trucizna
„Nowaja Gazieta” dotarła do materiałów utajnionego śledztwa, z których wynika, że istnienie trucizn serii „Nowiczok” było opatrzone gryfem tajemnicy państwowej. W dokumentach sądowych zapisano, że tego typu preparaty nie mają na świecie odpowiedników, a także stwierdzono, iż kilka ampułek tej trucizny trafiło w ręce kryminalistów, między innymi pochodzących z Czeczenii. „Mamy dokumenty potwierdzające, że śledztwo o nielegalnym rozprowadzaniu tej substancji opatrzono gryfem ściśle tajne i nie doprowadzono go do końca” – można przeczytać w „Nowej Gazietie”. Według dziennika chodzi o śledztwo numer 239709, dotyczące otrucia szefa „Rosbiznesbanka” Iwana Kiwielidi.
Jednym z twórców śmiertelnie niebezpiecznego preparatu był profesor Leonid Rink. Ten sam, na którego wypowiedzi powoływały się niedawno państwowe media udowadniając, że w ZSRR i Rosji nie istniały trucizny o nazwie „Nowiczok”. Według „Nowej Gaziety” owszem nazwy „Nowiczok” nie dałoby się znaleźć w tajnych archiwach, ponieważ poprawna nazwa brzmi „Nowiczok-5”. Dziennik dodaje, że pod tym kryptonimem ukryta jest cała seria substancji, a nie tylko jedna konkretna trucizna.
„Nowaja” ustaliła, że profesor Leonid Rink był jednym ze świadków w procesie związanym ze śmiercią szefa „Rosbiznesbaka”. Z jego zeznań złożonych w 2000 roku wynikało, że preparaty tego typu powstawały w tajnym laboratorium, w zamkniętym miasteczku Szichany w obwodzie saratowskim, gdzie w okresie ZSRR stworzono centralny wojskowo – chemiczny poligon sowieckiej armii. W trakcie przesłuchania obecni w sądzie funkcjonariusze FSB mieli potwierdzić, że tego typu trucizny były produkowane w Szichanach do 1994 roku, najprawdopodobniej w ostatnim okresie nielegalnie i mogły zostać sprzedane lub przekazane osobom związanym ze światem kryminalnym. Ekspertyzy, którymi dysponuje „Nowaja Gazieta” wskazują, że trucizna z serii „Nowiczok-5” została w 1995 roku użyta do zamordowania szefa „Rosbiznesbanka” oraz jego asystentki. Przy okazji kilka innych osób, w tym współpracownicy, sprzątaczka i ośmiu funkcjonariusze milicji doznało porażeń różnego stopnia.
4 marca 2018 roku w brytyjskim mieście Salisbury nieznani sprawcy dokonali zamachu na byłego agenta rosyjskiego wywiadu wojskowego Siergieja Skripala. Mężczyzna i jego córka Julia trafili do miejscowego szpitala z objawami silnego zatrucia środkami paraliżującymi. Kilka dni później łagodniejsze objawy zatrucia stwierdzono u jeszcze kilku innych osób, w tym u policjanta. Szefowa rządu Zjednoczonego Królestwa Theresa May oświadczyła, że za atakiem na Skripala mogą stać rosyjskie służby. Moskwa odrzuca te oskarżenia twierdząc, że nie ma nic wspólnego z zamachem, a substancje o nazwie „Nowiczok” nie były produkowane ani w ZSRR, ani w Rosji.
Jednym z twórców śmiertelnie niebezpiecznego preparatu był profesor Leonid Rink. Ten sam, na którego wypowiedzi powoływały się niedawno państwowe media udowadniając, że w ZSRR i Rosji nie istniały trucizny o nazwie „Nowiczok”. Według „Nowej Gaziety” owszem nazwy „Nowiczok” nie dałoby się znaleźć w tajnych archiwach, ponieważ poprawna nazwa brzmi „Nowiczok-5”. Dziennik dodaje, że pod tym kryptonimem ukryta jest cała seria substancji, a nie tylko jedna konkretna trucizna.
„Nowaja” ustaliła, że profesor Leonid Rink był jednym ze świadków w procesie związanym ze śmiercią szefa „Rosbiznesbaka”. Z jego zeznań złożonych w 2000 roku wynikało, że preparaty tego typu powstawały w tajnym laboratorium, w zamkniętym miasteczku Szichany w obwodzie saratowskim, gdzie w okresie ZSRR stworzono centralny wojskowo – chemiczny poligon sowieckiej armii. W trakcie przesłuchania obecni w sądzie funkcjonariusze FSB mieli potwierdzić, że tego typu trucizny były produkowane w Szichanach do 1994 roku, najprawdopodobniej w ostatnim okresie nielegalnie i mogły zostać sprzedane lub przekazane osobom związanym ze światem kryminalnym. Ekspertyzy, którymi dysponuje „Nowaja Gazieta” wskazują, że trucizna z serii „Nowiczok-5” została w 1995 roku użyta do zamordowania szefa „Rosbiznesbanka” oraz jego asystentki. Przy okazji kilka innych osób, w tym współpracownicy, sprzątaczka i ośmiu funkcjonariusze milicji doznało porażeń różnego stopnia.
4 marca 2018 roku w brytyjskim mieście Salisbury nieznani sprawcy dokonali zamachu na byłego agenta rosyjskiego wywiadu wojskowego Siergieja Skripala. Mężczyzna i jego córka Julia trafili do miejscowego szpitala z objawami silnego zatrucia środkami paraliżującymi. Kilka dni później łagodniejsze objawy zatrucia stwierdzono u jeszcze kilku innych osób, w tym u policjanta. Szefowa rządu Zjednoczonego Królestwa Theresa May oświadczyła, że za atakiem na Skripala mogą stać rosyjskie służby. Moskwa odrzuca te oskarżenia twierdząc, że nie ma nic wspólnego z zamachem, a substancje o nazwie „Nowiczok” nie były produkowane ani w ZSRR, ani w Rosji.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Maciej Jastrzębski/Moskwa/mcm/mt