie Lee, a wiele innych budynków zostało uszkodzonych.

 

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

 

ad/ fit/ mal/

Zorza Polarna nad Bałtykiem i na Kaszubach. Niezwykłe zdjęcia

Niezwykłe zjawisko na Pomorzu. Zorza Polarna była widziana nad Bałtykiem i na Kaszubach. Zobacz niesamowite zdjęcia.

 

Ten, kto w nocy z piątku na sobotę był nad morzem lub na Kaszubach miał wyjątkowe szczęście zaobserwować niezwykłe zjawisko.

– Tej nocy nad Morzem Bałtyckim i w pogodnych regionach Polski (aż po Rzeszów) mogliśmy obserwować taniec zorzy polarnej – napisał na swoim profilu społecznościowym Patryk Biegański, fotograf.

– Późnym wieczorem dotarłem do Łeby, którą wybrałem na kolejny cel wyjazdowy. Nie mogłem rozpocząć pobytu inaczej, jak od powitania się z morzem. Akurat obecnym dniom towarzyszy okres przed pełnią księżyca, kiedy krajobraz rozświetlony jest jego bladym blaskiem. Wchodząc na plażę nieopodal granicy Słowiński Park Narodowy zauważyłem na horyzoncie zacumowany statek, a nad nim dziwną łunę. Pomyślałem, że może to być ciekawy wał chmur podświetlony światłem luny. Po wykonaniu zdjęcia telefonem oniemiałem – była to smuga zorzy polarnej. Zmieniająca się z każdą chwilą, rozbłyskująca neonowymi barwami zieleni, turkusu i karmazynu. Był to naprawdę fascynujący spektakl.

Zorzę można było też zobaczyć na Kaszubach. Krzysztof Rydwelski, fotograf z Bytowa upolował ją w Trzebiatkowej w gminie Tuchomie. Na Ziemi zorze występują na wysokich szerokościach geograficznych, głównie za kołami podbiegunowymi, chociaż w sprzyjających warunkach bywają widoczne nawet w okolicach 50. równoleżnika. Zdarza się, że zorze polarne obserwowane są nawet w krajach śródziemnomorskich.

Red. AIP

Ten skutek uboczny koronawirusa dotyczy tylko mężczyzn. Czym jest „covidowy penis”?

Wielu mężczyzn po przejściu zakażenia koronawirusem zaobserwowało zmianę w wyglądzie swojego przyrodzenia. Czym jest „covidowy penis”? Czy można jakoś poradzić sobie z tym skutkiem ubocznym?

Nie od dziś wiadomo, że wiele osób po przejściu zakażenia koronawirusem jeszcze długo po wyzdrowieniu odczuwa jego skutki. Naukowcy wskazywali tu na poczucie zmęczenia, spłycony oddech czy zaburzenia poznawcze. Do tych i wielu innych skutków ubocznych COVID-19 dochodzi problem określany jako „covidowy penis”. Coraz częściej po przebyciu infekcji mężczyźni zgłaszają się oni do urologów. Powód? Zmiany w wyglądzie penisa i problemy z erekcją.

W jednym z odcinków programu „How to Do It. Sex Advice with Stoya and Rick” 30-latek zdradził, że po chorobie jego penis zmniejszył się o 4 cm. Jak usłyszał od lekarzy jest to prawdopodobnie trwała zmiana, wynikająca z uszkodzenia naczyń. To jednak nie jedyny problem. SARS-CoV-2 może również powodować zaburzenia erekcji, przed czym w listopadzie ubiegłego roku przestrzegali urolodzy. Naukowcy apelowali wówczas do mężczyzn o przyjmowanie szczepionek.

Wątek wpływu wirusa na męskie przyrodzenie badany jest już od dłuższego czasu. Opublikowane w sierpniu 2021 roku badania potwierdziły, że u mężczyzn cierpiących na zaburzenia wzwodu po przejściu infekcji koronawirusowej wykryto w penisach cząsteczki wirusa. Serwis medonet.pl przywołuje też badania przeprowadzone w maju przez naukowców z Miami. Po przebadaniu wówczas pobranych od ozdrowieńców próbek z penisów okazało się, że wykryty w tkankach SARS-CoV-2 odpowiadał za zaburzenia erekcji.

Czy można w jakikolwiek sposób zniwelować skutki „covidowego penisa”? Jak podkreślił w rozmowie z serwisem Slate urolog dr Charles Welliver, początkowo wydawało się, że pomocne mogą okazać się leki na potencję. Zdaniem lekarza, obecnie jednak za skuteczniejsze rozwiązanie uważa się używanie pompek erekcyjnych, które pobudzają przepływ krwi w penisie.

Red. AIP/ medonet.pl

Jedyny taki pomnik na świecie. Upamiętnia bitwę mieszkańców Zamojszczyzny z… szarańczą

To podobno jedyny taki pomnik na świecie. Pochodzi z początku XVIII wieku i upamiętnia zwycięską bitwę mieszkańców Zamojszczyzny z… szarańczą. Akcja miała bogatą podbudowę teoretyczną i duchową. W sukurs walczącym z plagą przybyli m.in. uczeni Akademii Zamojskiej.

 

Jednym z nich był Stanisław Jan Niewieski. Działał on w XVII wieku. W Akademii Zamojskiej objął katedrę matematyki i fizyki, był także autorem popularnych kalendarzy. Pisał w nich m.in. o szarańczy, która bywała w jego czasach prawdziwym utrapieniem. Jak zauważył w swoich zapiskach, rodziła się ona ze „zgniłości ziemnej” lub „wprost z obłoków”. Uczony wyliczył też, że istnieje aż 39 rodzajów szarańczy, a owady poruszają się w sposób wojskowy: pułkami i innymi wielkimi formacjami.

 

„Ma też (szarańcza) swoich, jako y pszczoły wodzów, którzy iey przodkują taborom (…)” – zauważył. „Skutki po niey (…) następować zwykły: drogość pożywienia, a za tym głody y powietrze (chodzi o zarazę), albo przynamniey gęste, osobliwie między prostem gminem, śmierci”.

 

O szarańczy pisał również ormiański kronikarz Zachariasz Arakiełowicz, właściciel jednej z kamienic przy zamojskim Rynku Wielkim.

 

„Wpół (do) dwunastej godziny południowej, leciała szarańcza wielkim tłumem i obszernie przez miasto Zamość od wschodu na południe (…)” – czytamy w jego zapiskach z dnia 30 sierpnia 1690 r. „Nie pomiarkowana rzecz, która nie ustając, aże do półczwartej godziny z południa tego dnia ustała, ale i potem kilka dni nie ustając leciała (…), gdzie w ogrodach po przedmieściu w jarzynach wielką szkodę uczyniła”.

Jak sobie z taką plagą radzić? Według Niewieskiego najlepszym sposobem na to była „modlitwa do Pana Boga y serdeczna za grzechy pokuta”. Nie wszyscy tak myśleli. Skąd o tym wiemy? W Zwierzyńcu można oglądać bardzo nietypowy, kamienny postument zwany popularnie „pomnikiem szarańczy”. Ma on kształt prostopadłościanu i pochodzi z 1711 r. Ustawiono go na pamiątkę wytępienia szarańczy wędrownej, która nawiedziła wówczas te okolice. Podobno początkowo ów pomnik znajdował się w Hamerni (pow. biłgorajski), jednak na początku XX wieku przeniesiono go do Zwierzyńca. Z napisów umieszczonych na nim dowiadujemy się, że okoliczni mieszkańcy dziarsko zabrali się za niszczenie owadów i ich jaj. Podano też liczby. Jak wynika z zamieszczonego na pomniku napisu wyniszczono wówczas „szarańczy żywej korcy 656, wykopano jaj tego owadu garcy 555 i pół, użyto do tego robocizny pieszey dni 14 000”. Można się domyślać, że tę wielką akcję – zgodnie z zaleceniami uczonych – wspierano także modlitwą oraz pokutą.

Red. AIP/ Foto Bogdan Nowak PolskaPress AIP

Zakopane idzie na wojnę z reklamami. Największe uderzenie w billboardy, które zasłaniają widok na góry

Zakopane idzie na wojnę w reklamami. Po miesiącach prac urząd miasta przygotował w końcu uchwałę reklamową, która ma wprowadzić porządek z mieście w tej materii. Co ciekawe, reklamy całkowicie z miasta pod Giewontem nie znikną. Te będą mogli stawiać właściciele lokalnych biznesów – ale na konkretnych zasadach.

Miasto pod Giewontem jako pierwsze poinformowało, że przystępuje do opracowania przepisów regulujących reklamy. Wcześniej jednak uporała się z tym gmina Kościelisko. Tam tzw. kodeks reklamowy został wprowadzony w życie już w czerwcu 2020 roku. Wtedy minął czas, do którego mieszkańcy musieli dostosować się do nowych zasad – pozostawić szyldy, a usunąć reklamy. Od czerwca 2020 roku rozpoczęły się kontrole. W połowie 2021 roku trafił się pierwszy ukarany. Jedna z mieszkanek dostała nakaz zapłaty aż 12 tys. zł za reklamę, którą miała powieszoną na garażu. Kobieta odwołała się od decyzji urzędników. Teraz Zakopane przygotowało swoją uchwałę reklamową. Od 21 stycznia do 18 lutego projekt uchwały zostanie wyłożony do publicznego wglądu. Mieszkańcy będą mogli poznać proponowane zapisy, odnieść się do nich, zaproponować zmiany.

– Liczymy, że w marcu, kwietniu uda się nowe prawo przyjąć w formie uchwały rady miasta. Od tego czasu mieszkańcy będą mieli najprawdopodobniej 1,5 roku czasu na dostosowanie się do nowych przepisów – mówi Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego.

Co znajdzie się w nowym prawie? Wiadomo, że ma ono przede wszystkim walczyć z największymi reklamami w mieście. Przepisy dotyczyć będą całego miasta – zarówno terenu prywatnego, jak i publicznego.

– Nacisk kładziemy jednak na rejon wjazdu do miasta, zakopianki, gdzie tych reklam jest najwięcej. Jednak do nowych przepisów będą musieli dostosować się wszyscy – mówi Leszek Dorula. I dodaje, że największe uderzenie ma być w wielkie billboardy, które najmocniej szpecą krajobraz, a czasami wręcz zasłaniają widok na góry.

Co ciekawe, w Zakopanem – nieco inaczej niż w Kościelisku – nie wszystkie reklamy będą zabronione. – Próbowaliśmy zrobić rozwiązanie kompromisowe. Dlatego reklamy będą dopuszczone na prywatnym terenie, gdy dotyczą działalności gospodarczej prowadzonej na danej nieruchomości – mówi burmistrz. – Oczywiście będą one dopuszczone pod warunkiem dostosowania się do konkretnych, zapisanych w uchwalę wytycznych dotyczących wielkości, usytuowania, kolorów, czy materiałów z których może być wykonana reklama. Wiadomo także, że reklamy – także te dozwolone – będą płatne. W przypadku reklam nielegalnych opłaty mają być na tyle wysokie, by ich wieszanie stało się nieopłacalne. – Mamy przygotowaną wstępną propozycję stawek. Jednak nie chcę o nich mówić dopóki nie zajmie się tym tematem rada miasta. To od radnych będzie ostatecznie zależał kształt tej uchwały, a co za tym idzie także stawki za reklamy – mówi burmistrz. Jeśli radnym uda się przyjąć nowe przepisy na wiosnę tego roku, efekt działania nowych zapisów zobaczymy dopiero w 2023 roku.

O tym, że pod Giewontem – a zwłaszcza w rejonie wjazdu do miasta z reklamami trzeba zrobić porządek nikogo chyba nie trzeba przekonywać. Wystarczy przejechać się po zakopiance – tam dosłownie reklama zasłania reklamę. A przy okazji widok na góry. I to nie są małe reklamy, a na pewno nie szyldy. Stoją potężne billboardy oferujący apartamenty na sprzedaż, opał, meble, kuligi. W samym mieście również znajdzie się sporo reklam – i to często produktów, czy firm ogólnopolskich, oferujących usługi niezwiązane bezpośrednio z turystyką, czy wypoczynkiem w górach.

– Mamy duży problem z reklamami, i to nie tylko w Zakopanem. Problem ten dotyczy także innych miejscowości w naszym regionie. Musimy z tym walczyć, ten chaos informacyjno-reklamowy jest wszędzie. Myślę, że wszyscy powinniśmy się za to zabrać i uporządkować przestrzeń. By te reklamy, szyldy były w końcu czytelne dla przyjeżdżających tu turystów. Kościelisko pokazało, że przepisy dotyczące reklam dają efekt – mówi Agata Wojtowicz z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.

Red. AIP

Biden: Republikanie dążą do wyborczego przewrotu. Atak na demokrację jest prawdziwy

0

Zmiany prawa wyborczego, dokonywane w stanach rządzonych przez Republikanów, mają na celu sprawienie, by głos wyborców nie miał znaczenia – powiedział w poniedziałek prezydent Joe Biden, wzywając do przyjęcia federalnej reformy prawa wyborczego w dzień pamięci Martina Luthera Kinga.

 

„Atak na demokrację jest prawdziwy, od insurekcji 6 stycznia, po nawałnicę praw antywyborczych przyjmowanych przez Republikanów w pewnej liczbie stanów (…) Tu nie chodzi już o to, kto nie może głosować. Tu chodzi o to, czy twój głos w ogóle się liczy. Chodzi o dwie podstępne rzeczy, ograniczanie głosowania i przewrót wyborczy” – powiedział Biden w przesłaniu wideo, przygotowanym na obchody dnia pamięci o Martinie Lutherze Kingu.

 

Jak dodał, podobnie jak w czasach walki Kinga o prawa wyborcze Afroamerykanów, Amerykanie muszą „znowu odpowiedzieć na pytanie (…), po czyjej stronie jesteśmy”.

 

Prezydent ponowił w ten sposób swój apel o uchwalenie dwóch projektów ustaw dotyczących prawa wyborczego. Zakładają one całą serię znaczących reform, w tym przywrócenie obowiązujących do niedawna wymogów chroniących przed dyskryminacją w stanach mających historię dyskryminacji rasowej, a także zapewnienie w całym kraju możliwości głosowania korespondencyjnego, zreformowanie prawa regulującego finansowanie kampanii i ustanowienie dnia wyborów wolnym od pracy.

 

Obie projekty, nazwane Freedom to Vote Act i John Lewis Voting Rights Advancement Act, są niemal skazane na porażkę wobec sprzeciwu niemal wszystkich Republikanów i niechęci części Demokratów, by wyeliminować wymóg uzyskania 60 głosów do przyjęcia ustaw w Senacie. Głosowanie nad drugim z projektów ma odbyć się we wtorek.

 

Próby reform są odpowiedzią na ustawy przyjęte w 19 stanach rządzonych przez Republikanów, m.in. ograniczające głosowanie poza lokalami wyborczymi i zwiększające uprawnienia ciał politycznych nad procesem głosowania. Mają też związek z prowadzoną przez poprzedniego prezydenta Donalda Trumpa i jego stronników kampanią, skupiającą się na promowaniu kandydatów na stanowiska sekretarzy stanu, czyli urzędników odpowiedzialnych za organizację wyborów.

 

W niedzielę podczas wiecu w Florence w Arizonie Trump powtórzył swoje twierdzenie, że był prawowitym zwycięzcą wyborów 2020 r. i poparł kandydatów, którzy podzielają ten pogląd. Wcześniej tego samego dnia opublikował nagranie, w którym stwierdził, że „następnym razem musimy być znacznie ostrzejsi i twardsi, jeśli chodzi o liczenie głosów”.

 

„Czasami ten, kto liczy głosy jest ważniejszy od kandydata” – oświadczył były prezydent.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

 

osk/ mal/

Burmistrz Aurory, Richard Irvin potwierdza: Wystartuje w wyborach na gubernatora Illinois

0

Burmistrz Aurory, Richard Irvin oficjalnie ogłosił w poniedziałek start w tegorocznych wyborach na gubernatora Illinois. 51-letni Richard Irvin należy do partii republikańskiej.

 

Jest pierwszym czarnoskórym burmistrzem Aurory, drugiego największego miasta w Illinois. W opublikowanym dziś nagraniu mówił między innymi o swoich korzeniach i o tym, że wychowywała go samotnie matka. „Idąc w ślady mojego dziadka zaciągnąłem się do amerykańskiej armii” – mówił dalej.

Dodał, że zdobył dyplom prawnika a jako prokurator starał się zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom i stawiał przed wymiarem sprawiedliwości groźnych przestępców. Irvin zaznaczył, że jako burmistrz Aurory podejmując decyzje robił to z myślą o mieszkańcach, dzięki czemu   miasto to jest teraz silniejsze i bezpieczniejsze. „I tak samo będę postępował jako gubernator Illinois” – zapewnił polityk.

W nagraniu potwierdzającym jego start powiedział również, że jest przeciwny ograniczaniu funduszy na policję. „All Lives Matter” – mówił dalej Republikanin. U boku Richarda Irvina na wicegubernatora wystartuje 25-letnia kongreswoman, Avery Bourne. Finansowo kampanię wyborczą ma wesprzeć miliarder, Ken Griffin, który już wcześniej powiedział, że pomoże każdemu silnemu kandydatowi, który będzie w stanie wygrać z Pritzkerem.   Spot reklamowy Richarda Irvina zatytułowany jest „Dream”.

Przypomnijmy, że wybory na gubernatora Illinois odbędą się 8 listopada. O reelekcję ubiega się Demokrata, J.B. Pritzker.

 

BK

 

https://youtu.be/5Mvro_9jcaY

 

Lewandowski najlepszym piłkarzem świata 2021 roku

0

Robert Lewandowski po raz drugi w karierze i drugi z rzędu wygrał plebiscyt FIFA na Piłkarza Roku. W finałowej trójce edycji za 2021 rok okazał się lepszy od Argentyńczyka Lionela Messiego i Egipcjanina Mohameda Salaha.

 

W plebiscycie FIFA głosują selekcjonerzy i kapitanowie drużyn narodowych, dziennikarze, a także internauci. Każda z tych grup ma 25-procentowy udział w końcowym wyniku. Nagroda jest przyznawana od 1991 roku.

 

Ceremonia w Zurychu z powodu pandemii odbyła się bez udziału publiczności, a z triumfatorami łączono się zdalnie.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by FC Bayern (@fcbayern)

33-letni Polak został wybrany także do najlepszej męskiej drużyny roku.

 

Piłkarką Roku została Hiszpanka Alexia Putellas z Barcelony, a Trenerem Roku w męskim futbolu Niemiec Thomas Tuchel z Chelsea Londyn.

 

Lewandowski w minionym sezonie został mistrzem Niemiec z Bayernem i królem strzelców Bundesligi z dorobkiem 41 goli, czym poprawił rekord słynnego Gerda Muellera oraz zapewnił sobie Złoty But – nagrodę dla najskuteczniejszego piłkarza lig europejskich. W obecnym sezonie też imponuje skutecznością, prowadzi w Bundeslidze z dorobkiem 23 goli.

 

Nie wystarczyło to jednak do sięgnięcia pod koniec listopada po prestiżową „Złotą Piłkę”. Plebiscyt „France Football” za rok 2021 wygrał Messi przed Lewandowskim. Argentyńczyk triumfował z reprezentacją w mistrzostwach Ameryki Południowej i był najlepszym graczem tej imprezy.

 

W latach 2010-2015 „France Football” i FIFA wyróżniały wspólnie jednego zawodnika „Złotą Piłką FIFA”, ale od 2016 roku plebiscyty na najlepszych piłkarzy znów prowadzone są oddzielnie. (PAP)

 

bia/ co/

Djokovic już w rodzinnym Belgradzie. Przez trzy lata nie uzyska zgody na wjazd do Australii, chyba że…

0

Serbski tenisista Novak Djokovic, któremu unieważniono wizę i nakazano opuszczenie Australii, co uniemożliwiło mu występ w pierwszym tegorocznym turnieju wielkoszlemowym, w poniedziałek wrócił do rodzinnego Belgradu.

Pierwszym etapem podróży lidera rankingu tenisistów był Dubaj, gdzie przesiadł się do samolotu lecącego do stolicy Serbii.

 

W Dubaju 34-letni Djokovic – z założoną maseczką ochronną na twarzy – robił sobie zdjęcia z kibicami, czekając aż pokład samolotu opuszczą członkowie jego sztabu szkoleniowego. Następnie grupa udała się drogą dla pasażerów transferowych.

 

W niedzielę zakończyła się kilkunastodniowa saga z udziałem zawodnika, któremu dwukrotnie cofnięto australijską wizę z powodu braku szczepienia przeciwko COVID-19. Jego prawnicy dwukrotnie odwoływali się od decyzji organów rządowych. Za pierwszym razem jego apelacja została uznana, ale w niedzielę sąd federalny jednogłośnie poparł władze i ocenił ich działanie za legalne.

 

Zgodnie z prawem imigracyjnym Australii Djokovic nie może teraz przez trzy lata uzyskać zgody na wjazd, o ile nie zapadnie decyzja, że jest to w interesie tego kraju.

 

Djokovic, dziewięciokrotny triumfator Australian Open, nie poddał się obowiązkowemu dla uczestników tego turnieju szczepieniu przeciwko COVID-19, a później powoływał się na zwolnienie lekarskie wystawione mu jako ozdrowieńcowi. W wydanym po niedzielnym wyroku sądu oświadczeniu podkreślił, że jest nim rozczarowany, ale będzie go respektował.

 

Zwolnienie Serba z obowiązkowego szczepienia wywołało niezadowolenie większości Australijczyków, na co wskazywały badania opinii publicznej.(PAP)

 

an/ pp/ krys/

Chiny/ Kara śmierci w zawieszeniu za przyjęcie łapówek na kwotę 70 mln dolarów

0

Sąd w Chinach skazał w poniedziałek byłego zastępcę sekretarza Komunistycznej Partii Chin (KPCh) w prowincji Kuejczou, Wang Fuyu, na karę śmierci w zawieszeniu za przyjęcie łapówek opiewających na 450 mln juanów (70,7 mln dolarów) – podały chińskie media.

Wyrok ogłoszono dzień po emisji filmu dokumentalnego na temat korupcji Wanga w państwowej chińskiej telewizji CCTV, w którym pokazano między innymi, jak przyznaje się do winy – zauważa hongkoński dziennik „South China Morning Post”.

 

Kara śmierci została zawieszona na dwa lata, co w praktyce oznacza, że po tym czasie zostanie zmieniona na dożywotnie więzienie. 69-letni Wang został również ukarany grzywną w wysokości miliona juanów, a cały jego majątek zostanie skonfiskowany.

 

Według komunikatu sądu w Tiencinie Wang zgodził się z wyrokiem i nie zamierza się odwoływać. W listopadzie były urzędnik przyznał się do przyjęcia 450 mln juanów łapówek.

 

W filmie dokumentalnym CCTV przedstawiono okoliczności, w jakich Wang przyjmował łapówki, gdy w 2014 roku kierował wpływowym organem doradczym KPCh w Kuejczou. Jego korupcyjne działania miały dotyczyć między innymi przedsiębiorstwa Kueichow Moutai, które produkuje słynną chińską wódkę maotai.

 

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)

 

anb/ mal/

Niemcy: Aborcja jest ok czyli reklama przerywania ciąży nie będzie już przestępstwem?

0

Federalny minister sprawiedliwości Marco Buschmann przedstawił w poniedziałek projekt uchylenia paragrafu 219a, zakazującego „reklamy przerywania ciąży”. Zgodnie z nowelizacją udostępnianie przez praktyki lekarskie informacji na temat aborcji na stronach internetowych nie będzie już przestępstwem.

Paragraf 219a zakazuje lekarzom publicznego udostępniania informacji o aborcjach i oznacza zagrożenie karne dla lekarzy, jeśli np. na swojej stronie internetowej lub w inny sposób w internecie podają oni informacje o aborcji.

 

Zniesienie paragrafu 219a zostało zapisane w umowie koalicyjnej partii SPD, Zielonych i FDP, które tworzą obecny rząd niemiecki.

 

Plany koalicji są krytykowane przez opozycyjną chadecję. Rzeczniczka ds. polityki rodzinnej grupy parlamentarnej CDU/CSU w Bundestagu Silvia Breher powiedziała dziennikowi „Welt”, że obowiązujący zakaz reklamy ma na celu zapobieganie modelom biznesowym związanym z aborcją. Planowanemu przez koalicyjne frakcje SPD, Zielonych i FDP zniesieniu zakazu reklamy towarzyszyłaby „trywializacja aborcji”. „Naszym zdaniem jest to nie tylko moralnie, ale i konstytucyjnie wysoce problematyczne” – podkreśliła.

 

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)

 

bml/ jar/

Niedzielski: Przy premierze zostanie powołana rada ds. walki z koronawirusem, a w niej nie tylko lekarze

Przy premierze zostanie powołana nowa rada ds. walki z koronawirusem, w szerszej formule; w jej gronie, oprócz lekarzy, znajdą się m.in. ekonomiści i socjolodzy – poinformował w poniedziałek minister zdrowia Adam Niedzielski.

W piątek trzynastu z siedemnastu członków Rady Medycznej do spraw COVID-19 przy premierze poinformowało o rezygnacji z doradzania rządowi w sprawie epidemii. Szef MZ poinformował na konferencji prasowej w poniedziałek, że przy premierze zostanie powołana nowa rada ds. walki z pandemią, która będzie charakteryzowała się nieco zmienioną formułą w stosunku do tej, z którą mieliśmy do czynienia do tej pory.

 

„Zmiana będzie polegała przede wszystkim na poszerzeniu formuły, czyli szerszego spektrum ekspertów, którzy będą pomagali i doradzali panu premierowi, jak projektować już nie tylko walkę z pandemią, ale mamy nadzieję, że także proces wychodzenia z pandemii za kilka miesięcy” – mówił Niedzielski.

 

Stąd też argument – jak dodał – by rada miała szerszą formułą. Powiedział, że w skład rady – oprócz konsultantów krajowych i przedstawicieli zawodów medycznych – wejdą m.in ekonomiści i socjolodzy. Rada będzie, jak mówił, „uwzględniać nie tylko aspekty medyczne, ale też te związane z życiem gospodarczym i społecznym”.

 

Niedzielski zauważył też, że wiele osób z byłej Rady Medycznej to konsultanci krajowi, a przy MZ działa cały zespół konsultantów krajowych ds. różnych dziedzin i będą oni nadal głównym źródłem doradztwa dla ministra zdrowia.

 

„Pewna grupa konsultantów będzie wyciągnięta przed nawias, można tak powiedzieć, z tej ogólnej grupy konsultantów, i na poziomie ministra zdrowia będzie w sposób nieformalny doradzała i pomagała w podejmowania decyzji dotyczących walki z pandemią” – podkreślił.

 

Niedzielski jeszcze raz podziękował członkom Rady Medycznej za wielomiesięczny wysiłek. „Skłonność do pomagania, do doradzania, z którą miałem do czynienia przez cały ten okres, wskazywała na ogromną wiedzę, ale także na ogromne oddanie i zaangażowanie” – podkreślił.

 

Dodał, że namawiał ekspertów do pozostania w radzie mimo rozbieżności. „Chcę powiedzieć, że namawiałem wszystkich tych, którzy złożyli rezygnacje do tego, żeby kontynuowali swoją misję, mimo tego że pojawiały się rozbieżności, nie zawsze co do opinii, ale często co do możliwości wdrożenia rekomendacji pojawiających się ze strony Rady Medycznej” – powiedział minister.

 

Zwrócił uwagę, że „działamy w konkretnej rzeczywistości społeczno-gospodarczo-politycznej i wszystkie te wymiary również są podstawą podejmowania decyzji”. „Niestety nie przekonaliśmy razem z panem premierem ekspertów do pozostania w radzie i stąd zbliżamy się do końca jej funkcjonowania w tej formule” – dodał szef MZ.

 

Jednocześnie minister pozytywnie ocenił dotychczasową działalność rady. „Nie pozwólmy sobie przysłonić tego obrazka współpracy tylko i wyłącznie tym, co działo się w ostatnich kilku dniach, bo bilans funkcjonowania Rady Medycznej jest bardzo pozytywny” – powiedział. Wskazał, że w ramach rady dyskutowano między innymi o projektowanych obostrzeniach, Narodowym Programie Szczepień i o kwestiach związanych z funkcjonowaniem szpitali covidowych.(PAP)

 

Autorka: Olga Zakolska

 

Niedzielski: szczyt V fali przypadnie w połowie lutego i będzie wynosił 60-140 tys. zakażeń dziennie

W Polsce mamy już do czynienia z V falą pandemii COVID-19. Zgodnie z naszym modelem szczyt zakażeń przypadnie w połowie lutego i będzie wynosił ok. 60 tys. przypadków dziennie. Inne dane mówią o nawet 140 tys. zakażeń – powiedział w poniedziałek minister zdrowia Adam Niedzielski. Poinformował, że we wtorek może być więcej niż 20 tys. zachorowań.

W czasie poniedziałkowej konferencji prasowej szef resortu zdrowia powiedział, że mamy w Polsce do czynienia z V falą pandemii COVID-19.

 

Przyznał, że z tygodnia na tydzień można było zaobserwować wzrosty zakażeń, ale na to pewien wpływ miał okres świąteczny.

 

„Teraz mamy większe wzrosty i niestety nie widać czynników, które przemawiałyby za odwróceniem tej tendencji” – ocenił Niedzielski.

 

„Z ostatnich raportów wynika, że omikron zaczyna dynamicznie wzrastać, jeśli chodzi o udział w strukturze badanego genomu. W tej chwili to jest poziom rzędu 20 proc.” – powiedział minister zdrowia.

 

Poinformował, że „zgodnie z poniedziałkowym monitoringiem, który będzie raportowany we wtorek, istnieje ryzyko, że zostanie przekroczona bariera 20 tys. zakażeń”. „To wszystko pokazuje, że V fala staje się faktem” – oświadczył Niedzielski. Dodał, że w najbliższym czasie musimy spodziewać się wzrostów liczby zakażeń.

 

Powiedział, że w ramach sztabu kryzysowego przygotowywane są plany walki z pandemią i dotyczą one różnych dziedzin, w tym m.in. bazy łóżek, leków, gospodarki tlenem czy funkcjonowaniu Zespołów Ratownictwa Medycznego. Zaznaczył, że są one narażone na ryzyko bardzo dużego obciążenia, „takiego, z jakim jeszcze w żadnej z fal nie mieliśmy do czynienia”.

 

Powiedział, że zgodnie z modelem opracowywanym w Ministerstwie Zdrowia szczyt zakażeń V fali przypadnie w połowie lutego. „To jest ok. 60 tys. zakażeń dziennie” – poinformował szef MZ.

 

Zwrócił uwagę, że „prognoza przedstawiona 5 stycznia br. przez ośrodek MOCOS zakłada, że już pod koniec stycznie będziemy mieli do czynienia z blisko 120 tys. zakażeń dziennie”.

 

„Z kolei ośrodek ICS, z którym współpracujemy, przedstawił dwa warianty prognoz i w zależności od wariantu – ten szczyt wyniesie 100-140 tys. zakażeń i pojawi się albo w połowie lutego, albo na samym początku marca” – powiedział Niedzielski.

 

Ministerstwo Zdrowia informowało w poniedziałek o 10 445 nowych zakażeniach koronawirusem i o śmierci czterech osób.

 

Liczba zakażonych w Polsce wirusem SARS-CoV-2 od początku epidemii wyniosła ponad 4,3 mln osób, zmarło ponad 102,3 tys. chorych. (PAP)

 

Autor: Magdalena Gronek

 

mgw/ joz/

Ekspert Citizen Lab: Mamy dowody; senator Brejza był bardzo szeroko monitorowany

0

Posiadamy dowody kryminalistyczne potwierdzające, że z telefonu senatora Krzysztofa Brejzy zostały wykradzione dane; jesteśmy przekonani, że senator był monitorowany w bardzo szeroki sposób – poinformował ekspert z Citizen Lab w Toronto, podczas posiedzenia senackiej komisji nadzwyczajnej ds. Pegasusa.

W poniedziałek po południu przez ponad dwie godziny senacka komisja nadzwyczajna, która ma wyjaśnić przypadki nielegalnej inwigilacji przy użyciu systemu Pegasus, wysłuchiwała dwóch specjalistów z działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab. To właśnie ten ośrodek jako pierwszy ustalił, że system Pegasus miał być używany wobec m.in. senatora Krzysztofa Brejzy, adwokata Romana Giertycha i prokurator Ewy Wrzosek. Było to pierwsze merytoryczne posiedzenie tej komisji.

 

Starszy pracownik naukowy laboratorium Badawczego Citizen Lab John Scott-Railton był pytany, dlaczego grupa badawcza zajęła się wykorzystywaniem programu Pegasus w Polsce. Ekspert poinformował, że ich praca nad Pegasusem w Citizen Lab rozpoczęła się w 2016 r. i od tego czasu przeprowadzono tam dziesiątki śledztw dotyczących wykorzystania oprogramowania. Zauważył, że w raporcie Citizen Lab z 2018 r. znalazła się informacja o bardzo aktywnym użytkowniku Pegasusa w Polsce.

 

Dodał, że jedną z osób, wobec której miał być używany Pegasus, była przebywająca w Polsce prokurator Ewa Wrzosek. „Ta uwaga była dla nas bardzo ważna, ponieważ do tej pory byliśmy przyzwyczajeni do tego, że takie przypadki zdarzają się w dyktaturach. Ale zastanowiliśmy się, dlaczego w Polce dzieje się coś takiego, kiedy celem takiego oprogramowani szpiegującego jest prokurator. Od tego rozpoczęło się postępowanie przez nas prowadzone dotyczące użycia Pegasusa w Polsce” – mówił Scott-Railton.

 

Był też dopytywany o kwestię ewentualnej inwigilacji senatora Brejzy. „Dzisiaj po raz pierwszy możemy potwierdzić, że posiadamy dowody kryminalistyczne potwierdzające, że dane zostały ukradzione z urządzenia senatora Brejzy. Widzieliśmy dowody dotyczące dużej ilości danych związanych z bardzo ważnymi chwilami w życiu politycznym” – mówił ekspert. Dodał, że dane te opuszczały telefon senatora PO. „Cały czas prowadzimy analizy, nie możemy jeszcze powiedzieć jakie to były ilości danych. Ale jesteśmy przekonania, że mamy rację i że sanator był w sposób bardzo szeroki monitorowany” – podkreślił.

 

Scott-Railton poinformował, że badacze zarejestrowali pierwsze działania Pegasusa w Polsce w listopadzie 2017 r. „W naszej opinii prawdopodobnie jest tylko jeden operator Pegasusa w Polsce. Nie możemy powiedzieć, który podmiot jest za to bezpośrednio odpowiedzialny” – zaznaczył ekspert. Według niego z wielu dowodów poszlakowych wynika, iż operatorem tym jest podmiot o nazwie „White Eagle”.

 

Jak mówił inny ekspert Citizen Lab Bill Marczak za zdecydowaną większość wszystkich działań Pegasusa w Polsce odpowiada właśnie „White Eagle”. Jest jeszcze jeden operator, który moim zdaniem jakąś niewielką grupę zadań przeprowadził w Polsce” – powiedział. Dopytywany skąd pochodzi ten drugi operator odparł: „Ten drugi operator naszym zdaniem jest podmiotem zagranicznym spoza Polski. On atakuje różne cele nie tylko w Polsce, ale w wielu innych krajach na świecie” – zauważył. Zdaniem naukowców, operator zagraniczny nie odpowiada za ataki na Brejzę, Giertycha i Wrzosek.

 

Scott-Railton dopytywany o metodologię pracy zapewnił, że Citizen Lab jest bardzo zainteresowane sprawą polską. „Nie będziemy podawać szczegółów naszej metodologii śledczej. Ogólnie skupiamy się nad kwestiami dotyczącymi demokracji, partii pozycyjnej i społeczeństwa obywatelskiego” – poinformował.

 

Eksperci byli też pytani o przypadek inwigilacji mec. Romana Giertycha podczas jego wyjazdów zagranicznych. „Sprawdzaliśmy daty infekcji i przynajmniej w jednym z takich ataków mec. Giertych znajdował się poza Polską. Rzeczywiście jest to dosyć niepokojące i wymaga dalszego zbadania” – odpowiedział Bill Marczak.

 

Senatorowie pytali też badaczy o liczbę krajów demokratycznych korzystających z Pegasusa. „Mamy wiedzę o innych przypadkach, gdzie Pegasus jest używany przez różnego rodzaju siły specjalne, czy siły bezpieczeństwa w różnych demokratycznych krajach” – odpowiedział Scott-Railton. Jednak – jak dodał – „w informacjach publicznych nie znaleźliśmy takich sytuacji, które powodują niepokój”. „Jedną rzecz zauważyliśmy, że tego typu oprogramowanie szpiegujące jest używane w sposób, który jest ukryty, w tajemnicy” – podkreślił ekspert.

 

Szef komisji Marcin Bosacki (KO) zapowiedział, że kolejne posiedzenie komisji nadzwyczajnej odbędzie się we wtorek o godz. 10.30. Zeznania w charakterze świadków mają złożyć b. szef NIK, senator Krzysztof Kwiatkowski (niez.) i obecny prezes NIK Marian Banaś.

 

Po zakończeniu posiedzenia komisji Bosacki odniósł się do informacji ujawnionej przez Scotta-Railtona i Marczaka, iż na terenie Polski aktywny był operator Pegasusa z zagranicy. Według Bosackiego był to prawdopodobnie „jakiś obcy wywiad”. Dodał, że komisja będzie badać także tę sprawę. „Specjaliści z Citizen Lab nie ujawniają wszelkich danych, które mają, ale mam nadzieję, że te nam będą mogli ujawnić” – zaznaczył senator KO.

 

Jak zaznaczył, z przebiegu obrad komisji wynika, iż absolutna większość telefonów w Polsce była atakowana przez operatora o nazwie „Orzeł Biały”. „Pierwsze znaki w sieci, że działa i istnieje to jest listopad 2017 roku” – powiedział Bosacki. „To jest też bardzo dziwne, bo jak państwo słyszeliście, większość operatorów operuje w innych krajach. Prawdopodobnie są to wywiady, które mają jedną operację w Rosji, a drugą na Ukrainie, trzecią Kazachstanie, a celują w różne telefony w różnych krajach” – podkreślił szef komisji.

 

Jak mówił, specyfika operatora o nazwie „Orzeł Biały”, którego domeny i serwery są w naszym kraju, „atakuje nie cele na zewnątrz, ale wszystkie cele znajdują się tutaj w Polsce”. „To by sugerowało, że ten cały system kupiono tylko po to, żeby inwigilować polskich obywateli. To byłby wniosek straszny” – zaznaczył senator.

 

Dodał, że praca komisji jest po to, żeby się dowiedzieć o pozostałych osobach inwigilowanych poza trzema znanymi – licencja na Pegasusa umożliwiała inwigilowanie do 12 osób. „Z całą pewnością, jeśli jedną czwartą możliwości tego systemu użyto na totalne inwigilowanie trojga osób, które były uważane przez tę władzę za przeciwników, to jest bardzo smutny wniosek” – ocenił Bosacki.

 

Zauważył, że z poniedziałkowego przesłuchania wynika, iż z telefonu Krzysztofa Brejzy także ściągano dokumenty. „Byłem wówczas kandydatem na senatora, miałem częsty kontakt z senatorem Brejzą, on przesyłał bardzo wiele instrukcji kampanijnych. Z punktu widzenia brutalnej, esbeckiej w swej naturze logiki funkcjonowania to było zrozumiałe, ale absolutnie skandaliczne” – ocenił Bosacki.

 

Pytany o wtorkowe przesłuchanie szefów NIK, szef komisji odparł: „Chcemy jutro od ówczesnego szefa NIK, podczas pracy którego inspektorzy ten system wykryli (Krzysztofa Kwiatkowskiego – PAP) oraz obecnego szefa NIK usłyszeć, co wiedzą o tej sprawie. Sądzę, że jutrzejszy dzień będzie bardzo ciekawy i wzbogaci wiedzę komisji”.

 

Senacka komisja nie ma uprawnień śledczych jak komisja śledcza, którą może powołać Sejm. Bosacki zapowiadał, że choć Senat nie ma uprawnień śledczych, to komisja będzie wzywać przedstawicieli organów państwowych zajmujących się służbami specjalnymi.

 

W pracach senackiej nadzwyczajnej komisji ds. wykorzystania systemu Pegasus nie biorą udziału senatorowie PiS. Według rzeczniczki PiS Anety Czerwińskiej komisja „to polityczna hucpa”. „Chodzi o to, żeby dawać linię obrony tym osobom, wobec których toczy się postępowanie” – podkreśliła.

 

Według amerykańskiej agencji prasowej Associated Press, powołującej się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, za pomocą oprogramowania Pegasus inwigilowany był właśnie Brejza, a także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab do telefonu Krzysztofa Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.

 

Prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński mówił w rozmowie z tygodnikiem „Sieci”, że powstanie i używanie Pegasusa jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. „Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia” – powiedział. Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji. „To całkowite bzdury” – oświadczył.

 

The Citizen Lab to interdyscyplinarne laboratorium przy Szkole Spraw Globalnych i Polityki Publicznej Munka na Uniwersytecie w Toronto. Skupia się na badaniach, rozwoju, polityce strategicznej na wysokim szczeblu oraz zaangażowaniu prawnym na skrzyżowaniu technologii informacyjnych i komunikacyjnych, praw człowieka i globalnego bezpieczeństwa.

 

Stosujemy podejście „metod mieszanych” do badań łączących praktyki z zakresu politologii, prawa, informatyki i badań terenowych. Nasze badania obejmują: badanie szpiegostwa cyfrowego przeciwko społeczeństwu obywatelskiemu, dokumentowanie filtrowania internetu oraz innych technologii i praktyk, które wpływają na wolność wypowiedzi w sieci, analizowanie prywatności, bezpieczeństwa i kontroli informacji w popularnych aplikacjach oraz badanie mechanizmów przejrzystości i odpowiedzialności ważnych dla relacji między korporacjami oraz agencjami państwowymi w kwestii danych osobowych i innych działań inwigilacyjnych – napisano na stronie internetowej The Citizen Lab.

 

Założycielem The Citizen Lab i jego dyrektorem jest profesor Ron Deibert. The Citizen Lab podaje też, że wsparcie finansowe dla jego badań pochodzi m. in. z Kanadyjskiego Centrum Badań nad Globalnym Bezpieczeństwem oraz Kanadyjskiej Rady Badań Nauk Społecznych i Humanistycznych, a także Fundacji Forda, Fundacji Hewletta i Fundacji Open Society, powołanej do życia przez finansistę George’a Sorosa. (PAP)

 

autor: Mateusz Mikowski, Marta Rawicz, Piotr Śmiłowicz

 

mm/ mkr/ pś/ jol/ mal/ par/

Dystrykt szkolny Barrington będzie więcej płacił nauczycielom zastępczym

0

Dystrykt szkolny nr. 220   Barrington poszukuje zastępczych nauczycieli. Powodem są braki pedagogów. Wielu z nich zarażonych jest koronawirusem i przebywa na kwarantannie.

 

Dystrykt podniósł płacę dla tymczasowych nauczycieli ze 110 do 135 dolarów na dzień. Dystrykt Barrington nie jest jedynym w Illinois oraz w całych Stanach Zjednoczonych, który boryka się z tym problemem.

Mutacja Omikron koronawirusa spowodowała, że nauczycieli brakuje w całym kraju przez co szkoły zmuszone są do odwołania zajęć stacjonarnych i przejścia na naukę zdalną. Niektóre dystrykty próbują „załatać” braki kadrowe studentami. Na taki pomysł wpadły przykładowo władze Wirginii.

 

BK

Rodzina kierowcy który zginął podczas tornada pozywa Amazon

0

Rodzina kierowcy, który zginął podczas uderzenia tornada w Edwardsville ma złożyć pozew przeciw firmie Amazon. 10 grudnia 2021 roku tornado przeszło przez tą miejscowość w Illinois.

 

Zginęło wówczas sześciu pracowników magazynu Amazon. Wśród nich był 26-letni Austin McEwen, niezależny kierowca pracujący dla Amazon. Z informacji przekazanych przez adwokata rodziny McEwen’a wynika, że mimo ostrzeżeń przed tornadem zatrudnionym w magazynie osobom nakazano kontynuowanie pracy zamiast ewakuację i schronienie się w bezpiecznym miejscu.

26-latek oraz 5 innych osób schroniło się przed żywiołem w łazience magazynu. Niestety wszyscy zginęli. Miejsce to – zdaniem prawnika rodziny mężczyzny – nie było odpowiednio przygotowane do tego by stanowić wystarczającą ochronę przed tornadem.

Amazon miał też złamać zasady bezpieczeństwa pracy określone przez Occupational Health and Safety Administration (OSHA).

 

BK

Biznesy mogą otrzymać nawet 10 tysięcy dolarów kary za nieprzestrzeganie nakazu szczepień

0

Chicago wydało ponad 30 upomnień za nieegzekwowanie przez biznesy wymogu dotyczącego okazania dowodu szczepienia na COVID-19. Nakaz wszedł w życie 3 stycznia, a do 12 stycznia miejska agencja ds. biznesu i ochrony konsumentów wydała dokładnie 32 upomnienia.

 

Otrzymało je 16 miejsc prowadzących działalność biznesową w tym restauracje, kluby fitness, szkoła pływania i plac zabaw dla dzieci znajdujący się w pomieszczeniu zamkniętym.

Każde naruszenie zasad pandemicznych związanych z nakazem okazywania dowodu szczepień może podlegać karze od 100 do 10 tysięcy dolarów. Przypomnijmy, że w Chicago wymóg okazania dowodu szczepień przeciw COVID-19 dotyczy osób powyżej 5. roku życia.

 

BK

Były radny chce przedterminowo opuścić więzienie. Kiepski stan zdrowia

0

Były radny chicagowski, skazany za oszustwa podatkowe, ubiega się o przedterminowe zwolnienie z więzienia. Adwokaci Edwarda Vrdolyaka tłumaczą jego wniosek wiekiem, stanem zdrowia i falą omikronową COVID-19.

Adwokaci twierdzą, że 84-latek cierpi na wiele schorzeń, w tym demencję, a także osłabiony układ immunologiczny, który naraża go na większe ryzyko poważnej choroby lub śmierci.

Termin rozprawy w sprawie wniosku nie został jeszcze wyznaczony.

Vrdolyak w marcu 2019 r. przyznał się do winy w związku z zarzutami utrudniania śledztwa IRS w sprawie płatności dla i od swojego przyjaciela i wspólnika. Dotyczyły one dochodzenia w sprawie ugody z firmami tytoniowymi na kwotę 9,3 mld dol. pod koniec lat 90. Prokuratorzy twierdzili, że Vrdolyak otrzymał co najmniej 12 mln dol. w opłatach wynikających z ugody, mimo że nie wykonał żadnej pracy prawnej w tej sprawie.

Obchody Dnia Martina Luthera Kinga Jr.

0

W Stanach Zjednoczonych obchodzony jest dziś Dzień Martina Luthera Kinga Jr. Jest to święto federalne dlatego wiele urzędów państwowych, stanowych i lokalnych jest zamkniętych podobnie jak banki i szkoły.

 

Martin Luther King był pastorem i działaczem społecznym. W latach 50-tych i 60-tych stał na czele ruchu na rzecz zniesienia segregacji rasowej w Stanach Zjednoczonych. W 1963 roku poprowadził słynny Marsz Równości w Waszyngtonie, w którym wzięło udział 250 tysięcy ludzi.

Rok później otrzymał pokojową nagrodę Nobla. W kwietniu 1968 roku został zastrzelony na balkonie motelu w Memphis. Miał wtedy 39 lat. Jego słynne przemówienie „I have a dream”, wygłoszone w sierpniu 1963 r. na wiecu waszyngtońskim, weszło do kanonu historycznych przemówień amerykańskich.

Dzień Martina Luthera Kinga obchodzony jest w Stanach Zjednoczonych od stycznia 1986 roku. Tego dnia przypominane są zasługi oraz wkład Kinga w obronę poszanowania ludzkiej godności i wolności.

 

BK