10.4 C
Chicago
piątek, 26 kwietnia, 2024

Nieudany początek Polki w Singapurze. Radwańska przegrała z Kuzniecową

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Po prawie trzech godzinach zaciętej walki Agnieszka Radwańska przegrała ostatecznie 5:7, 6:1, 5:7 z Rosjanką Swietłaną Kuzniecową w pierwszym meczu Grupy Białej tegorocznych Finałów WTA (z pulą nagród 7 mln dol). Prowadząc 5:4 w trzecim secie Polka nie wykorzystała piłki meczowej. W środę czeka ją kolejny pojedynek.

– Czuję presję, ale staram się o tym nie myśleć – mówiła przed startem turnieju Radwańska, która przyleciała do Singapuru bronić najważniejszego tytułu w swojej karierze. Już na samym początku czekało ją w dodatku bardzo trudne zadanie, bo choć 31-letnia Swietłana Kuzniecowa szczyt formy ma już zdecydowanie za sobą, to prezentowała się w ostatnich tygodniach bardzo dobrze. Polka przekonała się o tym zresztą osobiście, bo to właśnie Rosjanka pokonała ją pod koniec września, w ćwierćfinale turnieju WTA w Wuhan.

 

– Swietłana ma patent na Agę. Teraz jest w formie, ale pamiętajmy, że to chimeryczna zawodniczka. Potrafi wygrać z Sereną Williams, a zaraz przegrać z kimś dużo niżej notowanym – zapowiadała poniedziałkowe starcie była tenisistka, dziś telewizyjny ekspert, Joanna Sakowicz-Kostecka. – Jest doświadczona, ma największy repertuar zagrań ze wszystkich rywalek Agnieszki i będzie jej najtrudniejszą rywalką w grupie – dodała. Na korzyść Kuzniecowej przemawiał również bilans bezpośrednich meczów z Radwańską (12-4). Na korzyść Radwańskiej fakt, że doświadczona rywalka wyszła na kort niemal wprost z samolotu, 48 godzin po wygraniu turnieju WTA w Moskwie, który zapewnił jej start w Singapurze kosztem Brytyjki Johanny Konty. Właśnie w tym eksperci upatrywali szans naszej tenisistki.

 

– Trener Kuzniecowej mówi, że zmęczenia w ogóle po niej nie widać, czuje się bardzo dobrze i jest przygotowana do grania kilku dwugodzinnych meczów z rzędu. Pytanie, jak sobie poradzi ze zmianą strefy czasowej i klimatu, choć turniej jest w hali, więc będzie jej łatwiej – mówiła Sakowicz-Kostecka, a początek meczu wydawał się potwierdzać jej przypuszczenia. Polka zaczęła bardzo dobrze. Zmieniała rytm gry i umiejętnie rozrzucała rywalkę po korcie, popełniała przy tym mało błędów. W przeciwieństwie do Rosjanki, która sprawiała wrażenie lekko zagubionej.

 

Przyniosło to efekt, w postaci przełamania na 3:1, a gdy chwilę później Radwańska wygrała gema przy swoim serwisie i objęła prowadzenie 4:1 wydawało się, że losy pierwszego seta są już rozstrzygnięte. Były to jednak, jak się okazało, miłe złego początki, bo po konsultacjach z trenerem Kuzniecowa zaczęła grać zdecydowanie lepiej. Odrobiła straty, wyrównała, a przy 5:5 ponownie przełamała Polkę i wygrała tę partię, choć nasza tenisistka walczyła do końca, broniąc dwóch piłek setowych. Przy trzeciej wpakowała jednak forhend w siatkę.

 

W drugim secie lekko przygaszona pod koniec pierwszego Radwańska przycisnęła już na samym początku i szybko przyniosło to efekty. Efektowny wolej z forhendu dał jej przełamanie i prowadzenie 2:0. Kuzniecowa błyskawicznie odrobiła stratę, ale kolejne cztery gemy padły łupem fantastycznie spisującej się Polki, która dopiero przy prowadzeniu 5:1 i 40:0 złapała lekką zadyszkę, pozwalając rywalce obronić trzy piłki setowe (przy trzeciej popełniła podwójny błąd serwisowy). Szybko jednak opanowała nerwy, a fantastyczny skrót dał jej czwartą szansę na skończenie tej partii, której już nie zmarnowała.

 

Od trzech kolejnych szans na przełamanie dla Radwańskiej zaczął się również trzeci set. Z niemal identycznym zakończeniem, bo Kuzniecowa najpierw wyrównała, by przy czwartym break poincie wyrzucić forhend w aut. Oprócz straty gema otrzymała również ostrzeżenie od sędziego, bo swój błąd skwitowała siarczystym przekleństwem. Po kolejnym, bardzo długim, było 2:0 dla Polki. Zirytowana coraz mocniej Rosjanka (która w trakcie jednej z przerw między gemami obcięła sobie kawałek warkocza) zdołała jednak wyrównać i zaczęła się wymiana ciosów. Dwa gemy dla Radwańskiej (4:2), dwa kolejne dla Kuzniecowej.

 

Zacięta walka, długie wymiany pełne fantastycznych zagrań, ale też niespodziewanych błędów. Przy 4:4 Polka po raz kolejny przełamała rywalkę, a w kolejnym gemie miała nawet piłkę meczową. Rosjanka zdołała się jednak wybronić i ostatecznie to ona wygrała tę próbę sił i nerwów, wykorzystując trzeciego meczbola. W drugim poniedziałkowym meczu tej grupy Czeszka Karolina Pliskova zmierzy się z Hiszpanką Garbine Muguruzą.

Hubert Zdankiewicz (AIP)

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520