Wydzierżawił działkę, po czym zaczął zwozić na nią… ubrania. Tysiące ton używanej odzieży, które leżą na jednej z działek w miejscowości Ownia (gm. Ryki) szybko zaczęły doskwierać osobom mieszkającym obok. Teraz sprawą zajmie się prokuratura, która wszczęła śledztwo ws. ubrań zalegających na działce.
Problemy mieszkańców Owni zaczęły się w lipcu ubiegłego roku. Jedną z działek w tej miejscowości wykupił przedsiębiorca z Lublina, który, jak zapewniał urzędników, chciał wybudować na niej sortownię ubrań. Pomimo tego, że obiekt nie powstał, na posesję zaczęły przyjeżdżać tiry z ubraniami. Według relacji osób, które mają domy w jej sąsiedztwie, tak było jeszcze przez kolejne trzy miesiące. Wyładowano tam ok. 50 tirów pełnych ubrań. Łącznie ponad kilka tysięcy ton odzieży. Jednak sortowni do tej pory nie ma, a sprasowane ubrania, pozostawione na ziemi, zaczęły gnić. Oprócz samej odzieży, na miejscu są też składowane plastikowe odpady.
Właściciel działki miał już wcześniej złożyć wniosek o to, by mógł na niej składować odpady. Jednak ze względu na niedopełnienie procedur wniosek został odrzucony. Po skargach mieszkańców zainterweniował urząd miasta w Rykach, który zażądał usunięcia ubrań, a także złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Śledczy wszczęli w tej sprawie śledztwo, które ma ustalić czy właściciel działki złamał prawo. Prokuratura w Rykach prowadziła już postępowanie sprawdzające, które miało ustalić, czy składowanie ubrań nie odbyło się wbrew przepisom. Po zakończeniu postępowania, wszczęto śledztwo dot. odpadów leżących na działce.