Siedem miesięcy temu nauczyciele z niezależnego okręgu szkolnego Carroll w Southlake w Teksasie zostali poinstruowani, aby „zrównoważyć” rekomendację książek o holokauście z tymi, które „pokazują przeciwny do niego punkt widzenia”. Teraz nauczyciele z tego samego okręgu odkryli, iż w ich umowach o pracę znalazła się klauzula o „niedyskredytowaniu dystryktu”. Obawiają się, że to cenzura ze strony instytucji.
„Zgadzasz się nie dyskredytować, krytykować ani zniesławiać Dystryktu i jego pracowników lub urzędników wobec mediów” – cytuje fragment dokumentu NBC News.
Czterech nauczycieli z Caroll zgodziło się anonimowo udzielić wywiadu, w obawie przed ewentualnym odwetem ze strony ich pracodawcy.
„Tylko taki dystrykt, który świadomie robi coś złego, zdecydowałaby się uciszać cały personel” – napisał jeden z nich w wiadomości tekstowej do reportera w czwartek.
„Jeszcze nie zdecydowałem, czy się zwalniam, ale wygląda na to, że dystrykt zdecydował za mnie!” – napisał inny.
Urzędnicy zarówno National Education Association, jak i Texas State Teachers Association, związków reprezentujących nauczycieli w całym Teksasie, potępili język kontraktowy jako próbę uciszenia nauczycieli.
„Jest to odrzucenie podstawowych praw nauczyciela, wynikających z Pierwszej Poprawki. Nauczyciel jest również podatnikiem, który ma prawo krytykować publiczny okręg szkolny” – powiedział Clay Robison, rzecznik Stowarzyszenia Nauczycieli Stanu Teksas.
Carroll znalazło się w centrum uwagi w październiku ubiegłego roku, kiedy administrator okręgu szkolnego podczas spotkania z gronem pedagogicznym zalecił nauczycielom, aby – mając do omówienia w klasie książkę o holokauście – przedstawiali także argumenty strony przeciwnej, czyli… usprawiedliwiającej holokaust?
Red. JŁ