24.6 C
Chicago
sobota, 27 kwietnia, 2024

Niemcy: Kto zostanie kanclerzem, okaże się… później. „Pustka po Merkel trudna do wypełnienia”

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

„Kto zostanie kanclerzem (Niemiec), okaże się później. Armin Laschet i Olaf Scholz walczą o przywództwo. Ale o składzie następnego rządu zadecydują Zieloni i FDP” – pisze w poniedziałek „Berliner Zeitung”. W podobnym tonie utrzymana jest większość komentarzy prasowych po niedzielnych wyborach do Bundestagu.

„Kampania wyborcza była nudna, wszyscy kandydaci nie byli atrakcyjni, często to słyszeliśmy w ostatnich tygodniach” – stwierdza „Spiegel”. Ci, którzy narzekali, „otrzymali rekompensatę w wieczór wyborczy” (…). „To naprawdę nie mogło być bardziej ekscytujące. Kto jednak zostanie kanclerzem i kto utworzy następny rząd – tę decyzję wyborcy przekazali partiom” – pisze tygodnik.

 

„Zieloni oczekiwali więcej, w końcu po raz pierwszy postawili sobie za cel wyborczy koronę kanclerza. Niejeden doświadczony doradca ostrzegał, że nominacja kandydata na kanclerza może stać się ciężarem (…). Annalena Baerbock szybko to odczuła, każdy jej błąd ważył dwa razy więcej. Zieloni mają duże szanse na wejście do rządu po 16 latach w opozycji – ale znów jako kelnerzy, a nie kucharze, by użyć bon motu Gerharda Schroedera. Ponieważ znacznie wyprzedzają FDP, mają przynajmniej rolę głównego kelnera” – zauważa „Frankfurter Allgemeine Zeitung”

 

„Jest to thriller polityczny. Wyborcy wykonali wspaniałą pracę. Laschet chce rządzić. Mówi o +wyjątkowej sytuacji+, co oznacza, że prawdopodobnie po raz pierwszy od 60 lat (…) będzie sojusz trzech partnerów. Ale wyjątkową sytuacją jest też, gdy przegrany w wyborach chce stanąć na czele rządu. Jeśli Laschet nie zostanie kanclerzem, jego kariera polityczna prawdopodobnie dobiegnie końca” – pisze portal RND. Tymczasem „socjaldemokraci są u stóp Olafa Scholza, (…) którego nie chcieli uczynić przywódcą partii” – dodaje.

 

Dziennik „Rheinische Post” uważa, że „Laschet jest odpowiedzialny za historycznie najgorszy wynik CDU/CSU. (…) Laschet nie spełnił swojej obietnicy – zdobycia kanclerstwa dla Unii w noc wyborczą. (…) A jeśli chce zostać następcą Angeli Merkel na stanowisku kanclerza, będzie musiał dokonać wielu politycznych zwrotów akcji. Prawdopodobnie zbyt wielu” – stwierdza gazeta.

 

Jeśli Laschetowi „uda się wykuć sojusz rządowy, po raz kolejny sprosta swojemu wizerunkowi człowieka, który potrafi się postawić – o niewiarygodnej zdolności do znoszenia trudów, o nerwach ze stali i wytrzymałości, którą posiada niewielu. Jeśli jednak to się nie uda, kariera polityczna Lascheta będzie zagrożona, a CDU czeka prawdopodobnie prawdziwa rzeź” – prognozuje dziennik „taz”.

 

„Bild” następująco komentuje dzień wyborów: „Niemcy zagłosowali. Ale nic nie zostało jeszcze postanowione. Nie jest pewne, jaki rząd otrzyma nasz kraj. Jak również to, kto będzie go prowadził. Pewne jest tylko to, że dzień wyborów był świętem demokracji. W całym naszym pięknym kraju ludzie z samego rana szli do lokali wyborczych, aby spełnić swój obywatelski obowiązek. Rodzice tłumaczyli swoim dzieciom, jak działa demokracja przed urnami wyborczymi. Seniorzy, którzy być może pamiętają jeszcze mroczne czasy, sumiennie wypełniali karty do głosowania. W takim dniu nie sposób nie być sentymentalnym, nie mieć gęsiej skórki”.

 

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)

 

Kto wyjaśni Laschetowi, że to już koniec?

Kto wyjaśni kandydatowi CDU/CSU na kanclerza Niemiec Arminowi Laschetowi, że to już koniec? Niepokojąca jest nonszalancja, z jaką chadecki polityk stara się ukryć swoją polityczną porażkę i próbuje oszukać samego siebie – komentuje w poniedziałek „Sueddeutsche Zeitung”.

Najważniejsze pytanie, jakie CDU powinna postawić sobie po porażce w niedzielnych wyborach do Bundestagu brzmi: „Czy Armin Laschet nie staje się powoli kłopotem nawet dla tych, którzy popierali go jako kandydata na kanclerza?”. Laschet nie był popierany przez większość członków Unii, „w niektórych regionach nawet nie powieszono jego plakatów, a CSU i tak nigdy go tak naprawdę nie zaakceptowała” – wylicza „SZ”.

 

Jak podkreśla monachijski dziennik, Laschet „prowadził bardzo złą kampanię wyborczą, która przyniosła Unii historycznie słaby wynik”. W wyborach „utracono okręgi wyborcze, które dotychczas uważano za niemożliwe do utracenia”, a we wschodnich krajach związkowych RFN Unia stała się praktycznie nieobecna. Na tym tle poszukiwanie przez Lascheta większości w nowym parlamencie, która pozwoliłaby mu zostać kanclerzem, wydaje się niezrozumiałe. I świadczy o niezrozumieniu sytuacji, lub oszukiwaniu samego siebie – analizuje „SZ”.

 

To, co Laschet jako kandydat CDU/CSU miał podczas kampanii do zaoferowania pod względem politycznym, nie było przekonujące. „Laschet oświadczył z całą mocą, że kandydat na kanclerza nie powinien polegać na pomocy poprzednika, po czym korzystał ze wsparcia (Angeli) Merkel na wszystkich etapach swojej kampanii wyborczej” – przypomina dziennik. Jedyne, czym ratował się Laschet jako kandydat, było straszenie wyborców, że przegrana chadecji grozi powstaniem koalicji SPD, Zielonych i postkomunistycznej Lewicy. Jego polityczna wizja „nie była przekonująca” – podkreśla „SZ”.

 

„Być może najbardziej irytujący w zachowaniu Lascheta jest brak szacunku do samego siebie. Jego nonszalancja, za którą stara się ukryć polityczną porażkę” – ocenia dziennik. „Swoim zachowaniem Laschet potwierdza najgorszy stereotyp, dotyczący polityków: że zawsze chodzi tylko o stanowiska i benefity”.

 

„SZ”, tak jak niektóre inne media, chciałaby, „aby to najpierw FDP i Zieloni porozumieli się, jak mogliby wspólnie rządzić”, a dopiero potem zawiązali koalicję z dużą partią i do wyboru mieliby SPD lub CDU/CSU. „Wybierając partnera, należy jednak bardzo zważać na to, aby w efekcie nie ponieść wspólnej odpowiedzialności za samooszukiwanie się” – ostrzega „Sueddeutsche Zeitung”.

 

Marzena Szulc (PAP)

 

Pustka po Merkel trudna do wypełnienia

Bez względu na to, kto po 16 latach zajmie miejsce ustępującej kanclerz Niemiec Angeli Merkel jest mało prawdopodobne, by wypełnił powstałą pustkę – piszą hiszpańskie dzienniki w komentarzach po niedzielnych wyborach parlamentarnych w RFN.

Zarówno “El Mundo”, jak i “El Pais” zaznaczają w poniedziałek, że wynik wyborów do Bundestagu był oczekiwany, a także wskazuje, iż Niemcy mogą pogrążyć się w chaosie, co będzie oddziaływać na Unię Europejską.

 

Gazety stwierdzają, że po 16 latach “pewnych i stabilnych rządów” Merkel i jej chadecji na horyzoncie pojawia się niepewność, a także wiele pytań, m.in. czy kandydatowi socjaldemokratów na kanclerza Olafowi Scholzowi uda się sformować koalicję rządową.

 

“El Pais” wskazuje, że chadecy, których nie zniechęciła największa w historii porażka, będą usiłowali porozumieć się w sprawie koalicji z Zielonymi oraz liberałami z FDP. Zaznacza jednak, że to karkołomne przedsięwzięcie.

 

Według gazety klucz do otwarcia kolejnego rozdziału w niemieckiej polityce mają obecnie Zieloni i FDP, ale istnieją ogromne różnice pomiędzy tymi ugrupowaniami w kwestii polityki walutowej i fiskalnej.

 

Komentatorzy w Hiszpanii twierdzą, że następca Merkel będzie musiał odczytać nie tylko obecne oczekiwania swoich rodaków, ale też jasno określić jakich relacji chce dla Niemiec ze Stanami Zjednoczonymi oraz w jaki sposób wprawić ponownie w ruch UE.

 

Z kolei “El Mundo” spodziewa się, że przyszły kanclerz RFN będzie zmuszony do “walki na różnych frontach, takich jak cyfryzacja, energia odnawialna, a także o swoją pozycję na świecie i wewnątrz UE”. “Pozostaje duża pustka. Odejście Angeli Merkel osieroca Europę z przywództwa i sposobu prowadzenia polityki” – ocenił madrycki dziennik.

 

Gazeta stwierdza, że choć Merkel nie rządziła w sposób efektowny, to stała się symbolem polityki europejskiej prowadzonej w sposób rozsądny i pragmatyczny, gdyż unikała popełniania błędów. (PAP)

 

zat/ ap/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520