W ten weekend pojawiły się pierwsze ofiary śmiertelne fali upałów, która dotknęła w ostatnich dniach Teksas. W czasie wędrówki po Parku Narodowym Big Bend zmarły dwie osoby – 31-letni mężczyzna oraz jego pasierb. 31-latek wybrał się z synami swojej żony na wycieczkę po parku w 119-stopniowym upale.
31-latek z dwoma pasierbami w wieku 14 i 21 lat wędrowali po Parku Narodowym Big Bend w piątek 23 czerwca. Trio poruszało się szlakiem Marufo Vega w 119-stopniowym upale – według komunikatu National Park Service.
„Szlak Marufo Vega wije się przez niezwykle surową pustynię i skaliste klify w najgorętszej części Parku Narodowego Big Bend” – przekazali urzędnicy. „Brak cienia i wody sprawia, że ten uciążliwy szlak jest niebezpieczny w upalne lato”.
Wezwanie wpłynęło do służb parku ok. godz. 18:00 w piątek. Funkcjonariuszy poinformowano, że 14-letni chłopiec zasłabł na szlaku i stracił przytomność. Starszy brat chłopca podniósł go i zaczął go nieść, podczas gdy jego ojczym parł przed siebie, aby dostać się do samochodu i znaleźć pomoc.
O 19:30 urzędnicy parku i funkcjonariusze Straży Granicznej znaleźli 14-latka martwego. Pół godziny później znaleziono ciało 31-letniego ojczyma. Zwłoki odnaleziono w jego samochodzie. Auto zostało rozbite na zboczu Boquillas Canyon Overlook.
21-latek przeżył, jednak urzędnicy nie przekazali żadnych szczegółowych informacji, dotyczących jego stanu zdrowia.
Red. JŁ
Źródło: al.com