17 C
Chicago
niedziela, 3 listopada, 2024

Nepal: Wiele par z dnia na dzień zdecydowało się na ślub

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Nepalczycy z największych miast i regionów przygranicznych mieli dwa dni na przygotowania do lockdownu. Wiele par z dnia na dzień zdecydowało się na ślub. Z sąsiednich Indii do kraju nadciąga druga fala koronawirusa, dlatego wolą spędzić ten czas razem.

„Do naszego ślubu zabrakło jednego dnia” – mówi PAP Bipul Timilsina, kręcąc głową z niedowierzaniem. W poniedziałek 26 kwietnia władze Katmandu i sąsiednich miast ogłosiły lockdown. „Znowu” – podkreśla.

 

W dolinie Katmandu, gdzie mieszka ponad 2,5 mln ludzi, oznacza to zakaz ruchu samochodowego i wychodzenia z domów na przynajmniej dwa tygodnie. „Ostatnim razem, w marcu 2020 r., z dwóch tygodni zrobiło się trzy i pół miesiąca” – zauważa Bipul.

 

Tym razem władze dały ludziom kilka dni na przygotowanie się do kwarantanny – ograniczenia miały wejść w życie w czwartek 29 kwietnia o godz. 6 rano. Ślub Bipula z Durgą Bajagain miał odbyć się dzień później. Rodzina kilka miesięcy temu zarezerwowała jeden z domów weselnych, nazywanych w Nepalu „imprezowymi pałacami”, i wpłacono pokaźną, bezzwrotną zaliczkę.

 

Bipul i Durga już raz odwoływali ślub – zamierzali pobrać się na wiosnę 2020 r., lecz epidemia koronawirusa i kilkumiesięczna kwarantanna pokrzyżowała im plany. „Ludzie nie mogli wtedy wychodzić na ulice, tylko do sklepu. Policja goniła ludzi pałkami i zamykała w więzieniach za spacery po ulicach” – przypomina Durga.

 

Nikt w Nepalu nie ma nadziei, że nowy lockdown potrwa tylko kilka tygodni. 11 kwietnia wykryto w kraju 303 zakażonych koronawirusem i w ciągu zaledwie trzech tygodni dzienna liczba zakażonych wzrosła do 4,8 tys. przypadków. W sąsiednich Indiach, z którymi Nepal dzieli liczącą 1770 km granicę, w piątek przybyło 386 tys. chorych, a dziennie umiera ok. 3 tys. osób.

 

„Nie ma co czekać, bierzcie ślub!” – doradzali znajomi pary. W ciągu dwóch dni, kiedy mieszkańcy Katmandu gorączkowo kupowali zapasy żywności i gaz na lockdown, rodzice Bipula znaleźli zgrzebną salę ślubną w dzielnicy Jorpati, która dzieliła budynek z jadłodajnią. Zaraz wezwano kapłana i powiadomiono weselników.

 

W środę około południa, dzień przed lockdownem, para nowożeńców siedziała już na parkingu jadłodajni Zoom Cafe z bosymi stopami na drewnianej kładce przełożonej nad tradycyjnym mosiężnym saganem. Kapłan, po odmówieniu modlitw nad ogniskiem, przemywał ich stopy wodą.

 

Para obdarowała się wieńcami z kwiatów i rozległy się oklaski kilkunastu gości, w większości noszących maseczki. „Normalnie wesele powinno być na minimum 250-300 gości, a częściej na dwa razy tyle” – mówi Anil Timilsina, głośno wzdychając. „Wszystkie rytuały trwałyby kilka dni. W naszej kulturze ślub to poważna i skomplikowana sprawa, z długimi biesiadami. No cóż, takie czasy” – stwierdza.

 

„Przynajmniej będą mogli już razem spędzić lockdown. Nie wiadomo, ile to wszystko potrwa” – mówi Meena Lama, przyjaciółka pary.

 

W środę w Katmandu śluby takie jak Bipula i Durgi odbywały się niemal na każdym rogu – w restauracjach, kawiarniach i nawet najmniejszych domowych podwórkach. „W czasach zarazy trzeba się śpieszyć, bo wkrótce nas albo naszych rodziców może zabraknąć” – zauważa ponuro Lama.

 

Nepalscy epidemiolodzy ostrzegają, że lockdown przyszedł za późno i kraj czeka taki sam los jak Indie. W czwartek 29 kwietnia odsetek pozytywnych wyników wśród wykonanych testów wynosił w Nepalu 38 proc. W ostatnich dniach tempo reprodukcji koronawirusa utrzymywał się na poziomie ok. 2,1, podczas gdy w sąsiednich Indiach na poziomie ok. 1,4 – wynika z danych portalu OurWorldinData.org.

 

„Za szybko uwierzyliśmy, że nie ma już pandemii. W całych Indiach i Nepalu odbywały się święta religijne, podczas których gromadziły się tłumy. Ludzie organizowali wesela na setki gości” – opowiada Alina Adhikari z Katmandu. „Raz, gdy zobaczyłam tłum gości, zrezygnowałam i wróciłam do domu” – przyznaje.

 

Przed epidemią trzydziestokilkuletni Bipul, który skończył studia w USA, miał wiele planów. Uczył się języka chińskiego i rozwijał firmę turystyczną. Między pierwszą a drugą falą zakażeń skończył kurs i zdał egzaminy, lecz z braku turystów musiał zamknąć firmę.

 

„Musimy się przystosować” – mówi Nepalczyk. „Pozostaje nam tylko zostać w domu. We dwójkę raźniej” – dodaje.

 

Z Katmandu Paweł Skawiński (PAP)

 

pas/ akl/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520