Dobrze, że sąd przyznał odszkodowanie wykorzystywanemu seksualnie w dzieciństwie przez księdza Januszowi Szymikowi, jednak 400 tys. zł to kwota niewystarczająca – powiedział PAP publicysta Tomasz Terlikowski.
Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej ogłosił w piątek wyrok, zgodnie z którym diecezja bielsko-żywiecka musi wypłacić 400 tys. zł zadośćuczynienia Januszowi Szymikowi, wykorzystywanemu seksualnie w dzieciństwie przez księdza.
Według Terlikowskiego to dobrze, że sąd przyznał Szymikowi odszkodowanie i że taki wyrok w ogóle zapadł, jednak suma odszkodowania jest – zdaniem publicysty – niewystarczająca.
„Ta kwota jest żenująco niska. Państwowa komisja do spraw przeciwdziałania pedofilii w swoim raporcie wyceniła, że w przypadku maksymalnej szkody koszt samego powrotu do względnej normalności, czyli terapii i leczenia, to około 550 tys. To już o 150 tys. więcej niż otrzymał pan Szymik” – zaznaczył.
Dodał, że kwotę tę należałoby powiększyć o inflację, gdyż raport powstał kilka lat temu, oraz o zadośćuczynienie. „Sądzę, że zupełnie minimalną kwotą, która powinna zostać przyznana, jest milion złotych. Sam pan Szymik mówił nawet o trzech milionach” – przypomniał.
Terlikowski przyznał, że odpowiedzialność za krzywdę, jakiej doznał Janusz Szymik ponosi archidiecezja krakowska, ponieważ ks. W. dopuścił się wykorzystania seksualnego w latach 1984-1989, a diecezja bielsko-żywiecka powstała dopiero w 1992 r. Diecezja bielsko-żywiecka ponosi natomiast odpowiedzialność za brak reakcji na doniesienia o nadużyciach seksualnych ks. W., ponieważ Szymik dwukrotnie informował o tym jej ordynariusza biskupa Tadeusza Rakoczego.
„Biorąc to pod uwagę 400 tys. od diecezji bielsko-żywieckiej to adekwatna suma. Nie zmienia to faktu, że Januszowi Szymikowi należy się znacznie większe odszkodowanie za doznaną krzywdę, którego powinien się domagać od archidiecezji krakowskiej” – ocenił.
Terlikowski zastrzegł, że sprawa nie jest zakończona, ponieważ piątkowy wyrok nie jest prawomocny. Oznacza to, że zarówno diecezja jak i Janusz Szymik mogą się od niego odwołać.
Zdaniem publicysty diecezja bielsko-żywiecka, jeśli chce zachować się zgodnie ze standardami Kościoła, nie powinna odwoływać się od wyroku i powinna jak najszybciej zapłacić zadośćuczynienie.
Jednocześnie zaznaczył, że w podobnych przypadkach polskie diecezje najczęściej decydowały się na odwołanie. „Linia polskiego Kościoła jest taka, że o ile biskupi przyznają, że osobom skrzywdzonym należy się pomoc w postaci opłacenia terapii, to odszkodowania już się nie należą. To jest niestety zgodna linia w zasadzie wszystkich hierarchów” – stwierdził.
Dodał, że inne tego typu sprawy trafiały do Sądu Najwyższego, dzięki czemu utrwala się linia orzecznicza, zgodnie z którą kolejne diecezje płacą coraz wyższe odszkodowania należne osobom skrzywdzonym.
„Z perspektywy osób skrzywdzonych jest to trudne, ale w dłuższej perspektywie korzystne. Dla polskiego Kościoła – wręcz przeciwnie” – zastrzegł.
Publicysta podkreślił, że na całym świecie przyjmuje się, że skoro biskup ma pełną władzę nad księdzem – może go przenieść, zawiesić albo zatrzymać w parafii – to ponosi odpowiedzialność za jego działania.
„W przeszłości często zdarzało się, że biskupi wiedzieli o przypadkach wykorzystywania seksualnego, ale nie reagowali wcale lub przenosili sprawcę do innej parafii, gdzie krzywdził kolejne osoby. Ponadto duchowni niejednokrotnie wykorzystywali swoją społeczną pozycję i autorytet do tego, by krzywdzić kolejne osoby” – wymienił.
Według Terlikowskiego w najbliższej perspektywie możemy się spodziewać kolejnych wyroków przyznających odszkodowania od diecezji osobom skrzywdzonym seksualnie przez duchownych.
Dodał, że podobną odpowiedzialność za krzywdy wyrządzone dzieciom przez trenera-pedofila, nauczyciela-pedofila czy instruktora harcerstwa-pedofila powinny ponosić związki sportowe, szkoły i związki harcerskie. „Tego typu procesy także w Polsce będą się toczyć” – stwierdził Terlikowski.
Janusz Szymik w przeszłości były ministrantem. Po raz pierwszy został skrzywdzony przez ks. Jana W., gdy miał 12 lat. Po powstaniu diecezji bielsko-żywieckiej w 1992 roku Szymik opowiedział o wszystkim dwukrotnie – w 1993 i 2007 roku – jej ordynariuszowi, biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu. Pozostało to bez echa. Działania w tej sprawie Kościół bielsko-żywiecki podjął dopiero w 2014 roku, gdy funkcję biskupa objął Roman Pindel. Duchowny Jan W. w trakcie procesu kanonicznego przyznał się do współżycia z nieletnim. Został za to ukarany.
Pod koniec maja 2021 r. archidiecezja krakowska zakomunikowała, że Stolica Apostolska przeprowadziła postępowanie dotyczące zaniedbań bp. Tadeusza Rakoczego w sprawach nadużyć seksualnych popełnionych przez niektórych duchownych. Podjęto wobec niego decyzję między innymi o zakazie uczestniczenia w jakichkolwiek celebracjach lub spotkaniach publicznych. Biskup otrzymał „nakaz prowadzenia życia w duchu pokuty i modlitwy”.
Po decyzji Watykanu Szymik złożył pozew w bielskim sądzie. Proces toczył się od lutego 2022 roku. (PAP)
Iwona Żurek
iżu/ jann/ mhr/